Mazur: Ulga na robotyzację będzie funkcjonowała przez pięć lat [WYWIAD]

<![CDATA[

Ministerstwo Rozwoju we współpracy z resortem finansów pracuje nad projektem ulgi na tzw. robotyzację. Kiedy przepisy wejdą w życie?

Chcemy, żeby stało się to 1 stycznia 2021 r. Jeszcze we wrześniu projekt zmian ma być opublikowany. Będzie więc czas na przyjęcie go przez parlament.

Czy z tej preferencji będzie można skorzystać już w deklaracji za 2020 r., którą przedsiębiorcy będą składać w 2021 r.?

Nie, ulga zacznie obowiązywać z początkiem 2021 r. i po raz pierwszy będzie mieć zastosowanie do rozliczenia za ten właśnie rok. Planujemy wprowadzić ją na pięć lat, czyli będzie ona funkcjonować w latach 2021–2025. Inaczej mówiąc, wydatki, które firmy będą rozliczać w ramach ulgi, muszą być poniesione od początku 2021 r. do końca 2025 r.

Będzie to ulga podobnie funkcjonująca jak dzisiejsza preferencja na badania i rozwój, którą co do zasady rozlicza się po zakończeniu roku obrotowego?

Tak, w ustawach o PIT i CIT będą wymienione koszty, zwane kosztami robotyzacji, które firma, składając zeznanie roczne, dodatkowo będzie mogła odliczyć od podstawy opodatkowania. Tak jak w przypadku ulgi B+R również w przypadku preferencji na robotyzację przedsiębiorca będzie ją rozliczał w zeznaniu rocznym.

Czy dodatkowo będzie można odliczyć 100 proc. kosztów kwalifikowanych?

W przypadku ulgi na robotyzację będzie to dodatkowe 50 proc. Z naszych obliczeń wynika, że dzięki temu korzyść z tej preferencji dla przedsiębiorcy, który inwestuje w robotyzację, pokryje ok. 10 proc. wydatku na ten cel.

Czy jeżeli nie uda się odliczyć wszystkich kosztów, będzie to można zrobić w kolejnych rozliczeniach?

Tak jak w przypadku ulgi B+R będzie można rolować koszty. Nie zmieniamy tej zasady, bo jest ona korzystna dla podatnika.

Kto będzie mógł skorzystać z nowej preferencji?

Podatnicy PIT i CIT, którzy będą chcieli zautomatyzować stanowisko pracy. Ulga będzie powszechna, dostępna dla wszystkich firm, niezależna od ich wielkości. Z tego względu nie będzie stanowiła pomocy publicznej.

Jakie koszty kwalifikowane będzie można odliczyć?

Początkowo chcieliśmy uwzględnić jedynie wydatki na roboty, czyli hardware. Po konsultacjach z przedsiębiorcami postanowiliśmy jednak rozszerzyć katalog kosztów kwalifikowanych m.in. o software, czyli oprogramowanie do maszyn, które pozwala na zdalne zarządzanie, diagnozowanie, monitorowanie i serwisowanie robotów. Potrącić będzie też można wydatki na elementy związane z robotem, np. tory, po których się on porusza, i czujniki, które umożliwiają bezkolizyjne przemieszczanie się. Do kosztów kwalifikowanych będą też zaliczane szkolenia dla pracowników związane z tymi robotami i maszynami. Chcemy też, aby odliczenie przysługiwało przy leasingu tych maszyn. To jednak jeszcze kwestia do ustalenia z Ministerstwem Finansów.

Oczywiście staraliśmy się tak skonstruować przepis, aby w ramach nowej preferencji nie można było nadużywać przepisów i np. odliczać wydatków na wózki widłowe.

A jeśli biuro rachunkowe będzie chciało zautomatyzować proces wystawiania faktur? Skorzysta z ulgi?

Już dziś może odliczyć takie koszty w ramach ulgi badawczo-rozwojowej, gdy wytworzy takie oprogramowanie we własnym zakresie.

A jeśli zakupi program?

Ideą wprowadzenia ulgi jest robotyzacja danego miejsca pracy. Pytanie więc, na ile ten przykład, który pani podała, wpisuje się w tę koncepcję. Nie każda automatyzacja procesów będzie podlegać preferencji. Załóżmy przykładowo, że w sklepie spożywczym instalowana jest kasa bezobsługowa. W takim przypadku podatnik nie będzie mógł skorzystać z ulgi.

Preferencja ma być skierowana głównie do firm produkcyjnych, które chcą zrobotyzować proces produkcji. Zamienić ciężką ludzką pracę na operowanie robotami, które tę pracę wykonają szybciej, dokładniej i bezpieczniej. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że część przedsiębiorców będzie chciała wykorzystać nowe przepisy również w innych sytuacjach.

Może pan podać więcej przykładów sytuacji, w której podatnicy będą mogli skorzystać z tej ulgi, a kiedy nie?

Każdy przypadek będzie analizowany osobno przez Krajową Administrację Skarbową. Weźmy jednak dla przykładu robota spawalniczego. Sam robot to tylko jeden z elementów stanowiska. Do jego funkcjonowania potrzebne są też: efektory końcowe – narzędzia, które trzyma robot i którymi pracuje, zasilanie, stacje czyszczące i złączki uniemożliwiające kolizje, stół do oparcia spawanego elementu, wygrodzenie, żeby nikt w czasie pracy robota nie mógł wejść w zasięg jego pracy, oprogramowaniem do jego funkcjonowania. Wszystkie te elementy będą kosztem odliczanym w ramach ulgi. Inny przykład – robot manipulator, który obsługuje prasę wytłaczającą karoserię. Wszystkie elementy potrzebne do pracy robota będą kosztami kwalifikowanymi, ale już sama prasa nie. To bowiem osobna maszyna, choć będzie przez robota obsługiwana.

Ile dzięki nowej uldze zyskają przedsiębiorcy?

Z naszych szacunków wynika, że 1,1 mld zł w ciągu pięciu lat, w których będzie funkcjonowała ta preferencja. To kwota, którą zaoszczędzą przedsiębiorcy na podatku dochodowym.

Skąd w ogóle pomysł takich zmian?

Po pierwsze, robotyzacja dla tych, którzy chcą utrzymać produkcję na tym samym poziomie lub chcą się rozwijać, jest konieczna – ze względu na pandemię i zmiany demograficzne. Do 2030 r. w Polsce będziemy mieli 2 mln pracowników mniej. Już dziś firmy zmagają się z ich brakiem. Roboty muszą stopniowo zastępować ciężką, monotonną, wykonywaną w trudnych i często szkodliwych warunkach ludzką pracę. Po drugie, Polska odstaje od innych państw, jeżeli chodzi o liczbę robotów przypadających na 10 tys. osób pracujących w przemyśle. W 2018 r. w Niemczech było ich 338, Słowacji 165, Czechach 135, na Węgrzech 84, a u nas 42. To pokazuje, że mamy sporo pracy do wykonania.

Aby polskie firmy mogły uczestniczyć w międzynarodowej rywalizacji o zamówienia, muszą być konkurencyjne nie tylko technologicznie, lecz także cenowo. Będzie to możliwe jedynie w przypadku jak największej lub całkowitej automatyzacji i robotyzacji procesów. Należy wziąć pod uwagę, że zautomatyzowana produkcja, bez bezpośredniej styczności z człowiekiem jest nie tylko tańsza, lecz także bezpieczniejsza w czasie szczególnym (np. pandemia, upały). Będzie też przyczynkiem do cyfryzacji firm, a przewaga takich firm uwidoczniła się z całą mocą w czasie epidemii i zarządzonej konieczności utrzymywania dystansu.

Robotyzacja pozwala także na szybkie reagowanie na zmianę zapotrzebowania, produkowanie w krótkich seriach i elastyczność w oferowanych produktach. Linie zrobotyzowane charakteryzują się też znacząco mniejszym wskaźnikiem liczby błędów na 1 mln przeprowadzonych operacji w toku produkcji (do tego niezależnym od pory doby), produkcja jest szybsza, tańsza i bardziej dokładna.

Dlaczego resort zdecydował się na ulgę, a nie na inne sposoby pomocy?

Dofinansowania wiążą się z biurokracją i zaangażowaniem jakiejś instytucji. Preferencje podatkowe są prostszym sposobem pomocy i – w mojej ocenie – bardziej skutecznym. Dzięki nim firmom zostają w kieszeni konkretne pieniądze, np. na inwestycje.

Od 2021 r. będziemy mieli trzy filary wsparcia innowacyjności – ulgę na robotyzację, IP Box (czyli 5-proc. stawkę dochodu z komercjalizacji kwalifikowanych praw własności intelektualnej) oraz dobrze funkcjonującą ulgę B+R.

Z tej ostatniej jednak nadal korzysta niewielu podatników…

Wstępne dane Ministerstwa Finansów pokazują bardzo dobry trend – liczba podatników PIT i CIT, którzy skorzystali z tej ulgi w rozliczeniu za 2019 r., wzrosła o prawie jedną trzecią w porównaniu z rokiem wcześniejszym. I tak: 1277 podatników CIT odliczyło niespełna 2,162 mln zł, natomiast 1192 podatników PIT odliczyło 275 mln zł [patrz infografika – przyp. red.].

A jak to było w przypadku IP Box, tj. rozwiązania, z którego podatnicy mogli skorzystać po raz pierwszy w rozliczeniu za 2019 r.?

Z możliwości obniżenia stawki podatku do 5 proc. skorzystało w rozliczeniu za 2019 r. 1601 poradników PIT, którzy zapłacili 18 mln zł podatku, oraz 49 podatników CIT, którzy zapłacili 26 mln zł podatku. Duże zainteresowanie tą nową i trudną ulgą podatkową dobrze rokuje na przyjęcie się tego rozwiązania w dłuższej perspektywie.

]]

Fiskus wprowadzał w błąd rolników. Czas, by powalczyli o pieniądze

<![CDATA[

Takie wyroki są już trzy: z 2 września 2020 r. (sygn. akt II FSK 1422/18), z 7 lipca 2020 r. (sygn. akt II FSK 930/20) oraz z 21 stycznia 2020 r. (sygn. akt II FSK 456/18). Można więc mówić o kształtującej się linii orzeczniczej – korzystnej dla rolników.

Wyroki NSA to dobra wiadomość nie tylko dla rolników, ale również dla notariuszy, którzy mają problem ze stosowaniem zwolnienia, a będąc płatnikami, odpowiadają za kwotę, której nie pobiorą od podatnika (patrz opinia w ramce). Wiadomość tym lepsza, że wojewódzkie sądy administracyjne zwykle stawały po stronie organów podatkowych, o czym świadczą np. wyroki WSA w Gdańsku z 26 marca 2019 r. (sygn. akt I SA/Gd 92/19), WSA w Opolu z 10 stycznia 2018 r. (sygn. akt I SA/Op 467/17), WSA w Poznaniu z 5 kwietnia 2017 r. (sygn. akt I SA/Po 1285/16) – wszystkie prawomocne.

Kto odzyska, a kto nie

– To dobry czas na złożenie wniosku o stwierdzenie i zwrot nadpłaty – wskazuje Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.

Od razu jednak dodaje, że trzeba liczyć się z tym, że fiskus odmówi zwrotu i o pieniądze trzeba będzie walczyć w sądach. – Wygrana nie jest pewna, bo korzystne wyroki NSA zapadły w indywidualnych sprawach i nie można wykluczyć, że będą też orzeczenia niekorzystne – ostrzega.

Możliwość złożenia wniosku o nadpłatę dotyczy tych, którzy zapłacili podatek dobrowolnie i dotychczas się o niego nie spierali. Mają ją również ci podatnicy i płatnicy, którzy przegrali już prawomocnie w sądach I instancji, jednak wyłącznie wtedy, gdy niekorzystny wyrok zapadł w sprawie skargi na interpretację podatkową. Oczywiście pod warunkiem, że zobowiązanie nie zdążyło się przedawnić.

Marne szanse na odzyskanie pieniędzy mają natomiast ci, którzy zapłacili podatek na podstawie decyzji, której w porę nie zaskarżyli, albo co do której przegrali prawomocnie w sądach administracyjnych. – W sprawie takich osób niewiele można zrobić. Są wprawdzie tryby nadzwyczajne: stwierdzenie nieważności albo wznowienie postępowania, ale to raczej możliwości teoretyczne – wskazuje Gerard Dźwigała.

Ulga dla rolników

Przypomnijmy, że zasadniczo sprzedaż nieruchomości podlega podatkowi od czynności cywilnoprawnych (PCC) w wysokości 2 proc. Płaci go kupujący.

Od tej zasady są jednak wyjątki. Jeden z nich wynika z art. 9 pkt 2 ustawy o PCC (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 815). Przepis zwalnia z podatku sprzedaż własności gruntów stanowiących gospodarstwo rolne w rozumieniu przepisów o podatku rolnym wraz z będącymi ich częścią składową drzewami i innymi roślinami. Warunkiem jest jednak to, aby w wyniku tej transakcji powstało lub zostało powiększone gospodarstwo rolne, którego powierzchnia będzie nie mniejsza niż 11 ha i nie większa niż 300 ha i które będzie prowadzone przez nabywcę przez co najmniej pięć lat od dnia nabycia. Przepis mówi również, że zwolnienie to stanowi pomoc de minimis w rolnictwie, o której mowa w rozporządzeniu Komisji (UE) nr 1408/2013 z 18 grudnia 2013 r.

Pomoc ta jest udzielana do ustalonego w tym rozporządzeniu limitu, który wynosił 15 tys. euro, a obecnie został zwiększony do 20 tys. euro. Kwota nie może zostać przekroczona w ciągu trzech lat.

Spory toczą się właśnie o ten ostatni warunek zwolnienia. Konkretnie o to, czy jeśli podatek wyliczony przy zakupie gospodarstwa rolnego przekracza limit pomocy, to podatnik w ogóle nie może skorzystać ze zwolnienia, czy też może skorzystać z niego w części – do wysokości limitu pomocy de minimis, a tylko nadwyżka podatku ponad tę kwotę powinna trafić do budżetu.

De facto chodzi więc o to, czy przepis mówi, że pomoc zostanie udzielona, jeśli w ramach transakcji podatek nie przekroczy limitu, czy że zostanie udzielona w zakresie, w jakim podatek nie przekroczy limitu.

Podatek wyższy niż 15 tys. euro

Najnowszy wrześniowy wyrok NSA dotyczy rolnika, który dokupił ziemię, będąc już właścicielem 12 hektarów. Dzięki temu zakupowi jego gospodarstwo powiększyło się do 100 ha. Gospodarz oświadczył, że będzie je prowadził przez pięć lat.

Za dokupioną ziemię zapłacił ponad 5 mln zł. Kwota wyliczonego podatku od czynności cywilnoprawnych wyniosła ponad 100 tys. zł (23 tys. euro). Limit pomocy de minimis w tym okresie wynosił 15 tys. euro (czyli około 66 tys. zł).

Notariusz, przed którym zawierana była umowa sprzedaży, został poinformowany, że rolnik korzystał już wcześniej z pomocy de minimis i do wykorzystania pozostało mu już nie 15 tys. euro, ale 12,5 tys. euro (czyli jakieś 55 tys. zł).

Pobrał więc podatek tylko w tej części, w jakiej przekraczał on limit dopuszczalnej pomocy. Do budżetu trafiło więc początkowo nieco ponad 45 tys. zł.

Później jednak notariusz się zreflektował. Powołując się na różnorodność interpretacji prawnych dotyczących stosowania zwolnienia z PCC, stwierdził, że podatnik powinien zapłacić całą kwotę podatku od tej transakcji, czyli jeszcze 55 tys. zł.

Rolnik dopłacił daninę. Z ostrożności. Od razu złożył jednak wniosek o stwierdzenie nadpłaty.

Naczelnik urzędu skarbowego odmówił mu jednak jej zwrotu. Poparł go także dyrektor izby skarbowej. Obaj wyjaśnili, że zwolnienie z PCC jest możliwe tylko wtedy, gdy cała kwota podatku wyliczonego od zakupu nieruchomości mieści się w limicie pomocy de minimis.

– Gdy wyliczona kwota podatku przekroczy niewykorzystany przez nabywcę limit pomocy, zwolnienie nie przysługuje w ogóle i trzeba zapłacić cały podatek – wyjaśnił fiskus. Uznał tym samym, że zwolnienie jest niepodzielne i albo jest, albo go nie ma.

Rolnik oponował. Przekonywał, że jeśli limit pomocy de minimis jest przekroczony, to zwolnienie nadal przysługuje – do wysokości tego limitu, a do budżetu trafić powinno jedynie to, co przekracza kwotę dozwolonej pomocy.

Podatnik przegrał jednak przed WSA w Opolu. Sąd orzekł, że przepisy nie pozwalają na udzielanie częściowego zwolnienia z podatku. Jeżeli kwota zwolnienia powodowałaby przekroczenie limitu pomocy, to należy pobrać PCC w całości, czyli z pominięciem zwolnienia – stwierdził WSA.

Na rozprawie przed NSA pełnomocnik fiskusa tłumaczył, że takie są regulacje unijne i że choć organy podatkowe rozumieją sytuację rolników, to nic nie mogą w tej sprawie zrobić. Ich rolą jest bowiem stosowanie przepisów.

Argumentacja ta nie przekonała jednak Naczelnego Sądu Administracyjnego. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Stanisław Bogucki wyjaśnił, że zwolnienie od opodatkowania przewidziane w art. 9 pkt 2 ustawy o PCC należy odczytywać w ten sposób, że ma ono zastosowanie do kwoty nieprzekraczającej limitu dozwolonej pomocy publicznej. – Jeśli więc wysokość zwolnienia przekroczyłaby tę kwotę, to zwolnienie należy się do wysokości niewykorzystanego limitu, a jedynie nadwyżka nie jest objęta zwolnieniem podatkowym – powiedział sędzia. Przywołał również wcześniejsze wyroki NSA.

Kontrowersji jest więcej

O problemach rolników korzystających ze zwolnienia z PCC z tytułu zakupu gospodarstwa rolnego pisaliśmy już wcześniej, tyle że w innym kontekście. Chodzi o artykuły „Rolnicy uziemieni na 5 lat” (DGP nr 112/2020) oraz „Ulgę w PCC można stracić nawet przy zamianie starej działki na większą” (DGP nr 140/2020).

Informowaliśmy w nich o stanowisku fiskusa, zgodnie z którym rolnicy nie mogą zbyć przez pięć lat nie tylko działek dokupionych w ramach zwolnienia z PCC, ale również tych, które nabyli dużo wcześniej, nie korzystając z preferencji. I to choćby po zbyciu starej ziemi areał nadal przekraczał 11 ha.

Eksperci uznali to stanowisko za absurdalne. Wyroków NSA jednak w tego typu sprawach na razie nie było. ©℗

opinia

Ucierpieli także notariusze

Mirosław Siwiński, partner w Advicero Nexia

Problem dotyczy dwóch grup: podatników – rolników, a także notariuszy, którzy jako płatnicy odpowiadają za niepobrany podatek. Sytuacja tych ostatnich jest nawet gorsza, bo mogą oni być pociągnięci do odpowiedzialności za podatek od wielu transakcji, a to oznacza ogromne kwoty. Dochodzi do tego również ryzyko zarzutów karnoskarbowych mogących skutkować utratą uprawnień zawodowych.

Dlatego trzeba pochwalić działanie podatnika i rejenta w tej sprawie polegające na dopłacie podatku i podjęciu walki z fiskusem w trybie wniosku o stwierdzenie nadpłaty.

NSA słusznie uznał stanowisko fiskusa za błędne, gdyż od tego jest limit pomocy, żeby go wykorzystywać. Sam fakt, że kwota podatku wyliczona od transakcji jest wyższa niż limit pomocy, nie oznacza, że ze zwolnienia nie można skorzystać w części.

]]

MRPiPS: Do tej pory do rodzin w ramach programu "500 plus" trafiło 120,9 mld zł

<![CDATA[

Szefowa MRPiPS podsumowała wsparcie rządu na rzecz rodzin. Wskazała m.in. na programy społeczne takie jak "Dobry start", "500 plus", czy "Posiłek w szkole i w domu".

Minister zwróciła uwagę, że koniec wakacji i początek roku szkolnego to duże wydarzenie dla całej rodziny, które wiąże się także ze znacznymi wydatkami. "Dla dzieci to czas nowych wyzwań, powrotu do nauki, ale też spotkań z nowymi lub dobrze już znanymi kolegami. Z kolei dla rodziców to spore wyzwanie finansowe. Odpowiedzią na to wyzwanie jest program +Dobry start+, czyli 300 zł na wyprawkę szkolną dla każdego uczącego się dziecka" - powiedziała Maląg. Dodała, że wsparcie obejmuje ok. 4,5 mln uczniów.

Minister zaznaczyła, że to niejedyny program społeczny, który wspiera rodziny również w czasie roku szkolnego. "Do tej pory do polskich rodzin w ramach programu +Rodzina 500 plus+ trafiło już 120,9 mld zł. To 6 tys. zł rocznego wsparcia dla 6,5 mln dzieci. Ok. 250-300 tys. z nich to dzieci z niepełnosprawnościami" - wskazała minister.

"W tym trudnym czasie, w jakim się znajdujemy, świadczenie wychowawcze przybiera formę swoistego dochodu gwarantowanego polskim rodzinom odczuwającym ekonomiczne następstwa walki z epidemią COVID-19" - podkreśliła.

Szefowa MRPiPS dodała, że innym programem, który jest dużym wsparciem dla rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, jest wieloletni program "Posiłek w szkole i w domu". Dzięki niemu - jak wskazała - w zeszłym roku ponad pół miliona dzieci miało zagwarantowany ciepły posiłek, a rodzice mogli przygotowywać im obiady z pełnowartościowych produktów. Budżet programu to 550 mln zł.

"Nie mamy wątpliwości, że rodzina to najlepsza inwestycja. Dzisiaj, po pięciu latach naszych rządów, jesteśmy w czołówce państw unijnych, które wydają najwięcej środków z budżetu państwa na rzecz rodzin w stosunku do PKB. W Polsce jest to już 4 proc. W 2015 r. było to ponad dwa razy mniej – tylko 1,78 proc." - powiedziała Maląg.

"Nawet pandemia koronawirusa nie naruszyła silnych fundamentów naszej polityki prorodzinnej. Realizujemy wszystkie nasze programy skierowane do rodzin, które dzisiaj, w dobie pandemii, nabierają szczególnego znaczenia" - podkreśliła minister.

]]

MF chce powiązać wysokość płaconego przez duże firmy podatku z miejscem uzyskiwania dochodu

<![CDATA[

Chodzi o projekt noweli ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne oraz niektórych innych ustaw. W piątek ukazał się on w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

"Celem projektowanej ustawy jest uszczelnienie systemu podatku dochodowego od osób prawnych oraz podatku dochodowego od osób fizycznych, tak aby zapewnić powiązanie wysokości płaconego przez duże przedsiębiorstwa, w szczególności przedsiębiorstwa międzynarodowe, podatku z faktycznym miejscem uzyskiwania przez nie dochodu" - napisano w opracowaniu zamieszczonym w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

Jak wskazano, kierunek zmian przyjęty w projekcie wpisuje się w realizację Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.), przyjętej przez Radę Ministrów w lutym 2017 r.

Autorzy projektu tłumaczą, że przyjęte w projekcie rozwiązania mają uszczelnić system podatku dochodowego, "poprzez m.in. objęcie zakresem podmiotowym ustawy CIT mających siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej spółek komandytowych oraz tych spółek jawnych, w przypadku których podatnicy podatku dochodowego partycypujący w zyskach takich spółek jawnych nie są ujawniani". Zdaniem projektodawców, powoduje to możliwość uchylania się tych podmiotów z opodatkowania podatkiem dochodowym. Kolejne rozwiązanie ma ułatwić dochodzenie należności podatkowych w przypadku dochodu ze sprzedaży udziałów (akcji) w spółkach nieruchomościowych przez nierezydentów. Elementem uszczelnienia jest również wprowadzenie (na wybranych podatników podatku dochodowego od osób prawnych) obowiązku sporządzenia i podania do publicznej wiadomości polityki podatkowej, a także zmiany w zakresie cen transferowych.

W projekcie zawarto przepisy dostosowujące regulacje do specyfiki polskiej gospodarki oraz specyfiki i wielkości podmiotów gospodarczych prowadzących działalność na terytorium Polski, w szczególności w zakresie finansowania dłużnego takich podmiotów oraz zasad prowadzonej polityki podatkowej.

Jednocześnie ustawa likwiduje tzw. ulgę abolicyjną. W zakresie ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne proponowane zmiany mają na celu przede wszystkim zwiększenie atrakcyjności opodatkowania w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych oraz poszerzenie grupy podatników, którzy będą mogli z niej skorzystać, m.in. podwyższenie obecnego limitu uprawniającego do korzystania przez przedsiębiorców - osób fizycznych z opodatkowania w formie ryczałtu ewidencjonowanego z 250 tys. euro do 2 mln euro. Pozostałe zmiany maja charakter dostosowujący do przepisów ustawy PIT.

Jak czytamy, zakresie ustawy o CIT - do nowych rozwiązań przewidzianych w projekcie należy podwyższenie limitu przychodów z bieżącego roku podatkowego z 1,2 mln euro do 2 mln euro uprawniających do korzystania z obniżonej 9-proc. stawki podatku CIT; uszczelnienie systemu podatkowego oraz odpowiedź na tworzone przez podatników struktury optymalizacyjne z wykorzystaniem spółek komandytowych poprzez nadanie spółce komandytowej statusu podatnika podatku dochodowego; zapewnienie możliwości weryfikacji prawidłowości rozliczeń w tym podatku przez będących podatnikami tego podatku wspólników spółek jawnych.

Ponadto, przepisy mają dostosować krajowe regulacje dotyczące źródeł dochodów osiąganych przez nierezydentów na terytorium Polski do standardów umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zmienianych w drodze MLI (Multilateral Instrument to Modify Bilateral Tax Treaties); ograniczenie możliwości rozliczania strat w sytuacji w której podatnik przejął inny podmiot lub do podatnika wniesiony został wkład niepieniężny w postaci przedsiębiorstwa lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa; ograniczenie nierzeczywistego spadku wartości amortyzowanych środków zmniejszenia różnic występujących między wartością wykazywanego przez podatnika w roku podatkowym dochodu przed jego opodatkowaniem podatkiem dochodowym, a wartością wykazywanego – za ten sam okres (rok podatkowy/rok obrotowy) - zysku brutto (zysku przed opodatkowaniem podatkiem dochodowym), poprzez zbliżenie zasad ustalania wysokości odpisów amortyzacyjnych określonych w przepisach ustawy CIT do zasad określonych w przepisach ustawy o rachunkowości.

]]

Maląg: Mamy już milion rodzin w programie Karta Dużej Rodziny

<![CDATA[

Milionowa rodzina w programie Karta Dużej Rodziny to rodzina z Turośli w województwie podlaskim. W piątek symboliczną Kartę wręczyła im wiceminister Barbara Socha. Resort rodziny wskazał, że program cieszy się dużym zainteresowaniem wśród rodzin. Obecnie z kart korzysta blisko 3,25 mln osób, to ponad 3,5 razy więcej niż w 2015 r.

W programie uczestniczy 7,2 tys. partnerów, a ze zniżek można korzystać w ponad 27 tys. lokalizacji. To zarówno instytucje publiczne, jak i podmioty prywatne. Wśród nich są znane i rozpoznawalne firmy, często mające wiele punktów w całym kraju np. sklepy Lidl, Smyk, Bartek, Wojas, stacje paliw Orlen, Shell, Circle K, banki np. PKO BP, Santander. Od 2017 roku o listę partnerów dba organizacja pozarządowa Związek Dużych Rodzin Trzy Plus.

Posiadacze Karty Dużej Rodziny mogą również korzystać ze zniżek w hotelach i obiektach wczasowych np. dzięki KDR można otrzymać 20 proc. zniżki od ceny dnia w większości hoteli sieci Accor w Polsce.

Jak podało ministerstwo rodziny, PKO BP, Orlen, sieć hoteli Accor – hotel Novotel w Warszawie, PGE Narodowy, Bartek, Wojas, Lidl oraz Smyk i OHP w Roskoszy zechcieli przekazać milionowej rodzinie symboliczne upominki - maskotki, wyprawkę szkolną, talon na benzynę, kosz upominków, voucher na zwiedzanie stadionu, vouchery na obuwie, a także weekendowy pobyt w hotelu. Z kolei lokalny partner – Centrum usług biurowych Magdalena Podbielska ufundowało rodzinie pamiątkową sesję fotograficzną.

Karta przyznawana jest każdemu członkowi rodziny, w której rodzic lub małżonek rodzica mają na utrzymaniu przynajmniej troje dzieci. Z programu mogą również korzystać rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka. Rodzicom karta wydawana jest dożywotnio, dzieciom do ukończenia 18 lub 25 lat w przypadku kontynuowania nauki. Od 2019 roku o KDR mogą wnioskować osoby, które miały kiedykolwiek na utrzymaniu troje lub więcej dzieci.

]]

MF opublikowało indywidualne dane podatników CIT. Kto najbardziej zasila budżet?

<![CDATA[

Minister finansów ma obowiązek podania do publicznej wiadomości indywidualnych danych z zeznań podatników podatku dochodowego od osób prawnych (CIT), u których wartość przychodu przekroczyła równowartość 50 mln euro, a także podatników CIT będących podatkowymi grupami kapitałowymi (PGK). Na stronach rządowych ukazały się dane za 2019 r. Można je traktować jako ranking największych firm w Polsce pod względem przychodów oraz ranking największych podatników.

Z zestawienia wynika, że barierę 50 mln euro przekroczyły w ubiegłym roku 2802 firmy. Największe przychody wykazał bank PKO SA (1,16 bln zł). Dalej są: PKN Orlen (117,4 mld zł) oraz Bank Handlowy w Warszawie (90,1 mld zł).

PKO SA to także największy indywidualny podatnik CIT (jego podatek należny - wraz z podatkiem od przychodów z budynków - w 2019 r. wyniósł ponad 746 mln zł). Drugie miejsce zajmuje Orlen (blisko 737 mln zł). Na trzeciej pozycji jest Jeronimo Martins Polska, czyli właściciel sklepów Biedronka (niespełna 624 mln zł podatku). Warto jednak zaznaczyć, że niektórzy podatnicy zostali ujęci w wykazie bez podania kwoty należnego podatku.

Na osobnej liście znajdziemy dane 63 podatkowych grup kapitałowych (PGK). Spośród nich największe przychody w ubiegłym roku wykazała PGK PGE 2015 – wyniosły 58,2 mld zł. Pod względem wielkości należnego podatku (473 mln zł ) PGE 2015 jest dopiero na 4. miejscu. Największą daninę zapłaciła grupa PKO BP - w jej należny podatek wyniósł 1,37 mld zł. Drugą pozycję zajmuje PGK KGHM II (ponad 671 mln zł), a trzecią PGK PZU (niespełna 551 mln zł).

Oto pełne zestawienie:

]]

TK zbada konstytucyjność przepisów o raportowaniu schematów podatkowych

<![CDATA[

"Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy wniosek doradców podatkowych o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów ordynacji podatkowej w zakresie związanym z raportowaniem schematów podatkowych, a w konsekwencji z tajemnicą doradców podatkowych. Do Krajowej Rady Doradców Podatkowych wpłynęło zawiadomienie prezes TK o skierowaniu wniosku do merytorycznego rozpoznania" - podała KIDR.

Jak wyjaśniono, sprawa dotyczy przepisów rozdziału 11a ordynacji podatkowej, które weszły w życie 1 stycznia 2019 roku i nakładają obowiązek raportowania schematów podatkowych. Zaznaczono, że od początku prac nad tymi przepisami doradcy podatkowi alarmowali, że ich wprowadzenie będzie naruszać ustawowy obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej.

"Przepisy o raportowaniu schematów podatkowych naruszają naszą tajemnicę zawodową, która jest fundamentem naszego zawodu. W naszym wniosku do Trybunału wykazaliśmy, że zmiany w ordynacji w zakresie raportowania schematów podatkowych są sprzeczne z Konstytucją RP" - mówi, cytowany w komunikacie Izby prof. Adam Mariański, przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych.

"Decyzja o przekazaniu naszego wniosku do rozpatrzenia przez skład orzekający Trybunału Konstytucyjnego to ważny krok w stronę rozwiązania tego problemu prawnego i poniekąd potwierdzenie słuszności naszych argumentów" - ocenił.

Przepisy ordynacji podatkowej, które weszły w życie na początku 2019 roku, przewidują możliwość zwolnienia doradcy podatkowego z obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej oraz określają sytuacje, w których przekazanie informacji nie stanowi naruszenia obowiązku zachowania prawnie chronionej tajemnicy zawodowej. KRDP już na etapie postępowania legislacyjnego krytycznie odnosiła się do propozycji uchwalenia unormowań w tym kształcie, podnosząc, że ich obowiązywanie jest nie do pogodzenia z zasadami funkcjonowania zawodu zaufania publicznego, jakim jest profesja doradcy podatkowego.

Jak dodano, sprzeciw samorządu doradców podatkowych budzi również sposób i forma wprowadzonego w ubiegłym roku obowiązku raportowania schematów podatkowych. Przepisy te zostały wprowadzone w Polsce znacznie wcześniej niż w innych krajach UE oraz w dużo szerszym zakresie, niż przewidują to konieczne do zaimplementowania regulacje dyrektywy unijnej.

W ocenie KRDP polskie regulacje są nieprecyzyjne i niejednoznaczne, przez co budzą problemy w wykładni i stosowaniu nowego prawa. Wskazano, że dotyczy to nawet tak zasadniczych kwestii jak określenie, które uzgodnienia są schematem i wymagają zaraportowania. Jednocześnie brak jest jeszcze orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości czy krajowej judykatury, które wyjaśniałoby wątpliwości interpretacyjne. Nieznana jest też na chwilę obecną praktyka szefa Krajowej Administracji Skarbowej.

"Nie podważamy samego obowiązku raportowania MDR, zwłaszcza że jest wprowadzony europejską dyrektywą. Jednak dla podatników i ich doradców przewidziano obowiązki nieproporcjonalne do celów wprowadzenia tych przepisów. Na dodatek napisano je w tak zawiły sposób, że powodują wiele wątpliwości interpretacyjnych" - uważa przewodniczący KRDP.

"Najlepiej by było napisać je od nowa – bardziej przejrzyście i w taki sposób, by nie naruszały Konstytucji RP" – podsumował Mariański.

]]

EKG 2020. Kościński o podatku handlowym: Wierzę w siłę rynku

<![CDATA[

"Idea jest taka, żeby większe sklepy, które więcej korzystają z infrastruktury w Polsce, więcej za to zapłaciły. Jeśli te sklepy będą przerzucać koszty na swoich konsumentów, to wtedy mniejsze sklepy wygrają. Mam nadzieję, że ten rynek, który jest bardzo konkurencyjny, nie pozwoli na to" - powiedział Kościński w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. "Małe sklepy w tym momencie będą miały względną korzyść. Jeśli małe sklepy podniosą swoje ceny, to w tym momencie stracą możliwość konkurencyjności i na tym źle wyjdą, więc wierzę w siłę rynku" - podkreślił minister. Przyjęty w końcu sierpnia przez rząd projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej przewiduje na 2021 rok m.in. 1,5 mld zł dochodów podatku od sprzedaży detalicznej. Według wcześniejszych zapowiedzi, podatek od sprzedaży detalicznej będą płacić sprzedawcy, którzy osiągnęli w danym miesiącu przychód ze sprzedaży detalicznej ponad 17 mln zł. Sprzedaż przez internet nie będzie opodatkowana. Przewidziano dwie stawki podatku: 0,8% od nadwyżki przychodu powyżej 17 mln zł do 170 mln zł miesięcznie oraz 1,4% od nadwyżki przychodu ze sprzedaży ponad 170 mln zł miesięcznie.

  psav linki wyróżnione

]]

Wdrażanie PPK u mikroprzedsiębiorcy zależy od zatrudnienia

<![CDATA[

Nie, o statusie mikroprzedsiębiorcy nie rozstrzyga liczba pracowników według stanu na określoną datę. Definicję mikroprzedsiębiorcy zawarto w art. 7 ust. 1 pkt 1 ustawy z 6 marca 2018 r. – Prawo przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1292 ze zm.). Zgodnie z nią mikroprzedsiębiorcą jest przedsiębiorca, który w co najmniej jednym roku z ostatnich dwóch lat obrotowych spełniał łącznie następujące warunki: zatrudniał średniorocznie mniej niż 10 pracowników oraz osiągnął roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych nieprzekraczający równowartości w złotych 2 mln euro lub sumy aktywów jego bilansu sporządzonego na koniec jednego z tych lat nie przekroczyły równowartości w złotych 2 mln euro.

W myśl art. 7 ust. 3 prawa przedsiębiorców średnioroczne zatrudnienie określa się w przeliczeniu na pełne etaty, nie uwzględniając pracowników przebywających m.in. na urlopach macierzyńskich, ojcowskich, rodzicielskich i wychowawczych, a także zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego.

Od 1 lipca 2020 r. rozpoczął się III etap wdrażania PPK. Od tej daty podmioty zatrudniające, które zatrudniały co najmniej 20 osób zatrudnionych według stanu na 31 grudnia 2019 r. (art. 134 ust. 1 pkt 3 ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych – t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342; dalej: ustawa o PPK), mają obowiązek zawrzeć umowę o zarządzanie PPK do 27 października 2020 r. oraz umowę o prowadzenie PPK do 10 listopada 2020 r. Dla objęcia podmiotu ustawą o PPK – inaczej niż w przypadku objęcia go definicją mikroprzedsiębiorcy – kluczowe znaczenie ma zatem stan zatrudnienia w określonej dacie.

„Osobą zatrudnioną” w rozumieniu ustawy o PPK nie jest wyłącznie osoba zatrudniona na podstawie stosunku pracy. Zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 18 ustawy o PPK „osobami zatrudnionymi” są m.in.: pracownicy w rozumieniu art. 2 k.p. (czyli osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę), z wyjątkiem pracowników przebywających na urlopach górniczych i urlopach dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla oraz młodocianych, a także osoby fizyczne, które ukończyły 18. rok życia, wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia i podlegające ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym z tego tytułu.

W przypadku opisanym w pytaniu przedsiębiorca zatrudniał na 31 grudnia 2019 r. co najmniej 20 osób zatrudnionych, co oznacza objęcie go ustawą o PPK od 1 lipca 2020 r. Takie zatrudnienie na 31 grudnia 2019 r. nie rozstrzyga natomiast o posiadaniu przez niego statusu mikroprzedsiębiorcy.

W art. 13 ust. 1 pkt 1 ustawy o PPK zastrzeżono, że przepisów tej ustawy nie stosuje się do mikroprzedsiębiorcy, jeżeli wszystkie osoby zatrudnione złożą deklarację rezygnacji z wpłat do PPK. Podmiot zatrudniający nie zawiera wtedy umowy o zarządzanie PPK. Wyłączenie to dotyczy jednak tylko mikroprzedsiębiorcy w rozumieniu prawa przedsiębiorców.

Więcej na temat PPK na mojeppk.pl i pod nr tel. 800 775 775

]]

Więcej pieniędzy na aktywizację zawodową bezrobotnych w 2021 r.

<![CDATA[

Fundusz Pracy (FP) zacznie rok 2021 w dobrej kondycji finansowej. Na jego rachunku będzie się bowiem znajdowało 17 mld zł, a dodatkowe 9 mld zł mają stanowić należności z tytułu udzielonych pożyczek. I chociaż wybuch epidemii koronawirusa wymusił dodatkowe wydatki, które miały łagodzić jej negatywne skutki dla rynku pracy, to dzięki odpowiednim zabiegom księgowym i zasilaniu FP innymi środkami (np. z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19) wciąż dysponuje on buforem finansowym na przyszły rok. Niepokój ekspertów budzi jednak fakt, że rząd chce zmniejszyć jego przychody, bo ich większa część trafi do Funduszu Solidarnościowego.

Więcej bezrobotnych

Zgodnie z planem finansowym FP jego wydatki w 2021 r. mają zamknąć się w kwocie prawie 11 mld zł. Do tych najważniejszych będą zaliczać się wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. Na ten cel przewidzianych jest 3,6 mld zł, co oznacza duży wzrost w porównaniu do br., w którym jest to 1,5 mld zł. To zwiększenie z jednej strony wynika z wprowadzenia podwyżki zasiłku dla bezrobotnych, który od tego miesiąca wynosi 1200 zł, a z drugiej ze spodziewanego wzrostu stopy bezrobocia. Rząd w projekcie ustawy budżetowej szacuje, że w 2021 r. wyniesie ona ok. 7,5 proc, a bez pracy będzie 1,3 mln osób, to zaś przełoży się na większą liczbę uprawnionych do tego świadczenia.

– Wprawdzie na razie nie obserwujemy, aby znacząco zwiększyła się liczba osób rejestrujących się jako bezrobotne, ale to może się już wkrótce zmienić. Kończy się wsparcie przyznawane w ramach tarcz antykryzysowych, które chroniły miejsca pracy. Nie wiadomo też, jak dalej rozwinie się sytuacja związana z epidemią – mówi Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Chorzowie.

Potencjalnie większa liczba osób wymagających aktywizacji zawodowej powoduje, że w 2021 r. zwiększona będzie też pula środków przeznaczona na instrumenty wsparcia zatrudnienia, takie jak: staże, szkolenia, bony, dotacje na uruchomienie działalności gospodarczej oraz doposażenia stanowisk pracy. Samorządy otrzymają na nie 3,3 mld zł (o 1 mld zł więcej niż w 2020 r.).

– Oczywiście będzie cieszyć nas każdy wzrost pieniędzy na aktywizację. Jednak nasze doświadczenia po tym, jak wznowiliśmy nabory wniosków, pokazują, że zainteresowanie np. stażami czy dotacjami na własny biznes nie jest duże. Obawiam się, że podobnie może być w przyszłym roku – wskazuje Sylwia Tokarska, dyrektor PUP w Kwidzynie.

W 2021 r. zwiększy się ponadto kwota przewidziana na Krajowy Fundusz Szkoleniowy (KFS), z którego firmy mogą pokryć koszty kształcenia pracowników potrzebujących podniesienia kwalifikacji zawodowych lub uzyskania nowych kompetencji. Powiaty będą miały do rozdysponowania prawie 260 mln zł, podczas gdy w tym roku jest to 246 mln zł.

– W tym akurat przypadku nie powinno być problemów z wydaniem pieniędzy, bo pracodawcy zawsze chętnie występują po wsparcie z KFS – podkreśla Sylwia Tokarska.

Pozytywne zaskoczenie

Co ciekawe plan finansowy FP na 2021 r. nie przewiduje w ogóle pokrywania kosztów specjalizacji oraz staży lekarzy, dentystów, pielęgniarek i położnych. Jest to tyle zaskakujące, że od 2009 r. ta pozycja zawsze znajdowała się w budżecie funduszu – z wyjątkiem 2019 r. kiedy za kształcenie medyków zapłacił Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Co więcej był to dość wysoki wydatek, bo tylko w tym roku staże i specjalizacje pochłonęły 2,2 mld zł.

Jednocześnie taka praktyka postępowania ze strony kolejnych rządów budziła wielokrotnie sprzeciw Rady Dialogu Społecznej oraz Rady Rynku Pracy, które krytykowały wykorzystanie pieniędzy FP na cele niezwiązane z tym, czemu ma służyć ten fundusz, czyli przeciwdziałaniem bezrobociu i wspieraniu pracodawców w tworzeniu nowych miejsc pracy.

– Jest to decyzja, której nikt się raczej nie spodziewał, niemniej spowoduje ona, że struktura wydatków FP będzie bardziej odpowiadać jego podstawowej roli – uważa Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Również Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP jest pozytywnie zaskoczony brakiem uwzględnienia w planie finansowym FP kosztów staży i specjalizacji

– Oby nie było to jednorazowa decyzja, tylko stałe usunięcie tego wydatku z FP – dodaje.

Żonglowanie składką

Kolejną pozycją w planie finansowym funduszu są jego przychody, na które składają się głównie wpływy z obowiązkowej składki oraz środki UE. W 2021 r. mają one wynosić 7 mld zł, w tym 5,7 mld zł z tytułu składki oraz 1 mld zł pieniędzy unijnych. Jest to więc duży spadek, bo aż o 46 proc. w porównaniu do tego roku (tegoroczne wpływy FP mają sięgnąć 13 mld zł, a z samej składki ma to być 12,1 mld zł).

Takie obniżenie przychodów jest efektem zmiany, jaka ma nastąpić w wysokości należności odprowadzanej na FP. Od 2019 r. jest bowiem tak, że wcześniejsze 2,45 proc. składki jest dzielone pomiędzy FP oraz Fundusz Solidarnościowy (FS). Jednak do tej pory większa część trafiała właśnie na FP (w 2019 r. – 2,3 proc., w 2020 – 2 proc.). Natomiast w przyszłym roku będzie to zaledwie 1 proc.

– Jest to okradanie FP z pieniędzy i dokładanie ich FS, który choć pierwotnie miał służyć wsparciu osób niepełnosprawnych, otrzymał nowe zadania wypłaty 13. emerytury i potrzebne są na to dodatkowe środki – komentuje Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.

Dodaje, że jest to bardzo krótkowzroczna polityka. Wprawdzie teraz liczba pracujących osób utrzymuje się na stabilnym poziomie, co gwarantuje wysokie wpływy ze składki, ale sytuacja może się pogorszyć wraz z nadejściem kryzysu, kiedy spadną przychody, a jednocześnie będzie trzeba zwiększać wydatki na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.

– Wychodzi na to, że wraz z wykreśleniem finansowania staży i specjalizacji rząd wcale nie zamierza rezygnować z uszczuplania środków gromadzonych na FP, tym razem po to, aby znaleźć pieniądze na realizację swoich obietnic socjalnych – stwierdza Arkadiusz Pączka.

]]