Producenci piwa nadpłacili akcyzę, fiskus odmawia zwrotu. Chodzi o miliony złotych

<![CDATA[

Fiskus konsekwentnie odmawia zwrotu pieniędzy. Nie dlatego, że pobrana akcyza była prawidłowa (bo nie była – to już wiemy z wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE). Jest inny powód – zdaniem skarbówki koszty zawyżonej akcyzy ponieśli już… piwosze, więc gdyby zwrócić ją teraz producentom piwa, to browary bezpodstawnie by się wzbogaciły.

Teoretycznie można by sobie wyobrazić, że zawyżoną akcyzę dostaną konsumenci, czyli ci, którzy ponieśli faktyczny ciężar tej daniny. Tylko jak ich teraz odszukać? Na podstawie jakiego dokumentu im zwrócić?

Sytuacja jest więc dla browarów patowa. Owszem, wygrały, i to nawet przed TSUE, ale pieniędzy nie odzyskają, akcyza zostanie w budżecie. Czy na pewno?

Nadzieja w sądach

Najnowsze wyroki sądów administracyjnych wskazują, że jednak fiskus nie wzbogaci się bezpodstawnie. Mowa o niedawnym orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie ‒ z 18 czerwca 2020 r. (sygn. akt I SA/Ol 18/20, nieprawomocny), a wcześniej Naczelnego Sądu Administracyjnego z 24 stycznia 2020 r. (sygn. akt I GSK 499/17).

Podatnik nie może odzyskać akcyzy, bo ją przerzucił na konsumenta. Nabywca również jej nie odzyska, bo nie ma formalnego prawa. Z nienależną daniną zostaje więc Skarb Państwa

Oba sądy orzekły, że kwota, o którą starają się koncerny piwne, powinna być traktowana jak każda inna nadpłata podatku. Powinna być więc zwrócona wnioskodawcom, o ile ich rozliczenia z fiskusem nie budzą wątpliwości. A takie wątpliwości nie powinny mieć już miejsca, skoro przedsiębiorcy wygrali spór przed TSUE.

‒ Argumenty fiskusa były absurdalne, a oba wyroki sądów administracyjnych są po prostu słuszne i potwierdzają to, co logiczne i oczywiste. Jeśli skarbówka pobiera podatek, który nie wynika z uchwalonych przez ustawodawcę przepisów, to musi się liczyć z jego zwrotem – komentuje Krzysztof Rutkowski, partner w kancelarii KDCP.

Inne podejście – jego zdaniem ‒ prowadziłoby do zachowań niemoralnych i szkodliwych. ‒ Jeśli bowiem wiadomo, że nie otrzymamy zwrotu nawet nienależnie wpłaconego podatku, to lepiej w ogóle go nie wpłacać, licząc się jednak z koniecznością obrony swego stanowiska w trakcie postępowania – komentuje ekspert.

Od cukru i miodu

Przypomnijmy, że spór fiskusa i Kompanii Piwowarskiej o podstawę opodatkowania piwa smakowego ciągnie się od dobrych kilku lat. Rozstrzygnął go dopiero Trybunał Sprawiedliwości UE (wyrok z 17 maja 2018 r., sygn. akt C-30/17). TSUE orzekł, że rację miały browary. Teraz potwierdzają to jednomyślnie polskie sądy administracyjne, w tym NSA w serii wyroków wydanych m.in. 22 maja 2019 r. (sygn. akt I GSK 364/17, I GSK 572/17, I GSK 558/17, I GSK 349/17, I GSK 859/17).

Źródłem kłopotów jest uchwała NSA

Wygrana koncernów nie doprowadziła jednak w prostej linii do odzyskania nadpłaty. Bo czym innym jest spór o meritum (czy podatek był należny), a czym innym spór o jego zwrot.

Fiskus odmawia zwrotu, powołując się na uchwałę NSA z 22 czerwca 2011 r. (sygn. akt I GPS 1/11). Dotyczyła ona akcyzy od energii elektrycznej. Z uchwały tej wynikało jednoznacznie, że firma, która zapłaciła zbyt wysoką akcyzę, nie odzyska nadwyżki, jeśli nie jest w stanie zwrócić jej swoim klientom. W przeciwnym razie bezpodstawnie by się wzbogaciła.

Podobnie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 6 marca 2002 r. (sygn. akt P 7/00). Wprawdzie uchwała NSA i wyrok TK dotyczyły producentów energii elektrycznej, ale zdaniem fiskusa tezy tych orzeczeń mają zastosowanie w każdej sytuacji, w której ciężar nadpłaconego podatku poniósł konsument, a nie producent (w akcyzie) lub sprzedawca (w VAT).

Potwierdziły to także i nadal potwierdzają niektóre sądy administracyjne, np. WSA w Gliwicach w nieprawomocnym wyroku z 12 lutego 2020 r. (sygn. akt III SA/Gl 1148/19) czy WSA w Olsztynie w wyroku z 29 sierpnia 2019 r. (sygn. akt I SA/Ol 323/19, 326/19 i 353/19), jak również NSA w wyroku z 26 września 2018 r. (sygn. akt I GSK 599/15).

W każdym z tych orzeczeń sądy odwoływały się do wspomnianej uchwały z 22 czerwca 2011 r. Uznały więc, że nadpłata nie może być zwrócona, jeśli fiskus nie ustali, czy zawyżona akcyza była uwzględniana w cenie piwa, kto finalnie ponosił jej koszt i czy producent zwrócił konsumentom nadpłacone pieniądze.

– Ten ostatni warunek jest w praktyce niemożliwy do wykonania – zwraca uwagę doradca podatkowy Jacek Arciszewski. Dlatego uważa, że nie da się określić tych wyroków inaczej niż jako porażkę przedsiębiorców.

Nadpłata to nadpłata

Teraz jednak zarówno olsztyński WSA, jak i NSA (w styczniowym wyroku) uznały, że uchwała z 22 czerwca 2011 r. może mieć znaczenie tylko w sprawach dotyczących energii elektrycznej.

W wyroku z 24 stycznia br. NSA zgodził się ze spółką, że „uchwała została wydana w trybie art. 15 par. 1 pkt 3 ustawy ‒ Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, czyli dotyczy konkretnej sprawy (w tym konkretnego produktu – energii elektrycznej ‒ z jego specyfiką), która była przedmiotem rozpoznania przez NSA. Nie ma zatem charakteru abstrakcyjnego, wiążącego sądy administracyjne przy rozstrzyganiu w pozostałych sprawach”.

W związku z tym – jak dodał sąd kasacyjny ‒ należy stosować ogólne reguły ordynacji podatkowej dotyczące nadpłaty podatku (art. 72).

W przepisach nadpłatowych nie ma natomiast mowy o konieczności wykazania uszczerbku majątkowego, jaki poniósł podatnik w związku z nadpłaceniem lub nienależnym zapłaceniem podatku (zastrzeżenie to dotyczy wyłącznie płatnika i znalazło się w przepisach dopiero w 2016 r.).

Z takim stanowiskiem zgadza się Krzysztof Rutkowski. Dodatkowo zwraca uwagę na to, że uchwała z 2011 r. odnosiła się do sytuacji, gdy akcyza od energii była należna, a wątpliwości dotyczyły tego, który podmiot powinien ją zapłacić.

‒ W sprawie piw smakowych nie ma najmniejszych wątpliwości, że akcyza „od cukru”, którym dosładzane było piwo smakowe, nigdy nie powinna była być wpłacana do budżetu – podkreśla ekspert.

Podobnego zdania jest Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy. ‒ W tamtej sprawie teza o bezpodstawnym wzbogaceniu była o tyle zrozumiała, że finalnie akcyza była należna, tylko od innego podmiotu – mówi ekspert.

Jego zdaniem jednak rozszerzanie wniosków wynikających z tej uchwały jest po prostu nieuczciwe w sytuacji, gdy przepisy nie dają możliwości odzyskania nienależnej akcyzy podmiotom, które kupiły towar z zawyżonym podatkiem.

Nie ma przepisów

Resort finansów chciał w 2018 r. (już po wyroku TSUE w sprawie piw smakowych) zapisać wprost w ordynacji podatkowej zasadę, że nadpłata VAT i akcyzy nie wróci do podatnika, o ile fiskus ustali, że doszłoby w ten sposób do bezpodstawnego wzbogacenia.

‒ Przepis ten nie wszedł jednak w życie, a więc skarbówka nadal odwołuje się do uchwały z 2011 r. To zaś, jak słusznie wskazały sądy, jest nieprawidłowym podejściem – komentuje Radosław Pawlak, starszy menedżer w PwC.

Jacek Arciszewski zwraca z kolei uwagę na projekt Komisji Europejskiej (złożony kilkanaście dni po wyroku TSUE w sprawie piw smakowych). Z projektu wynikało, że akcyzę od piwa smakowego należałoby ustalać zgodnie z podejściem polskiego fiskusa. – Jednak wbrew oczekiwaniom nowelizacja tzw. dyrektywy alkoholowej do tej pory nie weszła w życie. Tym bardziej więc warto walczyć o nadpłacone pieniądze – uważa ekspert.

Przestrzega jednak, że skarbówka z pewnością łatwo się nie podda, a spór o nadpłatę będzie mógł się ciągnąć przez lata.

Gra o miliony

– Gra jest jednak warta świeczki, bo chodzi o miliony złotych – wskazuje Jacek Arciszewski.

Podobnego zdania jest Wojciech Krok. ‒ Organy podatkowe konsekwentnie stosują w tych sprawach koncepcję bezpodstawnego wzbogacenia, nie pozwalając odzyskać akcyzy z uwagi na rzekome jej przerzucenie na kontrahenta. Problem polega na tym, że akcyza, w odróżnieniu od VAT, nie jest podatkiem doliczanym do ceny, a więc postępowania dotyczące tego przerzucenia są wyjątkowo trudne i żmudne. Organy idą więc na skróty, przyjmując domniemanie, że cała akcyza została przerzucona w cenie ‒ komentuje ekspert.

Radosław Pawlak raz jeszcze podkreśla: ‒ Obowiązujące przepisy ordynacji podatkowej nie dają żadnych podstaw do analizowania skutków ekonomicznych nadpłaty podatku akcyzowego od piwa i na tej podstawie obniżania kwoty zwrotu należnego browarom. Takiej podstawy nie stanowi też z pewnością uchwała odnosząca się – wyłącznie – do akcyzy od energii elektrycznej. A najnowsze orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego jedynie to potwierdza – mówi ekspert.

Dlatego jego zdaniem, wszelkie analizy ekonomiczne prowadzone przez organy dodatkowo i w nieuzasadniony sposób przedłużają wieloletnią dyskusję dotyczącą zwrotu nadpłaty akcyzy od piw smakowych.

Zdaniem Wojciecha Kroka sytuacja staje się kuriozalna.

‒ Podatnik nie może odzyskać akcyzy, bo ją przerzucił na konsumenta. Nabywca również jej nie odzyska, bo nie ma formalnego prawa. Z nienależną daniną zostaje więc ostatecznie Skarb Państwa ‒ mówi Wojciech Krok.

Ekspert cieszy się, że w końcu pojawiły się orzeczenia, które kwestionują takie podejście. Ale nie ma złudzeń, że do pełnej wygranej jest jeszcze daleko. 

Nie tylko piwo smakowe i nie tylko akcyza

Problem nadpłaconej akcyzy nie dotyczy wyłącznie piw smakowych, co potwierdza wyrok NSA z 10 maja 2019 r. (sygn. akt I GSK 382/17). Chodziło o problem stawki podatku pobieranego od dodatków do paliw silnikowych. Fiskus przez lata żądał tu zbyt wysokiej akcyzy. Spór o to rozstrzygnęło postanowienie TSUE z 5 lutego 2015 r. (sygn. akt C-275/14). Wynikało z niego, że dodatki powinny być opodatkowane według tej stawki, która dotyczy paliwa silnikowego, do którego są dodawane.Gdy producenci takich wyrobów zaczęli starać się o zwrot pieniędzy, skarbówka odmawiała im, powołując się na bezpodstawne wzbogacenie. Znów przywoływała uchwałę NSA z 2011 r.W wyroku z 10 maja 2019 r. NSA nie miał wątpliwości: „spółka zapłaciła podatek akcyzowy z tytułu wewnątrzwspólnotowego nabycia dodatków do paliw w wysokości wyższej niż należna oraz w związku z zapłatą tego podatku doznała uszczerbku majątkowego. W rezultacie spełnione zostały przesłanki do zwrotu nadpłaty podatku akcyzowego”.Korzystne dla podatników wyroki zapadają również ‒ choć z rzadka ‒ na gruncie VAT. Chodzi o sytuacje, gdy po czasie okaże się, że sprzedawca powinien był zastosować niższą stawkę VAT (np. 8 proc. zamiast 23 proc.), ale nie ma już możliwości odnalezienia klienta i zwrócenia mu nadpłaconego podatku.Czy dostawca może więc sam go odzyskać? Niektóre składy orzekające uważają, że jak najbardziej tak. Wskazują, że w przepisach nadpłatowych nie ma mowy o konieczności wykazania przez podatnika uszczerbku poniesionego w związku z nadpłaceniem podatku. Dodają również, że uchwała NSA z 22 czerwca 2011 r. (sygn. akt I GPS 1/11) dotyczyła akcyzy, a nie VAT.Takie stanowisko zajął NSA m.in. w wyrokach: z 27 września 2018 r. (sygn. akt I FSK 1753/16), 18 grudnia 2015 r. (sygn. akt I FSK 1168/15), 25 września 2015 r. (sygn. akt I FSK 596/14) czy 8 stycznia 2013 r. (sygn. akt I FSK 271/12).Z wyroków tych wynikało, że VAT powinien zostać zwrócony, z tym że powstały wskutek tego zwrotu przychód będzie opodatkowany podatkiem dochodowym.Z reguły jednak w sprawie zwrotu nadpłaconego VAT sądy orzekają na niekorzyść podatników (np. z 17 czerwca 2019 r., sygn. akt I FSK 912/17).

]]

ZUS: Wnioski o tarczę można składać tylko drogą elektroniczną

<![CDATA[

Zakład Ubezpieczeń Społecznych przekazał, że od 24 czerwca można przesyłać wnioski wyłącznie za pośrednictwem PUE m.in. o dodatek solidarnościowy, świadczenie postojowe, zwolnienie ze składek (wnioski do 30 czerwca), udzielenie ulgi bez opłaty prolongacyjnej oraz odstąpienie od naliczania odsetek za zwłokę. Takie zmiany wprowadziła tarcza antykryzysowa 4.0.

"Na stronie ZUS jest zamieszczona instrukcja, w jaki sposób krok po kroku założyć konto na PUE. Osoby, które nie mają dostępu do internetu mogą założyć profil na PUE w placówce ZUS. W zakładaniu profili na PUE będą pomagali pracownicy Zakładu" – wskazał rzecznik Zakładu Paweł Żebrowski.

Zwrócił uwagę, że coraz więcej osób korzysta z PUE. "Platforma Usług Elektronicznych stale się rozrasta. Od marca do czerwca założono ponad 600 tys. profili. Można tu więc mówić o rekordowych przyrostach, dlatego, że dotychczas przybywało przeciętnie 60–70 tys. nowych użytkowników miesięcznie. Łącznie klienci ZUS założyli już ponad 4,2 miliony profili na PUE" – podał rzecznik.

Złożenie wniosku drogą elektroniczną, jak zaakcentował, pozwala uniknąć błędów. "Elektroniczne wnioski są automatycznie wypełniane danymi osoby, która je składa. System pilnuje, aby niezbędne informacje zostały wypełnione. Nie pozwala na przekazanie błędnego formalnie lub niekompletnego wniosku" – wyjaśnił Żebrowski.

Portal PUE ZUS jest elektroniczną skrzynką podawczą. Dzięki PUE można załatwić większość spraw związanych z ubezpieczeniami społecznymi bez wychodzenia z domu.

Przez internet można uzyskać informacje o swoich ubezpieczeniach, świadczeniach, zwolnieniach lekarskich i płatnościach. Za pośrednictwem PUE można wysłać też wnioski i dokumenty ubezpieczeniowe oraz rozliczyć składki.

]]

Kodeks pracy 2020. Różnicowanie wynagrodzenia ze względu na płeć będzie uznane za mobbing? PiS chce takiej zmiany

<![CDATA[

"Przygotowaliśmy projekt ustawy, którego celem jest zlikwidowanie luki płacowej, który ma wprowadzić do definicji mobbingu również taką kategorię, jak rozróżnianie wysokości wynagrodzenia ze względu na płeć. Pod tym projektem, który mamy przygotowany, mamy już pierwszy podpis. To jest podpis prezesa Jarosława Kaczyńskiego" - mówił Moskal podczas konwencji Forum Młodych PiS.

"Szanowny panie prezesie, bardzo za to dziękujemy, bo to pokazuje, że wszyscy razem jak tu jesteśmy rozumiemy, że to jest ważne dla budowania naszej wolności. Że prawdziwa wolność, którą gwarantuje PiS, gwarantuje nasz prezydenta Andrzej Duda musi być budowana właśnie na takich fundamentach" - dodał Moskal.

Chodzi o projekt nowelizacji Kodeksu pracy. Zgodnie z propozycją zmianie miałby ulec jeden z artykułów i brzmieć: "Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu albo różnicowaniu wysokości wynagrodzenia ze względu na płeć pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników".

Moskal podczas wystąpienia podkreślał, że jesteśmy na ostatniej prostej "bardzo dziwnej" kampanii wyborczej prowadzonej w cieniu koronawirusa. "Ale w trakcie tej kampanii wyborczej, poza koronawirusem, w powietrzu unosiło się coś jeszcze - to była ściema. Mówiąc o ściemie trzeba powiedzieć o naszych politycznych kontrkandydatach" - mówił szef młodzieżówki PiS.

Odnosząc się do Szymona Hołowni stwierdził, że otrzymał on "trzy razy +nie+ i to nawet od swojej własnej stacji, od TVN-u". "Zresztą najwyraźniej ten kandydat został oceniony jako tak samo wiarygodny, jak jego łzy nad konstytucją" - dodał.

Szef młodzieżówki stwierdził też, że kandydat Lewicy Robert Biedroń ma usta pełne frazesów, a jego zaplecze zbudowane jest z ludzi SLD, którzy kiedy rządzili "zlikwidowali ponad 2,5 tys. połączeń kolejowych".

Z kolei odnosząc się do kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, Moskal stwierdził, że cały czas opowiada o ochronie środowiska i ekologii tymczasem za jego kadencji jako prezydenta Warszawy wydarzyła się "największa katastrofa ekologiczna ostatnich lat - awaria oczyszczalni Czajka".

Moskal zarzucał też Trzaskowskiemu, że choć dużo mówi o ochronie zwierząt, to kilka miesięcy temu, gdyby nie interwencja samorządowców PiS ograniczyłby środki na warszawskie schronisko na Paluchu.

"Rafał Trzaskowski mówi też bardzo dużo o równouprawnieniu, pokazuje się w towarzystwie kobiet, które mają sprawić, że będzie on autentyczny, w tym co mówi. Natomiast my widzimy, że to jest kolejna ściema" - powiedział. Jak wskazał, wystarczy spojrzeć na stołeczny ratusz, gdzie - jak mówił Moskal - kobieta "zarabia średnio kilkaset złotych mniej niż jej kolega z pracy".

"Ściema, ściema i jeszcze raz ściema. My młodzi ludzie tego po prostu nie kupujemy" - podkreślił młody polityk PiS. 

]]

Marynarze znów popadli w kłopoty. Ciąg dalszy sporu o ulgę abolicyjną

<![CDATA[

Ministerstwo Finansów zapewnia, że nie wydało w sprawie marynarzy żadnych odgórnych zaleceń.

– Nie wpłynęły też do nas sygnały świadczące o nasileniu wszczynania kontroli czy czynności sprawdzających tej grupy – informuje MF w odpowiedzi na pytania DGP (patrz ramka).

Tuż przed przedawnieniem

Inaczej rzecz widzi Mateusz Romowicz, radca prawny w Kancelarii Legal Consulting. – Sprawy nie należy traktować incydentalnie, na dziś można mówić o ponad 150 wezwaniach na terenie całej Polski i prawie 70 marynarzach wezwanych do korekt PIT lub złożenia wyjaśnień – mówi.

Informuje, że wezwania są kierowane m.in. z urzędów skarbowych w Sopocie, Lęborku, Słupsku, Wejherowie, Pucku, Gdańsku, Gdyni, Kartuzach, Koszalinie, Kościerzynie, Poznaniu, Kwidzynie, Legnicy, Tczewie, Sierpcu, Starogardzie Gdańskim, Szczecinie, Bolesławcu, Ostrowie Wielkopolskim i Rybniku.

Chodzi o rozliczenia z PIT za lata 2014–2016, za które marynarze skorzystali z ulgi abolicyjnej, co finalnie doprowadziło do braku zapłaty podatku w Polsce od dochodów zagranicznych.

Wezwania te – jak mówi Mateusz Romowicz – dotyczą w większości marynarzy, którzy byli zatrudnieni u norweskich lub singapurskich armatorów. – W większości przypadków marynarze ci dysponują decyzjami ograniczającymi pobór zaliczek na PIT w tych latach, co pośrednio potwierdza prawo do ulgi abolicyjnej – dodaje ekspert.

Piotr Szczęśniak, konsultant w dziale prawnopodatkowym w PwC, przypuszcza, że działania urzędów są związane ze zbliżającym się okresem przedawnienia zobowiązania podatkowego za 2014 r. Termin upływa 31 grudnia 2020 r.

– Wezwania dotyczą szczególnie kłopotliwych rozliczeń z okresu przed wydaniem interpretacji ogólnej ministra finansów z 31 października 2016 r. dotyczącej prawa do ulgi abolicyjnej – zwraca uwagę ekspert.

Jakie statki, w jakich portach

Większość pism wprost sugeruje konieczność złożenia korekty zeznania podatkowego bez uwzględnienia ulgi abolicyjnej. To oznacza niemałe dopłaty do podatku w Polsce.

Są też pisma wzywające do dostarczenia dokumentów, które potwierdzą, że ulga za te lata faktycznie się należała. Jeden z trójmiejskich urzędów skarbowych żąda potwierdzeń: wykonywania pracy najemnej na statkach morskich, eksploatacji tych statków w transporcie międzynarodowym oraz ich eksploatacji przez przedsiębiorstwo norweskie. Marynarze mają więc przedstawić mu:

oświadczenie pracodawcy wskazujące nazwy wszystkich statków, na jakich byli zamustrowani oraz strony książeczki żeglarskiej, listę portów odwiedzanych przez te statki (np. w postaci ostatnio odwiedzanych portów z AIS lub oświadczenia kapitana statku o stałych trasach żeglugi), oraz dokumenty na to, jakie podmioty faktycznie i we własnym imieniu eksploatowały statki, na których marynarz był zaokrętowany w danym roku. Kto był jeszcze na pokładzie

– Są też wezwania, które – zdaniem Mateusza Romowicza – naruszają przepisy unijnego rozporządzenia RODO. Na potwierdzenie ekspert pokazuje pismo z urzędu skarbowego w południowej Polsce, który prosi o wskazanie danych personalnych innych polskich marynarzy świadczących pracę na tym samym statku lub wskazanie podmiotu, który takie dane posiada.

– Gdy marynarz nie odpowiada, urząd kieruje to samo wezwanie jeszcze raz – dodaje ekspert.

Jego zdaniem pytania dotyczące kolegów z pracy są oczywistym nadużyciem i są sprzeczne z przepisami, w tym zwłaszcza z ustawą o ochronie danych osobowych.

– Organy podatkowe pomijają też to, że ujawnienie przez marynarza danych osobowych innych osób lub podmiotów może stanowić naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa, co może skutkować dla danego marynarza utratą pracy oraz skierowaniem przeciwko niemu roszczeń ze strony armatora – wskazuje Romowicz.

Resort finansów zapewnia jednak, że nie wpłynęły dotąd żadne skargi na działania urzędów skarbowych, w tym dotyczące naruszenia przepisów RODO.

Transport i bandera

Czego dotyczy problem podatkowy?

– Urzędy skarbowe zmierzają przede wszystkim do tego, by podważyć, że dana jednostka, na której marynarz wykonywał lub wykonuje prace, była eksploatowana w transporcie międzynarodowym – tłumaczy Romowicz.

Wyjaśnia, że organy podatkowe próbują odnieść się do bardzo zawężającego określenia transportu międzynarodowego, które od początku 2020 r. wprowadziła nowelizacja ustawy o PIT w zakresie zwolnienia od podatku dla dochodów marynarzy (Dz.U. poz. 1834).

Chodzi o definicję „komunikacji międzynarodowej” oraz „przewozu pasażerów lub ładunku”, która obowiązuje w ustawie o PIT od 1 stycznia 2020 r.

– Organy podatkowe utożsamiają ją z definicją „transportu morskiego” i na tej podstawie próbują podważać fakt wykonywania takiego transportu przez jednostki (szczególnie jednostki specjalistyczne lub statki sejsmiczne), na których marynarze pracowali w latach 2014–2016 – wyjaśnia Mateusz Romowicz.

Jego zdaniem taka praktyka jest nieprawidłowa z kilku względów. Zarzuca organom podatkowym pomijanie legalnych definicji transportu morskiego zawartych w konwencjach międzynarodowych.

Co więcej – mówi – tę zawężającą definicję z polskiej ustawy o PIT próbuje się stosować do stanów faktycznych, które miały miejsce przed obowiązywaniem przepisów, które weszły w życie dopiero w 2020 r. – A przecież wszystkim wiadomo, że prawo nie powinno działać wstecz – komentuje.

Dodaje, że niektóre urzędy skarbowe próbują też szukać podstawy do opodatkowania przez pryzmat bandery statku, na którym marynarz wykonywał pracę. Uważa to również za bezprawne, bo jak przypomina, zawężenie zwolnienia z PIT dla marynarzy pływających pod banderą państw UE i EOG obowiązuje dopiero od 2020 r.

Resort finansów tłumaczy, skąd potrzeba takich ustaleń. – Prowadzone czynności sprawdzające wykazały, że niektórzy marynarze nieprawidłowo rozliczyli się z fiskusem, bo podali niewłaściwe państwo źródła dochodu, a tym samym stosowali niewłaściwą międzynarodową umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania (w niektórych sytuacjach takiej umowy w ogóle nie było). Zdarzały się też sytuacje, gdy marynarze nie zapłacili podatku dochodowego w żadnym z państw, a tym samym nie mieli prawa do stosowania ulgi abolicyjnej – tłumaczy MF.

Ulga dla polskich marynarzy

Przypomnijmy, że ulga abolicyjna jest zapisana w art. 27g ustawy o PIT i dotyczy nie tylko osób pływających na statkach. Jej celem jest zrównanie obciążeń fiskalnych wynikających z dwóch różnych metod: proporcjonalnego odliczenia i wyłączenia z progresją.

Pierwsza metoda polega na tym, że w Polsce zostaje opodatkowany cały dochód osiągnięty przez podatnika (zarówno polski, jak i zagraniczny), a następnie od tak obliczonego podatku jest odejmowana danina zapłacona za granicą.

Problem pojawia się wtedy, gdy zagraniczne państwo nie pobiera podatku od dochodu, bo uznaje go za zwolniony z opodatkowania (tak jest np. w Norwegii). W takiej sytuacji jedyną szansą dla marynarzy na nieopodatkowanie zarobków w Polsce jest ulga abolicyjna (art. 27g ustawy o PIT). Jej celem jest zrównanie obciążeń fiskalnych wynikających z dwóch różnych metod: proporcjonalnego odliczenia i wyłączenia z progresją.

Ta druga metoda jest korzystniejsza. Dochód marynarza pływającego np. pod zagraniczną banderą nie jest opodatkowany w Polsce, a jedynie wpływa na stopień obciążenia polskich dochodów. Jeśli więc marynarz w Polsce nic nie zarabia, to w ogóle nie płaci PIT w kraju.

Początkowo fiskus uważał, że warunkiem skorzystania z ulgi abolicyjnej jest faktyczna zapłata podatku w innym kraju. Jeśli natomiast podatek nie został tam zapłacony, np. z powodu zwolnienia, to ulga abolicyjna się marynarzowi nie należała.

Później jednak zmienił swoje stanowisko, wskutek precedensowego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 grudnia 2015 r. (sygn. akt II FSK 2406/15). NSA stwierdził, że brak zapłaty podatku w Norwegii nie pozbawia marynarza ulgi abolicyjnej, jeśli marynarz osiąga dochody w kraju, z którym Polska ma podpisaną umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania (tak jest np. w przypadku Norwegii lub Singapuru). Identyczne stanowisko zaprezentowane zostało przez fiskusa w interpretacji ogólnej z 31 października 2016 r. (nr DD10.8201.1.2016.GOJ).

Dziś linia orzecznicza sądów jest już w tym zakresie ukształtowana. Wynika z niej, że ulga abolicyjna nie przysługuje tylko, gdy marynarz nie zapłacił podatku za granicą, a między Polską a tym innym krajem nie ma umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. 

Odpowiedź MF na pytanie DGP

Ministerstwo Finansów nie kierowało do podległych jednostek żadnych zaleceń w sprawie podejmowania działań dotyczących marynarzy. Nie wpłynęły też do nas sygnały świadczące o nasileniu wszczynania kontroli czy czynności sprawdzających wobec wyżej wymienionej grupy.

Należy jednak wyjaśnić, że organy podatkowe są uprawnione, a wręcz zobowiązane do weryfikacji poprawności rozliczeń podatkowych przez podatników. Tzw. ulga abolicyjna związana jest z rozliczeniem dochodów zagranicznych. Niewątpliwie z ulgi tej korzysta wielu podatników marynarzy, co wynika ze specyfiki ich pracy. Kierowane do podatników wezwania są zatem skutkiem stosowania typowej procedury weryfikacyjnej w ramach czynności sprawdzających. Przy czym w sytuacji skierowania 65 wezwań przez 23 urzędy nie można mówić o dużej skali tego zjawiska.

Potwierdzenie poprawności zadeklarowanych rozliczeń często wymaga dodatkowo weryfikacji rozliczeń w obcych krajach (w których uzyskiwane są dochody), stąd stosowanie procedury wymiany informacji. Wyjaśnić należy, że organy korzystają z dopuszczalnych formy przewidzianych w przepisach międzynarodowych, czyli automatycznej wymiany informacji oraz wymiany na wniosek.

Z informacji uzyskanych z Izby Administracji Skarbowej w Gdańsku wynika, że w związku z podejmowanymi w tym zakresie czynnościami do IAS nie wpłynęły żadne skargi na działania urzędów skarbowych, w tym dotyczące naruszenia przepisów RODO, ani postanowień umów międzynarodowych, których Polska jest stroną – w przypadku występowania do administracji podatkowych drugich państw w celu uzyskania informacji o dochodach i podatkach polskiego rezydenta (informacje tego rodzaju już z treści samych umów objęte są tajemnicą skarbową, a nadto są szyfrowane).

Faktem jest natomiast, że w wielu przypadkach w następstwie przeprowadzonej weryfikacji okazało się, że podatnicy nieprawidłowo rozliczyli podatek, gdyż np. nieprawidłowo ustalili tzw. państwo źródła i w konsekwencji zastosowali niewłaściwą umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania (lub umowy z tym krajem nie było), albo nie zapłacili w żadnym kraju podatku dochodowego. Z tych przyczyn podatnicy nie mieli prawa do zastosowania tzw. ulgi abolicyjnej.

]]

Jak przygotować firmę na zmiany matrycy stawek VAT od 1 lipca 2020 r.

<![CDATA[

Podatnicy stanęli przed nie lada wyzwaniem, ponieważ muszą prawidłowo zakwalifikować towary według nomenklatury CN oraz wprowadzić do swoich systemów księgowych kluczowe zmiany – nowe numery CN dla towarów, a do nich przyporządkować także nowe stawki VAT. Większość podatników nie zetknęła się do tej pory z klasyfikacją CN, która była dotychczas stosowana w rozliczeniach celnych i akcyzie. Natomiast usługi będą klasyfikowane według nowego PKWiU 2015.

Czynności opisane w krokach I i II można również zrealizować dużo szybciej i łatwiej przy użyciu programu „Program INFORLEX PKWiU + CN ze stawkami VAT i WIS”.

Krok I. Ustal numer CN lub nowego PKWiU 2015

1. Sprawdź, czy dysponujesz starym numerem PKWiU 2008

Tak:

1a. Ustal numer, korzystając z kluczy powiązań między starym PKWiU, a nowymi klasyfikacjami udostępnionymi przez GUSMożesz również skorzystać z Programu Inforlexa (wyszukiwanie po starym PKWiU)

Nie:

1b. Ustal numer CN lub PKWiU, korzystając z opisu klasyfikacji. Możesz również skorzystać z Programu Inforlexa (wyszukiwanie po nazwie)

>>>>>> Polecamy więcej o matrycy stawek VAT: Oferta specjalna – Pakiet - Nowa matryca stawek VAT Towary + Usługi + INFORLEX PKWiU + CN 

2. Czy masz pewność, że towar lub usługa są sklasyfikowane pod ustalonym numerem CN lub PKWiU 2015

2a. Wystąp do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej o indywidualną WIS

2b. Skorzystaj z wydanych już WIS-ów, które dają również ochronę, pod warunkiem że dotyczą tego samego rodzaju produktów. WIS-y przypisane do działów CN i PKWiU 2015 znajdziesz w Programie Inforlexa

Gdy ustalisz numer PKWiU 2015 lub CN, możesz przystąpić do kolejnego etapu, czyli ustalić stawkę VAT.

Krok II. Ustal nową stawkę VAT

1. Sprawdź, czy numer CN lub PKWiU 2015 są wymienione w załączniku nr 3 lub 10 oraz w art. 41 i 120 ustawy o VAT albo towar lub usługa spełniają wymienione tam warunki

Tak:

Możesz stosować stawkę 5 proc. albo 8 proc. , chyba że może mieć zastosowanie zwolnienie albo stawka 0 proc.

2. Sprawdź, czy towar albo usługa spełniają warunki do zastosowania zwolnienia lub stawki 0 proc.

Nie:

Stosujesz stawkę 23 proc.

Tak.

Stosujesz zwolnienie albo stawkę 0 proc.

W prosty sposób ustalisz stawkę, korzystając z Programu Inforlexa. Jeśli ustaliłeś, że stawka VAT od 1 lipca nie ulegnie zmianie, to nie musisz nic robić, gdyż nie trzeba podawać symboli CN lub nowego PKWiU na fakturach czy paragonach. Oczywiście możesz je dobrowolnie podawać.

Polecamy Program INFORLEX PKWiU + CN ze stawkami VAT i WIS

Krok III. Wprowadź zmiany w programach księgowych, kasach fiskalnych oraz dokumentacji firmowej

Gdy ustalisz, że stawka VAT na sprzedawane towary lub usługi uległa zmianie, możesz przystąpić do kolejnego kroku, jakim jest zmiana w systemach księgowych, magazynowych i w kasach fiskalnych oraz dokumentacji. Jest to już proces techniczny, ale w wielu przypadkach najbardziej pracochłonny. Koszty takiej operacji też mogą być spore, choć zależą od wielkości firmy i skali jej działalności.Należy również dokonać analizy zawartych umów, cenników, szczególnie gdy posługujesz się kwotami brutto. Aktualizacja cen obejmie zarówno:

umowy z dostawcami i klientami, strony internetowe firmy, katalogi, cenniki dostępne na stronach internetowych, jak i w drukowanych folderach czy broszurach oraz na metkach i etykietach.

Trzeba również dokonać zmian w kasach fiskalnych, jeśli ich używasz do ewidencjonowania sprzedaży. Zmian możesz dokonać samodzielnie albo przy pomocy serwisanta.

]]

Wielu mężczyzn korzysta z urlopu ojcowskiego, rzadziej biorą urlop rodzicielski

<![CDATA[

Po narodzinach dziecka rodzice mogą skorzystać z kilku urlopów: macierzyńskiego, rodzicielskiego i ojcowskiego. Osoba ubezpieczona w ZUS dostaje w tym czasie zasiłek macierzyński. Warto pamiętać, że z każdego z tych urlopów może skorzystać tata dziecka.

Urlop ojcowski jest wyłącznie dla mężczyzn. Trwa dwa tygodnie, które można wykorzystać jednorazowo albo podzielić na dwie równe części. Ważne, żeby zdążyć z urlopem do ukończenia przez dziecko 24 miesięcy życia. Później przepada.

W całym kraju od stycznia do kwietnia tego roku z urlopu ojcowskiego skorzystało prawie 61,4 tys. mężczyzn.

Z kolei 20-tygodniowy urlop macierzyński należy się przede wszystkim ubezpieczonej mamie dziecka. Ale w wyjątkowych okolicznościach może go przejąć tata. Po pierwszych 14 tygodniach urlopu mama może wrócić do pracy, jeśli pozostałą część macierzyńskiego przejmie ubezpieczony ojciec. Mężczyzna może opiekować się dzieckiem na macierzyńskim również w innych sytuacjach: gdy mama dziecka trafi do szpitala albo jest niepełnosprawna w stopniu znacznym. Może przejąć macierzyński również wtedy, gdy mama porzuci dziecko lub umrze.

Od stycznia do kwietnia tego roku z zasiłku na urlopie macierzyńskim korzystało ponad 182,2 tys. osób, w tym niemal 3,9 tys. mężczyzn.

Urlop rodzicielski jest w takim samym stopniu dla mamy, jak i dla taty. Trwa 32 tygodnie, gdy urodzi się jedno dziecko. Urlop można dzielić na wiele sposobów. Rodzice mogą z niego korzystać jednocześnie – wtedy oboje są z dzieckiem przez 16 tygodni. Albo mogą być na urlopie na zmianę, wtedy 32 tygodnie dzielą na maksymalnie cztery części. Decyzja w tej sprawie należy do nich.

Mimo że urlop rodzicielski jest tak elastyczny, to nadal biorą go głównie kobiety. W pierwszych czterech miesiącach 2020 r. na ponad 236 tys. osób korzystających z zasiłku macierzyńskiego na urlopie rodzicielskim zaledwie 1,9 tys. to byli mężczyźni, co stanowi 0,8 proc.

]]

Podatkowa tarcza 4.0

<![CDATA[

Wielu podatników zastanawia się jednak czy Ministerstwo Finansów planuje udostępnić aplikację do wysyłki nowych JPK – analogiczną do tej, z jakiej mogą obecnie korzystać: Klient JPK2.0. To ważne szczególnie dla mniejszych firm. W odpowiedzi na pytanie Redakcji resort potwierdził, że udostępni nową aplikację KLIENT JPK WEB, która umożliwi wysłanie nowego pliku JPK_VAT w formacie XML. Ministerstwo zapewniło, że zostanie ona udostępniona przed 1 października 2020 r. tak, by podatnicy mogli się z nią zapoznać odpowiednio wcześniej.

Przepisy nie przewidują natomiast kolejnego przesunięcia terminu wejścia w życie nowej matrycy VAT. Oznacza to, że zaczną obowiązywać od 1 lipca 2020 r.

Kolejna zmiana wprowadzana tarczą 4.0., dotyczy niektórych wierzycieli. Będą oni mogli skorzystać z ulgi na złe długi w podatkach dochodowych już po upływie 30 dni, a nie dopiero po 90 dniach od upływu umówionego terminu płatności. Jest to jednak tylko rozwiązanie dla tych, którzy „ponieśli negatywne konsekwencje ekonomiczne z powodu epidemii COVID-19”.

Tarcza 4.0. wprowadza też zmiany dla podatników stosujących kartę podatkową, którzy nie mogą prowadzić działalności ze względu na wprowadzone zakazy. Nowelizacja zwalnia ich z obowiązku zawiadomienia naczelnika urzędu skarbowego o tej przerwie, aby nie płacić daniny.

]]

MF: Czasowe zwolnienie z oznaczania znakami akcyzy płynu do e-papierosów

<![CDATA[

"Minister Finansów 22 czerwca podpisał rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie zwolnień wyrobów akcyzowych z obowiązku oznaczania znakami akcyzy" - poinformował resort finansów.

"Czasowe zwolnienie obejmie płyny do papierosów elektronicznych i wyroby nowatorskie" - dodano.

"Podpisane przez mnie rozporządzenie stanowi reakcję na aktualną sytuację związaną ze stanem epidemii i jest odpowiedzią na sygnały rynku" – powiedział minister Tadeusz Kościński.

MF podał, że do 31 grudnia 2020 r. płyn do papierosów elektronicznych i wyrobów nowatorskich zwolniony będzie z oznaczania podatkowymi znakami akcyzy. "Dotyczy wyrobów w stosunku do których obowiązek podatkowy w akcyzie powstał po 30 czerwca 2020 r." - napisano.

Resort poinformował, że do 30 kwietnia 2021 r. płyn do papierosów elektronicznych i wyroby nowatorskie zwolniony będzie z oznaczania legalizacyjnymi znakami akcyzy . "W tym przypadku chodzi o wyroby co do których obowiązek podatkowy w akcyzie powstał do 31 grudnia 2020 r." - czytamy.

]]

Nowy JPK i split payment. Firmy będą musiały zmienić dotychczasową praktykę

<![CDATA[

Chodzi głównie o sytuacje, gdy sprzedawcy na fakturach umieszczają oznaczenie „mechanizm podzielonej płatności”. W nowym JPK (JPK_V7M i JPK_V7K) będzie bowiem trzeba oznaczać MPP tylko te faktury, które naprawdę są objęte obowiązkowym split paymentem.

Potwierdziło to Ministerstwo Finansów w odpowiedziach na pytania dotyczące nowego JPK, opublikowanych na stronie internetowej. „W nowym JPK trzeba będzie wskazywać, kiedy transakcja była objęta podzieloną płatnością, ale tylko tą obowiązkową. Dotyczy to zarówno sprzedawcy, jak i nabywcy” – wskazał resort.

Jest to zgodne z rozporządzeniem w sprawie szczegółowego zakresu danych zawartych w deklaracjach podatkowych i w ewidencji w zakresie VAT (Dz.U. z 2019 r. poz. 1988).

I tu pojawi się problem, bo dziś przedsiębiorcy oznaczają faktury adnotacją „mechanizm podzielonej płatności” również wtedy, gdy nie mają takiego obowiązku, czyli gdy transakcja nie dotyczy towarów bądź usług z załącznika nr 15 lub wartość faktury nie przekracza 15 tys. zł.

Eksperci ostrzegają, że firmy będą musiały wprowadzić odpowiednie procedury wewnętrzne, by wyłapać te różnice. Będzie to nie lada problemem za trzy miesiące, gdy od 1 października br. trzeba już będzie stosować nowy plik JPK_V7.

Nowe obowiązki

– Wiele firm wprowadziło od 1 listopada 2019 r. oznaczanie faktur adnotacją MPP, aby z jednej strony uprościć sobie proces wystawiania faktur, bez szczegółowej analizy zakresu transakcji (który nie zawsze jest jednoznaczny), a z drugiej strony, by uniknąć ryzyka sankcji w razie braku takiego oznaczenia – wyjaśnia Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP.

Taka praktyka nie pociąga dziś za sobą negatywnych konsekwencji, co potwierdził minister finansów w objaśnieniach z 23 grudnia 2019 r. Zostały one wydane na podstawie art. 14a par. 1 pkt 2 ordynacji podatkowej, więc dają podatnikom ochronę, jeśli zastosują się oni do ich treści.

Jednak na potrzeby nowego JPK_V7 praktyka będzie musiała się zmienić.

– Obie strony będą musiały, dla potrzeb raportowania w JPK_VAT, analizować poszczególne transakcje pod kątem warunków obowiązkowego stosowania split paymentu, aby oznaczenie MPP odzwierciedlało wyłącznie transakcje (faktury), których ten obowiązek dotyczy – podkreśla Janina Fornalik. W przeciwnym wypadku – jak dodaje ekspertka – mogą powstać rozbieżności w sposobie raportowania przez strony transakcji.

Dotyczy całej faktury

W odpowiedziach na swojej stronie internetowej MF odnosi się również do innej wątpliwości. Zgodnie z przepisami oznaczenie MPP ma dotyczyć „transakcji”, co wskazuje na konkretną dostawę towarów lub usług objętych załącznikiem nr 15 do ustawy, przy założeniu że faktura opiewa na wartość co najmniej 15 tys. zł.

– Taka faktura może jednak zawierać również inne towary i usługi, które nie są wymienione w załączniku nr 15 i nie są objęte obowiązkowym split paymentem – zauważa Janina Fornalik.

Teoretycznie więc – jak mówi ekspertka – kod MPP w pliku JPK_V7 należałoby przypisać do pozycji faktury obejmującej towary i usługi z załącznika nr 15.

Już wcześniej jednak, w broszurze informacyjnej dotyczącej nowego JPK_V7, Ministerstwo Finansów wyjaśniło, że poszczególne oznaczenia należy odnosić do całej faktury – poprzez zaznaczenie „1” w każdym z pól odpowiadających poszczególnym kodom, w tym m.in. MPP. Resort potwierdza to również w odpowiedziach na swojej stronie. Wskazuje, że obowiązek oznaczania MPP dotyczy zarówno faktur sprzedażowych, jak i zakupowych, niezależnie od tego, czy mechanizm podzielonej płatności dotyczy wszystkich, czy tylko części pozycji na tej fakturze.

Nie ma też znaczenia, czy sprzedawca oznaczył daną fakturę słowami „mechanizm podzielonej płatności”. Nawet jeśli takiego sformułowania zabrakło, a faktura dotyczy towarów z załącznika nr 15 na kwotę powyżej 15 tys. zł, to nabywca i tak musi przypisać kod MPP w JPK_V7.

Korekty in minus

Ministerstwo Finansów odniosło się też do wątpliwości, czy oznaczenia w JPK_V7 dotyczące split paymentu będą dotyczyć również faktur korygujących. W odpowiedziach resortu czytamy, że jeśli sprzedawca oznaczył pierwotną fakturę słowami „mechanizm podzielonej płatności”, a po korekcie kwota za towar lub usługę nie przekracza 15 tys. zł brutto (korekta in minus), to w nowym JPK_V7 jako MPP trzeba oznaczyć fakturę pierwotną, a korygującej już nie.

Słowem, oznaczenie MPP trzeba będzie umieścić na fakturze korygującej wyłącznie, jeśli po korekcie wartość pozycji z załącznika 15 ustawy o VAT będzie opiewała na kwotę wyższą niż 15 tys. zł brutto.

Od tej zasady jest jednak wyjątek. MF wyjaśnia bowiem, że „w przypadku kiedy na moment przesyłania pliku pierwotnego za dany miesiąc podatnik wie, że ostatecznie transakcja nie podlega obowiązkowi stosowania mechanizmu podzielonej płatności (np. jak w przedstawionej sytuacji na skutek korekty powodującej, że ostatecznie wartość transakcji jest poniżej 15 tys. zł), możliwe jest wykazanie także faktury pierwotnej bez oznaczenia MPP”. Bez znaczenia pozostaje przy tym, kiedy dokonywana jest płatność – dodaje resort.

– Ta zasada to zdecydowane utrudnienie – ocenia dr Agnieszka Baklarz, biegły rewident, członek zarządu w A. Bombik Kancelaria Biegłego Rewidenta.

Zwraca uwagę na to, że korekta może dotyczyć np. jednej pozycji na fakturze. Nie będzie więc na niej wszystkich pozycji z faktury pierwotnej. – W efekcie, na pierwszy rzut oka nie będzie można zidentyfikować, czy faktura korygująca powinna mieć oznaczenie MPP, czy nie. To oznacza, że podatnik musi samodzielnie ocenić, czy dana faktura korygująca jest lub nie jest MPP. Może to wprowadzić konieczność wielu żmudnych obliczeń – przestrzega Agnieszka Baklarz.

Oraz in plus

Problem będzie też z korektami in plus, a więc gdy faktura pierwotna jest na kwotę poniżej 15 tys. zł brutto, a po korekcie przekracza ten limit. W takiej sytuacji – jak wskazuje MF – faktury pierwotna i korygująca dokumentują jednorazową dostawę towaru (wykonanie usługi) z załącznika nr 15 do ustawy o VAT o wartości powyżej 15 tys. zł brutto, a więc trzeba je odpowiednio oznaczyć w nowym JPK_V7.

Zdaniem resortu bez znaczenia jest przyczyna wystawienia takiej faktury korygującej, tj. czy to była pomyłka i faktura pierwotna powinna od początku być wystawiona na kwotę przekraczającą 15 tys. zł brutto, czy może podwyższenie podstawy opodatkowania i podatku należnego na fakturze korygującej nastąpiło wskutek nowych okoliczności.

– Takie podejście rodzi olbrzymie problemy ewidencyjne – ocenia Agnieszka Baklarz. Wyjaśnia, że przedsiębiorcy nie posiadają w swoich ewidencjach zakupu tak dokładnych informacji na temat pozycji zakupowych i ich przeliczenia. – W związku z tym przy każdej korekcie przedsiębiorcy będą musieli wykonać czasochłonną pracę, by dotrzeć do faktur pierwotnych i ręcznie przeliczyć wartości po korekcie – podkreśla ekspertka.

Co z fakturami sprzed 1 października

Resort wyjaśnił też, że oznaczyć trzeba będzie również faktury korygujące wystawione do faktur otrzymanych przed wprowadzeniem nowego JPK_V7, czyli przed 1 października.

– To słuszne podejście, bo nowe obowiązki są powiązane z treścią ewidencji, a nie faktur – komentuje Krystian Łatka.

Wskazuje, że trzeba na to zwrócić uwagę zwłaszcza w kontekście faktur korygujących rozliczanych w nowym JPK, rozliczanych z uwagi na późniejszy obowiązek podatkowy czy też odliczanych w kolejnych okresach rozliczeniowych.

Grożą kary

Przypomnijmy, że za błędy w pliku JPK_VAT organ podatkowy może nałożyć kary w wysokości 500 zł. Ministerstwo Finansów na swojej stronie przypominało jednak, że przepisy tarczy zmieniły charakter kar za błędy w ewidencji JPK_VAT.

– Kary te będą mogły być nakładane na tych podatników, którzy poprzez celowe, uporczywe działania i wprowadzane błędy uniemożliwiają weryfikacje prawidłowości transakcji – wskazał resort.

]]

Wniosek o dodatek solidarnościowy już na portalu PUE ZUS. 1400 zł dla osób bez pracy

<![CDATA[

W ciągu dwóch dni do ZUS wpłynęło blisko 6,8 tys. wniosków o dodatek solidarnościowy. Na Dolnym Śląsku zostało do ZUS wysłanych 521 wniosków w tym 104 w Legnicy, 160 w Wałbrzychu i Wrocławiu 257. O świadczenie w ramach dodatku można wnioskować wyłącznie drogą elektroniczną, czyli poprzez Platformę Usług Elektronicznych ZUS (PUE ZUS).

- Dzięki temu szybko będziemy mogli wypłacić pieniądze. Przestrzegam, że papierowe wnioski nie będą przyjmowane – mówi Iwona Kowalska-Matis regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku. – Jeżeli ktoś do tej pory nie ma swojego konta na PUE ZUS może je założyć podczas wizyty w ZUS lub online korzystając z profilu zaufanego lub poprzez bankowe konto gdyż większość banków ma w swojej ofercie taką usługę – dodaje.

O wypłatę mogą wnioskować osoby, z którymi po 15 marca 2020 r. pracodawca z powodu COVID-19 rozwiązał umowę o pracę za wypowiedzeniem lub po tym terminie ich umowa o pracę na czas określony wygasła. Warunkiem otrzymania dodatku solidarnościowego jest też podleganie ubezpieczeniom społecznym z tytułu umowy o pracę przez łączny okres, co najmniej 60 dni w 2020 roku.

- Dodatek solidarnościowy wynosi 1400 zł miesięcznie, a jego wypłata następuje między 1 czerwca a 31 sierpnia br. Można go otrzymać najwcześniej za miesiąc, w którym osoba uprawniona złożyła wniosek, więc jeśli ktoś złoży wniosek w czerwcu dostanie wypłatę trzy razy, ale jeśli wniosek wpłynie do nas w sierpniu to będą to jednorazowe pieniądze – dodaje Kowalska-Matis.

Co ważne, świadczenie przysługuje również osobom bezrobotnym już zarejestrowanym w urzędzie pracy. Otrzymanie dodatku solidarnościowego oznacza zawieszenie wypłaty zasiłku dla bezrobotnych oraz stypendium na szkolenia lub podnoszenie kwalifikacji.

Za osobę pobierającą dodatek solidarnościowy opłacane są składki emerytalna i rentowa, a także składki zdrowotna. Płatnikiem składek na te ubezpieczenia jest ZUS. Nalicza je od kwoty dodatku solidarnościowego. Jednak składki nie pomniejszają wypłaty, ponieważ są finansowane z budżetu państwa.

Termin składania wniosków upływa 31 sierpnia br. Informacja o przyznaniu prawa do dodatku solidarnościowego lub decyzja o odmowie będą dostępne na PUE ZUS. W przypadku pozytywnego rozpatrzenia wniosku dodatek solidarnościowy trafi na wskazany we wniosku rachunek bankowy w ciągu 7 dni od wyjaśnienia ostatniej okoliczności niezbędnej do wydania decyzji.

Na stronie internetowej ZUS jest dostępna instrukcja wypełnienia wniosku oraz zestaw podstawowych pytań i odpowiedzi związanych z dodatkiem.

]]