Sejm zajmie się zmianami w procedurze o wydanie wizy

<![CDATA[

Pierwsze czytanie jej projektu zaplanowano na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejmu.

Z uzasadnienia wynika, iż regulacja ma implementować przepisy unijne. Bowiem rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1155 zmienione zostało rozporządzenie nr 810/2009, stanowiące unijny kodeks wizowy. Znacząca część zaproponowanych przepisów ma na celu dostosowanie polskich regulacji do standardów Visa Waiver, czyli amerykańskiego programu ruchu bezwizowego.

American Dream to american standards

Podstawową zmianą jest wprowadzenie kategorii urzędnika imigracyjnego. Będzie to każdy urzędnik, pracownik czy funkcjonariusz Urzędu do Spraw Cudzoziemców, urzędów wojewódzkich, straży granicznej czy też MSWiA, jeżeli tylko w zakres jego obowiązków wchodzić będzie dokonywanie czynności merytorycznych w sprawach wizowych. Osoba taka musi być niekarana – zarówno za przestępstwo umyślne, jak i umyślne przestępstwo skarbowe.

Zaproponowana regulacja jest oceniana pozytywnie. – Wymagania stawiane osobom ubiegającym się o stanowiska urzędnika imigracyjnego w USA są duże. Zakładają, poza określonym wykształceniem, doświadczeniem w pracy rządowej i zaliczeniem specjalnego egzaminu, nie tylko niekaralność w rozumieniu zaproponowanego w Polsce rozwiązania, ale nawet tzw. clean driving record – wskazuje Jarosław Kurpiejewski, partner w KBiW sp. k. oraz senior associate w kancelarii imigracyjnej w Nowym Jorku. Jak dodaje, z tego względu nie dziwi dążenie innych członków programu do podobnych standardów.

Wtóruje mu Dawid Sei fert, prezes zarządu Ogólnopolskiego Konwentu Agencji Pracy. Jego zdaniem, biorąc pod uwagę, że urzędnicy zajmujący się tymi sprawami otrzymują relatywnie niskie wynagrodzenie, przekłada się to na fluktuację tych kadr, a to z kolei wpływa negatywnie na czas trwania postępowań administracyjnych. – Wprowadzenie wymogu niekaralności może wpłynąć pozytywnie na zwiększenie prestiżu zajmowanego stanowiska oraz równe traktowanie wszystkich osób ubiegających się o wizy – ocenia.

Ubezpieczenie medyczne do poprawki

Projekt zmienia również wymogi dotyczące ubezpieczeń medycznych dla cudzoziemców planujących udać się do Polski. Zgodnie z zaproponowanymi rozwiązaniami polisa będzie musiała pochodzić od firmy działającej na rynku unijnym bądź poza nim, ale publikującej wyniki audytu przeprowadzanego przez międzynarodowy, certyfikowany podmiot. Sam ubezpieczyciel będzie musiał również zapewniać całodobową usługę centrum alarmowego. MSWiA ma publikować na swojej stronie internetowej dane ubezpieczycieli i oferowanych przez nich produktów, spełniających ustawowe kryteria. Zgodnie z założeniami twórców projektu rozwiązania te mają zaradzić sytuacjom, w których istnieje problem ze skontaktowaniem się z ubezpieczycielem cudzoziemca oraz odzyskaniem od niego kwoty opłaconych świadczeń medycznych.

Dodatkowo osoba ubiegająca się o wizę będzie musiała przedstawić ubezpieczenie podróżne na cały okres swojego pobytu. Dotychczas było to konieczne tylko do okresu nabycia ubezpieczenia zdrowotnego z NFZ. Jednakże, jak wskazuje resort, często na etapie składania wniosku nie można określić, z jaką datą cudzoziemiec nabędzie uprawnienia do świadczeń.

– Niestety taka zmiana może wpłynąć na pogorszenie konkurencyjności polskiego rynku pracy dla cudzoziemców, który już w tej chwili przegrywa z krajami takimi jak Niemcy, ale również Słowacja czy Węgry – wskazuje Aneta Sobczak, dyrektor zarządzająca firmy Justay, zajmującej się legalizacją pobytu cudzoziemców. Jej wątpliwości budzi również możliwość kontrolowania dodatkowego ubezpieczenia już podczas pobytu. – O ile wdrożenie takiego prawa ma słuszne podstawy, jeżeli chodzi o osoby nieposiadające ubezpieczenia w ZUS, o tyle społecznie niesprawiedliwe jest, aby obcokrajowcy zatrudnieni w Polsce musieli płacić za ubezpieczenie podwójnie. Jest bowiem mało prawdopodobne, aby na czas trwania polisy byli zwolnieni z opłacania składki zdrowotnej – podkreśla.

Walka o terminy

Największe kontrowersje na etapie konsultacji społecznych budziły rozwiązania dotyczące czasu trwania procedury o wydanie wizy. Wprowadzono bowiem możliwość przedłużenia terminu ze standardowych 15 na 60 dni oraz zniesiono termin na wydanie decyzji w zakresie tzw. wizy repatriacyjnej.

Dawid Seifert już na etapie uzgodnień wyrażał wątpliwości co do braku sprecyzowania sytuacji, w której można odstąpić od standardowego 15-dniowego terminu. – W praktyce może to oznaczać, że podstawowy, 15-dniowy termin nie będzie zasadą, a wyjątkiem – argumentował.

Uwagi uwzględniono. Zgodnie w aktualną wersją projektu organ może skorzystać z prolongaty wyłącznie w sytuacji, w której konsul zwraca się do Urzędu do Spraw Cudzoziemców w celu zasięgnięcia informacji, czy osoba wnioskująca o wizę nie stanowi zagrożenia, m.in. dla porządku publicznego, bezpieczeństwa wewnętrznego czy zdrowia publicznego.

Jednakże, pomimo licznych zastrzeżeń, resort nie uwzględnił postulatu o przywrócenie maksymalnego terminu na załatwienie sprawy wizy repatriacyjnej. Wskazał, że procedura jest zbyt skomplikowana, by możliwe było zamknięcie jej w ustawowym terminie.

– Brak określenia tego terminu otwiera drogę do nieuzasadnionej przewlekłości postępowania i podważa zaufanie stron uprawnionych do repatriacji – ocenia Henryk Nakonieczny, członek prezydium NSZZ „Solidarność”.

Zastrzeżenia do tego rozwiązania ma również Aleksandra Zakrzewska z KBiW sp. k., zajmująca się procedurą legalizacji pobytu cudzoziemców. – Odstąpienie od określenia terminu bez wątpienia dąży do naruszenia pewności oraz stabilności obrotu prawnego. Projektowana zmiana może bowiem stwarzać widmo „pułapki prawnej” w postaci kilkuletniego postępowania – argumentuje. Jej zdaniem specyfika samego postępowania nie uzasadnia takich rozwiązań.

Etap legislacyjny

Projekt ustawy przed pierwszym czytaniem

]]

Kasa online również w sklepie spożywczym

<![CDATA[

Wątpliwości dotyczą przepisów, które nakładają taki obowiązek na podatników świadczących usługi związane z wyżywieniem w stacjonarnych placówkach gastronomicznych, w tym również sezonowych (art. 145b ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o VAT). Z powodu pandemii minister finansów przesunął termin wdrożenia kas online w tych placówkach z 1 lipca 2020 r. na 1 stycznia 2021 r. (rozporządzenie z 10 czerwca 2020 r., Dz.U. poz. 1059).

Z pytaniem wystąpił podatnik, który prowadzi sklep spożywczy. Sprzedaje w nim rozmaite artykuły spożywcze, jak również serwuje drobne przekąski. Są to kanapki i sałatki przygotowywane na miejscu z produktów oferowanych do sprzedaży (kanapki można zabrać ze sobą lub zjeść na miejscu). Klientom proponowana jest na miejscu również kawa lub kieliszek wina.

Podatnik wyjaśnił, że nie świadczy innych usług związanych z gastronomią (nie podaje ciepłych potraw), bo nie ma kuchni ani personelu kuchennego. W sklepie jest tylko jeden stolik, przy którym, przy okazji zakupów, można zjeść przekąskę i napić się kawy lub wina.

Stanowi to niewielki procent obrotu – zaznaczył przedsiębiorca. Chciał się upewnić, że od 1 stycznia 2021 r. nie będzie musiał stosować kasy nowej generacji.

Z tym jednak nie zgodził się dyrektor Krajowej Administracji Skarbowej. Uznał, że w opisanym stanie faktycznym delikatesy należy uznać za punkt gastronomiczny. Kasa online będzie więc obowiązkowa.

– To oznacza, że podatnik będzie mógł korzystać równo cześnie z dwóch typów kas. W punkcie, w którym sprzedawane są przekąski, kanapki, kawa i wino, trzeba będzie używać urządzenia działającego online. Natomiast w punktach, w których klient płaci jedynie za artykuły spożywcze, będzie można korzystać z dotychczasowych urządzeń – tłumaczy Maciej Hadas, doradca podatkowy z Grant Thornton.

Przypomnijmy, że od 1 stycznia 2021 r. kasy online trzeba będzie zainstalować również w:

sklepach piekarniczo-cukier niczych, jeżeli w ofercie są także gotowe kanapki, sałatki, pizza, kawa, wyciskane skoki („Kasa online również w niektórych piekarniach”, DGP nr 115/2020), wagonach restauracyjnych („Restauracja w pociągu też z kasą online”, DGP nr 124/2020).

Obowiązek ten nie będzie natomiast dotyczył firm, które sprzedają gotowe, zimne posiłki w zamkniętych pojemnikach (np. kanapki, zupy, dania obiadowe, desery) w budynkach biurowych. W takim przypadku nie ma mowy o świadczeniu usług związanych z wyżywieniem przez stacjonarną placówkę gastronomiczną – potwierdził dyrektor KIS w interpretacji indywidualnej z 19 czerwca 2020 r., sygn. 0111-KDIB3-2.4012.236.2020.1.DK. 

Interpretacje indywidualna dyrektora KIS z 7 lipca 2020 r. sygn. 0112-KDIL3.4012. 313.2020.1.MŁ

]]

Podatek od nieruchomości: Połączenie nie zapewnia zwolnienia inwestorowi

<![CDATA[

To wniosek z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi z 4 lutego 2020 r. (sygn. akt I SA/Łd 717/19). Orzeczenie to właśnie się uprawomocniło. Dotyczyło spółki, która korzystała ze zwolnienia z podatku od nieruchomości i zamierzała połączyć się z inną firmą. Sąd uznał, że spółka powstała wskutek połączenia nie będzie mogła korzystać z preferencji.

Wyrok wzbudził kontrowersje, bo zasadniczo ordynacja podatkowa przewiduje w takiej sytuacji sukcesję praw i obowiązków podatkowych. Firma powstała z połączenia może co do zasady korzystać z preferencji przysługującej firmie łączonej na warunkach, jakie przysługiwały tej ostatniej.

Sąd uznał jednak, że w tym wypadku sukcesji nie będzie.

Zdaniem prof. Rafała Dowgiera z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białym stoku, wyrok jest słuszny. – Skoro nie doszłoby do wzrostu zatrudnienia, który był warunkiem przyznania zwolnienia z podatku od nieruchomości, to nie można mówić, że spełniona byłaby przesłanka utworzenia nowych miejsc pracy – komentuje ekspert.

Doradcy zwracają jednak uwagę na to, że wyrok odbiega od dotychczasowych interpretacji, potwierdzających prawo do sukcesji.

Przestroga dla innych

– Planując połączenie, przejęcie, wydzielenie lub jakąkolwiek inną restrukturyzację, należy więc wziąć pod uwagę potencjalny wpływ tego wyroku na dalsze korzystanie ze zwolnienia w podatku od nieruchomości – mówi Joanna Prusak, radca prawny z NGL Legal.

Zwolnienie z podatku od nieruchomości to jedno z niewielu narzędzi, jakie mają samorządy, by zachęcać inwestorów do lokowania zakładów na ich terenie i tworzenia nowych miejsc pracy. Listę uchwał rad gmin prowadzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

W praktyce rady podejmują takie uchwały na podstawie dwóch rozporządzeń Rady Ministrów m.in. w sprawie warunków udzielania zwolnień od podatku od nieruchomości: z 2008 r. (Dz.U. nr 146, poz. 927) oraz z 2015 r. (Dz.U. poz. 174).

Na podstawie pierwszego rozporządzenia rady podjęły 173 uchwały, a na podstawie rozporządzenia z 2015 r. – 218 (stan na 13 marca 2020 r.).

Tylko w latach 2019 i 2020 zwolnienia uchwaliło 18 rad gmin.

Warunkiem pomocy jest to, aby inwestor utworzył określoną liczbę miejsc pracy i utrzymał je przez pewien czas.

Zwolnienie z podatku od nieruchomości może być przyznane niezależnie od zwolnienia z CIT lub PIT, które przysługuje firmom działającym w specjalnej strefie ekonomicznej lub na podstawie decyzji o wsparciu (w ramach Polskiej Strefy Inwestycji).

W sprawie rozstrzygniętej przez WSA chodziło o preferencję uchwaloną przez radę gminy Kleszczów. Spółka zadeklarowała, że utworzy ponad 80 nowych miejsc pracy w ciągu trzech lat od zakończenia inwestycji (2017 r.) i utrzyma poziom zatrudnienia przez pięć lat.

W planach miała połączenie z innym podmiotem (przez przejęcie bądź zawiązanie nowej spółki w trybie art. 492 par. 1 kodeksu spółek handlowych). Liczyła na to, że przejmując pracowników drugiej spółki, spełni warunki zwolnienia z podatku od nieruchomości.

Wójt gminy uznał jednak, że po połączeniu spółka straci zwolnienie. Uzasadnił to tym, że wskutek połączenia powstanie nowa sytuacja, w której do stanu zatrudnienia spółki zaliczeni zostaliby pracow nicy innego przedsiębiorcy, uczestniczącego w połączeniu. Nie byliby to więc nowi pracownicy, których zgodnie z deklaracją spółka miała zatrudnić, by skorzystać ze zwolnienia.

Tego samego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi. Wskazał, że zgodnie z uchwałą rady gminy zwolnienie z podatku od nieruchomości przysługuje w związku z utworzeniem nowych miejsc pracy i zatrudnieniem nowych pracowników. Jeśli jednak dojdzie do przejęcia innej spółki wraz z pracownikami lub utworzenia nowego podmiotu, to nie będzie można skontrolować, czy spółka spełniła przesłanki zwolnienia.

„W ekstremalnej sytuacji nowa spółka, zwalniając wszystkich nowo zatrudnionych pracowników, nadal korzystałaby ze zwolnienia, przejmując pracowników innej spółki w trybie art. 231 kodeksu pracy, co stałoby w oczywistej sprzeczności z celem zwolnienia z podatku” – uzasadnił sąd.

Zasadą jest sukcesja praw

– Wyrok WSA idzie w przeciwnym kierunku niż dotychczasowe interpretacje – komentuje Joanna Prusak. Dotychczas organy podatkowe potwierdzały bowiem, że firma zachowuje prawo do regionalnej pomocy inwestycyjnej (np. zwolnienia z podatku) po połączeniu z innym podmiotem.

Bartosz Sankiewicz, doradca podatkowy i partner w NGL Legal, zwraca dodatkowo uwagę na to, że sąd nie odniósł się do zasady sukcesji podatkowej, która obowiązuje przy połączeniu spółek kapitałowych. Zgodnie z nią spółka przejmująca wstępuje we wszelkie prawa i obowiązki spółki przejmowanej. W przypadku zawiązania nowej spółki wstępuje ona we wszelkie prawa i obowiązki spółki przejmowanej.

– Nie powinno budzić kontrowersji to, że następca prawny ma prawo do zwolnienia z podatku od nieruchomości wynikającego z odpowiedniej uchwały rady gminy – uważa ekspert.

Wyrok jednak prawidłowy

Profesor Rafał Dowgier zgadza się, że sukcesja z art. 93 proc. ordynacji podatkowej dotyczy również ulg i zwolnień. Zwraca jednak uwagę, że w sprawie rozstrzygniętej przez WSA w Łodzi nowy podmiot chciał zaliczyć do utworzonych nowych miejsc pracy pracowników, których przejął od podmiotu łączonego.

– W takiej sytuacji faktycznie nie można mówić, że spełniona byłaby przesłanka utworzenia nowych miejsc pracy w danym zakładzie – ocenia ekspert.

Dodaje, że skoro połączono lub przejęto podmiot, to w ramach tego podmiotu nie doszło do wzrostu zatrudnienia, bo tych zatrudnionych w sumie było tyle samo.

Innymi słowy, jeżeli przed połączeniem zakładów pracowało w nich w sumie 100 pracowników, to w nowym podmiocie, po połączeniu też jest ich 100. Żadnego wzrostu zatrudnienia nie ma.

– W tej konkretnej sprawie, zgodnie z uchwałą rady gminy, celem udzielenia pomocy regionalnej (zwolnienia z podatku) był wzrost zatrudnienia. Powstanie nowych miejsc pracy nie jest tożsame z przejęciem pracowników innego podmiotu. Dlatego w tym przypadku co do istoty orzeczenie wydaje się prawidłowe – ocenia prof. Dowgier.

Nie rozumie natomiast, dlaczego sąd uznał, że utrata kontroli nad spełnieniem przesłanek do stosowania zwolnienia pozbawia tej preferencji. – Takiego kryterium nie ma w żadnym przepisie, argument sądu jest więc chybiony – uważa ekspert.

]]

W estońskim CIT stawki wzrosną, ale podatek zmaleje

<![CDATA[

Ministerstwo Finansów zakłada, że tzw. estoński CIT zacząłby obowiązywać już od 1 stycznia 2021 r. Na razie jeszcze nie ma projektu przepisów, ma być opublikowany na dniach.

O planowanych w związku z tym zmianach w stawkach resort poinformował na stronie Podatki.gov.pl.

Dodał przy tym, że „przewidziano mechanizm odliczenia estońskiego podatku zapłaconego przez spółkę od podatku od dywidendy, dzięki czemu efektywne opodatkowanie nie będzie znacząco wyższe niż w tradycyjnym CIT”. Słowem, ze strony MF wynika, że podatników, którzy przejdą na nowy system, może czekać podwyżka, ale nie ma być ona „znacząco wyższa”.

Co innego jednak wynika z odpowiedzi resortu na pytania DGP. Resort zapewnił w niej, że w praktyce efektywne opodatkowanie w systemie estońskim spadnie.

W związku z tym MF już teraz zachęca do przekształcania jednoosobowej działalności w spółkę kapitałową, jeżeli ktoś chciałby skorzystać z estońskiego CIT. O tym, czy to się opłaca, rozmawiamy z ekspertem (patrz rozmowa niżej).

Zachęta do inwestowania

Przypomnijmy, że estoński CIT ma zachęcać do reinwestowania zysków przez firmy.

Ma polegać na odroczeniu płatności podatku do momentu wypłaty zysku. Firmy, które spełnią określone kryteria (patrz infografika), nie będą płacić zaliczek na CIT ani rozliczać się z podatku rocznie.

Dopiero w momencie wypłaty zysku zostanie on opodatkowany CIT, jak również podatkiem od dywidendy na poziomie wspólników, przy czym wspólnikami będą mogły być tylko osoby fizyczne (a więc w grę będzie wchodził wyłącznie PIT).

Jak jest

Estoński CIT nie zmieni bowiem podstawowej zasady, zgodnie z którą w spółce kapitałowej dochód jest opodatkowany dwukrotnie. Podatek od dochodu płacą:

spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, akcyjna lub komandytowo-akcyjna (CIT), wspólnicy od dywidendy (PIT lub CIT – w zależności od statusu prawnego wspólnika).

Tak więc poziom efektywnego opodatkowania dochodu to łączny poziom obciążenia w CIT i PIT.

Dziś spółka musi zapłacić CIT według stawki 19 proc. albo 9 proc. – jeżeli jest małym podatnikiem (z limitem przychodów 2 mln euro, co w 2020 r. odpowiada kwocie 8 747 000 zł).

Natomiast od dywidendy jest 19-proc. PIT lub CIT.

W rezultacie łączna stawka podatkowa (PIT i CIT) wynosi 26,29 proc. u małych podatników oraz 34,39 proc. w przypadku większych podmiotów.

Jak będzie

W systemie estońskim stawki mają wzrosnąć, a dodatkowo będzie jeszcze stawka obniżona.

U większych podatników stawka nominalna (podstawowa) CIT wyniesie 25 proc., a obniżona 20 proc. Natomiast u małych podatników stawka nominalna CIT wyniesie 15 proc., a obniżona 10 proc.

Stawka PIT od dywidendy pozostanie na poziomie 19 proc.

Ale uwaga, jak informuje MF, podatek zapłacony przez spółkę (25 proc. lub 20 proc. albo 15 proc. lub 10 proc.) będzie można odliczyć od podatku od dywidendy.

W odpowiedzi na pytania DGP resort tłumaczy, że w system estoński wpisany został mechanizm częściowego zaliczenia CIT płaconego przez spółkę na poziomie udziałowca. W ten sposób – jak zapewnia MF – pomimo nominalnie wyższego opodatkowania CIT, łączne opodatkowanie zostanie w sposób znaczny obniżone.

W konsekwencji po zmianach łączna stawka (CIT plus PIT) będzie wynosić:

25 proc. lub 20 proc. dla małych podatników (obecnie 26,29 proc.), oraz 30 proc. lub 25 proc. dla pozostałych (obecnie 34,39 proc.), a więc po zmianach – jak wylicza MF – będzie to nawet o 9 pkt proc. mniej. Kiedy stawka obniżona

W odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo wyjaśniło też, że podatek według niższej stawki (20 proc. dla większych podatników i 10 proc. dla mniejszych) zapłacą „na wyjściu” te podmioty, u których „nakłady na cele inwestycyjne wyniosły co najmniej 50 proc. w każdym dwuletnim okresie lub 110 proc. w każdym czteroletnim okresie”. Niższa stawka ma więc zachęcać do większych inwestycji.

– W Estonii jest możliwość zastosowania stawki CIT obniżonej z 20 proc. do 14 proc., pod warunkiem że spółka corocznie, regularnie wypłaca dywidendy – wyjaśnia Artur Kuczmowski, starszy partner w Kancelarii Thompson & Stein.

Mniej czy więcej obowiązków

Przejście z zasad PIT na CIT wiąże się z obowiązkiem prowadzenia pełnych ksiąg rachunkowych, chyba że nowelizacja wyłączy również ten obowiązek.

MF przekonuje na swojej stronie internetowej, że w estońskim CIT dużym uproszczeniem będzie brak konieczności prowadzenia oddzielnej ewidencji dla celów podatkowych. Do wyliczenia wysokości podatku wystarczająca będzie rachunkowość finansowa podatnika.

Nadal będzie obowiązek złożenia deklaracji podatkowej i zapłaty podatku należnego w miesiącu następującym po miesiącu, w którym nastąpiła wypłata dywidendy lub dystrybucja zysku w innej postaci, ewentualnie płatność niezwiązana z działalnością gospodarczą.

Odpowiedzi MF na pytania DGP

Jakie będą kryteria obniżonych stawek – 20 proc. dla większych podatników i 10 proc. dla mniejszych?

Niższe opodatkowanie „na wyjściu”, jeśli nakłady na cele inwestycyjne wyniosły co najmniej 50 proc. w każdym dwuletnim okresie lub 110 proc. w każdym czteroletnim okresie.

Jakie będzie efektywne opodatkowanie (PIT i CIT) w modelu estońskim, po zmianach?

Łączne (zintegrowane) opodatkowanie wyniesie:

• 25 proc. dla małych (lub 20 proc., gdy spółka spełnia dodatkowe kryterium inwestycyjne), zamiast obecnych 26,29 proc.,

• 30 proc. dla innych niż mali (lub 25 proc., gdy spółka spełnia dodatkowe kryterium inwestycyjne), zamiast obecnych 34,39 proc.

Czy zmienią się też stawki CIT dla podatników, którzy pozostaną na ogólnych zasadach rozliczania CIT?

Stawki nie ulegną zmianie, lecz przewidziano preferencyjny system rozliczeń w ramach tzw. uproszczonego wariantu estońskiego CIT (rachunek inwestycyjny).

Spółki kapitałowe, w przeciwieństwie do spółek osobowych (z wyłączeniem spółki komandytowo-akcyjnej) czy działalności prowadzonej przez osobę fizyczną, są opodatkowane podwójnie: raz na poziomie spółki (CIT), a następnie na poziomie udziałowca (PIT, jeśli jest on osobą fizyczną). Jest to podyktowane odrębnością formalnoprawną spółek kapitałowych oraz ograniczoną odpowiedzialności wspólników za zobowiązania spółki.

W przypadku stawki CIT wynoszącej 9 proc. i PIT w wysokości 19 proc., łączna stawka opodatkowania (PIT + CIT) wypłacanego wspólnikom zysku wynosi 26,29 proc. W przypadku większych podatników (innych niż mali) ta zintegrowana stawka wynosi 34,39 proc. W systemie estońskim stawki te zostaną obniżone. W celu zapewnienia spójności systemowej, we wdrażanym w Polsce systemie estońskim zachowane zostanie opodatkowanie na dwóch poziomach:

• podatkiem od dochodów osób prawnych w momencie wypłaty zysku przez spółkę, oraz

• podatkiem od dochodów osób fizycznych z tytułu odpowiadającego rodzajowi dokonanej przez spółkę wypłaty (dywidendy, odsetek, wynagrodzenia i innych).

Mając jednak na uwadze bezpośrednią i silną więź wspólników z prowadzoną przez nich spółką, w system estoński wpisany został mechanizm częściowego zaliczenia podatku CIT płaconego przez spółkę na poziomie udziałowca. W ten sposób, pomimo nominalnie wyższego opodatkowania CIT (stawka PIT związana z wypłatą dywidendy pozostanie niezmieniona), łączne opodatkowanie zostanie w sposób znaczny obniżone. Obecnie wynosi ono 26,29 proc. dla podatników małych i 34,39 proc. dla pozostałych. Po zmianach łączna stawka (CIT+PIT) będzie wynosić: 25 proc. lub 20 proc. dla małych, a 30 proc. lub 25 proc. dla pozostałych (a więc nawet o 9 pkt proc. mniej).

Warto zaznaczyć, że nie wystąpi także przewidywany przez niektórych negatywny efekt przekroczenia progu przychodowego [50 mln zł – przyp. red.] przez spółkę, który kwalifikuje ją do funkcjonowania w systemie estońskim. Jeśli podatnik przekroczy wskazany próg, nie będzie musiał wstecznie korygować rozliczeń, lecz jedynie rozliczyć zobowiązanie podatkowe w sposób proporcjonalny do naruszenia wskazanego warunku.

]]

Fiskus nie może zwlekać ze zwrotem podatku, bo nie wierzy w powodzenie biznesu

<![CDATA[

To clou niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi. Jeśli tylko orzeczenie to się uprawomocni, a fiskus potraktuje sąd poważnie - mogą nastać choć trochę lepsze czasy dla podatników.

Sprawa, która trafiła do sądu, dotyczyła przedłużenia terminu zwrotu VAT. Chodziło o - bagatela - 261 tys. zł nadwyżki podatku naliczonego nad podatkiem należnym. Spółka – planująca rozwinąć skrzydła i rozpocząć działalność w zakresie przerobu odpadów - chciała możliwie najszybciej odzyskać pieniądze. Naczelnik urzędu skarbowego miał jednak inny plan. Uznał on, że odwlecze zwrot VAT-u na podstawie art. 87 ust. 2 ustawy o VAT. Decyzję tę podtrzymał dyrektor izby administracji skarbowej. Obaj uznali, że zasadność zwrotu wymaga dodatkowej weryfikacji. Bo plany biznesowe podatnika są - zdaniem organów podatkowych - mało logiczne. Zdenerwowany przedsiębiorca - tak zakwestionowaniem jego biznesplanu, jak i niezwróceniem mu sporych przecież pieniędzy - postanowił więc skierować skargę do sądu. I słusznie!

Sąd nie zostawił suchej nitki na argumentacji fiskusa.

"Ocena poziomu ryzyka w działalności gospodarczej dokonywana przez podmiot niepowołany profesjonalnie i ustrojowo do tego rodzaju działań, a mianowicie przez organ podatkowy, musi budzić wątpliwości" - wskazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi w uzasadnieniu wyroku z 14 lipca 2020 r. (sygn. akt I SA/Łd 297/20).

Podkreślił on, że procedura przedłużenia terminu zwrotu VAT została wdrożona przez organy podatkowe nie dlatego, że istnieje podejrzenie funkcjonowania oszustw lub wyłudzeń podatku jak np. przestępstw karuzelowych, lecz z powodu braku wiary tych organów w racjonalność inicjatywy gospodarczej skarżącej, w tym zwłaszcza w to, że cel gospodarczy zostanie zrealizowany. A to - w ocenie sądu - znaczne przekroczenie kompetencji przez funkcjonariuszy fiskusa. Tym bardziej, że w tej konkretnej sprawie - jak wykazano - urzędnicy skarbowi nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia, o co będzie chodziło w biznesie. Poprzestali na tym, że do jego prowadzenia potrzebna będzie linia technologiczna, której spółka jeszcze nie ma. I nie ma - w ocenie skarbówki - pieniędzy na jej zakup, nie zatrudniła pracowników oraz nie uzyskała zezwolenia na zbieranie odpadów i ich przerób.

Tyle że, jak słusznie podkreślił sąd, zaradni ludzie często myślą inaczej niż urzędnicy. I linii technologicznej nie trzeba wcale kupować gotowej w sklepie z liniami technologicznymi do przetwarzania odpadów, lecz można ją zbudować taniej. Pracowników się zatrudni, gdy już będzie możliwość przetwarzania odpadów, a nie wiele miesięcy wcześniej – bo i po co płacić pensje przez wiele miesięcy, gdy się jeszcze nie prowadzi działalności? A o zezwolenie występuje się nie z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, lecz gdy ma się już skompletowane wszystkie wymagane prawem dokumenty.

W skrócie: jeśli fiskus odmawia zwrotu VAT-u tylko z powodu braku wiary w powodzenia przedsięwzięcia, warto skarżyć tę decyzję do sądu. Inna rzecz, że na prawomocny wyrok zapewne będzie trzeba czekać dłużej niż na zwrot podatku.

]]

Złagodzony limit wysokości odpraw i odszkodowań

<![CDATA[

Limit odpraw, odszkodowań i świadczeń związanych z zakończeniem zatrudnienia obowiązuje od 24 czerwca 2020 r. Firma, która np. odnotuje odpowiedni spadek obrotów, w okresie stanu epidemii może wypłacić zwolnionemu maksymalnie 26 tys. zł. Przepisy tzw. tarczy 4.0, czyli ustawy z 19 czerwca 2020 r. o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19 (Dz.U. poz. 1086), które wprowadziły takie rozwiązanie, są jednak wyjątkowo niejasne. Nowe regulacje od początku wzbudzały wątpliwości interpretacyjne. DGP zadał pytania w tej sprawie Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Poniżej przedstawiamy odpowiedzi resortu na najważniejsze zagadnienia.

ŚWIADCZENIA Z UKŁADÓW, POROZUMIEŃ, REGULAMINÓW, UMÓW

Zgodnie z art. 15gd ustawy COVID-19 (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.) limit 10-krotności płacy minimalnej dotyczy odpraw, odszkodowań i innych świadczeń związanych z zakończeniem zatrudnienia, jeśli przepisy przewidują obowiązek ich wypłacenia. Czy ograniczenie to obejmuje jedynie odprawy, odszkodowania i świadczenia przewidziane w przepisach powszechnie obowiązujących (np. odprawę z tzw. ustawy o zwolnieniach grupowych) czy także te zagwarantowane w przepisach wewnątrzzakładowych (np. układach zbiorowych, porozumieniach zbiorowych, programach dobrowolnych odejść z firmy, regulaminach wynagradzania)? Czy obejmuje odprawy, odszkodowania i świadczenia przewidziane w umowach (np. o pracę, zlecenia, o świadczenie usług, o dzieło albo w związku z ustaniem odpłatnego pełnienia funkcji)?

Odpowiedź MRPiPS:

W pierwszej kolejności należy zauważyć, że art. 15gd ustawy o COVID-19 ma charakter przepisu szczególnego, który został wprowadzony w związku z wystąpieniem stanu pandemii i nie powinien być interpretowany rozszerzająco. Należy mieć na uwadze, że art. 15gd ust. 1 zawiera zwrot „jeżeli przepisy przewidują obowiązek wypłacenia świadczenia”. Sugerowałoby to, że chodzi w tym przypadku o przepisy zawarte w ustawach jako aktach powszechnie obowiązujących. W nich są bowiem zawarte przepisy, natomiast te wewnątrzzakładowe zawierają postanowienia. Ponadto gdyby regulacja art. 15gd miała dotyczyć aktów wewnątrzzakładowych, to powinna odnosić się do obowiązku wypłaty wynikającego z prawa pracy (a nie jedynie do wynikającego ogólnie z „przepisów” – red.). W przypadkach gdy kwestie dotyczące świadczeń z układów zbiorowych lub innych porozumień zbiorowych ustawodawca reguluje w ustawach innych niż k.p., to rozróżnia on podstawę prawną do wypłaty świadczeń wynikających z przepisów prawa oraz tych wynikających z postanowień układowych. Przyjęcie odwrotnej wykładni, zgodnie z którą pod terminem „przepisy” należy również rozumieć postanowienia układów zbiorowych i innych porozumień zbiorowych, mogłoby doprowadzić do ograniczenia wolności rokowań i ingerencji w istniejące autonomiczne źródła prawa pracy. Jednocześnie istniejące już przepisy k.p. pozwalają partnerom społecznym na wprowadzenie mechanizmów korygujących zobowiązania układowe (tzw. porozumienia kryzysowe zawieszające stosowanie zakładowych źródeł prawa pracy). Także umowy o pracę zawierają postanowienia, a nie przepisy.

PIENIĄDZE ZA BEZPRAWNE ZWOLNIENIE PRACOWNIKA

Czy limit 10-krotności płacy minimalnej obejmuje odszkodowania i świadczenia zasądzone w związku z bezprawnym lub nieuzasadnionym zwolnieniem (w tym wynagrodzenie za cały czas pozostawania bez pracy w przypadku przywrócenia do pracy osoby szczególnie chronionej)?

Odpowiedź MRPiPS:

Ustawodawca nie precyzuje, do jakich odszkodowań związanych z rozwiązaniem stosunku pracy ma mieć zastosowanie omawiany przepis. Regulacja art. 15 gd ust. 1 ustawy odnosi się m.in. do odszkodowania wypłacanego przez tego pracodawcę pracow nikowi w związku z rozwiązaniem umowy o pracę, jeżeli przepisy przewidują obowiązek wypłacenia świadczenia. Należy zwrócić uwagę, że odszkodowania w razie niezgodnego z prawem rozwiązania przez pracodawcę umowy o pracę, o których mowa m.in. w art. 471 k.p. w związku z art. 45 k.p. i art. 58 k.p. w związku z art. 56 k.p. (zarówno w przypadku wypowiedzenia, jak i dyscyplinarki – red.), przyznawane są na podstawie orzeczenia sądu. Ponadto podstawą ich wypłaty nie jest samo rozwiązanie stosunku pracy, lecz to, że było ono nieuzasadnione lub naruszało przepisy o wypowiedzeniu umowy lub rozwiązaniu jej bez wypowiedzenia. Stanowią one rekompensatę dla pracownika za niezgodne z prawem zwolnienie i sankcję dla pracodawcy za takie działanie. Ograniczenie wysokości takiego odszkodowania lub wynagrodzenia mogłoby zatem prowadzić do premiowania zachowań naruszających prawo i z tego względu nie zasługuje na aprobatę. To samo odnosi się do wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy w razie podjęcia przez pracownika pracy w wyniku sądowego przywrócenia go do pracy. W związku z tym zdaniem ministerstwa ze względu na odmienny charakter zarówno tych odszkodowań, jak i wynagrodzenia, nie wydaje się możliwe objęcie powyższym ograniczeniem świadczeń wypłacanych przez pracodawcę w związku ze stwierdzonym naruszeniem przepisów o rozwiązywaniu umów o pracę.

ZWOLNIENIE ZWIĄZKOWCA NA KONTRAKCIE CYWILNOPRAWNYM

W razie rozwiązania umowy chronionego działacza związkowego, który nie jest pracownikiem (np. zlecenio biorcy), z naruszeniem przepisów firma musi wypłacić mu rekompensatę (sześciomiesięczne wynagrodzenie). Tak wynika z art. 32 ust. 13 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (t.j. Dz.U. z 2019 r., poz. 263 ze zm.). Czy limit 10-krotności płacy minimalnej obejmuje to świadczenie?

Odpowiedź MRPiPS:

Celem rekompensaty pieniężnej, o której mowa w art. 32 ust. 13 ustawy o związkach zawodowych, nie jest zabezpieczenie interesów majątkowych pracow nika w związku z ustaniem stosunku prawnego będącego podstawą zatrudnienia. Świadczy o tym możliwość dochodzenia odszkodowania lub zadośćuczynienia przenoszącego wysokość rekompensaty. Chodzi o wprowadzenie mechanizmu zabezpieczającego trwałość stosunku prawnego działacza związkowego objętego ochroną. Tym samym rekompensata jako istotnie odczuwalna ekonomiczna dolegliwość dla pracodawcy ma zniechęcać do naruszania art. 32 ust. 1 w sytuacji, w której działaczowi związkowemu niebędącemu pracownikiem nie przysługuje roszczenie o przywrócenie do pracy. Rekompensata jest zatem przykładem „kary ustawowej” i nie podlega ograniczeniom, o których mowa w art. 15gd ustawy o COVID-19.

ZAKRES LIMITU ZE WZGLĘDU NA CZAS NABYCIA ŚWIADCZEŃ

Czy art. 15gd limitujący wysokość odszkodowań i odpraw znajduje zastosowanie także do tych roszczeń pracowniczych, które powstały przed wejściem w życie tego przepisu (a w trakcie stanu zagrożenia epidemicznego)? Innymi słowy – czy obejmuje również pracowników, którzy zostali zwolnieni przed 24 czerwca 2020 r. i toczą spór o wypłatę świadczeń z pracodawcą?

Odpowiedź MRPiPS:

Artykuł 15gd ustawy COVID-19 został dodany przez art. 77 pkt 16 ustawy z 19 czerwca 2020 r. o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19 (Dz.U. poz. 1086). Ustawa ta weszła w życie 24 czerwca 2020 r. Może mieć zatem zastosowanie do wskazanych w art. 15gd świadczeń, co do których pracownik nabywa prawo od tego dnia.

]]

Unijny pakiet podatkowy nabiera kształtu. Sprawdź, co się zmieni

<![CDATA[

To niektóre ze zmian w podatkach zaplanowane przez Komisję Europejską na najbliższe trzy lata. W tym czasie zostaną one opublikowane bądź już wejdą w życie.

Opublikowana zostanie też mapa drogowa, w której może się znaleźć data wprowadzenia europejskiego podatku cyfrowego, jak i minimalna stawka CIT. Przedsiębiorcy działający za granicą, lecz w ramach UE, zyskają ochronę przed podwójnym opodatkowaniem.

Pakiet planowanych przez Brukselę zmian w podatkach został opublikowany w ubiegłym tygodniu.

Platformy internetowe

W pakiecie znalazł się m.in. od dawna zapowiadany projekt nowelizacji dyrektywy 2011/16/UE w sprawie współpracy administracyjnej (tzw. DAC7). O jego założeniach pisaliśmy szeroko w artykule „Zarabiający na Uberze i Airbnb nie ukryją już dochodów” (DGP nr 47/2020).

Pomysł jest taki, aby platformy internetowe pośredniczące w takich usługach jak np. wynajem nieruchomości czy transport musiały co roku zbierać i przekazywać fiskusowi informacje o:

danych adresowych i identyfikacyjnych użytkownika, jego numerze VAT i NIP, dacie urodzenia (jeśli użytkownik to osoba fizyczna), numerze konta, na które wpływa wynagrodzenie użytkownika, wynagrodzeniach, prowizjach i podatkach pobieranych przez platformę, danych adresowych i okresie wynajmu (jeżeli usługa dotyczy wynajmu nieruchomości.

Użytkownicy platform (np. wynajmujący nieruchomości dzięki Airbnb), którzy nie podaliby wymaganych danych, mieliby być czasowo z nich usuwani.

Informacje mają być przesyłane do fiskusa do 31 stycznia każdego roku na ustandaryzowanych formularzach. Potem byłyby wymieniane pomiędzy zainteresowanymi krajami.

Automatyczna wymiana informacji między państwami członkowskimi obejmie także dochody z należności licencyjnych i z praw autorskich.

Jeszcze bez podatku cyfrowego

W opublikowanym w ubiegłym tygodniu pakiecie nie znalazły się plany dotyczące tzw. podatku cyfrowego, który miałyby zapłacić w Europie koncerny internetowe, takie jak Facebook czy Google. Bruksela nie ukrywa jednak, że jeszcze jesienią 2020 r. opublikowany zostanie plan działania na rzecz zmian w opodatkowaniu tych koncernów. Znajdą się w nim wyniki prac Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w zakresie podatku cyfrowego, jak też minimalnej stawki CIT, która obowiązywałaby w całej Unii.

Wtedy też można się spodziewać podania daty wdrożenia tych rozwiązań w UE.

VAT nowoczesny i prostszy

Wiele planowanych już teraz zmian ma dotyczyć unijnej dyrektywy VAT. Już na przełomie 2020 i 2021 r. można spodziewać się opublikowania projektu nowelizacji, która ma zmienić zakres zwolnienia z VAT dla usług finansowych i ubezpieczeniowych. Już wcześniej nieoficjalnie mówiło się, że zakres tego zwolnienia zostanie mocno ograniczony, a więc większa liczba przedsiębiorców z sektora finansowego zacznie płacić podatek (ale też będzie mogła odliczać VAT naliczony).

Na razie oficjalnie KE poinformowała, że nowelizacja będzie skutkiem m.in. rosnącej roli outsourcingu usług finansowych oraz świadczenia ich za pomocą internetu.

Więcej nowości w zakresie VAT ma być w 2022 r. i 2023 r. KE spodziewa się, że opublikowanych zostanie wtedy kilka nowelizacji unijnej dyrektywy VAT, które pozwolą m.in. na:

wymianę informacji pomiędzy administracjami skarbowymi, w czasie rzeczywistym, o transakcjach wewnątrzwspólnotowych, poszerzenie zakresu efakturowania, odchudzenie do minimum deklaracji VAT i innych obowiązków sprawozdawczych.

Przedsiębiorca, który zarejestruje się dla celów VAT w jednym kraju unijnym, nie będzie musiał rejestrować się w innym kraju UE.

Rozszerzony ma zostać mechanizm VAT-OSS, polegający na tym, że przedsiębiorca wpłaca podatek według zagranicznej stawki we własnym kraju, a ten przekazuje pieniądze za granicę. Mechanizm ten miałby dotyczyć każdej sprzedaży towarów i każdego świadczenia usług na rzecz konsumentów, jeżeli podatnik przekroczy określony próg rocznego obrotu (nie jest on jeszcze ustalony).

W innym projekcie, również zakładającym nowelizację dyrektywy VAT, ma zostać doprecyzowane, w jakim zakresie podatnikiem VAT są internetowe platformy. Zmienią się też przepisy dyrektywy dotyczące rozliczania procedury VAT marża przez biura podróży.

Każda z tych zmian będzie jednak wymagała jednomyślności państw członkowskich i dalszego ich wdrożenia do przepisów krajowych.

Niezależnie od tego w 2022 bądź 2023 r. doczekamy się rozwiązania, które ma pozwolić na rozwiązywanie sporów o miejsce opodatkowania VAT (który kraj ma pobrać ten podatek).

Najpóźniej w przyszłym roku unijny komitet ekspercki ds. VAT przestanie być niewiążącym organem doradczym Brukseli, a zacznie nadzorować to, czy unijne akty prawne zostały jednolicie wdrożone we wszystkich krajach członkowskich.

Także w PIT i CIT

Już na przełomie 2020 i 2021 r. powinien zostać opublikowany projekt nowelizacji dyrektywy 2011/16/UE o współpracy administracyjnej w dziedzinie opodatkowania, tak aby dotyczyła ona również wymiany informacji o dochodach z kryptowalut. Bruksela uzasadnia to tym, że są one wykorzystywane nie tylko do unikania opodatkowania, ale też do wspierania terroryzmu. Dlatego powinny być one jawne dla unijnego fiskusa.

Kontynuowane mają być też prace nad prawidłowym wdrożeniem obowiązującej już unijnej dyrektywy 2017/852, dotyczącej rozwiązywania sporów o podwójne opodatkowanie w PIT i CIT.

W latach 2022 i 2023 możemy spodziewać się kolejnego projektu, którego celem ma być ujednolicenie zasad poboru podatku u źródła i wymiana informacji pomiędzy poszczególnymi krajami o potrąconych kwotach z tego tytułu.

Wódka przez internet

W latach 2022–2023 możemy spodziewać się projektu nowelizacji unijnej dyrektywy 2008/118 w sprawie ogólnych zasad dotyczących podatku akcyzowego. Będzie to tzw. akcyzowy pakiet e-commerce, który będzie dotyczył sprzedaży wysyłkowej towarów akcyzowych, np. alkoholu.

Współpraca między krajami

KE opublikowała już rekomendacje dla krajów UE, by nie wspierały finansowo projektów mających na celu unikanie opodatkowania, w tym podmiotów działających w rajach podatkowych. Natomiast w latach 2022–2023 ma być znowelizowane unijne rozporządzenie 904/2010 w sprawie współpracy administracyjnej (zmiana będzie obowiązywać bezpośrednio każdy z krajów UE bez konieczności dalszego wdrażania).

W ramach sieci Eurofisc unijny fiskus dostanie dostęp nie tylko do informacji o wyłudzeniach VAT, ale też o płatnościach ceł i danych zgromadzonych przez takie unijne organy, jak OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) czy Europol.

Przy tak wielkiej ilości planowanych zmian legislacyjnych Bruksela chce też zagwarantować poszanowanie praw podatnika. Na przełomie 2020–2021 r. może powstać Karta Praw Podatnika, której zasad powinny przestrzegać poszczególne administracje skarbowe.

Ambitne plany KE

– Plany Brukseli są bardzo ambitne i niewątpliwie odpowiadają potrzebom wspólnego rynku – komentuje Jarosław Józefowski, radca prawny w Enodo Advisors. Uważa jednak, że kluczowe będą szczegółowe rozwiązania, jakie wprowadzą u siebie poszczególne państwa. Jako negatywny przykład podaje polską implementację przepisów o raportowaniu schematów podatkowych, tzw. MDR (z ang. mandatory disclosure rules).

– Przekonaliśmy się, że takie twórcze wdrażanie unijnych przepisów może doprowadzić do wielu problemów – zwraca uwagę Jarosław Józefowski.

Nadzieję na to, że nad podatkową reformą Brukseli nie wezmą góry partykularne interesy 27 krajów UE, ma również Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP. – Prawidłowe wdrożenie zestawu rozwiązań, które z jednej strony upraszczają rozliczenia podatkowe, a z drugiej zapewniają maksymalne bezpieczeństwo dochodów budżetowych, jest na wagę złota – podkreśla ekspert.

To, co najważniejsze

A co z propozycji Brukseli wydaje się najistotniejsze?

Tomasz Michalik stawia w pierwszej kolejności na unowocześnienie i wzmocnienie współpracy między administracjami podatkowymi 27 krajów UE.

– Dużo się o niej mówi, ale w praktyce jest zdumiewające, jak słaba jest ta współpraca – mówi ekspert MDDP.

W jego ocenie bardzo dobrym pomysłem są też rozwiązania, które mają zapobiec rozstrzyganiu sporów o podwójne opodatkowanie w podatkach dochodowych i w VAT.

– Przykładem działań, które kreują takie podwójne opodatkowanie, jest chociażby nadinterpretacja przepisów o powstaniu stałego miejsca prowadzenia działalności dla celów VAT – wskazuje Tomasz Michalik.

Podobnego zdania jest Przemysław Antas, radca prawny i doradca podatkowy w kancelarii Antas Tax&Legal. Przypomina niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (sygn. akt C-276/18), w którym polski i węgierski fiskus odmiennie potraktowały tę samą transakcję dla celów VAT, a trybunał potwierdził, że przepisy unijne na to pozwalają.

– Sprawa jest delikatna politycznie, bo z jednej strony warto, aby pojawiły się rozwiązania, które pozwolą podatnikom uniknąć podobnych sytuacji, ale z drugiej strony będą one ingerować w suwerenność podatkową poszczególnych państw. Te zaś mogą podejść do tego niechętnie – zauważa Przemysław Antas.

Jarosław Józefowski zwraca z kolei uwagę na zapowiadane uregulowanie sposobu ustalania rezydencji dla celów podatku dochodowego osób działających w innych krajach UE. – Może to mieć niebagatelne znaczenie np. dla delegowanych za granicę pracowników, którzy zachowali związki ze swoją ojczyzną. Obecnie może bowiem dojść do sytuacji „podwójnej rezydencji” i sporów o to, w jaki sposób ustalić tę, która jest prawidłowa – podsumowuje.

]]

MF nie wyklucza zmian w matrycy VAT

<![CDATA[

Podniesienie stawki VAT na sprzęt komputerowy i maszyny poligraficzne dla ociemniałych to kolejna już kontrowersja związana z obowiązującą od lipca br. nowelizacją ustawy o VAT (Dz.U. z 2019 r. poz. 1751 ze zm.), która wprowadziła nową matrycę stawek podatkowych. Na łamach DGP opisywaliśmy już m.in. problemy rolników, którzy na skutek najnowszych zmian mogą zapłacić więcej za inseminację bydła, co przełoży się na koszty produkcji mleka, oraz kłopoty producentów towarów higienicznych w związku z wyższą stawką na watę i materiały włókiennicze.

Wyroby medyczne, czyli jakie

Skąd bierze się problem? Przed lipcem tego roku z 8-proc. stawki podatku korzystały zarówno dopuszczone do obrotu w Polsce wyroby medyczne w rozumieniu ustawy o wyrobach medycznych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 186), jak i wiele innych towarów wykorzystywanych w sektorze ochrony zdrowia. Od lipca br. o prawie do preferencji w podatku decyduje wyłącznie spełnienie definicji wyrobu medycznego (poz. 13 w załączniku nr 3 do ustawy o VAT). Pozostałe produkty zostały opodatkowane 23-proc. stawką podstawową.

Sama definicja wyrobu medycznego jest dość szeroka. W uproszczeniu chodzi o „narzędzie, aparat, urządzenie, oprogramowanie, implant, odczynnik, materiał lub inny artykuł przewidziany przez producenta…” do celów medycznych, np. diagnozy, profilaktyki, leczenia, łagodzenia niepełnosprawności lub innej choroby.

– O tym, czy dany towar spełni definicję wyrobu medycznego, w dużej mierze decyduje więc jego przeznaczenie określone przez producenta – tłumaczy Oskar Luty, adwokat z kancelarii Fairfield.

Dodaje, że jeśli towary zostaną wprowadzone do obrotu przez producenta jako wyrób medyczny z przeznaczeniem do „kompensowania skutków upośledzenia” lub „skutków niepełnosprawności”(jak wynika z przepisów unijnych), to nadal będą podlegać obniżonej stawce 8 proc. Oskar Luty podkreśla, że tak rozumianą definicję spełni bardzo wiele urządzeń przeznaczonych dla osób niewidzących lub niedowidzących. Dotyczy to również komputerowych urządzeń peryferyjnych lub aplikacji. – W każdym innym przypadku właściwa będzie stawka podstawowa – twierdzi ekspert.

Spory nie są zaskakujące

Zdaniem Macieja Dybasia, doradcy podatkowego w Crido, sporów o właściwą stawkę VAT dla maszyn poligraficznych i komputerów dla ociemniałych oraz filmów fotograficznych w rolkach do promieni rentgenowskich można było się spodziewać. I to już od prawie dwóch lat, kiedy podobne do obecnych zapisy znalazły się w pierwszym projekcie matrycy VAT. – Sprawa jest niejednoznaczna – podkreśla Maciej Dybaś.

Radosław Maćkowski, doradca podatkowy w MVP TAX, dodaje, że skutkiem zmian może się okazać podwyżka do 23 proc. stawki także na części i akcesoria dla protez oraz przyrządów ortopedycznych oraz maszyn do pisania dla niewidomych, które nie spełnią wspomnianej definicji wyrobów medycznych.

– To oznacza ich droższą sprzedaż, naprawy i konserwację, a więc negatywne skutki finansowe dla osób, które potrzebują tych urządzeń do normalnego funkcjonowania – tłumaczy ekspert.

Problemu świadomy jest Polski Związek Niewidomych. Jego przedstawiciele w rozmowie z DGP zapewniają, że rozważą wystąpienie do resortu finansów o wiążącą wykładnię przepisów.

Fiskus zapowiada zmiany

Resort finansów w odpowiedzi na pytanie DGP zapewnił, że nie ma mowy o całkowitej likwidacji 8-proc. stawki VAT dla sprzętu komputerowego i poligraficznego używanego przez niewidomych. MF uspokaja, że zgodnie z matrycą VAT publikacje w alfabecie Braille’a klasyfikowane są jako „Książki, broszury, ulotki i podobne materiały, drukowane, nawet w pojedynczych arkuszach (CN 4901)”, korzystają ze stawki 5 proc. VAT.

Nie zmieniła się również stawka podatku na wyroby medyczne, a z informacji, które otrzymało MF w trakcie prac legislacyjnych nad nowelizacją, wynika, że większość urządzeń i programów komputerowych dla osób niewidomych i słabowidzących spełnia tę definicję.

Ciągle pozostaje jednak problem innego sprzętu dla niewidomych, którego nie dotyczy już preferencyjne opodatkowanie. Resort finansów przyznaje, że jest tego świadomy i analizuje sprawę. Nie wyklucza wprowadzenia pewnych zmian w stawkach obniżonych.

]]

Kolejny wyrok w sprawie odmowy zwrotu nadpłaty w podatku akcyzowym od piwa smakowego

<![CDATA[

Zdaniem organów, okoliczność uiszczenia przez spółkę podatku akcyzowego w wysokości wyższej niż należna nie stanowiła nadpłaty w rozumieniu art. 72 § 1 pkt 1 O.p. Organy podnosiły, że w świetle uchwały pełnej Izby Gospodarczej sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 22 czerwca 2011 r., I GPS 1/11 (dalej uchwała I GPS 1/11) dla stwierdzenia nadpłaty w podatku akcyzowym, konieczne było spełnienie dodatkowego warunku w postaci zubożenia podatnika. Zdaniem organów, teza uchwały miała zastosowanie w analizowanej sprawie, a wynikająca z niej przesłanka zubożenia spółki nie została spełniona.

Zdaniem Rzecznika, moc wiążąca uchwały I GPS 1/11 powinna odnosić się tylko do nadpłaty w podatku akcyzowym od energii elektrycznej. Uchwała ta zapadła w trybie tzw. uchwały konkretnej tj. w celu wyjaśnienia istotnego zagadnienia prawnego jakim był zwrot nadpłaty akcyzy od energii elektrycznej i powinna być stosowana tylko w tym zakresie. W szczególności nie powinna być rozszerzana na inne wyroby akcyzowe. Rzecznik podkreślił, że Izba Finansowa NSA konsekwentnie odmawiała stosowania przedmiotowej uchwały do nadpłat na gruncie podatku od towarów i usług.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyniku rozpoznania skargi spółki uchylił zaskarżoną decyzję. W ustnych motywach wyroku Sąd podniósł między innymi, że teza uchwały I GPS 1/11 nie ma zastosowania w stanie faktycznym, w którym wniosek o stwierdzenie nadpłaty dotyczy podatku akcyzowego od piwa. Podkreślił, że uchwała ta powinna być stosowana ściśle, zgodnie z jej tezą, a jej zakres nie powinien być rozszerzany na wyroby nie będące energią elektryczną. Podkreślił, że konstrukcja opodatkowania energii elektrycznej akcyzą jest inna niż opodatkowania piwa przedmiotowym podatkiem. Zdaniem sądu w stanie faktycznym sprawy akcyza się fiskusowi nie należała, a to co nie jest pobrane należnie stanowi nadpłatę podlegająca zwrotowi. WSA połączył do wspólnego rozpoznania 10 spraw, dotyczących tego samego przedsiębiorcy, w których wydał analogiczne wyroki (wyrok WSA w Warszawie z dnia 16 lipca 2020 r., V SA/Wa 2271/19).

– Kolejne wyroki sądów administracyjnych w sprawie nadpłaty akcyzy wytaczają nową proprzedsiębiorczą linię orzeczniczą. Co istotne orzeczenia te uwzględniają między innymi specyfikę prowadzenia działalności gospodarczej przez poszczególnych przedsiębiorców. To niezwykłe istotne, ponieważ ten element jest często pomijany przez organy podatkowe w wydawanych decyzjach – komentuje Jacek Cieplak, Zastępca Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.

]]

Magiczne końcówki cen i zmiany stawki VAT. Ludzkie mózgi mają tendencję do zaokrąglania

<![CDATA[

Badacze dowiedli, że ludzkie mózgi mają tendencję do zaokrąglania liczb do tych z lewej strony (left-digit bias) – dlatego pierwsza cena (4,99 zł widzimy jako równe 4 zł) wydaje nam się dużo niższa niż druga. A skoro tak, to tańsza rzecz jest dla nas atrakcyjniejsza. I choć o zaokrąglaniu do lewej wiadomo od lat 30. XX w. (badania Eli Ginzberga z Uniwersytetu Columbia), wykorzystywanie właśnie tej „ułomności” naszych mózgów pozostaje jednym z ulubionym działań speców od marketingu.

Być może myślisz czytelniku, że to może dziać się tylko przy kupnie batonika, lecz nie przy zakupach za 5 tys. czy 50 tys. zł. Jesteś w błędzie. Zespół Nicoli Lacetera (Uniwersytet w Toronto) przeanalizował ponad 22 mln transakcji sprzedaży-kupna używanych aut w USA. Klienci, sprawdzając przebieg, zwracali uwagę na wartości z lewej strony do tego stopnia, że pojazdy, które przykładowo pokonały między 79 900 a 79 999 mil były średnio o 210 dol. droższe niż te mające na liczniku 80 000–80 100 mil. Autorzy badania dostrzegli ten mechanizm przy każdym okrągłym „progu”, począwszy od 10 tys. mil aż do 100 tys. mil.

Nie zawsze optymalna jest oczywiście strategia udawania niskiej ceny. Jeśli firma chce podprogowo zawrzeć w niej informację o jakości produktu, wtedy o wiele lepiej używać pełnych sum – co pokazał Mark Stiving. Mechanizm ten działa szczególnie w przypadku produktów luksusowych. Ale okrągłe ceny sprawdzają się też dobrze w przypadku produktów, które kupujemy w sposób emocjonalny i szybki – jak burger w barze szybkiej obsługi czy bilet do kina, co pokazali Monica Wadhwa (Temple University) i Kuangji Zhang (Uniwersytet Technologiczny Nanyang w Singapurze). W tych sytuacjach decyzja musi być podjęta płynnie, nie można zmuszać mózgu do wysiłku liczenia.

A co jeśli cen nie da się łatwo zaokrąglić? Okazuje się, że mózg zwodziciel nie jest w stanie ich racjonalnie porównać, co w oparciu o dane o zakupach ponad 1,7 tys. różnych produktów w 2,5 tys. sklepach pokazał Avner Strulov-Schlain (Uniwersytet Kalifornijski). Okazało się, że zmiana ceny o kilka centów nie rzutuje na decyzję o kupnie, bo mózgowi jest wszystko jedno, czy płacimy za produkt 4,79 dol. czy 4,85 dol. Za to stawia opór, gdy cena wzrośnie z 4,99 dol. do 5 dol. – wówczas popyt spada o ok. 3–5 proc. (popyt nie zmienia się, gdy cenę podniesie się do dowolnego poziomu pomiędzy końcówką 79 i 99). Co gorsza dla naszych portfeli, jeśli trzeba podnieść cenę z 4,99 dol., to lepiej to zrobić do poziomu 5,48 dol. niż 5 dol. Bo po przekroczeniu 5 dol. konsumenci statystycznie zachowują się podobnie, a zawsze to 48 centów dodatkowego przychodu na każdej sprzedanej rzeczy. Do tego okazuje się, że jest całe spektrum cen, które praktycznie nie występują w danych, bo mózg i tak by nie „docenił” niższego poziomu, odczuwając cenę za wysoką – a skoro tak, to warto ją podnieść do górnej dopuszczalnej granicy.

Firmy, znając te mechanizmy, starają się, jak mogą, naciągać nasze mózgi na choć parę grosików. Zmiany stawek VAT sprzed miesiąca? Podwyżka z 8 proc. na 15 proc?. Nikt nie podniesie cen o równe 7 proc., bo nie po to wie, jak oszukać nasz mózg i wycenić produkt precyzyjnie na 4,99 zł, by doświadczyć spadku sprzedaży. Skoro naszym mózgom wszystko jedno, czy zapłacimy 5,34 zł czy 5,64 zł, to 30 gr dodatkowego przychodu piechotą nie chodzi. Spadek stawki VAT z 23 proc. do 15 proc.? Nikt nie obniży ceny do 4,69 zł, skoro nie zwiększy to popytu, bo mózg w ogóle tej zmiany nie odczuje.

Dopóki ceny są ustalone na poziomach psychologicznych, nikomu nie zależy na ich zmianie. Ale jak już woreczek ze zmianami cen się rozsypie, to wyjściowy impuls cenowy z kilku punktów procentowych może się znacząco rozpędzić. Przez ostatnie kilka kwartałów inflacja w Polsce przekraczała 4 proc. w ujęciu rocznym. Niby nie drożyzna na tle wczesnych lat 90., ale w porównaniu z innymi krajami w UE – o rodzimym celu inflacyjnym nie wspominając – taka sytuacja powoduje coraz większe obawy. A zmiany w stawkach VAT raczej nie pomogą tej fali uspokoić, bo ceny psychologiczne, choć niby wszyscy wiemy, że to trick – działają na nas niezmiennie od lat. 

]]