GTU_09 nie tak kłopotliwe, jak się wydawało

<![CDATA[

Z odpowiedzi resortu wynika, że taki obowiązek oznaczania kodem GTU_09 odnosi się jedynie do:

tych transakcji, co do których powstał obowiązek wcześniejszego zgłoszenia głównemu inspektorowi farmaceutycznemu przez przedsiębiorcę, w związku z zamiarem wywozu leków i wyrobów medycznych poza terytorium Polski, lub zbycia tych towarów podmiotowi prowadzącemu działalność poza terytorium Polski.

To dobra wiadomość dla sprzedawców leków i wyrobów medycznych. Wynika z niej, że obowiązek oznaczania transakcji kodem GTU_09 w jednolitym pliku kontrolnym JPK_V7 (termin wysyłki za październik upłynął wczoraj) dotyczy mniejszej liczby przypadków niż pierwotnie się obawiano.

‒ Jako organizacja branżowa już w marcu wystąpiliśmy do Ministerstwa Finansów o interpretację. Otrzymaliśmy stanowisko satysfakcjonujące nasze firmy i zgodne z naszą wstępną analizą. Cieszymy się, że zapozna się z nim większa liczba zainteresowanych, bo faktem jest, że rozliczanie sprzedaży leków i wyrobów medycznych budzi wiele wątpliwości – komentuje Irena Rej, prezes zarządu Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”.

Z najnowszej wykładni resortu finansów zadowolony jest także Radosław Maćkowski, doradca podatkowy w MVP TAX.

‒ Ograniczenie obowiązku oznaczania kodem GTU_09 wyłącznie do transakcji, gdy powstał obowiązek zgłoszenia w związku z wywozem leków i wyrobów medycznych poza terytorium kraju bądź do zbycia ich podmiotowi prowadzącemu działalność za granicą, jest dużym uproszczeniem dla przedsiębiorców. Szkoda tylko, że wielu z nich dowie się o tym nie z lektury przepisów czy ich uzasadnienia, ale z komunikatu przesłanego przedstawicielom prasy – mówi ekspert.

Na rzecz podmiotu zagranicznego

W odpowiedzi przesłanej naszej redakcji (patrz ramka) ministerstwo nie sprecyzowało, jak należy rozumieć drugi przypadek, tj. sprzedaż na rzecz podmiotu prowadzącego działalność poza terytorium kraju.

Odniosło się do tego natomiast w innym piśmie – z 8 kwietnia 2020 r., skierowanym do Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”. Z pisma tego wynikało, że „oznaczenie GTU_09 będzie miało zastosowanie również w sytuacji dostawy tych towarów podmiotowi prowadzącemu działalność poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wtedy, gdy towar w wyniku dokonanej dostawy nie opuści terytorium kraju”.

Niejasne przepisy

Przypomnijmy, problem dotyczy rozporządzenia ministra finansów, inwestycji i rozwoju z 15 października 2019 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych zawartych w deklaracjach podatkowych i w ewidencji w zakresie podatku od towarów i usług (Dz.U. poz. 1988 ze zm.). Nakłada ono obowiązek oznaczania niektórych dostaw i usług odpowiednimi kodami GTU w nowych JPK_V7.

Jeden z kodów (GTU_09) dotyczy dostaw leków oraz wyrobów medycznych objętych obowiązkiem zgłoszenia, o którym mowa w art. 37av ust. 1 ustawy – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 944 ze zm.).

Wskazany przepis prawa farmaceutycznego mówi z kolei o obowiązku zgłaszania głównemu inspektorowi farmaceutycznemu leków, wyrobów medycznych oraz środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego, zagrożonych niedostępnością na terytorium Polski.

Lista takich produktów jest publikowana cyklicznie w obwieszczeniu ministra zdrowia. Jego treść zmieniała się w samym 2020 r. wielokrotnie. Po wybuchu pandemii koronawirusa do wykazu trafiały m.in. popularne leki przeciwbólowe takie jak apap lub paracetamol (w obecnej wersji wykazu nie ma jednak już żadnego z tak popularnych leków).

Wielu ekspertów po lekturze rozporządzenia i prawa farmaceutycznego doszło do wniosku, że wymóg oznaczania kodem GTU_09 należy rozumieć szeroko. Wystarczy, że w dacie dostawy dany lek lub wyrób medyczny znajdował się w wykazie, a nawet jego zwykła sprzedaż krajowa wymagała odpowiedniego oznaczenia w JPK_V7.

Tak szeroka wykładnia mogłaby oznaczać dodatkowe obowiązki nawet dla niewielkich sklepów sprzedających leki, jeśli tylko te znalazłyby się w obwieszczeniu ministra zdrowia. Zwracaliśmy na to uwagę w artykule „Problem nie tylko dla apteki, ale i osiedlowego sklepu” (DGP nr 210/2020).

Zabrakło precyzji

‒ Treść przepisów jest niestety nieprecyzyjna i ze względów ostrożnościowych należało przyjmować szerszą wykładnię – mówi Radosław Maćkowski.

Podobnie uważa Maciej Dybaś, doradca podatkowy i starszy menedżer w Crido. – Odwołanie w przepisach rozporządzenia do prawa farmaceutycznego dotyczy jedynie strony przedmiotowej transakcji, a więc konkretnych produktów. Brak jest domknięcia tego katalogu przez pryzmat konkretnych transakcji. Czytając dosłownie przepisy, można by więc dojść do wniosku, że oznaczenie GTU_09 dotyczy każdej transakcji, nawet lokalnej – wskazuje ekspert.

Uważa jednak, że taka wykładnia byłaby sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. ‒ Znacznie poszerzałaby krąg podmiotów potencjalnie zobowiązanych do raportowania. Dobrze, że resort finansów koryguje to stanowisko, ale szkoda, że nie dzieje się to w procesie stanowienia prawa lub w wiążących objaśnieniach podatkowych – komentuje Maciej Dybaś.

Jaki tego sens?

Ekspert Crido zastanawia się natomiast nad sensem raportowania wywozu leków i wyrobów medycznych za granicę dla celów podatkowych.

– Zajmują się tym działy finansowo-księgowe przedsiębiorstw, które często nie wiedzą o szeroko pojętych regulacjach w zakresie ochrony zdrowia (i wydaje się, że nie muszą wiedzieć). Z kolei podmioty sprzedające produkty wskazane w obwieszczeniu ministra zdrowia zagranicznym przedsiębiorcom raportują już obecnie takie transakcje głównemu inspektorowi farmaceutycznemu na podstawie zupełnie innych przepisów – wskazuje ekspert.

Dlatego uważa, że dodanie podobnych obowiązków w przepisach o JPK mija się z celem.

‒ Administracja publiczna próbuje uzyskać od podatnika dwa razy dokładnie tę samą informację, ubierając ją w dwie całkiem odmienne, czasochłonne i generujące dodatkowe koszty formy raportowania. Z pewnością nie można tego ocenić jako ułatwienia w prowadzeniu biznesu, czemu rzekomo miał służyć nowy JPK – podsumowuje Maciej Dybaś.

opinia

Fiskus przyjął zdroworozsądkowe podejście

Walery Arnaudow senior associate w kancelarii DZP, pełnomocnik Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”

Od początku byliśmy zwolennikami interpretacji, że obowiązek oznaczania kodem GTU_09 dotyczy tylko produktów, względem których zaistniał faktycznie obowiązek zgłoszenia głównemu inspektorowi farmaceutycznemu. W pewnym uproszczeniu chodzi o takie transakcje, gdy produkt znajdujący się na czarnej liście jest sprzedawany przedsiębiorcy zagranicznemu lub też fizycznie opuszcza granice kraju. Dzięki naszej izbie branża uzyskała już interpretację Ministerstwa Finansów w tym duchu. Wypowiedź biura prasowego resortu finansów jeszcze dobitniej potwierdza takie podejście. To potwierdzenie, że organom też zależy na zdroworozsądkowym podejściu do przepisów, z uwzględnieniem ich celu.

Odpowiedź MF na pytanie DGP

Na gruncie przepisów rozporządzenia ministra finansów, inwestycji i rozwoju z 15 października 2019 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych zawartych w deklaracjach podatkowych i w ewidencji w zakresie podatku od towarów i usług, oznaczeniu GTU_09 w nowym JPK_VAT z deklaracją (JPK_V7M i JPK_V7K) podlegają dostawy leków oraz wyrobów medycznych, tj. produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, objętych obowiązkiem zgłoszenia, o którym mowa w art. 37av ust. 1 ustawy z 6 września 2001 r. ‒ Prawo farmaceutyczne.

Z tego zapisu wynika, że obowiązek oznaczenia przez GTU_09 odnosi się jedynie do tych transakcji, co do których powstał obowiązek wcześniejszego zgłoszenia przez przedsiębiorcę, w związku z zamiarem wywozu wskazanych towarów poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub zbycia wskazanych towarów podmiotowi prowadzącemu działalność poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

]]

Połączenie dwóch pracodawców z wdrożonym PPK

<![CDATA[

W tej sytuacji znajdzie zastosowanie art. 9 ust. 2 pkt 2 ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342, dalej: ustawa o PPK). Zgodnie z nim w przypadku połączenia podmiotów zatrudniających prowadzących PPK podmiot przejmujący zawiera (w terminie siedmiu dni od dnia połączenia) umowy o prowadzenie PPK w imieniu i na rzecz osób zatrudnionych z tą samą instytucją finansową, z którą zawarta została przez niego umowa o zarządzanie PPK.

Oznacza to, że dla wszystkich przejętych pracowników będących uczestnikami programu należy zawrzeć umowę o prowadzenie PPK w terminie siedmiu dni od przejęcia. Nie będzie mieć tu znaczenia wiek tych osób – wszystkie, które w przejmowanym podmiocie oszczędzały w programie, powinny mieć możliwość kontynuowania oszczędzania. W konsekwencji umowy o prowadzenie PPK powinny zostać zawarte również dla uczestników planu ze spółki przejmowanej, którzy ukończyli 70. rok życia, oraz tych, którzy ukończyli 55 lat (bez konieczności złożenia w spółce przejmującej wniosku o zawarcie dla nich umowy o prowadzenie PPK).

W siedmiodniowym terminie do PPK powinny również zostać zapisane osoby zatrudnione niebędące uczestnikami programu w przejmowanej spółce, które legitymują się trzymiesięcznym okresem zatrudnienia i nie ukończyły 55. roku życia – nawet jeśli w przejmowanym podmiocie zatrudniającym złożyły deklarację o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK (oczywiście jeśli przed upływem tego terminu nie złożą kolejnej rezygnacji).

Osoby zatrudnione niebędące uczestnikami PPK z przejmowanego podmiotu zatrudniającego, które mają trzymiesięczny okres zatrudnienia i ukończyły 55. rok życia, ale nie ukończyły 70 lat, powinny zostać zapisane do PPK w spółce przejmującej wyłącznie na swój wniosek. Do okresu zatrudnienia przejmowanych pracowników wliczać się będzie okres zatrudnienia z poprzednich 12 miesięcy, które miały miejsce w przejmowanej spółce – zgodnie z art. 16 ust. 2 ustawy o PPK.

W sytuacji opisywanej w pytaniu nie znajdzie natomiast zastosowania art. 19 ustawy o PPK. Przejęci pracownicy nie będą zatem składać oświadczeń o zawartych w ich imieniu umowach o prowadzenie PPK, a co za tym idzie, po stronie przejmującego podmiotu zatrudniającego nie będzie obowiązku złożenia w ich imieniu wniosku o wypłatę transferową środków zgromadzonych na rachunkach PPK.

Więcej na temat PPK na mojeppk.pl i pod nr tel. 800 775 775

PFR Portal PPK sp. z o.o. organizuje szkolenia w zakresie wdrażania i funkcjonowania pracowniczych planów kapitałowych. Udział w nich może wziąć każdy zainteresowany, a szkolenia są nieodpłatne.

]]

Wsparcie na nianie ograniczyłoby liczbę zasiłków opiekuńczych

<![CDATA[

Niania – obok żłobka i klubu dziecięcego – jest dziś jedną z form opieki, którą przewiduje ustawa z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 326). Niestety cały czas niewiele z nich jest zatrudnianych przez rodziców legalnie na podstawie umowy uaktywniającej.

Świadczą o tym statystyki. Z danych ZUS wynika, że na koniec września do ubezpieczenia zdrowotnego z tytułu sprawowania opieki nad dziećmi na podstawie umowy uaktywniającej było zgłoszonych 5,4 tys. osób. Dla porównania w pierwszym półroczu 2019 r. było to 7,3 tys., a na koniec roku 6,5 tys.

Żłobek lepszy?

Eksperci nie mają wątpliwości, że państwo ewidentnie postawiło na to, by dzieci korzystały z opieki zorganizowanej. Świadczy o tym m.in. zmniejszenie finansowania składek przy zatrudnieniu niani. Obecnie budżet państwa pokrywa należności do ZUS od tej części pensji opiekunki, która nie jest wyższa niż połowa minimalnego wynagrodzenia. Przed 1 stycznia 2018 r. ze środków budżetowych pokrywany był koszt składek emerytalnych, rentowych, wypadkowych i zdrowotnych opłacanych od kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Katarzyna Przyborowska, radca prawny z kancelarii Lege Artis, potwierdza, że małe zainteresowanie umowami dla niań wynika przede wszystkim z konstrukcji przepisów. – Wiele opiekunek to młode osoby, którym nie zawsze zależy na legalnym zatrudnieniu. Państwo niestety nie stwarza odpowiednich zachęt, żeby można było tę szarą strefę ograniczyć – mówi ekspertka.

Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW uważa, że małe zainteresowanie umowami uaktywniającymi dla niań wynika przede wszystkim z kwestii finansowych.

– Rodzice muszą dwa razy zapłacić podatek dochodowy – za siebie i nianię, bo zatrudnienia opiekunki nie można odliczyć od podatku. Do wynagrodzenia trzeba doliczyć też składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, które podnoszą koszty zatrudnienia. Dlatego tak wiele osób wciąż pracuje w tym zawodzie na czarno – zaznacza.

Ale to nie wszystko. Ekspert wskazuje, że bardzo duży problem jest także z technicznym rozliczeniem takiej umowy uaktywniającej. – System jest skomplikowany i nieprzyjazny. Sam miałem z nim do czynienia, gdyż zatrudniałem nianię na podstawie takiej umowy i wiem, ile z tym zachodu. ZUS jest bodaj najszybciej informatyzującą się instytucją publiczną, ale przydatny byłby program „proste zatrudnienie”, aby zatrudniający mógł intuicyjnie i poprawnie rozliczyć do kilku zatrudnianych. Obecnie bez wsparcia księgowego trudno to załatwić – zaznacza dr Lasocki.

Zasiłek to nie wszystko

– Dobrze działający system opieki domowej mógłby pomóc. Szczególnie teraz – w czasie epidemii – uważa dr Lasocki.

Zwraca uwagę, że państwo jest gotowe płacić olbrzymie pieniądze w postaci zasiłków opiekuńczych osobom, które przerywają zatrudnienie, żeby zająć się dzieckiem, a niczego nie oferuje tym, którzy chcieliby godzić opiekę z pracą zawodową albo zatrudnić nianię. – W ten sposób promujemy bierność zawodową, a osoby, które jednak chcą pracować, mają gorzej. Dlatego uważam, że trzeba byłoby wdrożyć rozwiązania, które uzupełniałyby kwestie dotyczące niań – mówi dr Lasocki.

Zdaniem Katarzyny Przyborowskiej wyższe dopłaty do wynagrodzenia niani mogłyby ograniczyć pobieranie zasiłku opiekuńczego, szczególnie w czasie epidemii. Obecne regulacje sprawiają jednak, że zatrudnienie opiekunki to dla rodziców żadna alternatywa. Dlaczego? – Umowa uaktywniająca może być zawarta tylko na opiekę nad dziećmi do 3 lat. Nie ma też zachęt finansowych – tłumaczy ekspertka.

Pozwólcie pracować!

Podobnego zdania jest Tomasz Lasocki. Uważa jednak, że powrót do pełnego dofinansowania składek niań od kwoty minimalnego wynagrodzenia (jak przed 2018 r.) to dziś za mało i należałoby pójść krok dalej. – Choćby na czas epidemii warto zastanowić się nad podwyższeniem wieku dziecka, do którego możliwa jest opieka. To kluczowe w okresie nauki zdalnej – wskazuje.

Podkreśla, że każda zatrudniona pomoc to jest oszczędzony zasiłek i legalna praca rodzica oraz opiekuna. Dlatego sugeruje wdrożenie przepisów, które pozwalałyby na przeznaczenie tej kwoty na zatrudnienie niani. – Przyjmijmy, że państwo płaci komuś 3 tys. zł zasiłku z tytułu opieki nad dzieckiem, bo przecież świadczenie w uproszczeniu stanowi 80 proc. pensji. Jeżeli ta kwota zostałaby wykorzystana w postaci ulgi w składkach lub podatkach przy zatrudnieniu opiekunki dla dziecka, to choć koszt jest dla państwa jest identyczny, zysk byłby nieporównywalny. Niania zapłaci przecież podatek od tego, co zarobi, a rodzic będzie pracować, co przełoży się na wpływy podatkowe i składkowe – tłumaczy dr Lasocki.

Dodaje, że okres epidemii to dobry czas na wdrożenie rozwiązań aktywizujących, a nie tych, które zachęcają rodziców do rezygnacji z pracy. – Warto dać im wybór, bo wielu z nich chciałoby być aktywnymi zawodowo, szczególnie że ich dzieci zostają w domu nie z powodu choroby, ale ze względu na zamknięcie placówek z powodu koronawirusa – podkreśla.

Pracodawcy poparliby takie rozwiązanie. – Dopłaty państwa do opieki nad dziećmi jako alternatywa dla zasiłku opiekuńczego to rozwiązanie, które pozwoliłoby firmom funkcjonować bez zakłóceń spowodowanych niedoborem kadry. Dla pracodawców to duży problem, gdy pracownika nie ma kilka miesięcy w pracy – zaznacza Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP. 

]]

Nowelizacja specustawy covidowej: Praca w izolacji, zakupy w niedzielę

<![CDATA[

Takie rozwiązania przewiduje rządowy projekt nowelizacji specustawy covidowej, który właśnie trafił do konsultacji. Mają one z jednej strony ułatwić organizację pracy i zapewnić ciągłość działania firm (która może być zagrożona przez absencje chorobowe pracowników), a z drugiej – umożliwić rozłożenie przedświątecznych zakupów na dodatkowy dzień, czyli 6 grudnia, który według obecnych przepisów jest niedzielą niehandlową.

Na zakupy

Jednorazowe złagodzenie zakazu handlu rząd tłumaczy m.in. tym, że przed Bożym Narodzeniem w sklepach jest najwięcej klientów, co może zwiększyć ryzyko epidemiologiczne. Wprowadzenie dodatkowej niedzieli handlowej może zmniejszyć liczbę klientów, którzy robią zakupy w tym samym czasie.

– Z jednej strony umożliwi to zachowanie ograniczeń sanitarnych w związku z trwającą epidemią, a z drugiej – będzie miało pozytywny wpływ na przedsiębiorców, przyczyniając się do poprawy ich sytuacji finansowej – wskazano w uzasadnieniu projektu.

Tym samym rząd częściowo spełnia postulat przedstawiany przez pracodawców z branży handlowej. Apelowali oni o zawieszenie zakazu we wszystkie niehandlowe niedziele w przyszłym miesiącu (czyli nie tylko 6 grudnia, lecz także 27 grudnia) oraz w ostatnią niedzielę tego miesiąca (29 listopada).

– Podtrzymujemy postulat, aby zakaz handlu nie obowiązywał także 27 grudnia. Inaczej przez 3,5 dnia nie będzie można zrobić zakupów. To problem zarówno dla klientów, bo nie będą mogli nabyć świeżych produktów w tym czasie, jak i dla handlowców, bo w specyficznym okresie pandemii nie można przewidzieć, jak zachowają się konsumenci, ile towaru zniknie z półek i jak zaplanować zamówienia i dostawy – wskazuje Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Przeciwna poluzowaniu zakazu jest m.in. NSZZ „Solidarność”. Jeszcze przed przedstawieniem rządowego projektu negatywnie oceniła apel pracodawców o złagodzenie obostrzeń w okresie przedświątecznym. Związek podkreślił m.in., że pracownicy handlu należą do grup zawodowych najbardziej zagrożonych zakażeniem i w szczególności w okresie pandemii powinni mieć prawo do wolnych niedziel.

Praca w odosobnieniu

Kolejna zmiana przewidziana w projekcie dotyczy zatrudnionych, którzy przebywają w izolacji w warunkach domowych w związku z pozytywnym wynikiem testu na obecność wirusa SARS-CoV-2. Nowe przepisy jednoznacznie przesądzą, że osoby te mogą – za zgodą pracodawcy – wykonywać pracę zdalną. Podobne rozwiązanie ma obowiązywać w przypadku osób objętych kwarantanną (nowelizacja tych przepisów została już przyjęta i czeka na publikację w Dzienniku Ustaw).

Rząd przypomina, że izolację stosuje się wobec osób, co do których wiadomo, że są zakażone. Mogą one pozostawać pod opieką w swoich domach, w szpitalach lub innych wyznaczonych placówkach (izolatoriach). Zakażony nie zawsze ma objawy chorobowe (przebieg choroby może być też skąpoobjawowy). Uzasadnia to więc – zdaniem wnioskodawcy projektu – możliwość wykonywania przez takie osoby pracy zdalnej za zgodą zatrudniającego, przy zachowaniu reżimu sanitarnego.

– Należy zwrócić uwagę, że liczba zakażeń wirusem SARS-CoV-2 może skutkować deficytem pracowników w zakładach pracy, a przez to zagrażać utrzymaniu ciągłości ich działania. Zarówno pracodawcy prywatni, jak i podmioty publiczne mogą stanąć przed zagrożeniem ograniczenia bądź – w najgorszym przypadku – utraty możliwości realizacji swoich zadań, z uwagi na zwiększającą się liczbę pracowników przebywających na kwarantannie lub izolacji w warunkach domowych – wskazuje rząd.

Możliwość pracy zdalnej ma temu zapobiegać. Za czas jej wykonywania zatrudnionemu będzie przysługiwać zwykła pensja. Jeśli w tym czasie jego stan zdrowia się pogorszy, uzyska on prawo do wynagrodzenia chorobowego albo do zasiłku za pozostały okres przebywania w izolacji, w trakcie którego nie świadczy już pracy zdalnej.

– Z praktycznego punktu widzenia to pozytywne rozwiązanie, ułatwiające organizację pracy w okresie pandemii. Budzi jednak wątpliwości z perspektywy systemowej. Izolacją – w przeciwieństwie do kwarantanny – objęte są osoby zakażone chorobą zakaźną. Skoro ci zakażeni SARS-CoV-2 będą mogli pracować zdalnie, to dlaczego nie mogliby pracować także np. zakażeni grypą? Prowokuje to pytania o cały dotychczasowy system orzekania o niezdolności do pracy spowodowanej chorobą – wskazuje Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Zawacka Rdzeń Prawo Przedsiębiorstw i HR. 

Etap legislacyjny

Projekt w konsultacjach

]]

Lustracja w RDS ma zakończyć kryzys dialogu społecznego

<![CDATA[

Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o RDS, do którego dotarł Dziennik Gazeta Prawna. Dokument jest z 20 listopada 2020 r. i już został przekazany do konsultacji partnerom społecznym. Ma być to jeden z tematów poruszanych na dzisiejszym posiedzeniu rady.

Proponowane przepisy przewidują, że Prezydent RP odwoła członka rady, który złoży nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne (co musi potwierdzić sąd prawomocnym orzeczeniem). Bardziej restrykcyjne przepisy mają dotyczyć przewodniczącego RDS. Funkcji tej nie będzie mogła pełnić osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa PRL, współpracowała z nimi lub pełniła w nich służbę (czyli zostanie z niej odwołana, nawet jeśli przyzna się w oświadczeniu do współpracy ze służbami PRL). Możliwe, że takie ostrzejsze rozwiązanie ostatecznie będzie dotyczyć wszystkich członków rady, bo – jak nieoficjalnie ustaliliśmy – opowiada się za tym część partnerów społecznych.

Nowe przepisy mają zakończyć personalno-legislacyjny kryzys w RDS. Rozpoczął się on jesienią zeszłego roku, gdy rotacyjne przewodnictwo w radzie objął prezydent Pracodawców RP, który – według IPN – współpracował ze służbami PRL (on sam zaprzecza; jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań, prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie).

Nowelizacja ma też rozwiązać spór na linii rząd – NSZZ „Solidarność”. W ubiegłym miesiącu przedstawiciele największego związku zawodowego zrzekli się członkostwa w RDS. Była to forma protestu, bo – ich zdaniem – rząd złamał zasady powoływania i odwoływania członków rady. Nowe przepisy przewidują uchylenie regulacji krytykowanych przez partnerów społecznych (i skierowanych już przez Prezydenta RP do Trybunału Konstytucyjnego). Premier nawet w okresie stanu epidemii nie będzie mógł więc już dowolnie odwoływać członków RDS. Umożliwi to powrót związkowców do prac rady w pełnym zakresie.

Rząd przekazał już partnerom społecznym projekt nowelizacji ustawy o Radzie Dialogu Społecznego. Zakłada on obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez członków tego gremium. Nowe przepisy mają zakończyć spory personalno-legislacyjne, które trwają w ramach RDS od ponad roku.

Zgodnie z projektem wspomniane oświadczenia trzeba będzie składać w ciągu 30 dni od wejścia w życie nowelizacji (lub przedstawiać informację o złożonym już wcześniej oświadczeniu lustracyjnym). Zobowiązani do tego będą wszyscy członkowie rady urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. Jeśli nie dopełnią tego obowiązku, ich członkostwo w RDS wygaśnie z mocy prawa, co oficjalnie potwierdzi prezydent. W razie złożenia nieprawdziwego oświadczenia (stwierdzonego prawomocnym orzeczeniem sądu) prezydent odwoła członka rady.

Bardziej restrykcyjne przepisy mają dotyczyć przewodniczącego RDS. Funkcji tej nie będzie mogła pełnić osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa PRL, współpracowała z nimi lub pełniła w nich służbę. Z dniem ujawnienia takich okoliczności prezydent odwoła ją z pełnionej funkcji.

– Złożenie zgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, z którego będzie wynikać fakt pracy, współpracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990, nie będzie przeszkodą do objęcia funkcji członka Rady Dialogu Społecznego, ale uniemożliwi sprawowanie funkcji przewodniczącego rady – wynika z uzasadnienia projektu.

Jak ustaliła nieoficjalnie DGP, takie rozróżnienie nie jest akceptowane przez wszystkich partnerów społecznych reprezentowanych w RDS. Część organizacji postuluje, aby rozwiązanie dotyczące – według projektu – jedynie przewodniczącego RDS obejmowało wszystkich członków (czyli w praktyce, aby ci ostatni nie mogli zasiadać w RDS także wtedy, gdy złożone przez nich oświadczenie lustracyjne potwierdzi fakt współpracy ze służbami PRL). To gwarantowałoby spełnianie najwyższych standardów przez osoby realizujące zadania publiczne (a praca w radzie wiąże się przecież m.in. z konsultowaniem i wpływaniem na ostateczny kształt legislacji gospodarczej oraz dotyczącej sfery zatrudnienia i polityki społecznej).

Wiele wskazuje więc, że ostateczny kształt omawianego projektu może się jeszcze zmienić. Cel nowych przepisów pozostaje jednak stały – chodzi o zakończenie sporów personalno-legislacyjnych oraz kryzysu, w jakim znalazła się RDS w ostatnim roku.

Przypomnijmy, że w okresie październik 2019 r. – październik 2020 r. funkcję przewodniczącego RDS pełnił Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Informacje o jego współpracy ze służbami PRL (według IPN; sam zainteresowany zaprzecza) były powodem zawieszenia udziału w prezydium rady dwóch innych organizacji – NSZZ „Solidarność” oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (prezydent Pracodawców RP jest też podejrzany o składanie fałszywych zeznań, prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie).

Inny spór dotyczył art. 85 nowelizacji tarczy antykryzysowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 568 ze zm.). Zgodnie z nim w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii to premier jest uprawniony do odwoływania członków RDS. Ta regulacja nie tylko została ostro skrytykowana przez partnerów społecznych (jako zamach na ich niezależność), ale też wywołała wątpliwości, czy w okresie pandemii można w ogóle powoływać nowych członków rady. Z tego powodu przedstawiciele NSZZ „Solidarność” zrezygnowali z członkostwa w niej.

Projekt nowelizacji przewiduje uchylenie wspomnianego art. 85 oraz art. 27 ust. 2a i 2b ustawy o RDS (przewidują możliwość odwołania członka rady przez premiera m.in. w przypadku utraty zaufania ze względu na współpracę ze służbami PRL oraz sprzeniewierzenia się działaniom rady; rząd początkowo w ten sposób chciał uregulować kwestię lustracji RDS). Takie samo rozwiązanie (uchylenie omawianych przepisów) jest też zawarte w kolejnym rządowym projekcie nowelizacji specustawy covidowej. 

Etap legislacyjny

Projekt w konsultacjach

]]

Senacka Komisja chce wyłączenia spółek komandytowych i jawnych z opodatkowania CIT

<![CDATA[

Komisja będzie rekomendować także poprawkę wyrównującą jednostkom samorządu terytorialnego straty, spowodowane abolicją podatkową przewidzianą w nowelizacji.

Senatorowie opowiedzieli się także za zwiększeniem limitu do 5 mln euro dla podatników chcących się rozliczać podatkiem ryczałtowym (nowela zwiększa ten limit do 2 mln euro). Kolejna poprawka zmierza do skreślenia w ustawie o podatku od osób prawnych zobowiązania podatników do sporządzania i podawania do publicznej wiadomości informacji o realizowanej strategii podatkowej za rok podatkowy. Komisja opowiedziała się też za skreśleniem regulacji ograniczających możliwość korzystania z tzw. ulgi abolicyjnej.

Komisja zaproponowała ponadto kilka poprawek legislacyjnych.

Celem nowelizacji ustaw podatkowych jest uszczelnienie systemu podatku dochodowego od osób prawnych, by zapewnić powiązanie wysokości podatku płaconego przez duże przedsiębiorstwa, w szczególności międzynarodowe, z faktycznym miejscem uzyskiwania przez nie dochodu.

Zakłada ona m.in. podniesienie do 2 mln euro z 1,2 mln euro limitu przychodów, uprawniających do skorzystania z obniżonej 9-proc. stawki CIT, oraz podniesienie limitu uprawniającego do opodatkowania w formie ryczałtu ewidencjonowanego do 2 mln euro z 250 tys. euro.

Zawiera także rozwiązania dot. m.in. przeniesienia obowiązku podatkowego na spółkę komandytową, obowiązek publikowania strategii podatkowej przez wielkie koncerny oraz ograniczenie ulgi abolicyjnej.

Zakłada m.in. likwidację niektórych wyłączeń podatkowych, obniżenie stawek ryczałtu, ujednolicenie wysokości ryczałtu dla najmu, likwidację wyłączenia z opodatkowania kartą podatkową w przypadku prowadzenia takiej samej działalności przez małżonka oraz dopuszczenie czasowego zwiększenia stanu zatrudnienia przez przedsiębiorców opłacających kartę podatkową. Według szacunków Ministerstwa Finansów możliwość rozliczania się ryczałtem uzyskałoby ok. 10 tys. osób więcej, co oznaczałoby dodatkowe koszty dla budżetu w wysokości 0,9 mld zł.

Zmiany w CIT będą dotyczyć kilku tysięcy podatników. W 2018 r. 11 tys. uzyskało przychody od 1,2 mln euro a 2 mln euro i posiadało status "małego podatnika", a 8 tys. podatników wykazało podatek należny. W OSR oszacowano, że rozwiązanie w spowoduje zmniejszenie dochodów SFP o 0,4 mld zł.

Nowela zakłada objęcie CIT-em spółek osobowych, w tym spółek komandytowych z wykorzystaniem firm zakładanych np. na Cyprze i w Luksemburgu. Łączne skutki finansowe objęcia spółek komandytowych podatkiem dochodowym od osób prawnych oraz zwolnienie od podatku dochodu komandytariusza z tytułu udziału w zysku wypłaconego przez spółkę komandytową w 2021 roku ma wynieść 1,74 mld zł.

Planowane jest wprowadzenie obowiązku informowania o polityce podatkowej firmy w przypadku podmiotów, które miały przychody powyżej 50 mln euro. Z obowiązku publikacji mają być wyłączone informacje dotyczące tajemnicy handlowej, przemysłowej, zawodowej lub procesu produkcyjnego.

Nowela dotyczy też tzw. ulgi abolicyjnej. Zakłada, że jeżeli dochody osób działających za granicą nie przekroczą kwoty 8 tys. zł, będą rozliczane na dotychczasowych zasadach. Z danych MF wynika, że z ulgi tej korzysta ok. 67 tys. osób. Wprowadzenie limitu odliczenia tzw. ulgi abolicyjnej do wysokości nieprzekraczającej kwoty 1,36 tys. zł spowoduje wzrost dochodów sektora finansów publicznych o 210 mln zł.

]]

Środa ostatnim dniem na przesłanie nowego pliku JPK_VAT za październik br.

<![CDATA[

Przedsiębiorcy, którzy do tej pory składali odrębnie deklaracje VAT-7 lub VAT-7K oraz informację JPK_VAT, w rozliczeniu za październik po raz pierwszy wysyłają jeden dokument elektroniczny, zawierający zarówno ewidencję, jak i deklarację VAT. W przypadku rozliczenia miesięcznego chodzi o JPK_V7M, a kwartalnego - JPK_V7K.

Zgodnie z informacjami MF, podatnicy mogą skorzystać z formularza interaktywnego lub z webowej wersji aplikacji e-mikrofirma. Narzędzia wraz z instrukcjami ich obsługi są dostępne na stronie podatki.gov.pl w części dedykowanej Jednolitemu Plikowi Kontrolnemu. Przygotowano tam zakładkę „JPK_VAT z deklaracją”, gdzie są dostępne materiały i informacje związane z nowym rozwiązaniem, w tym m.in. wzory przykładowo wypełnionych nowych struktur JPK_V7M i JPK_7K.

Dostępna jest także broszura informacyjna w języku polskim i angielskim, która zawiera wskazówki dotyczące prawidłowego wypełnienia pliku, a także zestaw najczęściej zgłaszanych przez podatników pytań wraz z odpowiedziami. Tam też są bezpłatne narzędzia do wygenerowania i wysłania pliku.

Pytania natury technicznej, związane między innymi z obsługą darmowych narzędzi, podatnicy – tak jak dotychczas – mogą zgłaszać na dedykowany adres pomocy informatycznej: jpk.helpdesk@mf.gov.pl

Wsparcie zapewnia też podatnikom Krajowa Informacja Skarbowa - można dzwonić na infolinię KIS lub kontaktować się z konsultantem na czacie. Przedsiębiorca może się również zwrócić o pomoc do swojego urzędu skarbowego, dzwoniąc lub pisząc do koordynatora JPK_VAT (dane kontaktowe są dostępne na stronach urzędów skarbowych).

]]

Doradca podatkowy na dwóch frontach naraz. Co z etyką zawodu?

<![CDATA[

Co do tego są wątpliwości, a temat zyskał na znaczeniu w związku z zakończonym niedawno publicznym konkursem ofert zorganizowanym przez Urząd Miejski w Koninie. Urząd szukał firmy, która świadczyłaby „usługi doradztwa prawnego w zakresie zwiększenia wpływów otrzymywanych przez Miasto Konin w 2020 r. z tytułu podatku od nieruchomości”.

Ogłoszenie konińskiego urzędu spotkało się z żywą reakcją naszych czytelników. Pytają, czy zlecanie takich prac zewnętrznym kancelariom nie prowadzi nie tylko do nieuprawnionego ujawnienia tajemnicy skarbowej, ale i do naruszenia przepisów o doradztwie podatkowym.

Wątpliwości mają również eksperci.

– Prywatyzacja funkcji urzędniczych dotyczących wymiaru podatku i prowadzenia postępowań może być dla organu rozwiązaniem o niewątpliwych zaletach praktycznych, ale nie ma uzasadnienia prawnego – uważa Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.

I dodaje, że organ powinien tak zorganizować własne zaplecze urzędnicze, by był w stanie samodzielnie wykonywać swoje obowiązki.

Musi być doradca

Ogłoszenie Urzędu w Koninie zostało skierowane do podmiotów świadczących usługi doradztwa prawnego, które dysponują co najmniej jednym radcą prawnym lub adwokatem oraz doradcą podatkowym.

Kluczowa część zamówienia dotyczyła:

sporządzenia raportu z weryfikacji należności podatkowych oraz usług doradztwa prawnego i asysty w postępowaniach podatkowych.

W tytule ogłoszenia mowa jest o doradztwie prawnym w zakresie zwiększenia wpływów miasta w 2020 r. z tytułu podatku od nieruchomości. Jednak ze szczegółowej specyfikacji wynika, że doradztwo ma dotyczyć szerszej strategii Konina, wytyczonej na lata 2016–2021 w zakresie „możliwości zwiększenia wpływów z tytułu podatków i opłat stanowiących dochód budżetu miasta”.

Ma to polegać w szczególności na:

pomocy w przygotowaniu i weryfikacji projektów pism procesowych, zastępstwie procesowym (w zakresie prawnie dopuszczalnym) w postępowaniach podatkowych oraz monitorowaniu spraw w postępowaniach sądowo-administracyjnych wszystkich instancji.

W warunkach konkursu zastrzeżono, że wykonawca będzie zobowiązany do zachowania tajemnicy skarbowej w zakresie udostępnionych mu dokumentów, ochrony danych osobowych oraz zachowania poufności dotyczącej świadczonych usług.

Co z etyką zawodu…

Powstała wątpliwość, czy równoczesna pomoc prawna, polegająca na doradzaniu organowi podatkowemu, nie prowadzi przypadkiem do konfliktu interesów. Słowem, czy profesjonalny pełnomocnik, który udziela porad podatnikom, może jednocześnie pomagać skarbówce w zwiększaniu wpływów z podatków?

Spytaliśmy o to Krajową Izbę Doradców Podatkowych. Jej przewodniczący prof. Adam Mariański zwraca uwagę na to, że konkurs został rozpisany tak, by nie budził obaw o niezgodność z prawem.

– Konkurs został zaadresowany do firm, które świadczą usługi doradztwa prawnego, a nie stricte doradztwa podatkowego – zwraca uwagę prof. Mariański. Zarazem jednak – podkreśla – wymogiem jest, aby firma ta zatrudniała doradcę podatkowego.

W opinii prof. Mariańskiego zewnętrzny doradca nie powinien jednak świadczyć takich usług na rzecz urzędu (o ile nie jest w tym urzędzie zatrudniony).

– Taka sytuacja może powodować oczywisty konflikt interesów, ponieważ z jednej strony doradca ten może doradzać podatnikom, a z drugiej – obsługującym tych podatników urzędom.

…i tajemnicą skarbową

Profesor Mariański ma też wątpliwości co do gwarancji nienaruszenia tajemnicy skarbowej. Z oferty konkursowej wynika bowiem, że zwycięzca ma reprezentować urząd w postępowaniach podatkowych i sądowo-administracyjnych.

– Pytanie, jak miałby to robić, nie znając danych uznawanych za tajemnicę skarbową? – zastanawia się prof. Mariański.

Wskazuje, że dane dotyczące konkretnych podatników, które są konieczne do prowadzenia postępowań podatkowych i sądowo-administracyjnych, w żadnym wypadku nie powinny zostać udostępniane osobom postronnym. – A przecież doradca podatkowy jest podmiotem zewnętrznym, a nie pracownikiem urzędu – mówi profesor.

Zapytaliśmy o to organizatora konkursu. W odpowiedzi Rafał Duchniewski, kierownik biura Prezydenta Miasta w Urzędzie Miejskim w Koninie, powołuje się na opinię radców prawnych Wydziału Prawnego i Zamówień Publicznych tego urzędu. Wynika z niej, że nie dojdzie do naruszenia przepisów o tajemnicy skarbowej.

Przedstawiciel urzędu zwraca uwagę na to, że art. 294 par. 4 ordynacji zobowiązuje do przestrzegania tajemnicy skarbowej również inne osoby, którym udostępniono informacje objęte tajemnicą skarbową.

– Tymi osobami są m.in. pełnomocnicy (adwokaci, radcowie prawni), doradcy podatkowi wykonujący czynności w imieniu organu podatkowego. Tym samym obowiązek zachowania tajemnicy skarbowej rozciąga się na wszystkie osoby, mające styczność z danymi dotyczącymi obowiązku podatkowego – tłumaczy Rafał Duchniewski.

Podkreśla, że niezachowanie tajemnicy skarbowej powoduje poniesienie odpowiedzialności karnej, o czym – jak zapewnia – osoby mające styczność z danymi objętymi taką tajemnicą są informowane.

Zwraca uwagę na to, że zapisy dotyczące ochrony tajemnicy skarbowej zostały zawarte już w ogłoszeniu o konkursie, a wyłoniony wykonawca będzie otrzymywał wyłącznie informacje „niezbędne z punktu widzenia realizacji czynności objętych umową”.

– Zostanie w związku z tym zobowiązany do przestrzegania wszelkich wymogów w tym zakresie, jak również w zakresie ochrony danych osobowych, co wprost wynika z treści ogłoszenia – zapewnia przedstawiciel urzędu.

Podkreśla również, że w ogłoszeniu o konkursie nie ma mowy o pełnej obsłudze prawnej postępowań i że zamówienie dotyczy jedynie analizy i doradztwa w zakresie prawnie dopuszczalnym.

Dodaje także, że jednostki samorządu terytorialnego zawierają wiele podobnych umów w skali całego kraju.

Wątpliwości zostają

Gerard Dźwigała potwierdza, że ordynacja zobowiązuje do zachowania tajemnicy także inne osoby, poza pracownikami organu, którym udostępniono dane objęte tajemnicą skarbową.

– Przepis ten jednak sam w sobie nie stanowi podstawy prawnej dla udostępnienia tych danych. Gdyby tak było, to organ mógłby udostępnić wrażliwe dane dosłownie każdemu, wedle własnego uznania – uważa Gerard Dźwigała. Wtedy jednak – co podkreśla – tajemnica skarbowa stałaby się iluzoryczna i zależna od woli organu.

– Chcąc udostępnić informacje objęte tajemnicą skarbową, organ musi mieć ku temu samodzielną, odrębną i wyraźną podstawę prawną. Taką podstawę stanowi art. 297 i kolejne przepisy ordynacji podatkowej, które wymieniają podmioty i sytuacje, w których tajemnicę można ujawnić oraz cel i procedurę takiego ujawnienia – wskazuje ekspert. Podkreśla, że nie została tam wymieniona obsługa organu przez doradców prawnych (w tym również podatkowych) niebędących pracownikami organu.

– A już powoływanie się na praktykę innych organów podatkowych nie jest żadnym wytłumaczeniem – uważa Gerard Dźwigała.

O ustosunkowanie się do tego problemu poprosiliśmy również innych doradców podatkowych. Niektórzy przyznają, że sami doradzają organom podatkowym, nie będąc w nich zatrudnieni. Proszą jednak, by nie wskazywać ich z imienia i nazwiska.

Zapewniają jedynie, że w swoim mniemaniu nie naruszają zasad wykonywania zawodu doradcy podatkowego ani przepisów dotyczących tajemnicy skarbowej.

Dodają, że do jej ujawnienia z całą pewnością nie dochodzi, gdy doradztwo dotyczy tylko ogólnych kwestii.

– Jeśli zewnętrznym doradcom podatkowym nie są przekazywane informacje z deklaracji podatkowych, to wszystko jest w porządku – zapewnia jeden z naszych rozmówców, prosząc o anonimowość.

Jednak na pytanie, czy wziąłby udział w takim konkursie, jak zorganizowany przez Urząd Miejski w Koninie, odpowiada, że nie zdecydowałby się na to. Dlaczego?

Zdaniem naszego rozmówcy zakres obowiązków wymienionych w specyfikacji może wskazywać na to, że doradca musiałby jednak zapoznać się z indywidualnymi danymi podatników podatku od nieruchomości. – A to może już prowadzić do nieuprawnionego ujawnienia tajemnicy skarbowej – twierdzi doradca. 

]]

Ozdrowieńcy, którzy honorowo oddają osocze z ulgą w PIT

<![CDATA[

"Ozdrowieńcy #COVID19, którzy honorowo oddają osocze mogą skorzystać w rozliczeniu #PIT z odliczenia darowizny na cele krwiodawstwa" - przekazało Ministerstwo Finansów na Twitterze.

Na portalu podatki.gov.pl czytamy, że odliczeniu od dochodu/przychodu podlegają darowizny przekazane na cele krwiodawstwa, które są realizowane przez honorowych dawców krwi.

"Ulga przysługuje w wysokości iloczynu kwoty rekompensaty określonej przepisami wydanymi na podstawie art. 11 ust. 2 ustawy o publicznej służbie krwi (rozporządzenie Ministra Zdrowia) i litrów oddanej krwi lub jej składników. Zarówno za oddanie krwi jak i jej składników (np. osocza) przysługuje ta sama stawka rekompensaty w wysokości 130 zł za 1 litr" - wskazano na stronie.

Dodano, że "odliczyć można wartość faktycznie dokonanej darowizny - nie więcej jednak niż kwotę stanowiącą 6 proc. dochodu/przychodu darczyńcy. "Limit jest wspólny z odliczeniami z tytułu darowizn na cele kultu religijnego, na działalność pożytku publicznego oraz na kształcenie zawodowe" - wyjaśniono.

Ministerstwo dodało, że nie odlicza się darowizn zaliczonych do kosztów uzyskania przychodów albo odliczonych od przychodu na podstawie ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne/odliczonych od dochodu na podstawie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Przypomniano, że wartość darowizny, czyli oddanej krwi bądź osocza, należy udokumentować w jednostce, która zajmuje się pobieraniem krwi. W takim zaświadczeniu podawana jest ilość bezpłatnie oddanej krwi lub jej składników.

Resort dodał, że taką darowiznę odlicza się: w trakcie roku podatkowego przy - obliczaniu zaliczek na podatek przez podatników osiągających dochody z działalności gospodarczej oraz z najmu, dzierżawy, które podlegają opodatkowaniu przy zastosowaniu skali podatkowej; obliczaniu miesięcznego (kwartalnego) ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych.

Można też to zrobić po zakończeniu roku podatkowego w zeznaniu PIT‑36, PIT‑37 lub PIT-28.

"Podatnik, który odlicza darowiznę jest zobowiązany w zeznaniu podatkowym wykazać kwotę przekazanej darowizny, kwotę dokonanego odliczenia oraz dane pozwalające na identyfikację właściwej jednostki organizacyjnej, która realizuje zadania w zakresie pobierania krwi" - podkreślono.

]]

Nowy podatek cyfrowy uderzy w konsumentów

<![CDATA[

W dzisiejszym, coraz bardziej cyfrowym świecie, wiele firm, również o zasięgu globalnym, wykorzystuje nowe technologie informatyczne, zmieniając lub wprowadzając nowe modele biznesowe, w celu jeszcze większej maksymalizacji przychodów oraz skalowania biznesu. W powyższym kontekście szczególnie istotne wydaje się przyjęcie odpowiednich reguł i przepisów, w tym dotyczących opodatkowania usług cyfrowych w całej UE.

W opublikowanym raporcie, „Addresing the Tax Challenges of the Digital Economy”3, wskazano, że dotychczasowy model opodatkowania firm, zaprojektowany z myślą o tradycyjnych przedsiębiorstwach, nie przystaje do realiów gospodarki cyfrowej. Doskonałym przykładem są regulacje dotyczące rezydencji podatkowej. Zasadą jest bowiem, podleganie obowiązkowi podatkowemu w państwie, w którym znajduje się siedziba danego podmiotu. Opodatkowaniem zgodnym z prawodawstwem danego państwa objęte są również dochody uzyskiwane na terytorium danego kraju. Te reguły mają swoje odzwierciedlenie również w polskim prawodawstwie, o czym dalej.

Unia Europejska wprowadza podatek cyfrowy

Na przestrzeni ostatnich kilku lat, zarówno na poziomie OECD, jak również na poziomie UE, toczy się debata na temat celowości oraz możliwości wprowadzenia nowego rodzaju podatku, to jest, podatku od usług cyfrowych. W pierwszym etapie prac przez OECD, w 2018 roku, opublikowano ogólne wytyczne dotyczące oczekiwanej konstrukcji tego podatku. Zgodnie z tymi założeniami, podatkowi cyfrowemu miałyby podlegać firmy których skonsolidowane przychody za dany rok podatkowy byłyby wyższe niż 750 mln euro. W projekcie tym, wskazano także potrzebę przyjęcia na poziomie międzynarodowym, minimalnego poziomu opodatkowania firm. Jednak ostateczny projekt rozwiązania w tym zakresie, zgodnie z zapowiedziami OECD, powinien być gotowy przed końcem 2020 roku4. Również Komisja Europejska (KE) w 2018 roku, przyjęła projekt dyrektywy dotyczący wspólnego systemu podatku od usług cyfrowych. W projekcie tym, KE zaproponowała 3 % podatek, który miałby być pobierany przez poszczególne państwa, od firm osiągających globalnie roczne przychody w wysokości 750 mln euro i co najmniej 50 mln euro w państwach UE. Projekt ten uzyskał poparcie większości państw, jednak ze względu na wymóg jednomyślności na forum UE, projekt nie został przyjęty.

Z uwagi na brak tej jednomyślności, niektóre państwa członkowskie UE, nie czekając na regulacje OECD bądź KE, same wprowadziły regulacje podatkowe, dotyczące podatku cyfrowego. Duża część z nich przyjęła rozwiązanie tymczasowe, to jest dające możliwość nałożenia dość prostego podatku do czasu wypracowania jednolitych rozwiązań przez OECD albo KE. Przyjęte rozwiązanie przez państwa, które zdecydowały się wprowadzenie tej regulacji, opiera się o podatek pobierany od skonsolidowanych przychodów podmiotów świadczących usługi cyfrowe, Digital Services Tax (model DST).

Mówiąc najogólniej, podatek cyfrowy ma co do zasady dotyczyć największych firm, które odnotowują duże zyski, nie tylko w Europie, przy jednoczesnym płaceniu niewielkich kwot podatku dochodowego w krajach, w których świadczą usługi cyfrowe. Chodzi głównie o "wielką czwórkę": Google, Amazon, Facebook, Apple (GAFA).

Hiszpania i Francja

Hiszpania, zdecydowała się na nałożenie podatku cyfrowego na gigantów internetowych, w wysokości 3 % od obrotów uzyskanych przez firmy na hiszpańskim rynku, model DST. Podmiotami zobowiązanymi do zapłaty podatku są firmy, których skonsolidowane roczne przychody w danym roku wyniosą co najmniej 750 mln euro globalnie, przy jednoczesnych przychodach ze świadczenia przedmiotowych usług cyfrowych na terenie Hiszpani, w wysokości co najmniej 3 mln euro.

Katalog usług podlegający opodatkowaniu jest szeroki i dość precyzyjnie opisany. Do opodatkowanych usług należą między innymi: usługi reklamowe świadczone on line, odpłatne transfery danych zebrane na podstawie aktywności użytkowników na innych platformach ehandlu, również te pomiędzy podmiotami z tej samej grupy kapitałowej. Co ciekawe, podatek jest naliczany przy każdej transakcji. Szacuje się, że nowy podatek przyniesie do budżetu państwa, nawet 1 mld euro rocznie.

Francja, także wprowadziła podatek cyfrowy oparty o model DST. Stawka podatku, tak jak w Hiszpani, wynosi 3% przychodu ze świadczenia opodatkowanych usług cyfrowych, dla firm (tak jak w Hiszpanii) których globalne skonsolidowane roczne przychody wynoszą co najmniej 750 mln euro i 25 mln euro od przychodów uzyskanych na rynku francuskim. Podobnie jak w Hiszpani, dość precyzyjnie zdefiniowano podmioty które podlegają opodatkowaniu oraz te które podlegają wyłączeniu z opodatkowania. Co ciekawe, w modelu francuskim przyjęto domniemanie lokalizacji użytkownika we Francji. Mianowicie, jeżeli co najmniej jeden użytkownik serwisu jest zlokalizowany we Francji, domniemuje się, że również podmiot zobowiązany do uiszczenia zapłaty z tego tytułu, znajduje się na terytorium Francji.

Czechy

Również Czechy, zdecydowały się na wprowadzenie podatku cyfrowego w oparciu o model DST. Jednak w Czechach, stawka podatku cyfrowego wynosi 7% skonsolidowanego przychodu od grupy kapitałowej, jeżeli skonsolidowany przychód takiej grupy kapitałowej wynosi co najmniej 750 mln euro rocznie i jednocześnie przychód ze świadczenia usług cyfrowych w Czechach, wynosi nie mniej niż 50 mln CZK. Ponadto, rozwiązanie czeskie przewiduje uiszczanie podatku częściowego, który dotyczy mniejszych podmiotów.

Poza krajami Unii Europejskiej, również Wielka Brytania, wprowadziła podatek cyfrowy w wysokości 2 % przychodu dla grup kapitałowych, przy łącznych przychodach powyżej 500 mln funtów, przy jednoczesnym przychodzie ze świadczenia przedmiotowych usług na jej terytorium w wysokości powyżej 25 mln funtów. Podatkiem objęte zostały: „search engines, social media services and online marketplaces” skierowane dla odbiorców z terytorium Wielkiej Brytanii.

Podatek cyfrowy w Polsce

W Polsce, intensywne prace na temat podatku cyfrowego rozpoczęły się w 2018 roku, ale w tym samym roku zostały zakończone, ponieważ spotkało się to ze stanowczym sprzeciwem Stanów Zjednoczonych. Wcześniej, rząd polski deklarował, że czekamy na wprowadzenie podatku cyfrowego na szczeblu unijnym. Niemniej jednak, do tej pory w UE nie zdołano osiągnąć jednomyślności w tym zakresie. Ustawodawstwo w Polsce, w zakresie opodatkowania usług cyfrowych, podobnie jak też w innych krajach UE, nie było dostosowane do realiów współczesnej gospodarki. Było projektowane w czasach, gdy do uzyskiwania na danym terytorium przychodów i prowadzenia na nim jakiejkolwiek ciągłej działalności, konieczne było utrzymywanie w nim choćby szczątkowej fizycznej obecności (art. 3 ust. 3 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych). Rozwój technologii informatycznych, spowodował jednak, że aktualnie możliwe jest zdalne zarządzanie firmą w wielu państwach oraz z różnych destynacji geograficznych (bez fizycznej obecności firmy albo zarządu w danej jurysdykcji), a określenie miejsca osiągnięcia przychodu z działalności gospodarczej, w tym z dostarczania usług cyfrowych, staje się niejednokrotnie bardzo dużym wyzwaniem albo jest wręcz niemożliwe. Możliwa jest zatem, obecność firmy na danym rynku czy regionie wyłącznie w sensie ekonomicznym (bez zarządu lub siedziby albo zakładu podatkowego), ale niekoniecznie w sensie faktycznym, rejestrowym. Również zdaniem resortu finansów, niedostosowanie obecnych, międzynarodowych zasad opodatkowania przedsiębiorstw do realiów XXI wieku i wyzwań wynikających z cyfryzacji gospodarki, powodowała konieczność stworzenia specjalnego narzędzia, którego celem było sprawiedliwe opodatkowanie przedsiębiorstw cyfrowych. Stąd też, konieczne stało się opodatkowanie przychodu, niezależnie od miejsca fizycznej obecności podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą lub zakładu.

W Polsce, przy okazji przyjęcia rozwiązań dotyczących działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, przyjęto pierwszą regulację dotyczącą opodatkowania usług cyfrowych. Zmieniono tym samym ustawę o Kinematografii5, dodając art. 19 ust. 6a. Zgodnie z przedmiotowym artykułem, podmioty dostarczające audiowizualną usługę medialną na żądanie, obowiązane są do wpłaty na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF) opłaty (podatku), w wysokości 1,5% przychodu uzyskanego z tytułu opłat za dostęp do udostępnianych publicznie audiowizualnych usług medialnych na żądanie albo przychodu, uzyskanego z tytułu emisji przekazów handlowych, jeżeli ten przychód w danym okresie rozliczeniowym jest wyższy. Oznacza to, że o miejscu opodatkowania decyduje lokalizacja odbiorcy końcowego usługi audiowizualnej.

Natomiast podmiot dostarczający audiowizualną usługę medialną na żądanie ale posiadający siedzibę w innym państwie członkowskim UE, dokonuje wpłaty o której mowa w art. 19 ust. 6a ustawy o Kinematografii, (t.j.1,5%), ustalanej na podstawie przychodów uzyskiwanych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Tym samym, od 1 lipca 2020 roku, mamy w Polsce, nową opłatę, to jest, podatek cyfrowy. Warto przy tym wskazać, że listę podmiotów dostarczających audiowizualną usługę medialną na żądanie, prowadzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Według rządowych szacunków z 2019 roku z Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2019-20226, nowy podatek od usług cyfrowych w 2020 roku, ma przynieść dochody z tego tytułu w wysokości około 217,5 mln zł. Brak szacunku na kolejne lata, niemniej jednak, należy spodziewać się podobnej kwoty z tego podatku w następnych latach.

Najwięcej do kasy PISF, według rządowych wyliczeń, odprowadzą właściciele między innymi takich platform jak: Netflix, Cyfrowy Polsat (Ipla), Player, Amazon, CDA.S.A. Tym samym, nowy podatek cyfrowy zapłacą nie tylko międzynarodowi cyfrowi giganci, jak: Google, Amazon, Facebook, Apple ale również Cyfrowy Polsat (właściciel Ipli) oraz miedzy innymi, wymieniony powyżej operator największego serwisu w Polsce, spółka CDA S.A.

Wpłata z tytułu tego podatku ma być ponoszona raz na kwartał, a zwolnieniu z niej podlegają mikroprzedsiębiorcy oraz firmy, których liczba abonentów jest mniejsza niż 1 % użytkowników szerokopasmowego internetu w Polsce, zgodnie z art. 19 ust. 6c pkt 2 przedmiotowej Ustawy o Kinematografii.

Krytyka przyjętego podatku cyfrowego w Polsce

Pierwszym, niewątpliwie negatywnym przejawem wprowadzenia podatku cyfrowego, będzie moim zdaniem, częściowy odpływ inwestycji z rynku, którego dotyczy nowy podatek cyfrowy (również z rynku polskiego), do jurysdykcji, gdzie przedmiotowy podatek nie będzie pobierany, szczególnie poza jurysdykcje państw, w których ten podatek nie jest pobierany. Poza tym, należy zauważyć, że przedsiębiorstwa te, (dotyczy to głównie gigantów internetowych jak: GAFA), z uwagi na ochronę prowadzonego biznesu, będą bardziej skłonne do takiego rozwoju prowadzonej działalności oraz jej swoistego „rozdrobnienia”, w taki sposób aby nie dopuścić do przekroczenia ustawowego progu 1% użytkowników szerokopasmowego internetu w Polsce. Dziś, trudno jeszcze oczywiście oszacować wartość zaniechanych inwestycji.

Nie sposób pominąć tutaj tych, którzy w znacznym stopniu poniosą ciężar wprowadzenia przedmiotowego podatku. Mowa tutaj, o firmach z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), będących kołem zamachowym polskiej gospodarki. W oczywisty sposób, obniży to ich rentowność i konkurencyjność, szczególnie na rynku lokalnym w konkurencji z „gigantami” rynku cyfrowego, ale także na rynkach poza EU.

Duże firmy jak między innymi GAFA, które to zgodnie z unijnym założeniem projektu podatku cyfrowego, mają być podatnikami z tego tytułu, najprawdopodobniej nie odczują tego obciążenia podatkowego. Wydaje się zupełnie racjonalne, że będą usiłować przerzucić część albo całość tego obciążenia na mniejsze podmioty współpracujące lub powiązane z nimi biznesowo. Jak donosi serwis theverge.com7, w Wielkiej Brytanii od września 2020 firmy: Amazon, Google, Apple ogłosiły podniesienie cen, na wszystkie usługi związane z „search engines, social media services and online marketplaces dla wszystkich przedsiębiorców, o 2 % od przychodu. Na tym samym rynku, również Google podniósł ceny o 2 % dla wszystkich reklam zamawianych z Google Ads i YouTube. Według przedmiotowego serwisu, również takie kraje jak Włochy i Francja doświadczyły już analogicznych zmian cen z tego tytułu. Z całą pewnością, podobnego poziomu podwyżek, należy spodziewać się na rynku polskim. Jednak największą część kosztów, z uwagi na „przerzucalność podatku”, poniosą odbiorcy końcowi tej usługi, to jest, konsumenci. Tym samym, należy przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, dość istotny wzrost cen za świadczone usługi dla konsumentów. Dobrym przykładem, przerzucalności podatku na konsumentów, jest w tym kontekście podatek bankowy. Tezę tę, potwierdza autor dr Mariusz Wiśniewski w publikacji, „Przerzucalność podatku bankowego w Polsce, próba oceny skali zjawiska” – „należy stwierdzić, że wprowadzony od lutego 2016 r. podatek od niektórych instytucji finansowych wpłynął na pogorszenie sytuacji finansowej banków, co pokazują wyniki finansowe tych instytucji. W wyniku optymalizacji swojej działalności banki uruchomiły proces przerzucania obciążeń podatkowych na swoich klientów (podnosząc koszty kredytu i obniżając oprocentowanie depozytów) oraz pracowników (przede wszystkim przez zwolnienia i zwiększanie obowiązków pozostałych pracowników)”. Nietrudno się domyśleć, że całkowite koszty podatku cyfrowego, zostaną poniesione przez wszystkich użytkowników eco systemu cyfrowego, tak przez firmy z sektora MŚP jak i przede wszystkim, konsumentów.

Podsumowanie

Chociaż wielokrotnie w toczących się dyskusjach, Ministerstwo Finansów podkreślało zasadność nałożenia podatku cyfrowego oraz jego element równości wobec wszystkich podmiotów, to jednak podatek ten nie ułatwi działalności lokalnym firmom, szczególnie tym małym i średnim oraz spowoduje erozje ich wyników finansowych.

Na dziś, dyskusyjne jest również, w jaki realny sposób nowy podatek przyniesie zakładane korzyści finansowe dla PISF, a tym samym do budżetu państwa, a także w jaki sposób uszczelni system podatkowy w tym zakresie. Zazwyczaj, kolejne próby uszczelniania systemu podatkowego, powodują „wyścig zbrojeń” w innowacjach technologicznych i podatkowych po stronie przedsiębiorców. Ponadto, do skutecznego działania potrzebna będzie istotna koordynacja solidarnych działań pomiędzy wszystkimi krajami, nie tylko w Unii Europejskiej.

Nie da się ukryć, że wprowadzenie podatku cyfrowego to dodatkowy zysk dla PISF i pośrednio dla budżetu państwa, chociaż zakładany poziom zysku z tego tytułu, na rok 2020 (jaki założono) około 200 mln zł, nie jest imponujący. Szczegółowe dane, za dwa kwartały obowiązywania tego podatku, poznamy już niebawem.

W powyższym kontekście, warto podkreślić brak w przyjętej regulacji dotyczącej podatku cyfrowego w Polsce, postulowanego w przedłożonych projektach legislacyjnych, tak przez OECD oraz KE minimalnej kwoty globalnego przychodu dla firm zobowiązanych do uiszczania tego podatku, na poziomie powyżej 750 mln euro. Powyższy, minimalny poziom przychodu został przyjęty przez większość państw UE, które przyjęły ten podatek. Tym samym w Polsce, przedmiotowym podatkiem zostały objęte również małe i średnie firmy, z jedynymi wyjątkami dla mikroprzedsiębiorców oraz podmiotów, gdy liczba użytkowników dostarczanych audiowizualnych usług medialnych na żądanie przez dany podmiot, nie przekroczy 1 % progu abonentów usług transmisji danych, zapewniających szerokopasmowy dostęp do internetu.

Nadto, zmieniona Ustawa o Kinematografii, nie zawiera definicji „podmiotu dostarczającego audiowizualną usługę medialną na żądanie”, brak również tej definicji na gruncie innych przepisów prawa. Zabrakło tutaj, jasnej i czytelnej definicji podmiotu zobowiązanego do uiszczenia podatku cyfrowego oraz precyzyjnego katalogu usług, które podlegają temu podatkowi. Wiele państw, jak przytoczone powyżej, Francja, Hiszpania czy Wielka Brytania, poradziło sobie z tym znaczenie lepiej, nie pozostawiając wątpliwości w tym zakresie.

Wydaje się, że pospiesznie wprowadzony podatek cyfrowy, nie tylko w Polsce, szczególnie w kontekście panującej pandemii Covid-19 oraz zwiększonych potrzeb budżetowych państw UE, zostanie z nami na długo. Nie unikniemy zapewne też, wielu sporów podatkowych i interpretacyjnych na tym gruncie oraz nowelizacji wielu ustaw oraz rozporządzeń wykonawczych, szczególnie na rynku polskim (jak wskazano powyżej). Jedyna nadzieja, to wypracowanie wspólnego stanowiska i przyjęcie projektu dla wszystkich państw na poziomie OECD i KE.

1) https://ec.europa.eu/digital-single-market/en/policies/building-european-data-economy2) https://www.pb.pl/emilewicz-do-2025-r-ponad-12-proc-pkb-ma-pochodzic-z-uslug-cyfrowych-957042.3) Addresing the Tax Challenges of the Digital Economy https://read.oecdilibrary.org/taxation/addressing-the-taxchallenges-of-the-digital-economy-action-1-2015-final-report4) https://www.oecd.org/tax/beps/programme-of-work-to-develop-a-consensus-solution-to-the-tax-challengesarising-from-the-digitalisation-of-the-economy.pdf

5) Ustawa o Kinematografii z dnia 30 czerwca 2005 z późniejszymi zmianami6) https://www.gov.pl/web/finanse/wieloletni-plan-finansowy-panstwa

7) https://www.theverge.com/2020/9/2/21418114/european-uk-digital-tax-services-apple-google-amazon-raiseprices

Autor: Andrzej Marton, Business Development Director, ePodatki GWW Tax.

]]