JPK_V7M. Jakie informacje będzie zawierał nowy jednolity plik kontrolny

<![CDATA[

1 października wejdzie w życie obowiązek stosowania nowego jednolitego pliku kontrolnego. Dokument elektroniczny będzie dostępny w dwóch wersjach: JPK_V7M dla podatników obecnie składających deklaracje VAT-7 co miesiąc i JPK_V7K dla tych, którzy wysyłają deklaracje VAT-7K raz na kwartał.

JPK_V7M będzie zawierać:

zestaw informacji o zakupach i sprzedaży, który wynika z ewidencji VAT za dany okres,pozycje z obecnej deklaracji VAT-7,dodatkowe dane, które są potrzebne do analizy poprawności rozliczenia.

W praktyce oznacza to, że JPK_V7M scali ze sobą struktury obecnego JPK oraz deklaracji VAT-7. Podatnik nie będzie musiał generować dwóch plików, składać dwóch podpisów autoryzujących, dokonywać dwóch wysyłek i dwukrotnie oczekiwać na UPO. Z drugiej strony pewną trudnością może okazać się wypełniania w części ewidencyjnych nowych pól, których nie ma w obecnie przesyłanych JPK. Obowiązkowe będzie wprowadzanie oznaczeń identyfikujących niektóre usługi i towary (tzw. kody GTU), których pełny wykaz znajduje się w rozporządzeniu. Inną nowością będzie obowiązek oznaczania niektórych szczegółowych rodzajów transakcji.

Wraz z wprowadzeniem nowego JPK, nie będzie już możliwe wysyłanie deklaracji VAT-7 w inny sposób niż przez JPK_V7M. Nie zmienią się natomiast zasady składania skróconej deklaracji VAT w zakresie usług taksówek osobowych opodatkowanych ryczałtem (VAT-12), jak i pozostałych deklaracji w zakresie VAT (np. VAT-8, VAT-9M, VAT-10, VAT-14).

JPK_V7M będzie się składać z części ewidencyjnej i części deklaracyjnej. Do 25. dnia każdego miesiąca (jeśli to sobota lub dzień wolny od pracy, termin wydłuża się do kolejnego dnia roboczego) podatnik będzie zobligowany do wysłania dokumentu wypełnionego w obu częściach. Poda w nim dane za poprzedni miesiąc, np. informacje dotyczące stycznia będzie musiał wykazać w JPK_V7M wysyłanym do 25 lutego.

Pierwotnie obowiązek stosowania nowego JPK_VAT miał wejść w życie dla części podatników już 1 kwietnia 2020 r., a dla większości 1 lipca 2020 r. Terminy zostały jednak przesunięty z powodu pandemii koronawirusa. Tarcza antykryzysowa 4.0 wyznaczyła datę 1 października jako obowiązującą dla wszystkich czynnych podatników VAT.

]]

Od czasu wybuchu pandemii wykorzystujemy wideokonferencje nawet 11-krotnie częściej

<![CDATA[

Webinary i wideokonferencje nie są oczywiście „wynalazkiem” okresu pandemii. Popularność spotkań i konferencji w internecie rosła już od lat w takich obszarach jak marketing i sprzedaż czy edukacja i szkolenia. Niczym nowym nie jest też codzienna zdalna komunikacja biznesowa firm, czy to między zespołami czy z klientami i kontrahentami lub z kandydatami do pracy.

Jednak, chociaż tendencja w tym obszarze była już wcześniej stale wzrostowa, to dopiero wybuch pandemii w marcu 2020 roku spowodował wyraźny skok liczby organizowanych webinarów i ich uczestników. Wiąże się to głównie z wprowadzonymi w tym czasie ograniczeniami w przemieszczaniu się oraz zamknięciem szkół i innych instytucji edukacyjnych. Z tego powodu zespoły firm przeniosły pracę do internetu, a szkoły zaprosiły uczniów do wirtualnych klas.

Właśnie ten wzrost zbadała platforma ClickMeeting, opierając się na danych statystycznych pochodzących z wewnętrznych baz platformy oraz ankietach przeprowadzonych wśród firm z różnych branż w maju 2020, czyli dwa miesiące po wybuchu pandemii. Badanie wsparte było analizą wyszukiwania fraz kluczowych związanych z tematem webinarów i spotkań online.

A jakie są wnioski?

Liczba uczestników webinarów wyraźnie wzrosła

Raport ClickMeeting, oprócz szczegółowego badania zdecydowanego wzrostu wyszukiwania fraz związanych z webinarami i spotkaniami online w Polsce i na świecie, skupia się przede wszystkim na porównaniu aktywności na platformie przed wybuchem pandemii i w jej trakcie.

W roku 2019 na całym świecie platforma odnotowywała średnio 1918 webinarów dziennie. Rok później było to aż 7908 spotkań online.

Według danych z raportu, w marcu 2020 liczba webinarów zorganizowana na platformie wyniosła niemal 300 000. Uczestniczyło w nich aż 3 203 034 uczestników, co w porównaniu z liczbą 870 579 w marcu 2019 roku jest wzrostem prawie czterokrotnym.

Liczby te są jeszcze bardziej spektakularne, jeśli popatrzymy na poszczególne kraje, które zanotowały największe wzrosty pod tym względem :

- Polska – wzrost o 1156% w porównaniu do okresu sprzed pandemii- Grecja – wzrost o 868%- Niemcy – wzrost o 519%- Francja – wzrost o 423%

I nic w tym dziwnego – wybuch pandemii sprawił, że firmy, instytucje edukacyjne czy kulturalne potrzebowały pilnie znaleźć nowe rozwiązania, które pomogłyby utrzymać ciągłość ich działania, a przynajmniej zmniejszyć nieuchronny negatywny wpływ nowej rzeczywistości. Technologia już na szczęście była, a jednym z narzędzi, które okazały się od tamtej chwili nieodzowne, były właśnie wideokonferencje i webinary.

Jak komentuje ten fakt Dominika Paciorkowska, dyrektor zarządzająca ClickMeeting:

„Nastąpił ogromny wzrost zapotrzebowania na korzystanie z cyfrowych narzędzi do współpracy. Szkoły, uniwersytety oraz firmy przestawiły się w całości na komunikację poprzez świat online. Kwarantanna wymuszona przez wirusa zmieniła również pracę zdalną z atrakcyjnej opcji na absolutną konieczność. Praca w rozproszonych zespołach oraz nauka online w skali, której wcześniej nie doświadczyliśmy, przerodziły się w gigantyczne zainteresowanie wideo konferencjami, spotkaniami online oraz platformami webinarowymi.”

Z analizowanej liczby zapytań do działu obsługi klienta ClickMeeting wynika też, że znacznie zwiększyła się znajomość technologii i narzędzi do przeprowadzania spotkań online. To oczywiście również nie dziwi – wszyscy, od nauczycieli po pracowników biurowych czy lekarzy i psychoterapeutów, musieli zagłębić się w technologiczne rozwiązania, żeby dalej pracować. I to bez względu na dotychczasową wiedzę dotyczącą nowych technologii.

Kto korzysta z webinarów w 2020 roku?

Według raportu, z webinarów korzystają zarówno freelancerzy i mikroprzedsiębiorstwa jak i duże firmy zatrudniające ponad 200 pracowników. Jak widać na poniższym wykresie, rozkład użytkowników jest dosyć równomierny, co pokazuje, jak popularnym narzędziem stają się spotkania online bez względu na wielkość firmy.

Kiedy jednak przyjrzymy się konkretnym branżom, widać już pewne różnice. Przoduje zdecydowanie edukacja (25,86%). Na dalszych miejscach, z dużo mniejszym wynikiem znalazły się też szkolenia i kursy online (10,31%), branża IT (9,82%) oraz sprzedaż i marketing (7,36%).

W innych sektorach te odsetki są już znacznie mniejsze, choć nadal warte odnotowania:

- Organizacje pozarządowe / instytucje non-profit – 3% - Usługi konsultacyjne – 4% - Produkcja – 4% - Usługi bankowe i finansowe – 3% - Opieka zdrowotna, farmaceutyka, sprzedaż detaliczna, ubezpieczenia – po 2%

Do czego korzystamy z webinarów i spotkań online?

Ciekawe wnioski płyną z części badania poświęconej celom biznesowym i temu, jak zmieniały się one wraz z postępowaniem pandemii. Rozproszone zespoły pracujące nad projektami, zamknięte biura i szkoły, czy odwołane kolejne konferencje na całym świecie, zmusiły biznesy do szukania skutecznych alternatyw.

Te firmy, które już przed pandemią korzystały z webinarów, były dobrze przygotowane i korzystały z nich dalej. Natomiast aż 42% osób przebadanych przez ClickMeeting twierdzi, że z webinarów zaczęło korzystać dopiero po wybuchu pandemii.

Przykładowo, przed marcem 2020 roku tylko 11% respondentów prowadziło wirtualne konferencje. Po wybuchu pandemii korzystało z nich już prawie dwukrotnie więcej (19%). Wyraźne wzrosty w korzystaniu z webinarów odnotowano również w takich obszarach jak:

- prowadzenie spotkań biznesowych, organizacja spotkań z pracownikami- współpraca nad projektami- e-learning i kontynuacja procesu edukacji- profesjonalne sesje szkoleniowe

Webinary płatne również zyskały na popularności

Raport analizuje też wykorzystanie webinarów płatnych, które z ciekawej alternatywy dla wielu freelancerów, konsultantów i firm szkoleniowych stały się koniecznością, chroniącą ich przed utratą zarobków.

W tym przypadku również widoczny jest spory wzrost popularności: w marcu 2020 ClickMeeting zanotował wzrost płatnych wydarzeń o 547% w stosunku do marca ubiegłego roku.

Co więcej, aż 12% badanych zadeklarowało, że płatne webinary są dla nich głównym źródłem uzyskania dochodu. 32% ankietowanych natomiast potwierdza, że ten rodzaj wydarzeń online generuje im dodatkowy dochód.

Czy trend utrzyma się po pandemii?

Raport ClickMeeting pokazuje jednoznacznie, że pandemia COVID-19 przyczyniła się do wzrostu wykorzystania webinarów i spotkań online w wielu branżach. Aż 94% przebadanych zadeklarowało, że korzysta lub korzystało z platform do webinarów.

Badanie pokazuje, że nie zamierzamy z tej formy komunikacji zrezygnować – dalsze korzystanie z platform webinarowych deklaruje aż 81% ankietowanych.

Stoimy dziś przed nieuchronną zmianą dotyczącą i sposobu pracy i komunikacji, a wiele firm pozostanie – przynajmniej częściowo – przy modelu pracy zdalnej. Dlatego możemy się spodziewać, że rynek webinarowy będzie dalej rozkwitał, a świadomość i znajomość narzędzi będzie rosła również wśród mniej zaawansowanych technicznie użytkowników.

Pełen raport dotyczący wykorzystania webinarów i wideokonferencji w czasie pandemii można pobrać tutaj.

]]

Zasiłek celowy 2020

<![CDATA[

Zasiłek celowy może zostać przyznany na:

1. pokrycie części lub całości kosztów zakupu żywności, odzieży, niezbędnych przedmiotów użytku domowego,2. zakup leków i leczenie, 3. pomoc w sfinansowaniu opału4. drobnych remontów i napraw w mieszkaniu, a także kosztów pogrzebu5. pokrycie wydatków powstałych w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia losowego lub klęski żywiołowej.

Zasiłek celowy może zostać także przyznany jednorazowo w ramach pomocy na ekonomiczne usamodzielnianie.

Przyznanie zasiłku celowego jest uzależnione od kryterium dochodowego. Kryterium dochodowe dla zasiłku celowego 2020 wynosi: 1. 701 złotych dochodu miesięcznie – dla osoby samotnie gospodarującej;2. 528 złotych dochodu miesięcznie – dla osoby pozostającej w rodzinie (kwota w przeliczeniu na każdego członka rodziny, czyli średnia dochodu).

Wysokość zasiłku celowego jest ustalana indywidualnie. Wynosi on zazwyczaj od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

Zasiłek celowy jest wypłacany jednorazowo.

Zasiłek celowy przysługuje także osobom bezdomnym i innym osobom niemającym dochodu oraz możliwości uzyskania świadczeń na podstawie przepisów o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W takich sytuacjach może zostać przeznaczony na pokrycie części lub całości wydatków na świadczenia zdrowotne.

]]

Zasiłek celowy 2020: Komu przysługuje

<![CDATA[

Zasiłek celowy może zostać przyznany na:

1. pokrycie części lub całości kosztów zakupu żywności, odzieży, niezbędnych przedmiotów użytku domowego,2. zakup leków i leczenie, 3. pomoc w sfinansowaniu opału4. drobnych remontów i napraw w mieszkaniu, a także kosztów pogrzebu5. pokrycie wydatków powstałych w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia losowego lub klęski żywiołowej.

Zasiłek celowy może zostać także przyznany jednorazowo w ramach pomocy na ekonomiczne usamodzielnianie.

Przyznanie zasiłku celowego jest uzależnione od kryterium dochodowego. Kryterium dochodowe dla zasiłku celowego 2020 wynosi: 1. 701 złotych dochodu miesięcznie – dla osoby samotnie gospodarującej;2. 528 złotych dochodu miesięcznie – dla osoby pozostającej w rodzinie (kwota w przeliczeniu na każdego członka rodziny, czyli średnia dochodu).

Wysokość zasiłku celowego jest ustalana indywidualnie. Wynosi on zazwyczaj od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

Zasiłek celowy jest wypłacany jednorazowo.

Zasiłek celowy przysługuje także osobom bezdomnym i innym osobom niemającym dochodu oraz możliwości uzyskania świadczeń na podstawie przepisów o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W takich sytuacjach może zostać przeznaczony na pokrycie części lub całości wydatków na świadczenia zdrowotne.

]]

Asystenci rodziny otrzymają jednorazowy dodatek do wynagrodzenia

<![CDATA[

Dodatki do wynagrodzenia wypłacane będą w ramach resortowego programu "Asystent rodziny w roku 2020". Budżet programu to 5,3 mln złotych.

Wiceszefowa MRPiPS podczas czwartkowej konferencji zwracała uwagę, że program ten jest wyrazem wdzięczności za ciężką pracę w okresie pandemii. "W ramach programu przyznamy asystentom rodziny jednorazowy dodatek do wynagrodzenia w wysokości 1700 zł. W sumie na program przeznaczamy kwotę 5,3 mln zł" - poinformowała Socha.

Wyjaśniła, że dodatki otrzyma ponad 3 tys. asystentów rodziny z całej Polski, wskazanych przez samorządy. Każdy z asystentów otrzyma 1700 zł brutto jednorazowego dodatku do pensji, proporcjonalnie do wymiaru etatu.

Socha zauważyła, że wykonywanie zadań w czasie pandemii stanowiło dla tej grupy pracowników służb społecznych wyzwanie, które wiązało się ze zmianą dotychczas stosowanych metod pracy i dostosowania ich do nowej sytuacji wymagającej społecznego dystansu.

"Dostrzegamy ich zaangażowanie w wykonywanie swoich zadań w warunkach epidemii, w warunkach szczególnie trudnych, obarczonych również zwiększonym ryzykiem zachorowania" – dodała wiceminister rodziny.

Rolą asystenta rodziny jest wspieranie rodzin, które z różnych powodów nie są w stanie samodzielnie i prawidłowo opiekować się i wychowywać własne dzieci. Skorzystać z pomocy asystenta rodziny mogą np. rodziny z dziećmi zagrożone wykluczeniem społecznym lub te, których dzieci okresowo zostały umieszczone w pieczy zastępczej.

Asystenci wspierają rodziny w prowadzeniu gospodarstwa domowego, mogą też pomóc np. w poszukiwaniu pracy, w załatwieniu spraw w urzędzie czy w rozwiązywaniu problemów rodzinnych. Asystenci wzmacniają kompetencje rodziców, aby ci jak najlepiej, mogli wywiązywać się ze swoich obowiązków rodzicielskich

W obecnej sytuacji i trwającej epidemii wirusa SARS-COV-2 asystent rodziny m.in. monitoruje sytuację rodzin będących pod jego opieką czy są zdrowe, czy nie powinny skorzystać z konsultacji lekarskiej i czy nie są poddane kwarantannie; udziela pomocy w zabezpieczaniu podstawowych potrzeb życiowych, w tym żywności i środków czystości i w razie konieczności podejmuje działania interwencyjne i zaradcze w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dzieci i rodzin.

]]

W MRPiPS powołano członków Rady Polityki do spraw Polityki Senioralnej

<![CDATA[

W czwartek w siedzibie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odbyło się inauguracyjne posiedzenie Rady Polityki do spraw Polityki Senioralnej II kadencji, w którego trakcie powołani zostali członkowie nowej rady.

Rada ta jest organem opiniodawczo–doradczym w sprawach polityki społecznej wobec osób starszych. Do głównych zadań jej członków należy opracowywanie kierunków działań adresowanych na rzecz osób starszych w Polsce, inicjowanie, wspieranie i promowanie rozwiązań z zakresu polityki społecznej na rzecz osób starszych oraz przedstawianie ministrowi propozycji rozwiązań na rzecz rozwoju systemu wsparcia osób starszych.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg wskazywała w trakcie spotkania, że już pierwsza kadencja Rady wykazała się działaniami, które przełożyły się na konkretne decyzje rządowe.

"Dzięki państwa doświadczeniu, poprzedniej Rady (…), mogliśmy przede wszystkim i możemy z całą odpowiedzialnością mówić, że z jednej strony wspieramy rodziny z małymi dziećmi, a z drugiej strony, jakże ważna dla nas jest polityka senioralna. Ta więź międzypokoleniowa to podziękowanie naszym seniorom" – mówiła minister.

Do głównych inicjatyw, które są podejmowane dla tworzenia polityki senioralnej, będących efektem współpracy Rady i resortu rodziny, minister Maląg wymieniła m.in. przywrócenie wieku emerytalnego oraz waloryzacje kwotowo-procentową rent i emerytur, a także realizowane przez ministerstwo programy skierowane do seniorów, jak "Senior plus" i Aktywność Społeczna Osób Starszych. Jak przekonywała Maląg, "nie chodzi o to, żebyśmy tworzyli jednorazowe akcje, działania, tylko żeby to było przemyślane i wdrażane w życie".

Nowopowstała Rada ma stanowić, jak wskazuje resort, forum otwartego dialogu o koncepcji, kształtowaniu i ustalaniu kierunków rozwoju polskiej polityki społecznej wobec starości i starzejącego się społeczeństwa. Do stałego udziału w jej pracach zostali zaproszeni wydelegowani do Rady przedstawiciele jednostek samorządu terytorialnego oraz związków tych jednostek, administracji rządowej, organizacji pozarządowych, organizacji pracodawców oraz związków zawodowych, uczelni i instytucji badawczych.

Członków Rady powołuje minister, co poprzedzone jest ogłoszeniem o naborze na członków Rady. Jej członkowie pełnią swoje funkcje społecznie. Kadencja Rady trwa cztery lata. 

]]

Polska nie interweniuje w sprawie opóźnień zwrotu VAT za granicą

<![CDATA[

Dodała, że polska administracja nie zwraca się do organów z innych państw unijnych z prośbą o przyśpieszenie zwrotu podatku, bo byłoby to niedyplomatyczne. Co innego podatnik – on może zwrócić się do zagranicznego fiskusa o wyjaśnienia.

Interpelacja dotyczyła opóźnień w zwrocie VAT w związku z zakupem paliwa na terenie Niemiec. Podatek ten jest oddawany w ramach procedury szczególnej VAT-REFUND.

Jej zasady określa unijna dyrektywa 2008/9/WE. Natomiast w polskich przepisach jest o tym mowa w art. 89 ust. 1h i nast. ustawy o VAT. O zwrot mogą ubiegać się przedsiębiorcy, którzy nabyli na terenie innego państwa unijnego towary lub usługi, m.in. paliwo. Wniosek składa się do właściwego w tej sprawie (w procedurze VAT-REFUND) naczelnika urzędu skarbowego.

Anna Chałupa podkreśliła, że polski organ podatkowy pełni tylko funkcję pośrednika, który odbiera, weryfikuje i przekazuje wniosek do państwa członkowskiego zwrotu (np. Niemiec). – Informuje wnioskodawcę o przyjęciu wniosku, a następnie ma 15 dni na jego weryfikację i przesłanie do państwa członkowskiego zwrotu (w tym przypadku do Niemiec) – wyjaśniła wiceminister. Dodała, że to drugie państwo bezzwłocznie powiadamia wnioskodawcę o dacie otrzymania wniosku, a następnie ma cztery miesiące na poinformowanie go o decyzji.

Termin zwrotu może jednak zostać przedłużony, jeżeli administracja podatkowa tego drugiego państwa zażąda dodatkowych informacji. – W takim przypadku podjęcie decyzji dotyczącej całości lub części zwrotu zawsze wynosi co najmniej sześć miesięcy od daty otrzymania wniosku, zgodnie z art. 21 dyrektywy – wyjaśniła wiceminister. 

Odpowiedź z 17 czerwca 2020 r. Anny Chałupy, wiceminister finansów i zastępcy szefa KAS, na interpelację poselską nr 6915

]]

Opiekun ma wybrać między świadczeniem pielęgnacyjnym a emeryturą

<![CDATA[

Pojawia się coraz więcej wyroków sądów, które uznają, że opiekunowie, którzy są na emeryturze lub rencie, nie powinni być pozbawiani możliwości uzyskania świadczenia pielęgnacyjnego. Problemem pozostaje jednak to, jak to uprawnienie ma być zrealizowane w praktyce. W tym zakresie pojawiły się bowiem w orzecznictwie dwa różne rozwiązania, które sprowadzają się do tego, aby gmina przyznawała takiej osobie świadczenie w części lub całości, po spełnieniu określonych warunków. Za tym drugim sposobem realizacji uprawnienia do wsparcia opowiedział się w najnowszych wyrokach Naczelny Sąd Administracyjny.

Poznań i reszta sądów

Co do zasady osoby, które mają ustalone prawo do emerytury lub renty (z wyjątkiem renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy), nie mogą mieć przyznanego świadczenia pielęgnacyjnego. Taka przesłanka negatywna jest zawarta w art. 17 ust. 5 pkt 1 lit. a ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 111 ze zm.). W efekcie, gdy tacy opiekunowie zgłaszają się do gminy z wnioskiem o świadczenie, otrzymują decyzje odmowne. Jednocześnie przez długi czas pozytywnego rezultatu nie dawało im korzystanie z drogi odwoławczej, bo sądy oddalały ich skargi.

Ta sytuacja zmieniła się dopiero wraz z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim z 20 lutego 2019 r. (sygn. akt II SA/Go 833/18), który jako pierwszy uwzględnił skargę będącej na emeryturze matki. Sąd uznał bowiem, że wykładnia, która pozbawia opiekuna na emeryturze całości świadczenia pielęgnacyjnego, narusza zasadę równego traktowania. Jego zdaniem prawidłowa interpretacja tego przepisu powinna prowadzić do tego, że pomoc finansowa dla opiekuna będzie przysługiwać w kwocie stanowiącej różnicę między wysokością świadczenia pielęgnacyjnego a jego emeryturą (pisaliśmy o tym: „Sąd idzie pod prąd, każe wypłacić świadczenie pomniejszone o emeryturę”, DGP nr 56/19).

W tym samym kierunku poszły wyroki również innych WSA, m.in. w Gdańsku, Krakowie i Rzeszowie. Natomiast odmienne stanowisko w takich sprawach zajmuje WSA w Poznaniu (np. sygn. akt II SA/Po 805/19, 662/19, 1012/19). Jego zdaniem wypłata świadczenia pielęgnacyjnego w formie wyrównania stoi w sprzeczności z art. 17 ust. 3 ustawy, który określa jego wysokość jednoznacznie kwotowo i nie pozwala organowi administracji na jej samodzielne ustalanie. Ponadto ta droga powoduje komplikacje w ustaleniu kwoty świadczenia, np. w sytuacji otrzymania przez opiekuna 13. emerytury oraz w zakresie odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Dlatego właśnie WSA w Poznaniu uważa, że opiekun powinien dokonać wyboru korzystniejszego dla niego wsparcia i jeśli jest nim świadczenie pielęgnacyjne (bo jest wyższe), to powinien wystąpić do ZUS o zawieszenie emerytury.

Oczekiwanie na zmianę

W związku z tym, że niektóre samorządowe kolegia odwoławcze nie zgadzały się z wyrokami WSA, składały na nie skargi do NSA, a ten oddalał je jako niezasadne. Co ciekawe, w swoich pierwszych orzeczeniach podzielał pogląd co do ustalania wysokości świadczenia w kwocie różnicy. Zmiana takiego podejścia nastąpiła w ostatnich wyrokach NSA z maja i czerwca br. (sygn. akt I OSK 2375/19 oraz 254/20). W tym drugim, który dotyczył orzeczenia WSA w Rzeszowie, NSA wprawdzie nie uwzględnił kasacji, ale stwierdził, że dokonano częściowo błędnej wykładni art. 17 ust. 5 pkt 1 lit. a. Sam zaś opowiedział się za rozwiązaniem prowadzącym do wyboru między świadczeniem a emeryturą. Dodatkowo NSA wskazał, że działania podejmowane w zakresie przyznania świadczenia gmina powinna koordynować z organem emerytalno-rentowym, w którym opiekun wnioskuje o zawieszenie emerytury, aby nawet przez krótki czas nie pozostał bez wsparcia.

– Z punktu widzenia jednostki, która wydaje decyzję, po wyroku sądu prostsze i łatwiejsze jest stosowanie interpretacji związanej z wyborem, bo wtedy unika się konieczności wielokrotnego przeliczania kwot wsparcia, z uwagi na coroczną waloryzację zarówno świadczenia pielęgnacyjnego, jak i emerytur oraz rent – mówi Damian Napierała, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Świadczeń.

Uprawnionym wszystko jedno?

Z kolei dla opiekuna teoretycznie oba sposoby przyznania świadczenia pielęgnacyjnego wydają się być tak samo dobre, bo w wyniku każdego z nich będzie dysponował maksymalną, możliwą do uzyskania kwotą pomocy. Jednak w przypadku, gdy uzyskanie świadczenia nastąpi po wcześniejszym zawieszeniu emerytury, nie będzie mógł potem otrzymać np. trzynastki.

– Oczywiście najlepszym rozwiązaniem dla organów administracji i dla opiekunów byłaby nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych, która zlikwidowałaby zawarte w przepisach przeszkody do uzyskiwania świadczenia pielęgnacyjnego przez opiekunów na emeryturze, w formie wybranej przez ustawodawcę – uważa Damian Napierała.

Również zdaniem Sebastiana Gajdzika, kierownika działu świadczeń rodzinnych Ośrodka Pomocy Społecznej w Chorzowie, obecna sytuacja jest patowa. – Z jednej strony mamy jasno brzmiące przepisy, poparte stanowiskiem prezentowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a z drugiej orzeczenia sądów, które są do nich w opozycji, ale wiążą organy w danej sprawie – podkreśla.

]]

Nowa matryca stawek VAT: Jakim podatkiem objęte są środki odkażające?

<![CDATA[

Zdaniem ekspertów do takiego wniosku może prowadzić brzmienie nowych przepisów. W odpowiedzi na pytanie DGP Ministerstwo Finansów uspokaja: wystarczy, by środek miał choćby jedną z tych właściwości, by mógł być objęty preferencyjnym VAT.

Problem nabrał szczególnego znaczenia właśnie teraz, gdy trwa epidemia koronawirusa.

Jak było, jak jest

Do końca czerwca preparaty odkażające o właściwościach bakteriobójczych, grzybobójczych i wirusobójczych, mające zastosowanie w ochronie zdrowia, były objęte 8-proc. stawką VAT.

– Dotyczyło to w równej mierze środków o właściwościach jedynie bakteriobójczych, tylko grzybobójczych bądź tylko wirusobójczych lub o kombinacji tych działań – mówi Andrzej Nikończyk, doradca podatkowy i partner w KNDP. Podkreśla, że nie budziło to wątpliwości.

Co innego – dodaje – nowa matryca stawek VAT, która zaczęła obowiązywać od 1 lipca. Zdaniem eksperta można ją odczytać w ten sposób, że preferencyjnie opodatkowane są tylko środki, które mają wszystkie trzy właściwości jednocześnie. Jeśli środek będzie miał działanie jedynie np. bakteriobójcze lub tylko grzybobójcze, to będzie objęty podstawową stawką VAT.

Ministerstwo Finansów zapewnia: „Przepisy nowej matrycy VAT w odniesieniu do wskazanych w zapytaniu środków odkażających generalnie utrzymują obecny (tj. obowiązujący do 30 czerwca br. – przypis red.) zakres preferencji (stawka obniżona 8 proc.) dla tego rodzaju produktów”.

Eksperci nie mają wątpliwości, że taki był cel MF. Jednak z brzmienia przepisów wyciągają odmienny wniosek.

Skąd ta wątpliwość

Do końca czerwca br. środki odkażające były wymienione w poz. 83 załącznika nr 3 do ustawy o VAT i powiązane z Polską Klasyfikacją Wyrobów i Usług – 20.20.14.0. Obowiązująca od wczoraj (od 1 lipca 2020 r.) nowa matryca stawek odeszła od PKWiU na rzecz unijnej nomenklatury scalonej CN.

W niektórych przypadkach jednak ustawodawca w ogóle odszedł od jakiejkolwiek klasyfikacji. Dotyczy to m.in. właśnie środków odkażających o właściwościach bakteriobójczych, grzybobójczych i wirusobójczych, mających zastosowanie wyłącznie w ochronie zdrowia.

Jak wskazuje doradca podatkowy Radosław Kowalski, z przepisów obowiązujących do końca czerwca nie wynikało jednoznacznie, czy produkt biobójczy musiał jednocześnie posiadać właściwości bakteriobójcze, grzybobójcze i wirusobójcze. Symbol PKWiU 20.20.14.0 wskazywał jedynie na środki odkażające, bez odniesienia do trzech wskazanych cech.

– Dominowała jednak wykładnia, zgodnie z którą środek odkażający nie musiał mieć jednocześnie tych trzech właściwości, by mógł być objęty preferencyjną stawką VAT – tłumaczy Radosław Kowalski.

Zabrakło „lub”

Eksperci nie mają wątpliwości, że przy uchwalaniu nowej matrycy stawek intencja ustawodawcy się nie zmieniła. – Wyszło jednak, jak wyszło – komentuje Andrzej Nikończyk.

Podobnego zdania jest Przemysław Powierza, doradca podatkowy i partner w RSM Poland. – Odwołanie w prawie podatkowym do PKWiU ewidentnie się nie sprawdziło – mówi ekspert. Podkreśla, że w przepisach o stawkach VAT ustawodawca musi przestrzegać elementarza w zakresie redagowania przepisów. Nie powinien pozwalać sobie na takie niedopatrzenie, jak w odniesieniu do środków odkażających.

– Wymienienie kilku elementów po przecinku, bez żadnego wyjaśniającego wprowadzenia, czy traktować te elementy łącznie, czy osobno, faktycznie powoduje, że należy na każdy z nich patrzeć oddzielnie. W rezultacie kombinacje właściwości środków odkażających, na potrzeby tego konkretnego przepisu VAT, nie wchodzą w grę – przyznaje Powierza.

Zdaniem Andrzeja Nikończyka wystarczyło, by w nowej matrycy stawek ustawodawca dodał „lub” pomiędzy poszczególnymi właściwościami środków odkażających. Niestety, tak się nie stało.

Intencja była jasna

Inaczej widzi to Radosław Kowalski. – Mimo że w nowym stanie prawnym ustawodawca nie posługuje się symbolem statystycznym PKWiU, to jednak wyraźnie wskazuje, że chodzi mu o środki odkażające, czyli tak jak wcześniej – zwraca uwagę ekspert. W jego przekonaniu kluczowe znaczenie ma w dalszym ciągu to, czy:

dany środek biobójczy został wpisany do rejestru produktów biobójczych, względnie czy zostało dla niego wydane pozwolenie tymczasowe, a także czy ma zastosowanie wyłącznie w ochronie zdrowia.

– Jeżeli spełnione będą pozostałe warunki przewidziane w poz. 15 załącznika nr 3 do ustawy o VAT, to środek odkażający będzie objęty stawką obniżoną, nawet gdy nie będzie jednocześnie bakteriobójczy, grzybobójczy i wirusobójczy – uważa Radosław Kowalski.

Przyznaje jednak, że ustawodawca powinien był uwzględnić to, iż odejście od wskazania symbolu statystycznego może skutkować wątpliwościami co do skutków tej zmiany.

– W moim przekonaniu jest efektem niedopatrzenia prawodawcy – mówi Kowalski.

Środki mogą mieć jedno działanie

Pojawiła się opinia, że każdy środek wirusobójczy ma zarazem właściwości bakteriobójcze i grzybobójcze, więc w tym przypadku nie powinno być obaw o preferencyjną stawkę VAT. Czy tak jest w istocie?

– Zadeklarowanie, że produkt zwalcza wirusy, nie oznacza automatycznie, że jest również przeznaczony do zwalczania bakterii i grzybów – wyjaśnia Jarosław Buczek, rzecznik prasowy Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.

Podkreśla, że w procesie rejestracji produktów biobójczych trzeba zadeklarować, jakie konkretnie działanie ma dany produkt (bakterio-, grzybo- czy wirusobójcze).

– Taka deklaracja powinna być poparta odpowiednimi danymi (np. badaniami skuteczności produktu, danymi literaturowymi) – wyjaśnia rzecznik urzędu. Dodaje, że większość produktów biobójczych, które uzyskały pozwolenie na obrót według standardowych procedur, nie jest przeznaczona do zwalczania wirusów. Natomiast wszystkie produkty, które uzyskały odpowiednie pozwolenie z powodu pandemii koronawirusa są przeznaczone do zwalczania wirusów. 

]]

Postojowe dla osób z dodatkowym zleceniem wciąż z kłopotami

<![CDATA[

Warunki do otrzymania świadczenia postojowego w kolejnych nowelizacjach tak łagodzono, że wydawałoby się, iż może je otrzymać w zasadzie każdy chętny. Jednak do 24 czerwca przepisy specustawy o COVID-19 pozbawiały prawa do świadczenia m.in. tych prowadzących drobną działalność, którzy wykonywali dodatkowe zlecenia lub byli zatrudnieni na ułamek etatu. W ostatniej nowelizacji (tj. ustawie o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19) błąd ten częściowo naprawiono. Niezmieniona konstrukcja innych przepisów uniemożliwia jednak tym osobom skorzystanie ze świadczenia.

Podwójne składki

Problem dotyczy przede wszystkim osób, które opłacają składki z działalności gospodarczej od podstawy wymiaru poniżej minimalnego wynagrodzenia. Prawo do tak niskiej podstawy mają osoby korzystające z 24-miesięcznych preferencyjnych składek (podstawa to 30 proc. minimalnego wynagrodzenia) oraz małego ZUS plus (podstawa może się wahać między 30 proc. minimalnego a 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia). Wszystkie te osoby, gdy wykonują dodatkowo umowy-zlecenia niezwiązane z działalnością, zgodnie z ogólnymi zasadami muszą odprowadzać składki także od nich (a dokładniej – taki obowiązek ma płatnik-zleceniodawca). Podobnie obowiązkowo podwójne składki na ubezpieczenie społeczne będzie opłacał przedsiębiorca z zadeklarowaną podstawą wymiaru nie mniejszą niż minimalne wynagrodzenie, jeśli dodatkowo pracuje na ułamku etatu, z którego otrzymuje wynagrodzenie mniejsze niż minimalne.

Do 24 czerwca te grupy przedsiębiorców nie miały prawa do świadczenia postojowego, bo nie przysługiwało ono osobom, które oprócz prowadzenia działalności mają inny tytuł do ubezpieczeń społecznych. Po ostatniej nowelizacji przepisy zmieniły brzmienie i obecnie zgodnie z art. 15zq ust. 4 pkt 3 specustawy o COVID-19 postojowe przysługuje przedsiębiorcy, o ile nie podlega on ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu, chyba że podlega ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej. Mówiąc prościej, prawo do postojowego będzie też przysługiwać osobom, które opłacają składki z kilku tytułów, o ile jednym z nich jest działalność.

Wydawałoby się, że osoby znajdujące się w opisywanych wyżej sytuacjach, opłacające składki od zlecenia albo ułamku etatu i od działalności, wreszcie świadczenie mogą otrzymać. Niestety w większości przypadków tak się nie stanie.

Ten sam problem

Przedsiębiorca, aby otrzymać postojowe po raz pierwszy, musi bowiem wykazać 15-proc. spadek przychodu w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku w stosunku do jeszcze poprzedniego miesiąca. W praktyce wygląda to tak, że składając wniosek w lipcu, trzeba wykazać, że przychód w czerwcu spadł o co najmniej 15 proc. w stosunku do maja. Nie można więc złożyć wniosku w lipcu, powołując się na to, że w marcu spadł przychód wobec lutego albo w kwietniu wobec marca. O tym problemie szeroko pisaliśmy w dodatku Ubezpieczenia i Świadczenia („Kto zwlekał z ubieganiem się o postojowe, może go nie dostać”, DGP nr 122 z 25 czerwca 2020 r.). Teoretycznie więc wnioski o świadczenie można składać aż do trzech miesięcy po zakończeniu stanu epidemii, ale w rzeczywistości w przypadku większości przedsiębiorców spadek przychodu miał miejsce w marcu albo w kwietniu. Wtedy praktycznie z dnia na dzień wprowadzano obostrzenia, wiele branż było zamkniętych, ale i sami klienci oszczędniej gospodarowali pieniędzmi. Jednak w maju, gdy rozpoczęto odmrażanie gospodarki, przychody firm albo wzrosły, albo pozostały na tym samym poziomie. Trzeba tu jednak wyraźnie zaznaczyć – dla otrzymania postojowego nie ma znaczenia, że przedsiębiorca nadal ma niższe przychody w stosunku do tych sprzed epidemii. Chodzi o spadek dokładnie w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku.

Skoro więc przedsiębiorcy wykonujący jednocześnie umowy zlecenia otrzymali prawa do świadczenia poprzez nowelizację, która weszła w życie 24 czerwca, to najwcześniej wniosek mogli złożyć w czerwcu. A to oznaczało, że musieli wykazać spadek przychodów w maju w stosunku do kwietnia. Nawet jeśli był to bardzo mały przychód, dużo mniejszy niż np. w lutym, to jeśli nie spadł o minimum 15 proc. właśnie w maju wobec kwietnia, postojowego nie otrzymają. Jeśli złożą wniosek w lipcu, konieczny będzie spadek przychodu w czerwcu wobec lipca.

– Przepisy w obecnym brzmieniu nie pozwalają na złożenie wniosku osobom, które odnotowały spadek przychodu w marcu lub kwietniu – potwierdza Ewa Bogucka, radca prawny specjalizujący się w ubezpieczeniach społecznych.

Przerwa nie wyklucza świadczenia

W lepszej sytuacji są natomiast osoby o nieregularnych przychodach, które chcą ubiegać się o wypłatę kolejnego (drugiego i trzeciego) świadczenia postojowego po upływie kilku miesięcy od momentu wystąpienia z pierwszym wnioskiem. Przedsiębiorcy mogą występować o nie trzykrotnie.

Świadczenie można otrzymać po raz kolejny nie wcześniej niż w miesiącu następującym po tym, w którym ZUS wypłacił uprzednio przyznane postojowe. Wypłata realizowana jest na podstawie wniosku, który zgodnie z przepisami ma formę oświadczenia osoby uprawnionej. Jest ono składane pod odpowiedzialnością karną. Świadczeniobiorca deklaruje w nim, że jego sytuacja materialna wykazana we wcześniejszym (pierwszym) wniosku się nie poprawiła.

Oprócz wspomnianej deklaracji ZUS nie wymaga w nim podania żadnych dodatkowych danych, np. przychodu.

Marcin Wojewódka, radca prawny, wspólnik zarządzający w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, zwraca uwagę, że określenie „nie uległa poprawie” nadal nie jest dostatecznie dobrze wyjaśnione przez organy i nie ma pewności, co przedsiębiorca wnioskujący o kolejne postojowe ma udowodnić.

Jak jednak pisaliśmy w DGP nr 90 z 11 maja 2020 r. („ZUS: Nieprecyzyjne kryterium szansą na kolejne postojowe”), eksperci rekomendują złożenie bardziej szczegółowej wersji oświadczenia z dokładnym opisem sytuacji materialnej firmy. W przyszłości może uchronić to wnioskodawców przed koniecznością zwrotu postojowego, gdyby ZUS podczas kontroli uznał, że zostało ono jednak pobrane nienależnie.

A co z terminem, w którym można wnioskować o to świadczenie? – Treść przepisów nie wyłącza możliwości ubiegania się o kolejne postojowe po upływie kilku miesięcy od momentu wystąpienia z pierwszym wnioskiem. Gdyby ustawodawca chciał wprowadzić ograniczenia dotyczące tego, że wniosek należy składać bezpośrednio po wystąpieniu o pierwsze świadczenie, to art. 15zua specustawy o COVID-19 musiałby wyraźnie na to wskazywać – mówi Marcin Frąckowiak, radca prawny z Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Jak jednak zaznacza, takiego ograniczenia czasowego nie ma w tym artykule.

– W ust. 2 jest tylko mowa o tym, że wypłata po raz kolejny postojowego może zostać dokonana nie wcześniej niż w miesiącu następującym po miesiącu wypłaty świadczenia postojowego. Czyli de facto w każdym czasie po pierwszym przelewie – wyjaśnia mecenas.

Pojawiają się też wątpliwości, czy zła sytuacja przedsiębiorcy, która jest podstawą do ubiegania o kolejne świadczenie, musi być związana z epidemią.

– Teoretycznie tak. W praktyce jest tutaj jednak duże pole do interpretacji. Po pierwsze, żadne kryteria zawarte we wskazanych regulacjach na to nie wskazują. Po drugie, organowi rentowemu trudno będzie udowodnić, że biznes nie funkcjonuje najlepiej z innych względów niż koronawirus, gdyż cały czas mamy stan epidemii. Co więcej, o postojowe można ubiegać się nawet trzy miesiące po zakończeniu tego stanu – dodaje mec. Frąckowiak. 

]]