Tani prąd droższy o podatek. Korzystający z dopłat muszą zwrócić 19 proc.

<![CDATA[

Chodzi o 4 mld 435 mln zł przyznane tytułem dopłat i rekompensat. Takie dane przekazała DGP państwowa spółka Zarządca Rozliczeń, która te dofinansowania wypłacała.

Gros z tej kwoty dostały firmy energetyczne, do których poszło 3 mld 284 mln zł tytułem zwrotu różnicy ceny za prąd plus ponad 1 mld 76 mln zł rekompensat.

Reszta pieniędzy – niecałe 80 mln zł – trafiła do firm (średnich i dużych), które musiały płacić wyższą cenę za energię w drugiej połowie 2019 r. (patrz infografika).

Problem mają zarówno firmy energetyczne, którym rekompensowano straty związane z zamrożeniem cen prądu przez cały 2019 r., jak i więksi odbiorcy końcowi, którzy w drugiej połowie ubiegłego roku kupowali energię po cenach rynkowych i w związku z tym mogli starać się o dofinansowanie.

Wszystkie one zgodnie z wykładnią fiskusa muszą teraz oddać 19 proc. podatku od pozyskanych kwot.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby prąd był sprzedawany po wyższych cenach, to firmy energetyczne miałyby z tego tytułu przychód.

Eksperci patrzą na to jednak inaczej.

– Przedsiębiorcom wyrównywano straty wynikające z określonego działania władzy publicznej. Dlatego absurdem jest nawet rozważanie opodatkowania tych kwot. Nie może być tak, że rząd decyduje się na utrzymanie zaniżonej ceny prądu i wypłaca z tego tytułu pomoc, ale jednocześnie nie informuje się odbiorców o tym, że powinni od tych kwot zapłacić podatek – komentuje Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy.

Podobnego zdania jest Krzysztof Wiński, ekspert podatkowy w PwC. – Jeśli Skarb Państwa wypłaca wsparcie, aby rekompensować skutki działania ustawodawcy, to nie powinien na tym dodatkowo zarabiać. Jeśli zaś intencją fiskusa było opodatkowanie tych kwot, to powinno być to jasne od początku, a nie niemal po roku, wskutek kontrowersyjnych interpretacji indywidualnych – mówi Wiński.

Dopłata do prądu…

Chodzi o podatkowe skutki nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym z 28 grudnia 2018 r. (Dz.U. poz. 2538 ze zm.), która miała zapobiec skutkom wzrostów cen prądu w drugiej połowie 2018 r. Ustawodawca zdecydował się w związku z tym:

zamrozić ceny prądu dla odbiorców końcowych na poziomie z 30 czerwca 2018 r., obniżyć stawkę akcyzy od prądu z 20 zł do 5 zł za 1 megawatogodzinę, obniżyć o 95 proc. stawkę opłaty przejściowej.

W pierwszej połowie 2019 r. z niższych, administracyjnych cen korzystali wszyscy końcowi odbiorcy prądu, a firma energetyczna mogła w związku z tym pozyskać od specjalnego państwowego podmiotu (spółki Zarządca Rozliczeń) wsparcie, czyli tzw. kwotę różnicy ceny między:

wielkością przychodów wynikających z zamrożonych cen a wielkością kwot, które uzyskałaby po cenach rynkowych, wielkością kosztów nabycia prądu wynikających z zamrożonych cen, a wielkością kwot, które odbiorca końcowy zapłaciłby według ceny rynkowej.

W czerwcu 2019 r. przepisy zostały znowelizowane (Dz.U. poz. 1210). Spółki energetyczne mogły starać się wyłącznie o rekompensatę finansową za sprzedaż prądu po zaniżonych cenach na rzecz niektórych odbiorców końcowych (przede wszystkim mikro i małych przedsiębiorców).

Średnie i duże firmy płaciły za prąd już wedle cen rynkowych, ale mogły starać się o dofinansowanie z tego tytułu (pomoc de minimis), czyli nie więcej niż 200 tys. euro w ciągu trzech lat.

Jeszcze inny mechanizm wprowadzono dla około 300 podmiotów szczególnie energochłonnych, które na podstawie ustawy z 19 lipca 2019 r. (Dz.U. poz. 1532) mogły starać się o odrębną pomoc od Urzędu Regulacji Energetyki (a nie od państwowej spółki Zarządca Rozliczeń).

…ale z podatkiem

Taki system wsparcia funkcjonował przez cały 2019 r. i nie budził wtedy wątpliwości podatkowych. Co więcej, jeszcze w kwietniu br. dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdził, że rekompensata do cen prądu nie jest przychodem, bo art. 12 ust. 4 pkt 14 ustawy o CIT wyklucza z podatkowych przychodów wartości nieodpłatnych lub częściowo odpłatnych świadczeń finansowanych ze środków budżetu państwa w ramach rządowych programów. (interpretacja z 14 kwietnia 2020 r., sygn. 0114-KDIP2-1.4010. 49.2020.1.MR).

Problem powstał, gdy dyrektor KIS zmienił zdanie i w kolejnej interpretacji – z 5 maja br. (sygn. 0111-KDIB1-1.4010. 25.2020.2.NL) – uznał, że wskazany przepis dotyczy tylko świadczeń niepieniężnych. Skoro więc spółce wypłacono pieniądze, to powinna od nich uiścić podatek.

Zwróciliśmy na to uwagę w artykule „Rekompensata za prąd. Jest przychód czy go nie ma?” (DGP nr 98/2020).

Obie interpretacje dotyczyły identycznego stanu faktycznego; w obu przypadkach chodziło o odbiorców końcowych, którzy wystąpili o dofinansowanie (pomoc de minimis) należne za drugą połowę 2019 r.

Obie zostały wycofane z bazy interpretacyjnej Ministerstwa Finansów. Teraz pojawiła się kolejna, w której dyrektor KIS znów nakazał opodatkowanie wsparcia (interpretacja z 21 lipca br., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.221.2020.1.NL).

Tym razem pytania zadała firma energetyczna, która pozyskała różnicę ceny (za pierwsze półrocze 2019 r.) i rekompensatę (za drugie półrocze 2019 r.). Ona również podkreśliła, że otrzymane pieniądze pochodzą ze środków budżetu państwa wypłacanych w ramach programu rządowego i tym samym, zgodnie z art. 12 ust. 4 pkt 14 ustawy o CIT, nie powinny być opodatkowane.

Dyrektor KIS uznał jednak, że wypłacana firmie energetycznej rekompensata nie realizuje żadnego celu publicznego i jako świadczenie pieniężne podlega opodatkowaniu.

Krytyczni eksperci

Z taką wykładnią fiskusa nie zgadzają się dr Radosław Bulejak i dr Jacek Matarewicz, eksperci Business Centre Club.

– Gdyby ustawodawca chciał opodatkować kwoty wsparcia, wyraziłby to wprost w przepisach o cenach prądu. Tymczasem ustawodawca z własnej inicjatywy przyjął obniżoną cenę zakupu energii i zobowiązał do jej stosowania przedsiębiorstwa energetyczne. Mechanizm stabilizacji cen prądu nie wiązał się więc z żadnym dodatkowym świadczeniem dla odbiorców wsparcia – mówi Radosław Bulejak.

Jacek Matarewicz zauważa, że dofinansowania przewidziane w nowelizacji z 28 grudnia 2018 r. ustawy o podatku akcyzowym nie równoważą nawet faktycznej różnicy przychodów ze sprzedaży energii, bo opierają się na średnioważonej ceny energii elektrycznej i odpowiednim algorytmie przyjętym przez ministra energii w rozporządzeniu z 19 lipca 2019 r. (Dz.U. poz. 1369).

– Nie można więc uznać, że dofinansowanie jest składową ceny. Znajduje to potwierdzenie w art. 8 ust. 11 nowelizacji ustawy akcyzowej z 28 grudnia 2018 r. dotyczącej cen prądu, gdzie wskazano wprost, że wsparcie nie ma wpływu na cenę energii elektrycznej.

Krzysztof Wiński dodaje, że sam mechanizm wsparcia nie był najlepiej skonstruowany. – Znam przedsiębiorców, u których wzrost cen w 2019 r. nie był istotny, a jednak pozyskali duże wsparcie. Takie same kwoty wypłacano przedsiębiorcom, którzy realnie odczuli podwyżki. Opodatkowanie wsparcia może nie okazać się wielkim problemem dla tych pierwszych, ale dla pozostałych może okazać się ogromnym ciosem. Szkoda, że nie wzięto tego pod uwagę przy konstruowaniu przepisów – podsumowuje ekspert PwC.

Co z kosztami

Według ekspertów, zaakceptowanie stanowiska fiskusa nastręcza problemów ze zidentyfikowaniem, jakie koszty uzyskania przychodu mogłyby pomniejszać przychód z tytułu dofinansowań.

– Należy pamiętać, że podstawą opodatkowania jest dochód, a nie przychód. Tylko w wyjątkowych sytuacjach i to wprost wyrażonych w ustawie ustawodawca opodatkowuje przychód. Oznacza to, że opodatkowanie samej kwoty różnicy ceny i rekompensaty (bez kosztów podatkowych) godziłoby w podstawowe zasady podatku dochodowego – komentują eksperci z BCC

Pytania o opodatkowanie rekompensat zadaliśmy również Ministerstwu Finansów, ale do zamknięcia numeru resort nie odpowiedział na nie. 

]]

Czy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą może płacić estoński CIT?

<![CDATA[

- Taki podatnik musiałby przekształcić swoją działalność w spółkę kapitałową, która będzie zatrudniać co najmniej trzy osoby albo podatnik zobowiąże się do zatrudnienia trzech osób w trakcie trwania roku podatkowego - mówi w rozmowie z MarketNews24 Marcin Rozbicki, Junior Associate w Kancelarii Ożóg Tomczykowski. - Jednak należy rozważyć także to czy preferencje podatkowe dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą nie są podatkowo korzystniejsze.

Jednak, gdyby spotkały się trzy osoby, prowadzące dotąd własną działalność gospodarczą i zdecydowałyby się utworzyć spółkę kapitałową, wchodząc w skład organów reprezentujących taką spółkę, to te osoby będą musiały zatrudnić co najmniej trzech dodatkowych pracowników.

Co do samego podatku CIT, to zgodnie z zapowiedzią może dotyczyć firm o obrotach do 50 mln zł, spełniający określone warunki, nie będą musieli odprowadzać podatku dochodowego do momentu wypłaty zysków.

Zgodnie z zapowiedzią rządu w Polsce rozwiązanie ma funkcjonować w dwóch modelach. Pierwszy dotyczy opodatkowania wyłącznie dystrybuowanych przez spółkę dochodów. Druga ścieżka to specjalny fundusz (rachunek) inwestycyjny. Podatnik będzie mógł wówczas zaliczać odpisy na taki rachunek inwestycyjny do kosztów uzyskania przychodów. W ten sposób osiągnie podobny cel ekonomiczny, ale przy zachowaniu „klasycznych” rozliczeń CIT.

- Praktycznie oznacza to, że tzw. estoński CIT będzie płacony, gdy dojdzie do wypłaty zysku firmy jej udziałowcom, z wyłączeniem wspólników spółek osobowych i spółek, których udziałowcami są inne spółki, zarówno krajowe jak i zagraniczne – wyjaśnia Marcin Rozbicki. – Ponadto dochody takiej spółki muszą pochodzić w większości z działalności operacyjnej i musi ona ponosić nakłady na inwestycje. – dodaje.

Nowe przepisy miały wejść w życie od 1 stycznia 2021 r. Jednak nie powstał dotąd projekt ustawy. Założenia były jak dotąd takie, że z estońskiego CIT firma będzie mogła korzystać nie dłużej niż przez cztery lata (z opcją przedłużenia o kolejne cztery lata).

- Na stronach Ministerstwa Finansów została udostępniona ankieta, dzięki której po wpisaniu odpowiedzi na różne pytania można dowiedzieć się, czy dany podatnik będzie mógł w przyszłości skorzystać z tego rozwiązania – wyjaśnia M.Rozbicki z Kancelarii Ożóg Tomczykowski.

Rząd szacuje, że z tzw. estońskiego CIT skorzystać będzie mogło w Polsce około 200 tys. firm. Przewiduje się, że wprowadzenie proponowanych zmian spowoduje wzrost stopy inwestycji w Polsce o 2 pkt proc. oraz utworzenie do 120 tys. miejsc pracy.

Rozwiązanie nazywane estońskim CIT zostało wprowadzone w tym nadbałtyckim kraju blisko 20 lat temu, a niedawno również w Gruzji i na Łotwie. Podobne regulacje, z których mogą korzystać mniejsi podatnicy, funkcjonują także w Szwecji i w Niemczech.

]]

Z WIS-ami nie jest tak łatwo, jak się początkowo zdawało

<![CDATA[

Wiążące informacje stawkowe miały zmienić sytuację wielu podatników, którzy chcą mieć pewność co do wysokości opodatkowania towarów i usług. Praktyka pokazuje jednak, że nie zawsze taką gwarancję da się uzyskać. Problemu nie ma, gdy podatnik pyta o jednostkowy towar lub usługę. Gorzej, gdy składa zapytanie o większą liczbę produktów bądź o świadczenia kompleksowe.

Z WIS-ami jest też inny problem; nawet gdy zostaną wydane, na niewiele zdadzą się innym podatnikom. Z wielu bowiem, które zostały do tej pory opublikowane, nie da się wyczytać, jakich towarów dotyczą.

Produkty podobne

Z art. 42a pkt 1 ustawy o VAT wynika, że we wniosku o WIS powinien się znaleźć „opis towaru albo usługi”, a nie „towarów albo usług”.

Dlatego, gdy np. producent pyta o kosmetyki z jednej linii, które różnią się choćby nieznacznie składem, to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej żąda złożenia wniosków na każdy produkt z osobna.

– Dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których wnioskodawca zmuszony jest do złożenia dziesiątek, a nawet setek prawie takich samych wniosków o wydanie WIS – mówi Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy i partner w Martini i Wspólnicy.

Świadczenia złożone

Jeszcze większy problem jest ze świadczeniami złożonymi. Zgodnie z art. 42b ust. 5 ustawy o VAT przedmiotem wniosku o wydanie WIS mogą być również „towary lub usługi, które w ocenie wnioskodawcy razem składają się na jedną czynność podlegającą opodatkowaniu”.

Podatnicy uznali na tej podstawie, że WIS może dotyczyć również świadczeń złożonych i że w końcu doczekają się rozwiązania swoich problemów z opodatkowaniem takich usług. Wcześniej bowiem (przed 1 listopada 2019 r.) pytany o nie Główny Urząd Statystyczny dzielił je na kilka pozycji klasyfikacyjnych.

Z kolei dyrektor KIS odmawiał wskazania w interpretacjach indywidualnych prawidłowej stawki VAT.

W praktyce jednak, jak twierdzą doradcy podatkowi, nic się w tej materii nie zmieniło. – Dyrektor KIS, podobnie jak wcześniej GUS, również żąda wniosków zawężonych do jednego produktu – mówi Arkadiusz Łagowski.

Podobnymi doświadczeniami dzieli się doradca podatkowy Radosław Kowalski. Jako przykład podaje wniosek o WIS dotyczący opodatkowania usług wodociągowych. Dyrektor KIS stwierdził, że chodzi tu o kompleksowe świadczenie. Doradca otrzymał więc telefon z KIS z prośbą o wycofanie wniosku i złożenie kilku oddzielnych. W przeciwnym razie dyrektor KIS odmówi wydania WIS – poinformowali urzędnicy.

– Na nic zdało się tłumaczenie, że to właśnie kompleksowy charakter decyduje o statusie świadczeń pobocznych, które samodzielnie mają z pewnością inną klasyfikację – tłumaczy Radosław Kowalski.

Interpretacje nie pomogą

Eksperci dodają, że w przypadku świadczeń kompleksowych, tak jak przed 1 listopada 2019 r., nie ma co występować o interpretację indywidualną. Tą drogą – jak mówi Radosław Kowalski – podatnik może otrzymać jedynie informację, czy świadczenie ma charakter kompleksowy, a nie jaka stawka VAT jest właściwa.

Z kolei WIS, który służy do określenia stawki, nie zostanie wydany, jeżeli świadczenie złożone nie zostanie rozdzielone na poszczególne usługi. – I koło się zamyka – kwituje Kowalski.

WIS-y innym nie pomogą

Założenie było takie, że wydanymi WIS-ami będą mogły posługiwać się również inne podmioty niż tylko ten, dla którego została wydana wiążąca informacja stawkowa, w tym także zamawiający w rozumieniu prawa zamówień publicznych.

Warunkiem byłoby, aby przedmiotem transakcji był towar albo usługa, bądź świadczenie kompleksowe tożsame pod każdym względem z tym, które jest już przedmiotem opublikowanego WIS (czyli np. towar o identycznym składzie). Mówiła o tym Ewa Łuczak, dyrektor KIS w wywiadzie dla DGP („Podatnicy mylą WIS z interpretacją indywidualną” – DGP nr 124/2020).

Jednak i w tym wypadku praktyka odbiega od założeń. – Opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej Krajowej Informacji Skarbowej WIS-y często zawierają bardzo okrojone opisy, do tego stopnia, że w ogóle nie da się z nich skorzystać. Ich publikacja staje się przez to niecelowa – informuje Bartosz Mazur, doradca podatkowy i menedżer w Gekko Taxens.

Podaje przykład: przedmiotem jednego z WIS-ów jest „towar – (…) pomocy dydaktycznych”. Z dalszej części dokumentu nie wynika wiele więcej. W praktyce, po wyrzuceniu informacji, czego dotyczy wniosek, niektóre zdania w ogóle tracą językowy sens. Z dalszej części tego WIS dowiadujemy się bowiem, że „(…) pomocy dydaktycznych” jest periodykiem sprzedawanym co miesiąc, jako dodatek, który ma charakter ogólnopolski, nie lokalny lub regionalny. Czym jest wykropkowany wyraz odnoszący się do pomocy dydaktycznych – nie wiadomo.

Powodem tych problemów jest pełna anonimizacja publikowanych WIS-ów. Jak tłumaczyła Ewa Łuczak w wywiadzie dla DGP, WIS-y są publikowane po usunięciu danych identyfikujących podatnika, zamawiającego i inne podmioty wskazane we wniosku, a także danych objętych tajemnicą przedsiębiorstwa. Taką tajemnicą – wyjaśniała dyrektor – są informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje mające wartość gospodarczą, które jako całość lub w szczególnym zestawieniu i zbiorze ich elementów nie są powszechnie znane osobom zwykle zajmującym się tym rodzajem informacji albo nie są łatwo dostępne dla takich osób, o ile uprawniony do korzystania z informacji lub rozporządzania nimi podjął, przy zachowaniu należytej staranności, działania w celu utrzymania ich w poufności.

Ponadto – jak wskazała dyrektor KIS – w poz. 58 wniosku o wydanie WIS podatnik może podać dane, które chce traktować jako poufne. Nie są one publikowane.

– To przede wszystkim wnioskodawca decyduje, co chce ujawnić. I to on decyduje, czy poinformuje swoich kontrahentów o pełnej treści otrzymanego rozstrzygnięcia – wyjaśniała dyrektor KIS.

Z takim podejściem nie zgadza się Bartosz Mazur. Jego zdaniem dyrektor KIS nadinterpretuje pojęcie „danych objętych tajemnicą przedsiębiorstwa”, o którym mowa w art. 42i ustawy o VAT. Ekspert zwraca uwagę, że wiążące informacje taryfowe (które służą do ustalania właściwego kodu taryfy celnej) są publikowane nawet ze zdjęciami towaru.

Również interpretacje i wyroki nie są „okrajane” z takich danych. W Centralnej Bazie Orzeczeń Sądów Administracyjnych anonimizuje się lub usuwa jedynie dane strony, natomiast na ogłoszenie wyroku może przyjść każdy i dowiedzieć się, kto z nazwy, imienia i nazwiska jest skarżącym.

– Moim zdaniem należałoby interpretować zawężająco obowiązek usunięcia danych stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa. Chodziłoby o takie rzeczy, jak dokładna receptura, informacja, skąd towar pochodzi, składniki ceny, ścisły sposób produkcji itd. – uważa Bartosz Mazur.

]]

40 proc. pracowników zdecydowało się na udział w Pracowniczych Planach Kapitałowych

<![CDATA[

"Na uczestnictwo zdecydowało się około 1,2 mln pracowników (z uzwględnieniem PPE blisko 1,4 mln osób. Ta partycypacja wyniosła około 40%" – powiedział Borys w trakcie konferencji. Poinformował, że łącznie zgromadzone aktywa wynoszą 1,6 mld zł. Obecnie trwa drugi i trzeci etap wdrażania PPK. "W ramach programu blisko połowa tych środków pochodzi z wpłat uczestników, drugie tyle jest dopłacone prze pracodawców i przez państwo" – doprecyzował Borys. Ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych weszła w życie 1 stycznia 2019 r. Jest ona wdrażana etapami – w zależności od wielkości przedsiębiorstwa zatrudniającego danego pracownika. Od 1 lipca 2019 r.  objęła firmy zatrudniające co najmniej 250 osób zatrudnionych według stanu na dzień 31 grudnia 2018 r., a od 1 stycznia 2020 r. firmy zatrudniające co najmniej 50 pracowników, a od 1 lipca - do najmniej 20 pracowników. Ostatni etap wdrażania PPK rozpocznie się w przyszłym półroczu. 

]]

TFI PZU liderem wśród PPK

<![CDATA[

Fundusze zdefiniowanej daty, którymi zarządzają instytucje finansowe w ramach programu Pracowniczych Planów Kapitałowych ruszyły (w większości) pod koniec ubiegłego roku, natomiast w 2020 r. zaczęły do nich trafiać pierwsze składki ubezpieczonych. Trzeba przyznać, że start PPK zbiegł się w czasie z wyjątkowo burzliwym okresem na rynkach finansowych – w pierwszych dwóch miesiącach roku trwała hossa na giełdach akcji, następnie wybuchła pandemia, powodując paniczną wyprzedaż aktywów różnej klasy – akcji, obligacji i surowców z ropą i gazem na czele, a w II kwartale straty te były odrabiane, niekiedy nawet z nawiązką.

Duży rozrzut wyników

Fundusze zdefiniowanej daty mają ustawowo narzucone różne profile inwestycji. Te o najbliższej dacie „zapadalności” przeznaczone są dla uczestników, którym najbliżej do osiągnięcia wieku emerytalnego (60 roku życia, plus minus). W ich przypadku udział akcji powinien być najniższy (do 15 proc. aktywów), a najwięcej powinno znaleźć się w portfelu instrumentów bezpiecznych, takich jak obligacje czy instrumenty rynku pieniężnego (lokaty, bony). Im dłuższy jest okres do osiągnięcia wieku emerytalnego, tym wyższy może być udział akcji w portfelach funduszy, nawet do 80 proc., w grupie funduszy, których zdefiniowana data wypada przynajmniej 20 lat później.

Wytyczne dotyczące tego, jakiego rodzaju aktywa powinny znaleźć się w portfelach są więc wspólne dla wszystkich i wydawać by się mogło, że w związku z tym, również wyniki poszczególnych PPK będą zbliżone, przynajmniej w danej „kategorii wiekowej”, podobnie jak zbliżone do siebie są wyniki osiągane przez OFE. Nic bardziej mylnego.

Już w grupie funduszy 2025 (a więc, tych, w których udział akcji powinien być najniższy, a zatem – domyślnie – także zmienność wyników powinna być niewielka) różnice w osiąganych wynikach są spore. Licząc od początku roku do 22 lipca najlepszy z funduszy zarobił 6,9 proc., a najsłabszy stracił 0,5 proc. W kolejnych latach różnice są jeszcze większe – i sięgają od minus 6 proc. do plus 13 proc. (w kategorii 2045).

Rozdźwięk między wynikami poszczególnych funduszy jest naprawdę spory, chociaż rynek, na którym dokonują one inwestycji jest wspólny, papiery dłużne są droższe niż były przed epidemią, również indeksy akcji w Warszawie odrabiają straty, a przecież PPK kupowały akcje głównie w czasie, gdy były one tańsze niż obecnie.

Warto też zaznaczyć, że dane do rankingu pochodzą z 22 lipca, ale kilka dni wcześniej stopy zwrotu poszczególnych funduszy potrafiły różnić się nawet o 3 pkt proc. (częściej o 0,5-1,0 pkt. proc.), mimo że w tym czasie nie dochodziło do spektakularnych wydarzeń rynkowych. Dowodzi to sporej wrażliwości wyników osiąganych przez poszczególne portfele na zmienność kursów pojedynczych instrumentów (np. akcji konkretnych spółek) co wynika z wciąż skromnych aktywów zarządzanych przez niektóre fundusze. Z tym zastrzeżeniem możemy przejść do omówienia wyników.

Jak liczyliśmy

Ocenie poddano w pierwszej kolejności osiągnięte stopy zwrotu. Fundusze zdefiniowanej daty zostały podzielone według „zapadalności” i instytucji zarządzających. Porównaliśmy stopy zwrotu osiągnięte od początku roku (dlatego brak funduszy zarządzanych przez BPS TFI, które dołączyły do stawki w marcu). Punkty rankingowe przyznawaliśmy tym funduszom, których wyniki były wyższe od mediany w danej grupie, a dodatkowy punkt zdobywały te fundusze, które plasowały się w pierwszej trójce.

Podwójne punkty regularnie zdobywały fundusze AXA, PFR i PZU, zaś tuż za podium plasowały się fundusze Aegona i Skarbca. Równie regularni byli także outsiderzy – osiem (z 19) instytucji zdobyło w kategorii stóp zwrotu 0 (pięć instytucji) lub 1 punkt.

Następnie porównaliśmy wysokość zarządzanych aktywów. To ważny czynnik, ponieważ fundusze o niewielkich aktywach mogły inwestować po prostu szczęśliwie, natomiast im większy jest fundusz, tym zarządzanie nim jest bardziej skomplikowane – czym innym jest inwestowanie kwot rzędu 100-200 tys. zł, a czym innym lokowanie 10 czy 30 mln zł. Punkt przyznawaliśmy funduszom o aktywach powyżej 5 mln zł, a dwa punkty za przekroczenie 10 mln zł (wg stanu na 30 czerwca). Zdarzyło się więc, że fundusze, które otrzymały bardzo wysokie noty za stopy zwrotu, bardzo słabo wypadły w porównaniu zarządzanych aktywów.

Po zsumowaniu punktów z obydwu kategorii, ranking wyłonił dwóch zdecydowanych liderów – tylko fundusze zarządzane przez AXA TFI i TFI PZU osiągnęły wyniki wyraźnie lepsze od konkurentów zarządzając jednocześnie odpowiednio dużymi aktywami. Trzecie miejsce przypadło funduszom Avivy, najgorzej wypadły te PPK, które osiągnęły słabe wyniki przy niewielkich aktywach.

Inwestycje na długie lata

Pół roku działania na rynku kapitałowym to historia zbyt krótka, by wyciągać z niej daleko idące wnioski. Trudno powiedzieć, czy obrane strategie inwestycyjne okażą się równie skuteczne lub nieskuteczne w przyszłości oraz jak elastyczni będą zarządzający funduszami, gdy warunki rynkowe się zmienią.

Osobnym kryterium może być doświadczenie. Zarządzający funduszami od dwóch dekad  mogą mieć wyższe umiejętności do tych, którzy obecni są na rynku dopiero do kilku lat. Z czasem zmieniać będzie się też diametralnie skala działania, a inaczej zarządza się aktywami liczonymi w dziesiątkach miliardów, a inaczej w setkach milionów.

Fundusze emerytalne wymagają umiejętności konserwatywnego podejścia, fundusze nie mają zarabiać (i tracić) na chwilowej modzie, ale budować kapitał emerytalny na całe dekady. I dopiero po upływie pierwszej z nich przyjdzie czas na stworzenie pełnowartościowego rankingu.

]]

Szara strefa wzrośnie, a luka podatkowa CIT będzie większa

<![CDATA[

- Z naszego raportu wynika, że ta luka podatkowa jest wciąż istotnym problemem polskiej gospodarki, ponieważ wynosi ok. 1 proc. PKB, a jej ograniczenie mogłoby znacząco wzmocnić budżet rządu i samorządów - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Jakub Sawulski, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Dane zawarte w raporcie dotyczą PIE okresu do zakończenia 2018 r., gdyż nowsze dane, które byłyby potrzebne do analiz nie są jeszcze dostępne. Z analizy wynika, że  luka podatkowa CIT w porównaniu do 2014 r. zmalała o 35 proc. 

Więcej w poniższym materiale wideo:

]]

Bon turystyczny trzeba ująć w księgach biura

<![CDATA[

Bon będzie można wykorzystać w Polsce do opłacenia m.in.: pobytu w hotelu, pensjonacie, gospodarstwie agroturystycznym czy na kolonii lub obozie harcerskim, a także obozie sportowym lub rekreacyjnym. Bon ma objąć imprezy turystyczne realizowane przez przedsiębiorcę turystycznego lub organizację pożytku publicznego. Za pomocą bonu osoba uprawniona może dokonywać płatności wielokrotnie, aż do wyczerpania wysokości przysługującego jej świadczenia. Przy czym bon nie podlega wymianie na gotówkę lub inne środki płatnicze. Dziś odpowiadamy na pytania dotyczące bonów i postępowania z nimi, także w księgowości.

Jak to będzie wyglądało technicznie

Przedsiębiorcy turystyczni lub organizacje pożytku publicznego realizujące usługi hotelarskie lub imprezy turystyczne muszą zarejestrować się w systemie teleinformatycznym. Artykuł 8 ust. 2 ustawy o Polskim Bonie Turystycznym wskazuje szczegółowo, jakie dane należy wskazać pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.

Jeśli przedsiębiorca będzie już zarejestrowany w systemie teleinformatycznym, to osoba uprawniona do skorzystania będzie mogła zweryfikować, czy może dokonać płatności za usługi w formie bonu. Jeśli tak, to będzie wskazywała podmiot – przedsiębiorcę turystycznego i kwotę, jaką chce zrealizować w ramach bonu. Przedsiębiorca nie będzie wystawiał żadnego dokumentu potwierdzającego dokonaną płatność. To system teleinformatyczny będzie wskazywał, że płatność na rzecz przedsiębiorcy będzie rozliczona bonem. Osoba uprawniona zaś, np. rodzic, będzie otrzymywała informację, jaka kwota w ramach bonu została wykorzystana. Jak wskazuje art. 24 ust. 1 ustawy, bony są przekazywane za pomocą wiadomości tekstowej na wskazany przez osobę uprawnioną numer telefonu lub adres poczty elektronicznej. A dokonanie płatności za pomocą bonu następuje też z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego. W księgach rachunkowych warto wprowadzić konto służące do dokonywania takich rozliczeń.

Płatność dotyczy kwoty brutto, a więc obejmującej VAT powiązany z usługą turystyczną. Wysokość podatku zależy od rodzaju usługi. Może mieć na to wpływ także fakt, że niektórzy przedsiębiorcy lub organizacje pozarządowe są podmiotami zwolnionymi z VAT. [przykład 1]

przykład 1

Pobyt dzieci

Ośrodek wypoczynkowy sprzedał usługę hotelarską za 2800 zł + 224 zł VAT (8 proc.). Dotyczyła ona pobytu dwójki uprawnionych dzieci (ich noclegów 800 zł + 64 zł VAT) i ich rodziców. Rodzice dokonali płatności za pobyt dzieci 864 zł bonem, a resztę gotówką 2160 zł.

Operacje w księgach będą następujące:

1. Ujęcie przychodu ze sprzedaży usługi hotelarskiej:

• Wn „Rozrachunki z odbiorcami” 3024 zł,

• Ma „Przychody ze sprzedaży” 2800 zł,

• Ma „VAT należny” 224 zł.

2. Zapłata gotówką:

• Wn „Kasa” 2160 zł,

• Ma „Rozrachunki z odbiorcami” 2160 zł.

3. Zapłata bonem:

• Wn „Pozostałe rozrachunki” – płatność bonem turystycznym 864 zł,

• Ma „Rozrachunki z odbiorcami” 864 zł.

4. Wpływ środków z ZUS:

• Wn „Rachunek bankowy” 864 zł,

• Ma „Pozostałe rozrachunki” – płatność bonem turystycznym 864 zł.

Uwaga! ZUS realizuje płatność za bon na rzecz przedsiębiorcy turystycznego lub organizacji pożytku publicznego w terminie 14 dni od dnia przyjęcia płatności za pomocą bonu, na rachunek.

W jaki sposób ująć na kontach

Przychody ze sprzedaży usług hotelarskich i imprez turystycznych należy ujmować w księgach rachunkowych niezależnie od sposobu otrzymywania zapłaty. Te podmioty, które ujmują świadczone przez siebie usługi na kasie fiskalnej, będą je fiskalizowały tak jak dotychczas. Dotyczy to zarówno podmiotów, które bezpośrednio same organizują usługi, jak i tych, które są pośrednikami. Przychód powstaje w dacie sprzedaży usługi, a nie w dacie zapłaty. Dlatego możliwe będą sytuacje, że realizacja bonu nastąpi wcześniej niż świadczenie usługi. Taka płatność będzie musiała być ujęta jako otrzymana zaliczka na poczet przyszłego świadczenia (rozliczenie międzyokresowe przychodów).

Jeśli przedsiębiorca turystyczny lub organizacja pożytku publicznego nie zrealizuje usługi hotelarskiej lub imprezy turystycznej, to niezwłocznie dokonuje zwrotu płatności przyjętej za pomocą bonu na rachunek bankowy Polskiej Organizacji Turystycznej (POT), oddzielnie dla każdego bonu, podając w tytule przelewu numer tego bonu. [przykład 2]

przykład 2

Przedsiębiorca organizujący imprezę turystyczną otrzymał przedpłatę 500 zł w formie bonu i otrzymał płatność z ZUS w ciągu 14 dni od rejestracji usługi, ale ze względu na warunki pogodowe impreza nie odbyła się w kolejnym miesiącu. Księgowania w tym wypadku będą następujące:

1. Zarejestrowanie płatności w formie bonu w momencie rezerwacji imprezy przez rodziców dziecka:

• Wn „Pozostałe rozrachunki” – płatność bonem turystycznym 500 zł,

• Ma „Rozliczenia międzyokresowe przychodów” 500 zł.

2. Wpływ środków z ZUS 500 zł:

• Wn „Rachunek bankowy” 500 zł,

• Ma „Pozostałe rozrachunki” – płatność bonem turystycznym 500 zł.

3. PK ujęcie odwołania imprezy:

• Wn „Rozliczenia międzyokresowe przychodów” 500 zł,

• Ma „Pozostałe rozrachunki” – zwroty środków POT 500 zł.

4. WB zwrot środków na rachunek POT:

• Wn „Pozostałe rozrachunki” – zwroty środków POT 500 zł,

• Ma „Rachunek bankowy” 500 zł.

Co gdy nienależnie pobrano kwotę

Jak wskazuje art. 15 ust. 1 ustawy, także w przypadku ujawnienia w wyniku przeprowadzonych czynności sprawdzających, że kwota płatności dokonanej za pomocą bonu stanowi kwotę nienależnie pobraną, kwota otrzymana w wyniku dokonania tej płatności podlega zwrotowi do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, a po jego likwidacji – do budżetu państwa, łącznie z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od dnia otrzymania kwoty przez przedsiębiorcę turystycznego lub organizację pożytku publicznego. Przy czym za kwotę nienależnie pobranej płatności uważa się nie tylko kwotę płatności dokonanej za pomocą bonu, pobraną na podstawie zarejestrowania w systemie teleinformatycznym danych niezgodnych ze stanem faktycznym lub braku ich aktualizacji mimo wezwania, lecz także i przede wszystkim kwotę płatności dokonanej za pomocą bonu, wydatkowaną na inne usługi niż wskazane w art. 5 ust. 1 ustawy.

Za jakie świadczenia można się tak rozliczać

Zapłata bonem może nastąpić za usługi w ramach imprezy turystycznej lub usługi hotelarskiej. Muszą one spełniać kryteria wynikające z odrębnych przepisów. Zatem impreza turystyczna to taka, o której mowa w art. 4 pkt 2 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (dalej: u.i.t.p.u.t.) oraz taka, o której mowa w art. 3 pkt 1 tej ustawy, oferowana przez organizację pożytku publicznego. Przepisy tej ustawy wskazują też, że jest to połączenie co najmniej dwóch różnych rodzajów usług turystycznych na potrzeby tej samej podróży lub wakacji, spełniające warunki, o których mowa w art. 5 ust. 1 u.i.t.p.u.t. Zgodnie z nią do utworzenia imprezy turystycznej dochodzi, jeżeli:

1) usługi turystyczne zostały połączone przez jednego przedsiębiorcę turystycznego, w tym na prośbę podróżnego lub zgodnie z jego wyborem, przed zawarciem umowy obejmującej wszystkie usługi, lub

2) niezależnie od tego, czy zawarto odrębne umowy z dostawcami poszczególnych usług turystycznych, usługi te są:

a) nabywane w jednym punkcie sprzedaży i zostały wybrane, zanim podróżny zgodził się dokonać zapłaty, lub

b) oferowane lub sprzedawane po cenie obejmującej wszystkie usługi lub po cenie całkowitej, lub gdy jedną z tych cen obciążany jest nabywca, lub

c) reklamowane lub sprzedawane przy użyciu określenia „impreza turystyczna” lub podobnego, lub

d) łączone po zawarciu mowy, na podstawie, której podróżny został uprawniony do dokonania wyboru spośród różnych rodzajów usług turystycznych,

e) nabywane od odrębnych przedsiębiorców turystycznych za pośrednictwem powiązanych procesów rezerwacji online, podczas których przedsiębiorca turystyczny, z którym zawarta została pierwsza umowa, przekazuje innemu przedsiębiorcy turystycznemu lub przedsiębiorcom turystycznym: imię i nazwisko podróżnego, adres poczty elektronicznej oraz szczegóły płatności, a umowa z tym innym przedsiębiorcą turystycznym lub przedsiębiorcami turystycznymi zostanie zawarta najpóźniej 24 godziny po potwierdzeniu rezerwacji pierwszej usługi turystycznej.

Organizacje pozarządowe mają prawo otrzymać zapłatę bonem, jeśli organizują imprezy turystyczne oraz powiązane usługi turystyczne okazjonalnie, na zasadach niezarobkowych i wyłącznie dla ograniczonej grupy podróżnych.

Usługi hotelarskie to z kolei usługi, o których mowa w art. 3 ust. 1 pkt 8 ustawy o usługach hotelarskich oraz usługach pilotów wycieczek i przewodników turystycznych. Jest to krótkotrwałe, ogólnie dostępne wynajmowanie domów, mieszkań, pokoi, miejsc noclegowych, a także miejsc na ustawienie namiotów lub przyczep samochodowych oraz świadczenie, w obrębie obiektu, usług z tym związanych.

Jakie są rodzaje

Ustawa o Polskim Bonie Turystycznym przewiduje dwa rodzaje świadczeń – w formie Polskiego Bonu Turystycznego, zwane potem w przepisach „świadczeniem w formie bonu”, oraz dodatkowe świadczenie w formie Polskiego Bonu Turystycznego określanego następnie jako „dodatkowe świadczenie w formie bonu”.

Świadczenia powyższe różni wartość, a dodatkowe świadczenie przysługuje dzieciom niepełnosprawnym. Jak wskazuje art. 6 ust. 1 ustawy, na dziecko przysługuje jedno świadczenie w formie bonu w wysokości 500 zł. Natomiast na dziecko niepełnosprawne przysługuje jedno świadczenie w formie bonu w wysokości 500 zł oraz jedno dodatkowe świadczenie w formie bonu w wysokości 500 zł. Oznacza to, że dziecko niepełnosprawne otrzyma 1000 zł. Co ważne, w przypadku gdy kwota świadczenia wychowawczego została ustalona zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, każdemu z rodziców przysługuje jedno świadczenie w formie bonu w wysokości 250 zł na dziecko, a w przypadku dziecka niepełnosprawnego – jedno świadczenie w formie bonu w wysokości 250 zł oraz jedno dodatkowe świadczenie w formie bonu w wysokości 250 zł na dziecko. Oznacza to, że rodzice, którym zasądzono opiekę naprzemienną, dostaną dwa bony – każdy o wartości 250 zł. Rodzice za pomocą bonu będą dokonywać płatności za usługi hotelarskie lub imprezy turystyczne realizowane przez przedsiębiorcę turystycznego lub organizację pożytku publicznego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

Do kiedy ważny

Prawo do dokonywania płatności za pomocą bonu wygasa 31 marca 2022 r. Przepisy nie wskazują, czy zapłata ma nastąpić przed skorzystaniem z usługi czy po. Decyduje o tym rodzic lub inna uprawniona osoba (np. sprawująca opiekę zastępczą). Co ważne, wygaśnięcie prawa do dokonywania płatności za pomocą bonu nie uniemożliwia korzystania z usługi hotelarskiej lub imprezy turystycznej, o których mowa w art. 5 ust. 1, w przypadku gdy płatność za tę usługę hotelarską lub imprezę turystyczną dokonana za pomocą bonu nastąpiła do 31 marca 2022 r.

Podstawa prawna

• ustawa z 15 lipca 2020 r. o Polskim Bonie Turystycznym (Dz.U. z 2020 r. poz. 1262)

• art. 4 pkt 2 ustawy z 24 listopada 2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 548; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 568)

• art. 3 ust. 1 pkt 8 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o usługach hotelarskich oraz usługach pilotów wycieczek i przewodników turystycznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 238; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 568)

]]

Estoński CIT pozbawi firmę ulg na innowacje

<![CDATA[

W najbliższych dniach resort ma przedstawić projekt zmian dotyczący tzw. estońskiego CIT. Chodzi o rozwiązanie skierowane dla mikro i małych przedsiębiorstw, których przychody nie przekraczają 50 mln zł i które zatrudniają co najmniej trzech pracowników. Ma ono polegać na tym, że dochód tak długo nie będzie opodatkowany, jak długo będzie zatrzymany w firmie i reinwestowany. Fiskus pobierze daninę dopiero w momencie wypłaty dywidendy. W Polsce – w odróżnieniu od Estonii, gdzie jest to system podstawowy – rozwiązanie to będzie fakultatywne.

Brak ulg

Spółka, która zdecyduje się na taki rodzaj opodatkowania, nie będzie jednak mogła korzystać z innych preferencji podatkowych (np. ulgi na działalność badawczo-rozwojową). Dlaczego?

„W systemie estońskim funkcjonować będą przedsiębiorstwa systematycznie zwiększające wartość swoich nakładów inwestycyjnych, co przekładać się będzie na wzrost dochodowości produkcji” – napisał MF na swojej stronie internetowej (www.podatki.gov.pl).

Resort podkreślił, że obecnie funkcjonujące ulgi w CIT (np. zwolnienia dochodów w polskiej strefie inwestycji, IP Box i ulga na działalność B+R) mają właśnie za zadanie stymulować inwestycje i innowacje w przedsiębiorstwach, co w systemie klasycznego CIT oznacza zmniejszenie wysokości dochodu podlegającego opodatkowaniu. W systemie estońskim zaś nagrodą dla podatnika jest odroczenie opodatkowania dochodu.

„W rezultacie gdyby dopuścić możliwość stosowania tych preferencji w systemie estońskim, zakładany cel wprowadzenia tego nowego modelu opodatkowania mógłby nie zostać osiągnięty” – wyjaśniło MF.

Podzielone opinie

Opinie ekspertów co do rozdzielenia preferencji nie są jednolite. Rozwiązanie zaproponowane przez resort nie dziwi Grzegorza Kusia, radcy prawnego, doradcy podatkowego i eksperta PwC.

– Nie wyobrażam sobie systemu typu estońskiego, w którym jednocześnie funkcjonują mechanizmy ulg podatkowych odliczanych od dochodu czy IP Box – mówi ekspert.

Dodaje, że w Estonii też nie ma możliwości korzystania z preferencji odliczanych od dochodu. Przypomina, że ulga B+R może być rozliczana przez sześć kolejnych następujących po sobie lat podatkowych następujących bezpośrednio po roku, w którym podatnik skorzystał lub miał prawo skorzystać z odliczenia. Przy zastosowaniu obu rozwiązań mogłoby się okazać, że w chwili wypłaty dywidendy podatnik nie zapłaciłby daniny, bo przez lata ulga B+R została zakumulowana. – Nie na tym nowe rozwiązanie ma polegać – twierdzi Grzegorz Kuś.

Michał Rodak, doradca podatkowy w Grant Thornton, uważa jednak, że nie ma powodów, dla których nie można by połączyć obu preferencji. – W takiej sytuacji wydatki poniesione na działalność B+R stanowiłyby koszty kwalifikowane, które zmniejszałyby dochód do opodatkowania – twierdzi ekspert.

Wyjaśnia, że dochód byłby opodatkowany dopiero w momencie, w którym podatnik wypłaciłby go udziałowcom.

– Cel zostałby osiągnięty, ponieważ podatnik, chcąc odroczyć moment zapłaty podatku, przeznaczałby wypracowany dochód na nakłady inwestycyjne, a jeżeli doszłoby do obowiązku zapłaty podatku, dochód byłby pomniejszony o koszty kwalifikowane wynikające z prowadzonej przez podatnika działalności B+R – tłumaczy Michał Rodak. A zatem podatnik mógłby jednocześnie skorzystać z ulgi B+R – jako nagrody za prowadzenie działalności badawczo-rozwojowej, oraz z estońskiego CIT – jako nagrody za systematyczne zwiększanie wartości swoich nakładów inwestycyjnych.

Trzeba będzie wybrać

Jeżeli zmiany w życie wejdą w kształcie, który proponuje resort finansów, przedsiębiorcy będą musieli rozważyć, które rozwiązanie będzie dla nich korzystniejsze – czy nowy system, czy np. wejście do polskiej strefy inwestycji bądź skorzystanie z ulgi B+R.

– Zestawiając ze sobą liczbę i charakter warunków, które są niezbędne do skorzystania z estońskiego CIT, z warunkami wymaganymi do zastosowania obecnych preferencji podatkowych, można pokusić się o prognozy, że podatnicy wybiorą jednak obecnie funkcjonujące ulgi – twierdzi Michał Rodak.

Grzegorz Kuś uważa, że kluczowe będzie, jak ustawodawca rozwiąże kwestię wejścia i wyjścia z systemu estońskiego. Na przykład czy przedsiębiorca będzie mógł się wycofać z tej decyzji i wstecz rozliczyć ulgę, jeżeli uzna, że jednak to rozwiązanie jest dla niego korzystne.

– Podatnik powinien mieć swobodę zmiany modelu opodatkowania również wstecznie. W takim wypadku jednak – czyli w razie wstecznego wyjścia z systemu estońskiego – ze wszystkimi konsekwencjami, w tym ewentualnymi odsetkami za zwłokę – twierdzi ekspert.  

]]

Dwóch podatniknów na wspólnej roli? TSUE odpowie na pytanie

<![CDATA[

Spytał właśnie unijny trybunał, czy małżonkowie prowadzący odrębne działalności we wspólnym gospodarstwie rolnym nie powinni być jednak uznawani za osobnych podatników VAT.

Problem dotyczy art. 15 ust. 4 i 5 ustawy o VAT. Z przepisów tych wynika, że podatnikiem jest ten, kto złożył zgłoszenie rejestracyjne dla celów VAT. Jeśli uczyniła tak np. żona, to mąż nie może już zarejestrować się jako osobny podatnik – orzekały dotychczas sądy w licznych wyrokach.

Sądy nie miały co do tego wątpliwości, czego przykładem wyroki z 17 stycznia 2020 r. (sygn. akt I FSK 1726/17), 29 października 2019 r. (sygn. akt I FSK 1480/19), 10 stycznia 2018 r. (sygn. akt I FSK 571/16), 10 kwietnia 2018 r. (sygn. akt I FSK 1005/16), 5 lipca 2016 r. (sygn. akt I FSK 182/15), 27 października 2015 r. (sygn. akt I FSK 546/14) czy 29 maja 2014 r. (sygn. akt I FSK 757/13).

Co więcej, drugi małżonek traci tym samym status rolnika ryczałtowego, dający wcześniej obojgu małżonkom zwolnienie z VAT. W takiej sytuacji obroty i podatek naliczony całego gospodarstwa muszą być rozliczane w jednej deklaracji VAT.

Nadpłaty do odzyskania

Teraz sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który wypowie się, czy krajowa praktyka była zgodna z unijną dyrektywą VAT.

Na orzeczenie TSUE przyjdzie rolnikom poczekać ze dwa lata. Jeśli jednak będzie ono korzystne, otworzy drogę do odzyskiwania nadpłat również tym, którzy przegrali już spór z fiskusem. Warunkiem odzyskania nadpłaty będzie jedynie to, by zobowiązanie podatkowe jeszcze się nie przedawniło.

Jak mówi w rozmowie obok Janina Fornalik, partner w MDDP, chcąc uchronić odliczenie VAT z 2016 r. przed przedawnieniem, należałoby jeszcze przed końcem 2020 r. złożyć korekty deklaracji wraz z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty za poszczególne okresy 2016 r.

– Podobny zabieg trzeba by wykonać przed końcem 2021 r. w odniesieniu do faktur z 2017 r., ponieważ najprawdopodobniej w przyszłym roku nie doczekamy się jeszcze rozstrzygnięcia TSUE – sugeruje ekspertka.

Żona wybrała VAT

Pytanie prejudycjalne zapadło w sprawie kobiety, która podobnie jak mąż prowadziła działy specjalne produkcji rolnej. Małżonkowie hodowali kurczaki na mięso. Każde w swoich kurnikach. Żona miała dwa kurniki, mąż cztery.

Kupili je wspólnie i prowadzili w ramach jednego gospodarstwa, bo łączyła ich wspólność majątkowa. Jednak każda z działalności gospodarczych była zarejestrowana odrębnie, każdy z małżonków prowadził hodowlę osobno, osobno dogadywał się z kontrahentami i oddzielnie płacił podatek dochodowy.

opinia

Jest w końcu szansa na przełom

@RY1@ei/2020/07/27/u1a30e-bartosz-20mazur-czb-Fot-20mat-20prasowe-20(p).jpg@RY2@

Bartosz Mazur doradca podatkowy w Gekko Taxens

O d wielu lat rolnicy wspólnie prowadzący gospodarstwa rolne zmagają się z urzędami skarbowymi. Sytuacje, w których organy podatkowe kwestionują prawo rolników do zwrotu VAT, są różne, ale mają jeden wspólny pierwiastek – dwie lub więcej osób razem prowadzi gospodarstwo. W takich przypadkach organy podatkowe uważają, w oparciu o art. 15 ust. 4 i 5 ustawy o VAT, że tylko jedna ze współprowadzących gospodarstwo osób może mieć status podatnika. Duża część tego typu sporów powstała na skutek rejestrowania się na VAT drugiego rolnika w gospodarstwie, który dzięki temu mógł odliczyć podatek naliczony od sprzętu do usług rolniczych, finansowanego dotacjami unijnymi. Sądy administracyjne pozostawały dotąd nieugięte i zgadzały się z poglądem organów podatkowych pomimo tego, że podejście to budziło poważne wątpliwości na gruncie ustawy o VAT i prawa rodzinnego.

Nareszcie NSA dostrzegł, że przepisy ustawy o VAT najprawdopodobniej nie są zgodne z dyrektywą VAT. W świetle art. 9 tej dyrektywy z całą pewnością nie można arbitralnie potraktować kilku gospodarzy tak, jakby stanowili oni spółkę. Co prawda art. 11 przewiduje możliwość uznania kilku osób za jednego podatnika, ale wprowadzenie przepisów w takim zakresie wymaga konsultacji z Komitetem ds. VAT. Zdaje się, że takie konsultacje nigdy nie były prowadzone. 

Początkowo podatnicy korzystali ze zwolnienia w VAT jako rolnicy ryczałtowi. W 2011 r. żona postanowiła jednak rezygnować ze zwolnienia i zarejestrować się jako podatnik. Ze złożonych przez nią deklaracji VAT-7 wynikało, że ma nadpłatę.

Urząd skarbowy zwrócił jej wtedy uwagę, że w deklaracjach VAT-7 powinna wykazywać nie tylko swoje obroty i podatek naliczony, lecz także obroty i podatek męża. Zarejestrowała bowiem jako czynnego podatnika VAT całe gospodarstwo, a nie tylko jego część.

Bez nadpłaty

Podatniczka złożyła wymagane korekty. Zaraz potem jednak wystąpiła o interpretację podatkową. Spytała, czy wskutek zarejestrowania się przez nią dla celów VAT mąż rzeczywiście stracił status rolnika ryczałtowego, a tym samym zwolnienie z podatku, o którym mowa w art. 43 ust. 1 pkt 3 ustawy o VAT.

Była zdania, że tylko ona jest podatnikiem VAT, bo tylko ona się rejestrowała. Dlatego też złożyła ponowne korekty deklaracji VAT i znów wystąpiła o stwierdzenie nadpłaty.

Organy podatkowe nadal twierdziły jednak, że nie ma racji. Wskazywały, że w świetle art. 15 ust. 4 ustawy o VAT współwłasność nieruchomości gruntowej przesądza o wspólnym prowadzeniu gospodarstwa rolnego.

Identyczne stanowisko zajął sąd pierwszej instancji, oddalając skargę podatniczki na otrzymaną przez nią interpretację indywidualną.

Niekorzystny wyrok się uprawomocnił, ponieważ kobieta nie złożyła skargi kasacyjnej. Niedługo po tym naczelnik urzędu skarbowego odmówił jej zwrotu nadpłaty.

Po tej odmowie sprawa ponownie trafiła do sądu. Kobieta powtórnie przegrała w pierwszej instancji. Sąd stwierdził, że jeśli małżonkowie prowadzą działalność we wspólnym gospodarstwie rolnym, to dokonanie zgłoszenia rejestracyjnego na VAT przez jednego z nich ma skutek również dla drugiego z małżonków.

Trzy pytania

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że sprawą powinien zająć się TSUE. Skierował więc do niego trzy pytania. Zasadnicze zmierza do ustalenia, czy faktycznie małżonkowie prowadzący działalność rolniczą w ramach gospodarstwa rolnego, przy wykorzystaniu majątku stanowiącego ich wspólność majątkową małżeńską, nie mogą być uznani za osobnych podatników VAT.

Dwa kolejne pytania sprowadzają się do tego, czy:

jeżeli jeden z małżonków wybierze opodatkowanie prowadzonej przez siebie działalności na podstawie ogólnych zasad VAT, to drugi straci status rolnika ryczałtowego, możliwe jest wyraźne wyodrębnienie majątku, który każdy z małżonków wykorzystuje samodzielnie i niezależnie dla potrzeb prowadzonej działalności.

Ze skierowania przez NSA pytania do TSUE cieszy się Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

– Nasza organizacja występowała w tej sprawie do Ministerstwa Finansów jeszcze w październiku 2013 r. W przesłanym wtedy piśmie wskazaliśmy argumenty, które potwierdzały dyskryminacyjny charakter wykładni fiskusa. Niestety, przez prawie siedem lat niewiele się w tej sprawie zmieniło, a sam problem z rozliczeniem VAT przez małżonków jest na wsi bardzo powszechny – mówi ekspert.

trzy pytania

Korzystny wyrok TSUE pozwoli na odzyskanie dużych kwot VAT

@RY1@ei/2020/07/27/u1a518-Janina-Fornalik-20CZ-B(p).jpg@RY2@

Janina Fornalik doradca podatkowy i partner w MDDP

– Jakie są skutki obecnej wykładni w zakresie opodatkowania VAT małżonków, którzy prowadzą działalność rolniczą w ramach wspólnego gospodarstwa, objętego małżeńską wspólnością majątkową?

W tym zakresie przepisy ustawy o VAT stanowią swoistą pułapkę. Na podstawie brzmienia art. 15 ust. 4 i 5 zarówno organy podatkowe, jak i sądy administracyjne przez lata prezentowały niekorzystne stanowisko, że za podatnika VAT uznaje się wyłącznie osobę, która dokonała zgłoszenia rejestracyjnego jako podatnik VAT czynny. Powodowało to rozmaite problemy praktyczne, jak choćby utratę statusu rolnika ryczałtowego przez drugiego małżonka (jak to miało miejsce w sprawie, która trafiła do TSUE).

Innym często spotykanym problemem jest odmowa drugiemu małżonkowi prawa do odliczenia i zwrotu VAT w stosunku do istotnych kwot poniesionych np. na zakup maszyn rolniczych na potrzeby odrębnie prowadzonej przez niego działalności rolniczej. Organy i sądy przyjmowały bowiem, że jeśli jeden małżonek jest zarejestrowany, to druga osoba nie może się zarejestrować, nawet jeśli prowadzi odrębną działalność w ramach wspólnego gospodarstwa rolnego. Taka rejestracja byłaby możliwa jedynie w odniesieniu do działalności gospodarczej wykraczającej poza zakres działalności rolniczej określonej w słowniczku ustawowym w art. 2 ustawy o VAT.

Czy zatem słusznie NSA skierował pytanie do TSUE?

Jak najbardziej i co więcej, w świetle brzmienia unijnej dyrektywy istnieją duże szanse na korzystne rozstrzygnięcie trybunału. Oznaczałoby to szanse dla polskich rolników na odzyskanie kwot VAT, których zwrotu odmówiły wcześniej organy podatkowe, a także kwot, o które podatnicy z ostrożności w ogóle się o nie ubiegali.

Kto miałby szansę na odzyskanie podatku?

Trzeba jednak pamiętać o przedawnieniu możliwości skorygowania rozliczeń VAT po pięciu latach. Co istotne, jeśli podatek w ogóle nie został zadeklarowany do odliczenia, to bieg terminu przedawnienia jest liczony od początku roku, w którym wystąpiło prawo do odliczenia (art. 86 ust. 13 ustawy o VAT). Chcąc więc uchronić odliczenie VAT z 2016 r. przed przedawnieniem, należałoby jeszcze przed końcem 2020 r. złożyć korekty deklaracji VAT wraz z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty za poszczególne okresy 2016 r.

Podobny zabieg trzeba by wykonać przed końcem 2021 r. w odniesieniu do faktur z 2017 r., ponieważ najprawdopodobniej w przyszłym roku nie doczekamy się jeszcze rozstrzygnięcia TSUE. Pozytywne rozstrzygnięcie unijnego trybunału otworzy również furtkę podatnikom, którzy już przegrali swoje sprawy w organach podatkowych lub w sądach. Podatnicy ci, powołując się na korzystne orzeczenie, będą mogli żądać wznowienia postępowania podatkowego lub sądowo-administracyjnego, a także zwrotu nadpłaty lub stwierdzenia nadpłaty podatku. Wybór właściwej formy wzruszenia ostatecznych rozstrzygnięć będzie zależeć od etapu, na którym znajduje się dana sprawa. 

orzecznictwo

Postanowienie NSA z 22 lipca 2020 r., sygn. akt I FSK 2024/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

]]

Świadczenie postojowe: Czy zwolnienie lekarskie uniemożliwia jego pobieranie?

<![CDATA[

Świadczenie postojowe to specjalna forma wsparcia pieniężnego uregulowana w Ustawie z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz. U. poz. 374 z późn. zm.). Przysługuje ono m.in. zleceniobiorcy w sytuacji, gdy w następstwie wystąpienia COVID-19 doszło do przestoju w prowadzeniu działalności gospodarczej po stronie zleceniodawcy.

Wysokość świadczenia postojowego wynosi 2 080,00 zł, czyli 80% minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w 2020 r. W przypadku, gdy suma przychodów z umowy lub umów cywilnoprawnych uzyskana w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym został złożony wniosek o świadczenie postojowe wynosi mniej niż 50% kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w 2020 r. (tj. 1 299,99 zł), świadczenie przysługuje w wysokości sumy wynagrodzeń z tytułu wykonywania tych umów cywilnoprawnych.

Ubezpieczonemu, który stał się niezdolny do pracy w czasie trwania ubezpieczenia chorobowego przysługuje zasiłek chorobowy. Miesięczny zasiłek chorobowy wynosi 80% podstawy wymiaru zasiłku. Podstawę wymiaru zasiłku chorobowego przysługującego ubezpieczonemu niebędącemu pracownikiem stanowi przeciętny miesięczny przychód za okres 12 miesięcy kalendarzowych poprzedzających miesiąc, w którym powstała niezdolność do pracy.

W oparciu o wykładnię systemową można postawić tezę, że zleceniobiorca przebywający na zwolnieniu lekarskim nie jest objęty przestojem, gdyż pozostaje niezdolny do pracy. W tej sytuacji możemy bowiem próbować analogicznie zastosować definicję przestoju zawartą w Kodeksie pracy i przyjąć, że przestój to okres, w którym zleceniobiorca co prawda nie wykonuje zlecenia, ale pozostaje w gotowości do jego wykonywania. Zwolnienie lekarskie świadczy o braku takiej gotowości. Zgodnie ze stanowiskiem Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców pojęcie „przestoju w prowadzeniu działalności” zawarte w art. 15zq ust. 3 ww. Ustawy z dnia 2 marca 2020 r. o zwalczaniu COVID-19, to czas w którym strona umowy cywilnoprawnej pozostaje w gotowości do wykonania tej umowy (przejawia wolę oraz zdolność psychiczną i fizyczną), ale z przyczyn obiektywnych, wywołanych w następstwie wystąpienia COVID-19, nie może jej wykonywać.

Ustawa z dnia 2 marca 2020 r. o zwalczeniu COVID-19 nie wyłącza możliwości pobrania świadczenia postojowego w sytuacji, w której osoba wnioskująca przebywa na zwolnieniu lekarskim, czy też stała się niezdolna do pracy po pobraniu tego świadczenia. Należy zatem wnioskować, że po spełnieniu przesłanek wskazanych w art. 15zq wspomnianej ustawy, fakt przebywania na zwolnieniu lekarskim nie powinien stać na przeszkodzie ubiegania się o świadczenie postojowe.

radca prawny Jan Jarzyński – Partner w Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy

]]