Praca za granicą przestaje się opłacać. Ulga abolicyjna miała pomóc, ale nie pomoże

<![CDATA[

Obowiązująca nasz kraj od 1 stycznia 2019 r. wielostronna konwencja podatkowa (tzw. konwencja MLI) zakłada zmiany w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania pomiędzy jej sygnatariuszami. Tym samym część państw (w tym Polska) zgodziła się na przejście z korzystniejszej metody rozliczenia zagranicznych dochodów (wyłączenia z progresją) na metodę mniej korzystną (proporcjonalnego odliczenia).

Ta pierwsza zakłada, że zagraniczny dochód nie jest zasadniczo opodatkowany w Polsce. Druga – że podatek od zagranicznych dochodów nie jest należny w naszym kraju tylko w tej części, w jakiej został zapłacony za granicą.

Ratyfikacja konwencji nie oznacza automatycznie przejścia z metody wyłączenia z progresją na sposób odliczenia proporcjonalnego. Zmiana dotyczy bowiem wyłącznie krajów, które zgodziły się na to (a więc nie wszystkich sygnatariuszy MLI).

Dla Polaków zarabiających za granicą najważniejszą nowością okazała się zmiana metody unikania podwójnego opodatkowania w umowie zawartej przez Polskę z Wielką Brytanią.

Miała pomóc ulga…

Jeszcze w drugiej połowie 2018 r., przy okazji ratyfikacji konwencji MLI, resort finansów uspokajał, że nie ma się czego obawiać, bo ci, którzy mieliby na niej stracić, skorzystają z tzw. ulgi abolicyjnej. W efekcie nie dopłacą w Polsce podatku.

Ulga działa bowiem tak, że podatnik, który zgodnie z zawartą z danym krajem umową powinien stosować mniej korzystną metodę unikania podwójnego opodatkowania, rozlicza się z polskim fiskusem tak, jakby był objęty metodą korzystniejszą.

– Opisując konsekwencje wejścia w życie konwencji MLI, Ministerstwo Finansów wprost wskazywało, że „w Polsce do osób fizycznych będzie miała zastosowanie ulga abolicyjna. Oznaczało to w uproszczeniu, że dochody osiągane z pracy za granicą przez Polaków nie będą opodatkowane w Polsce – przypomina Rafał Tołwiński, starszy menedżer i doradca podatkowy w EY.

…ale nie pomoże

Zapewnienia resortu straciły jednak na aktualności w związku z planowanym ograniczeniem ulgi abolicyjnej. Zgodnie z opublikowanym 16 września br. projektem nowelizacji ustaw o podatku dochodowym ulga ma zostać ograniczona do kwoty 1360 zł i to już od 1 stycznia 2021 r.

To oznacza, że będzie można z niej skorzystać w odniesieniu do zagranicznego dochodu nieprzekraczającego kwoty 8 tys. zł. Od nadwyżki trzeba będzie dopłacić polskiemu fiskusowi podatek – ten, którego udało się uniknąć za granicą z uwagi na obowiązującą tam wyższą kwotę wolną, niższą stawkę podatku lub zwolnienie podatkowe.

Wskutek likwidacji ulgi abolicyjnej i ratyfikacji konwencji MLI diametralnie może się więc zmienić sytuacja wielu podatników.

Zmienią rezydencję?

Za złamanie słowa danego Polonii krytykuje resort finansów Józef Banach, radca prawny w In Corpore Banach, Szczypiński i Partnerzy.

– Oczekiwałbym od każdego rządu, aby rzetelnie realizował długofalową politykę podatkową, w której wskazane będą pewne kierunki działania, nawet jeśli mają one na celu zwiększanie wpływów fiskalnych. Nie powinno się tłumaczyć ludziom, że rząd nie podnosi podatków, a następnie przeprowadzać doraźne zmiany, które wiążą się właśnie z wprowadzaniem nowych obciążeń. Moim zdaniem to zwykłe oszukiwanie obywateli – komentuje ekspert.

Zwraca też uwagę na inne konsekwencje tej zmiany. – Stosowanie metody wyłączenia z progresją jest dla wielu osób dorabiających za granicą argumentem przemawiającym za zachowaniem polskiej rezydencji podatkowej. Natomiast metoda odliczenia proporcjonalnego z jednej strony zrównuje dochody zagraniczne z polskimi (co pod względem obciążeń wydaje się społecznie zasadne), ale z drugiej strony będzie skłaniać do rezygnacji z polskiej rezydencji i przeniesienia się na stałe za granicę. W konsekwencji pozbawi to polski budżet wpływów – przestrzega Józef Banach.

Kogo to dotyczy

Przed ratyfikacją konwencji MLI podstawową metodą unikania podwójnego opodatkowania, którą stosowała Polska w umowach międzynarodowych, była metoda wyłączenia z progresją (czyli korzystniejsza). Druga metoda – proporcjonalnego odliczenia – obowiązywała m.in. w umowie z Rosją i ze Stanami Zjednoczonymi.

MLI zmieniła ten stan. Od 2019 r. według metody proporcjonalnego odliczenia rozliczali się już Polacy zarabiający w Austrii i w Słowenii.

W przyszłorocznym rozliczeniu (za 2020 r.) zmianę tę odczują pracujący w Wielkiej Brytanii, Japonii, Irlandii, na Litwie, w Izraelu, Finlandii, na Słowacji lub w Nowej Zelandii.

Natomiast za dwa lata skutków tej zmiany doświadczą Polacy zarabiający w Belgii, Danii, Norwegii, Portugalii i Kanadzie.

Niekorzystna metoda rozliczeń obowiązuje również w krajach, z którymi Polska nie podpisała umów o unikaniu podwójnego opodatkowania (np. z Brazylią).

Przeciw optymalizacjom

Ministerstwo Finansów tłumaczy, że nie może być tak, by podatnicy w ogóle nie płacili żadnego podatku od dochodu osiągniętego za granicą, bądź aby płacili go w minimalnym stopniu.

Dodaje, że dotyczy to przede wszystkim zarobków w firmach, które dokonują skomplikowanych międzynarodowych optymalizacji podatkowych. Jak tłumaczył niedawno wiceminister finansów Jan Sarnowski, z analiz Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że ulga abolicyjna wykorzystywana jest w odniesieniu do dochodów ze spółek osobowych założonych za granicą w celu unikania płacenia w Polsce podatków.

Skutki widać na mapie

Firma EY opracowała mapę świata z podziałem na kraje, w których obowiązuje aktualnie korzystniejsza metoda wyłączenia z progresją, mniej korzystna metoda proporcjonalnego odliczenia oraz w których w związku z implementacją konwencji MLI metoda rozliczeń zmienia się w 2020 r. i 2021 r. na mniej korzystną. Wniosek nasuwa się jeden – Polska będzie pobierać podatek od dochodów pochodzących z kolejnych krajów (patrz infografika).

– W większości państw kwota wolna od podatku jest znacznie wyższa niż w Polsce. Przykładowo w Danii wynosi ona ok. 25 tys. zł, w Austrii ok. 44 tys. zł, a w Finlandii aż ok. 74 tys. zł. Niektóre kraje przewidują też niższą stawkę podatku, np. 15 proc. Skrajnym przykładem mogą być kraje Półwyspu Arabskiego, gdzie podatek PIT w ogóle nie występuje – wskazuje Daria Zięba, senior consultant, doradca podatkowy w EY.

Nadal będą różnice

Znaczne ograniczenie ulgi abolicyjnej spowoduje także różnice w opodatkowaniu dochodów w zależności od miejsca zarobkowania. Polacy, którzy pracują w Hiszpanii, Francji czy Niemczech nadal będą mogli korzystać z metody wyłączenia z progresją (tu się nic nie zmieni, ze względu na brak zgody tych krajów). Jednak Polacy pracujący w Holandii, Belgii czy w Wielkiej Brytanii będą musieli opodatkować dochody z zagranicy w Polsce i dopłacić podatek według polskiej skali.

Daria Zięba tłumaczy to na przykładzie Niemiec i Rosji: obciążenie podatkowe polskiego rezydenta podatkowego, który osiągnął w roku podatkowym łączny dochód z pracy w Polsce i Niemczech w wysokości 300 tys. zł, będzie o około 28 tys. zł niższe niż obciążenie rodaka, który osiągnął taki sam łączny dochód z pracy w Polsce i w Rosji.

]]

Podatek minimalny do zwrotu. Ale na różnych zasadach

<![CDATA[

Wyjaśniło tak Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania DGP.

Chodzi o podatek od przychodów z budynków, zwany również podatkiem minimalnym. Muszą go płacić co miesiąc właściciele wynajmowanych nieruchomości komercyjnych o wartości co najmniej 10 mln zł (np. centrów handlowych, biurowców, hoteli).

Zasadniczo można tę daninę odliczyć od należnego CIT lub PIT – już w trakcie roku od zaliczek na podatek dochodowy lub od podatku obliczonego za cały rok podatkowy.

Jeżeli jednak zaliczka lub roczny CIT lub PIT są niższe od podatku od przychodów z budynków, to podatnik musi dopłacić różnicę. Dlatego właśnie podatek od przychodów z budynków jest określany mianem podatku „minimalnego”. Od początku jego wprowadzenia założenie było takie, że nawet gdy ktoś wykazuje bardzo niski dochód dla celów opodatkowania CIT lub wręcz stratę, to i tak musi wpłacić budżetową należność.

Może być do zwrotu

Wskutek nalegań Komisji Europejskiej Polska zgodziła się zwracać podatnikom tę „minimalną” daninę, ale tylko pod warunkiem, że urząd skarbowy nie stwierdzi nieprawidłowości w rocznym zeznaniu CIT lub PIT. Słowem, ustali, że podatnik nie zaniżył zobowiązania podatkowego ani nie wykazał sztucznej straty. W szczególności fiskus bada, czy koszty finansowania dłużnego poniesione w związku z nabyciem lub wytworzeniem budynku, jak również inne przychody i koszty, zostały ustalone na warunkach rynkowych.

Zasady tego zwrotu reguluje art. 24b ust. 15–16 ustawy o CIT i analogicznie art. 30g ust. 15–16 ustawy o PIT.

Słowem, zwrot podatku „minimalnego” nie jest pewny, bo wszystko zależy od ustaleń urzędu w trakcie weryfikacji zeznania rocznego. Dlatego – jak wyjaśniło MF w odpowiedzi na pytania DGP – wniosek o ten zwrot nie powinien być złożony przed złożeniem zeznania rocznego.

Nadpłata za marzec–maj

W tym roku jednak sytuacja jest szczególna, bo za okres od marca do końca 2020 r. obowiązuje zwolnienie z podatku od przychodów z budynków (art. 38ha ustawy o CIT i art. 52pa ustawy o PIT). Wprowadziła je tarcza antykryzysowa 4.0 (Dz.U. poz. 1086 ze zm.). Problem polega na tym, że ustawa ta została uchwalona dopiero 19 czerwca 2020 r., więc część podatników wpłaciła już podatek za marzec i kwiecień, a nawet za maj.

Jak mogą go teraz odzyskać? W tym wypadku – jak wyjaśnia resort finansów – mamy do czynienia ze szczególną sytuacją – zapłatą podatku, który w ogóle nie powinien być zapłacony w wyniku zwolnienia z jego zapłaty. Dlatego – według MF – podatek ten powinien być uznany za nadpłatę, a podatnik powinien móc wystąpić o jej zwrot jeszcze przed złożeniem zeznania rocznego.

Na jakich zasadach

Zasady dotyczące nadpłaty (za marzec–maj) reguluje wprost ordynacja podatkowa, a konkretnie jej art. 72–80.

A co ze zwrotem za styczeń i luty? W odpowiedzi na pytanie DGP resort finansów przyznaje, że ani ustawa o CIT (ani ustawa o PIT), ani ordynacja podatkowa nie regulują kwestii terminu zwrotu tego podatku. Należy więc – zdaniem MF – stosować w drodze analogii przepisy o nadpłacie podatku (te, które są w ordynacji podatkowej).

Dlatego, jak wyjaśnia MF – podatek od przychodów z budynków (za styczeń i luty) powinien być zwracany w ciągu 30 dni od dnia wydania decyzji o zwrocie podatku (art. 77 par. 1 pkt 1–4 ordynacji).

Natomiast sama decyzja powinna być wydana w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku (art. 78 par. 3 pkt 3 lit. b ordynacji).

Ale – podkreślmy raz jeszcze – ten zwrot następuje (na wniosek podatnika) dopiero po tym, jak urząd skarbowy zbada, czy zeznanie roczne za 2020 r. (CIT lub PIT) będzie prawidłowe.

To dobre wiadomości

Zdaniem ekspertów odpowiedź MF to dobra wiadomość dla podatników.

– Co prawda resort potwierdza, że zapomniano o uregulowaniu trybu zwrotu podatku minimalnego (i dlatego konieczne jest stosowanie „w drodze analogii” przepisów o nadpłacie), ale odpowiedź ministerstwa pozwala ustalić termin, w którym organ podatkowy powinien wydać decyzję o zwrocie – komentuje dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy, radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne.

Dzięki temu – jak mówi ekspertka – bazując na odpowiedzi MF, podatnicy będą mogli ustalić wysokość należnego im oprocentowania, jeżeli naruszone zostaną terminy zwrotu (a podatnik nie przyczyni się do tego opóźnienia).

Zdaniem Jowity Pustuł przydałaby się jednak nowelizacja przepisów, tak aby nie było wątpliwości co do trybu i terminu zwrotu podatku minimalnego.

Dobrą wiadomością jest też informacja, że podatnicy, który zapłacili podatek od przychodów z budynków przed wprowadzeniem zwolnienia w tarczy 4.0, mogą składać wnioski o stwierdzenie nadpłaty.

– Podatnicy, którzy składają wnioski o stwierdzenie nadpłaty podatku, powinni więc szybko te zwroty otrzymać – przewiduje ekspertka.

Podatnicy, którzy chcieliby dostać zwrot podatku minimalnego

Odpowiedź Ministerstwa Finansów na pytania DGP

Zwrot podatku od przychodów z budynków następuje na wniosek podatnika (art. 24b ust. 15 ustawy o CIT) po przeprowadzeniu postępowania podatkowego wszczętego tym wnioskiem. Postępowanie kończy się wydaniem decyzji określającej kwotę zwrotu. Zwrot ten, jak wynika z art. 24b ust. 15 ustawy o CIT, może być dokonany po zbadaniu przez organ podatkowy prawidłowości złożonego zeznania rocznego w CIT. Wniosek o zwrot nie powinien być więc złożony przed złożeniem zeznania rocznego.

Przepisy ustawy o CIT ani ordynacji podatkowej nie regulują kwestii terminu zwrotu tego podatku. Stosując w drodze analogii przepisy o nadpłacie podatku, zwrot podatku powinien nastąpić w terminie 30 dni od dnia wydania decyzji o zwrocie podatku (zob. art. 77 par. 1 pkt 1–4 ordynacji podatkowej). Sama decyzja powinna być natomiast wydana w terminie 2 miesięcy od dnia złożenia wniosku (zob. art. 78 par. 3 pkt 3 lit. b ordynacji podatkowej).

Pomimo że art. 24b ust. 15 ustawy o CIT nie przewiduje innego trybu zwrotu podatku niż wymieniony w tym przepisie, w przypadku podatników, którzy zapłacili podatek za marzec i kwiecień (nie zauważyli, że terminy płatności były przedłużane), mamy do czynienia ze szczególną sytuacją – zapłatą podatku, który w ogóle nie powinien być zapłacony w wyniku zwolnienia z jego zapłaty (Tarcza. 4.0). Podatek ten powinien być uznany za nadpłatę, a podatnik powinien mieć możliwość wystąpienia o stwierdzenie tej nadpłaty jeszcze przed złożeniem zeznania rocznego. Analogiczne zasady dotyczą podatku PIT.

opinia

Za opóźniony zwrot należą się odsetki

Lesław Mazur radca prawny, doradca podatkowy i wspólnik w Thedy&Partners

Stanowisko MF jest słuszne. Przesądza, że zwrot podatku minimalnego ma być oprocentowany w każdym przypadku, jeśli decyzja o jego zwrocie nie zostanie wydana w terminie dwóch miesięcy od dnia złożenia przez podatnika wniosku o zwrot. I co ważne, oprocentowanie ma być wówczas naliczane już od samego dnia złożenia wniosku, a nie od upływu tego dwumiesięcznego terminu.

Obowiązek wypłaty oprocentowania z tytułu spóźnionego zwrotu podatku już dziś nie powinien budzić czyichkolwiek wątpliwości, bo przecież sądy już dekadę temu – przy okazji nieterminowych zwrotów podatku VAT dla podmiotów zagranicznych – przesądziły, że oprocentowanie to rodzaj rekompensaty dla podatników za zbyt długie przetrzymywanie przez organy ich pieniędzy.

Należy więc mieć nadzieję, że organy podatkowe zaakceptują to stanowisko i nie będą uchylać się od obowiązku wypłaty oprocentowania za spóźniony zwrot, wykorzystując w tym celu dość skomplikowane przepisy o nadpłacie.

]]

Andrzej Kwaliński nowym Głównym Inspektorem Pracy

<![CDATA[

Zgodnie z ustawą o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP), głównego inspektora pracy powołuje i odwołuje marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Rady Ochrony Pracy i właściwej komisji sejmowej.

W czwartek na stronie Sejmu poinformowano, że marszałek Elżbieta Witek powołała Andrzeja Kwalińskiego na urząd Głównego Inspektora Pracy. "Andrzej Kwaliński jest związany zawodowo z inspekcją pracy od ponad 30 lat. Wcześniej pełnił m.in. funkcję okręgowego inspektora pracy w Warszawie. Od listopada 2017 r. był wiceszefem Państwowej Inspekcji Pracy" - podano.

Wcześniej funkcję Głównego Inspektora Pracy sprawował Wiesław Łyszczek.

]]

NFZ: Widzimy wyraźne odbicie w udzielaniu świadczeń zdrowotnych

<![CDATA[

W rozmowie z PAP Nowak przyznał, że ze względu na epidemię wiele świadczeń zdrowotnych zostało ograniczonych, a realizacja niektórych nawet formalnie zwieszona, jak to miało miejsce w przypadku rehabilitacji czy lecznictwa uzdrowiskowego. Jednak od czerwca widać wyraźne odbicie i wzrost liczby udzielanych świadczeń.

"Bez wątpienia marzec, kwiecień, maj to są te miesiące, w których liczba wykonanych świadczeń spadła. Widzimy to w danych sprawozdawanych przez placówki medyczne. Tak było np. w przypadku ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, gdzie w kwietniu mieliśmy spadek realizacji świadczeń o około 30-40 proc. Jednak czerwiec przyniósł przełom. Następujące po nim miesiące to okresy, gdy wykonywanych było zdecydowanie więcej świadczeń. To dobry prognostyk na przyszłość, bo to oznacza, że pacjenci nie rezygnują z leczenia planowego, a także, że potencjał placówek jest większy, dzięki czemu mogą przyjąć większa liczbę pacjentów" - powiedział.

Zaznaczył też, że ta odbudowa świadczeń zależy od ich rodzaju. "Przy świadczeniach stacjonarnych, tam gdzie operujemy konkretną liczbą łóżek, trudniej jest o odrobienie tych zaległości w krótkim czasie. Staramy się w tym wypadku wypracować inną metodę odrobienia niedowykonań. Natomiast w świadczeniach ambulatoryjnych widzimy, że to odrabianie świadczeń już ma miejsce, coraz więcej pacjentów pojawia się w poradni i korzysta z pomocy specjalistów. Ogromny potencjał mamy np. w rehabilitacji czy ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Wszytko zmierza we właściwym kierunku. Skrupulatnie analizujemy każdy miesiąc, by stwierdzić, kiedy uda się osiągnąć optymalny poziom realizacji świadczeń" - podkreślił.

Przypomniał, że pomimo czasowego, formalnego wstrzymania udzielania świadczeń rehabilitacyjnych, w chwili obecnej widać spore w nich odbicie. "Potencjał jest duży i widzimy, że pacjenci teraz już mogą skorzystać z tych zabiegów w zasadzie bez problemów. Inna sytuacja jest w lecznictwie uzdrowiskowym, ale staramy się ze środowiskiem wypracować pewne rozwiązania".

Odniósł się także do zabiegów kardiologicznych. Te ratujące życie - jak zapewnił - odbywały się w zasadzie bez zmian w szczycie epidemii, ale planowe były przesuwane, podobnie w ortopedii.

"Obecnie obserwujemy wzrostowy trend. Ta kolejka się znacznie skraca. Teraz będziemy widzieli, gdy wraca już sprawozdawczość kolejkowa, o ile przesunął się okres oczekiwania na zabiegi. Widzę jednak, że większość placówek ortopedycznych działa pełną parą i myślę, że bez większych problemów będziemy zabezpieczać pacjentów wymagających interwencji ortopedycznej" - zapewnił.

Zaznaczył także, że jeszcze jest za wcześnie, by ocenić, w jakim stopniu okres pandemii będzie skutkował deficytem zdrowotnym.

"Fakt, iż jako społeczeństwo odraczaliśmy pewne interwencje medyczne mógł spowodować przyrost problemów zdrowotnych, jednak z drugiej strony ograniczenie kontaktów wpływało na mniejsze rozprzestrzenianie epidemii" - powiedział Nowak. Teraz najważniejszym zadaniem - jak podkreślił - jest powrót do pełnej i bezpiecznej realizacji świadczeń.

]]

Zniknie podwójna procedura przy przywozie spoza Unii

<![CDATA[

Tak wynika z nowej wersji projektu nowelizacji prawa celnego i innych ustaw, która trafiła pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów. Wcześniejsza wersja pojawiła się już rok temu (we wrześniu 2019 r.), ale nie została przyjęta przez parlament poprzedniej kadencji.

Teraz resort finansów podjął kolejną próbę przeprowadzenia zmian. Miałyby one wejść w życie 14 dni po ich ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Zasadniczo nie powinny spotkać się ze sprzeciwem, bo najważniejszą modyfikacją powinni być zainteresowani wszyscy, tj. zarówno importerzy i ich pełnomocnicy, jak i sam fiskus.

Jeden import, dwa postępowania

Obecnie wobec podatników importujących towary z państw spoza Unii Europejskiej naczelnik urzędu celno-skarbowego (UCS) prowadzi dwa odrębne postępowania, co przekłada się na dodatkowe formalności i koszty poboru budżetowych należności (cła, akcyzy, VAT, opłaty emisyjnej, opłaty paliwowej). Trzeba więc wydać dwie odrębne decyzje, które dotyczą tego samego stanu faktycznego, a więc tego samego importera, towaru i zdarzenia skutkującego powstaniem długu celnego i zobowiązania podatkowego.

Po zmianach importerzy będą otrzymywać jedną decyzję. Zmieni się tryb prowadzenia kontroli i postępowań

Taki dualizm był dotychczas uzasadniany tym, że przy imporcie towarów do podstawy opodatkowania VAT i akcyzą wliczana jest ich wartość celna oraz kwota należnego cła. Bez ich ustalenia nie da się więc określić wysokości podatków i opłat (paliwowa, emisyjna).

Problem polegał na tym, że w postępowaniu celnym stosowane są zasady określone w unijnym kodeksie celnym, natomiast w postępowaniu związanym z poborem podatków – ordynacja podatkowa.

Z korzyścią dla wszystkich

Po wejściu w życie planowanej nowelizacji prowadzone byłoby jedno postępowanie. Nadal byłyby stosowane zasady z unijnego kodeksu celnego, ale też odpowiednie przepisy ordynacji podatkowej.

Odwołanie od decyzji naczelnika UCS (zarówno w odniesieniu do kwesti celnych, jak i podatkowych) trafiałoby, tak jak dotychczas, do dyrektora izby administracji skarbowej.

Dzięki temu fiskus oszczędziłby na kosztach poboru danin, np. na kosztach korespondencji z importerem. Resort finansów obliczył, że samo tylko dublowanie korespondencji w sprawie importu kosztowało budżet w 2017 r. ponad 700 tys. zł.

Na zmianach skorzystaliby też importerzy i ich pełnomocnicy. Obecnie, jeśli nie zgadzają się z decyzją podatkową, muszą najpierw podważyć decyzję celną i czekać nawet kilkanaście miesięcy na prawomocny wyrok w tej sprawie. W tym czasie decyzja podatkowa staje się ostateczna i trzeba zapłacić kwotę wymierzoną przez fiskusa. Po zmianach importerzy otrzymywaliby jedną decyzję.

Zmiany procedury

Ponadto projekt zakłada modyfikacje w trybie prowadzenia kontroli i postępowań. Obecnie kontrola celno-skarbowa, jeśli jest prowadzona w zakresie przepisów celnych, kończy się protokołem, a następnie wszczynane jest postępowanie podatkowe i wydawane są decyzje wymiarowe w zakresie należnej akcyzy i VAT od importu.

W zależności więc od tego, czy kontrola celno-skarbowa dotyczyła należności przywozowych, czy zbadania całego okresu rozliczeniowego, kończy się odpowiednio protokołem bądź wynikiem kontroli.

Po ujednoliceniu postępowań celnych i podatkowych kontrola dotycząca należności przywozowych (VAT i akcyzy od importu, cła i innych opłat) zawsze ma się kończyć protokołem. Natomiast wynikiem kontroli będzie się kończyć tylko kontrola dotycząca rozliczeń VAT i akcyzy w danym okresie rozliczeniowym. Następnie przekształci się ona w postępowanie podatkowe.

Łatwiej o PESEL i gwarancję

Projekt zakłada też inne zmiany. Przykładowo nie trzeba będzie już wydawać odrębnej decyzji o wpisie do wykazu gwarantów celnych (gwarancja składana przez takie podmioty zabezpieczała pokrycie kwot wynikających z długów celnych).

Za wpis do wykazu bądź jego odmowę nie będzie już odpowiadał minister finansów, a szef Krajowej Administracji Skarbowej.

Rozstrzygnięta zostanie też dotychczasowa wątpliwość, który organ (naczelnik UCS czy naczelnik urzędu skarbowego) odpowiada za wydanie decyzji w sprawie odpowiedzialności osób trzecich z tytułu długu celnego i powiązanych odsetek. Nowelizacja przyznaje tę kompetencję naczelnikowi UCS.

Kolejna nowość ułatwi pozyskanie polskiego numeru PESEL podatnikom, którzy wprawdzie nie mają obowiązku jego pozyskania, ale mają taką możliwość. Jak wyjaśniają projektodawcy, chodzi przede wszystkim o cudzoziemców (głównie z Ukrainy), którzy przebywają na terytorium Polski, mają problemy z uzyskaniem zameldowania, a jednocześnie potrzebują numeru PESEL do prawidłowego rozliczenia z fiskusem. 

Etap legislacyjny

Projekt nowelizacji ustawy – Prawo celne i niektórych innych ustaw – czeka na rozpatrzenie przez Stały Komitet Rady Ministrów

]]

MF chce, by ulga na robotyzację i automatyzację weszła w życie najpóźniej w drugiej połowie 2021 r.

<![CDATA[

"Chcemy, żeby weszła w życie w drugim kwartale, a najpóźniej w połowie 2021 r." - powiedział wiceminister.

O planach dotyczących wspierania inwestycji po pandemii Sarnowski mówił w środę podczas kongresu Impact'20 Connected Edition w Warszawie. Wskazał na pakiet rozwiązań, ulg, których zadaniem jest stworzenie spójnego ekosystemu wspierającego inwestycje, przede wszystkim w innowacje i automatyzacje. Jej pierwszym elementem jest ulga badawczo-rozwojowa, która - jak tłumaczył wiceminister - dotyczy realizacji prac koncepcyjnych nad nowym produktem.

Drugi element to ulga na prototyp, pozwalająca na przeniesienie wartości intelektualnej na język praktyki, produktu, który będzie wytwarzany. Trzeci element, to ulga na robotyzację - ogłoszona niedawno przez resorty finansów i rozwoju.

"To jest ulga na robota przemysłowego, ale również na wiele wydatków związanych z jego wdrożeniem do biznesu. To będzie również ulga dla pracowników, którzy będą z niego korzystać, będzie to również ulga na oprogramowanie pozwalające na zastosowanie tego rodzaju maszyny w działalności produkcyjnej" - mówił Sarnowski.

Dodał, że jest też ulga IP Box, czyli zmniejszająca opodatkowanie dochodu w trakcie komercjalizacji produktu. "Chcemy, aby po raz pierwszy te rozwiązania były rozwiązaniami działającymi symultanicznie do wykorzystania przez jednego przedsiębiorcę przy tworzeniu jednego produktu na każdym etapie: jego wymyślenia, przełożenia na język praktyki, wytworzenia oraz jego komercjalizacji" - mówił wiceminister.

Zapewnił, że resort finansów ma świadomość, iż tego rodzaju system dedykowany jest większym podmiotom, inwestorom. Dlatego MF ma też propozycje dla mniejszych firm, dla których wejście we wskazane wcześniej ulgi wiąże się z barierą, czy ryzykiem, które mogą być dla nich nieprzekraczalne. Sarnowski wskazał na tzw. estoński CIT.

"To rozwiązanie, które polega na tym, że tak długo, jak zysk ze spółki nie jest wypłacany wspólnikom, tak długo opodatkowanie wypracowanego w spółce dochodu po prostu nie następuje. To bardzo korzystne rozwiązanie dla firm, ponieważ wiąże się z minimalnymi kosztami compliance podatkowego (dostosowania do zgodności z prawem - PAP), a jednocześnie wiąże się z tym, że środki, które pozostały w spółce, mogą być przeznaczone na inwestycje i to na takie, których firma naprawdę potrzebuje" - wyjaśnił.

Zapewnił, że to rozwiązanie proste i sprawdzone, działa w Estonii od 20 lat, niedawno wprowadziły je Gruzja i Łotwa, a Polska planuje je wdrożyć 1 stycznia 2021 r.

]]

Premier: Rozważamy podniesienie progu dla estońskiego CIT

<![CDATA[

Morawiecki podkreślał, że współpraca przedsiębiorców z państwem jest bardzo ważna dla innowacyjności. "W szczególności wynalazki czwartej rewolucji przemysłowej nie zaistniałyby w ogóle: internet, GPS, nawet systemy w naszych telefonach komórkowych - to systemy, które powstawały ze wsparciem państwa. I tylko ze wsparciem państwa" - podkreślał.

Jak mówił, powołując się na Francisa Fukuyamę, państwa wyjdą z kryzysu wywołanego koronawirusem obronną ręką, jeżeli zastosują cały arsenał wsparcia dla gospodarki. "Dlatego od samego początku kładziemy taki nacisk na eksplozję wolności gospodarczej, na niskie podatki dla przedsiębiorców. Teraz estoński CIT ma szansę być rewolucją dla małych i średnich przedsiębiorców" - mówił Morawiecki.

"Wsłuchujemy się w wasz głos i zastanawiamy się nad podniesieniem tego ogłoszonego progu z 50 mln na wyższą kwotę. O tym wkrótce będziemy mówić. Jednocześnie też wskazujemy na konieczność współpracy w tworzeniu optymalnego ekosystemu wsparcia dla innowatorów" - powiedział premier.

]]

Mało kto nie straci na objęciu spółek komandytowych CIT

<![CDATA[

Przedstawiony przez MF projekt zmian w ustawach o podatkach dochodowych zakłada m.in. opodatkowanie CIT spółek komandytowych. Z projektu wynika, że komplementariusz będzie mógł odliczyć od swojego podatku dochodowego, wyliczonego od dochodu z udziału w zyskach spółki komandytowej, kwotę podatku zapłaconą przez tę spółkę, proporcjonalnie obciążającą zysk komplementariusza uzyskany z udziału w tej spółce (art. 22 ust. 1a–1e ustawy CIT oraz art. 30a ust. 6a–6e ustawy PIT). W konsekwencji komplementariusz będzie podlegać podobnym obciążeniom podatkowym jak wspólnicy spółek podatkowo transparentnych (spółek niebędących podatnikami podatku dochodowego). Zasady opodatkowania komplementariusza spółki komandytowej zostają tym samym zrównane z już obowiązującymi dla komplementariusza spółki komandytowo-akcyjnej.

Natomiast komandytariusz będzie miało prawo do wyłączenia spod opodatkowania kwoty stanowiącej 50 proc. kwoty przychodów uzyskanych ze spółki komandytowej, ale nie więcej niż 60 tys. zł rocznie odrębnie z tytułu udziału w zyskach w każdej takiej spółce komandytowej, w której jest komandytariuszem.

W uzasadnieniu do projektu czytamy, że wspólnicy tych spółek nie powinni nadmiernie odczuć tego w swoich kieszeniach, ponieważ przewidziano dla nich wspomnianą ulgę, a także podwyższono z 1,2 mln euro do 2 mln euro limit przychodów spółki uprawniający do stawki 9 proc. CIT.

Napisano, że opodatkowanie komandytariuszy „w godziwej wysokości pozostanie na porównywalnym poziomie, do efektywnego opodatkowania takich komandytariuszy wynikającego z ustawy CIT i ustawy PIT w ich brzmieniu obowiązującym do końca 2020 r.”.

Sprawdźmy zatem na trzech przykładach, jak nowe przepisy odbiją się na efektywnym opodatkowaniu dochodu komandytariusza.

Przykład 1

Komandytariusz ma 50 proc. udziałów w spk., w której komplementariuszem nie jest sp. z o.o., a przychód i dochód spółki wynoszą odpowiednio 5 mln i 1 mln zł. W tym przykładzie komandytariusz skorzysta z obu przewidzianych w ustawie specjalnych udogodnień. Po pierwsze, spółka zostanie opodatkowana niższym CIT w wysokości 9 proc. Po drugie, przy naliczaniu PIT u komandytariusza znajdzie zastosowanie prawo do odliczenia 50 proc. przychodów podatkowych w maksymalnej wysokości 60 tys. zł.

Wynik porównania przedstawia tabela 1.

Tabela 1

Obecnie

Po zmianach

Przychód spółki

5 000 000

5 000 000

Dochód spółki

1 000 000

1 000 000

CIT 9 proc.

brak CIT

90 000

Dochód spółki po opodatkowaniu

1 000 000

910 000

Dochód komandytariusza (50 proc.)

500 000

455 000

PIT komandytariusza

95 000

75 050

Zysk netto komandytariusza

405 000

379 950

Efektywna stawka podatku

19,00 proc.

24,01 proc.

Przykład 2

Komandytariusz ma 50 proc. udziałów w spk., w której komplementariuszem nadal nie jest sp. z o.o., a przychód i dochód spółki wynoszą odpowiednio 10 mln i 2 mln zł. W tym przykładzie komandytariusz nie skorzysta już z dobrodziejstwa obniżonej stawki CIT, ponieważ przychód spółki przekroczył równowartość 2 mln euro. Nadal jednak zastosowanie ma prawo do odliczenia 50 proc. przychodów podatkowych w maksymalnej wysokości 60 tys. zł.

Wynik porównania przedstawia tabela 2.

Tabela 2

Obecnie

Po zmianach

Przychód spółki

10 000 000

10 000 000

Dochód spółki

2 000 000

2 000 000

CIT 19 proc.

brak CIT

380 000

Dochód spółki po opodatkowaniu

2 000 000

1 620 000

Dochód komandytariusza (50 proc.)

1 000 000

810 000

PIT komandytariusza

190 000

142 500

Zysk netto komandytariusza

810 000

667 500

Efektywna stawka podatku

19,00 proc.

33,25 proc.

Przykład 3

Komandytariusz ma 50 proc. udziałów w spk., w której komplementariuszem jest sp. z o.o., a komandytariusz zasiada w jej zarządzie lub posiada co najmniej 5 proc. w jej kapitale. Przychód i dochód spółki wynoszą odpowiednio 10 mln i 2 mln zł. W tym przykładzie spółka jest opodatkowana regularną stawką CIT 19 proc., a komandytariuszowi nie przysługuje odliczenie 50 proc. przychodów, jak w przykładach 1 i 2.

Wynik porównania przedstawia tabela 3.

Tabela 3

Obecnie

Po zmianach

Przychód spółki

10 000 000

10 000 000

Dochód spółki

2 000 000

2 000 000

CIT 19 proc.

brak CIT

380 000

Dochód spółki po opodatkowaniu

2 000 000

1 620 000

Dochód komandytariusza (50 proc.)

1 000 000

810 000

PIT komandytariusza

190 000

153 900

Zysk netto komandytariusza

810 000

656 100

Efektywna stawka podatku

19,00 proc.

34,39 proc.

Jakie z tego wnioski

Wprowadzenie CIT na poziomie spółki komandytowej według stawki nominalnej 19 proc. i utrzymanie 19 proc. PIT na poziomie podziału zysku wśród wspólników daje efektywną stawkę opodatkowania równą 34,4 proc., co pokazuje przykład 3.

Przy czym uwaga: w przykładzie 3 nie uwzględniliśmy jeszcze daniny solidarnościowej, która od 2019 r. obejmuje dochody przekraczające 1 mln zł. W kalkulacjach zakładających dochód wyższy niż 1 mln zł trzeba wziąć ją dodatkowo pod uwagę, przez co efektywne opodatkowanie wzrośnie jeszcze bardziej.

W przykładach 1 i 2 widzimy, w jaki sposób prawo do niższej stawki CIT w wysokości 9 proc. oraz nowa ulga dla komandytariuszy do kwoty 60 tys. zł rocznie z każdej spółki komandytowej przekładają się na obniżenie efektywnej stawki podatku. Nawet jednak przy 5 mln zł obrotów spółki z 20-proc. rentownością i dochodem wspólnika na poziomie 0,5 mln zł przed opodatkowaniem (przykład 1), nowe zasady generują łączne opodatkowanie na poziomie 24 proc. zamiast 19 proc. Dzieje się tak dlatego, że obie preferencje są objęte bardzo niskimi limitami. W zależności od rentowności spółki i procentowego udziału komandytariusza poziom równowagi nowych zasad opodatkowania w porównaniu z dotychczasowymi kształtować się będzie inaczej.

Kiedy bez zmian

Przykład 4 pokazuje, że dla założeń przyjętych w poprzednich przykładach, czyli komandytariusza posiadającego 50 proc. udziałów w spółce osiągającej wskaźnik dochodu w wys. 20 proc. przychodów, poziom zrównania efektywnej stawki podatku wynosi ok. 157 tys. zł dochodu komandytariusza. Przy tym poziomie zysku komandytariusz efektywnie ponosi taki sam ciężar łącznego opodatkowania jak obecnie bez CIT w spółce komandytowej. Natomiast po przekroczeniu tego poziomu łączne opodatkowanie komandytariusza rośnie, co dobrze ilustrują poprzednie przykłady.

Przykład 4

Przykład ten pokazuje moment zrównania efektywnej stawki podatku przy porównaniu obecnych i nowych zasad opodatkowania spółki komandytowej, w której komandytariusz posiada 50 proc. udziałów, a spółka wykazuje rentowność na poziomie 20 proc.

Wynik porównania przedstawia tabela 4.

Tabela 4

Obecnie

Po zmianach

Przychód spółki

1 570 000

1 570 000

Dochód spółki

314 000

314 000

CIT 9 proc.

brak CIT

28 260

Dochód spółki po opodatkowaniu

314 000

285 740

Dochód komandytariusza (50 proc.)

157 000

142 870

PIT komandytariusza

29 830

15 745

Zysk netto komandytariusza

127 170

127 125

Efektywna stawka podatku

19,00 proc.

19,03 proc.

Nie wszystko jasne

Przytoczone kalkulacje bazują na udostępnionym projekcie zmian do ustaw podatkowych, przy czym należy zaznaczyć, że nie wszystkie znajdujące się w nim zapisy są całkowicie jasne. Wątpliwość budzi np. przepis o prawie do zwolnienia komandytariusza z opodatkowania 50 proc. przychodów w spółce komandytowej przypadających na niego do kwoty nie wyższej niż 60 zł rocznie.

Dziś istotnie można mówić o przychodach i kosztach przypadających na wspólników spółki komandytowej, która jest transparentna podatkowo. Zatem na komandytariusza posiadającego 50 proc. praw do zysku spółki przypada odpowiednio 50 proc. jej przychodów i 50 proc. kosztów. Po wprowadzeniu CIT na poziomie spółki rachunek ten zostanie jednak zniwelowany ustaleniem dochodu jako podstawy opodatkowania CIT. Tak ustalony dochód spółki, pomniejszony o należny CIT, powinien być następnie dzielony między wspólnikami, jak przy wypłacie dywidendy ze spółki z o.o. Na takie rozumienie wskazuje przeniesienie w projekcie ustawy zmieniającej spółek komandytowych z kategorii „spółek niebędących osobami prawnymi” do kategorii pozostałych „spółek”. Przepis o zwolnieniu nawiązuje jednak nadal do przychodów spółki komandytowej przypadających na komandytariusza.

Większość straci

Konstrukcja spółek komandytowych ze spółką z o.o. jako komplementariuszem jest popularną formą prawną wybieraną najczęściej przy planowaniu biznesu w średniej lub dużej skali. Dobrze nadaje się dla rosnących firm prywatnych i rodzinnych. Rzadziej wykorzystywana jest w skali mikroprzedsiębiorstw, ponieważ – podobnie jak inne spółki prawa handlowego – wiąże się z większymi kosztami administracyjnymi i obowiązkami biurokratycznymi niż działalność indywidualna na podstawie wpisu do CEIDG czy spółka cywilna.

Dlatego wbrew optymistycznym uwagom Ministerstwa Finansów zawartym w uzasadnieniu projektu, grupa spółek komandytowych, dla których projektowane zmiany okażą się ekonomicznie nieszkodliwe, to raczej niewielka część spośród ponad 40 tys. spółek komandytowych zarejestrowanych w Polsce. 

]]

Za stary na świadczenie pielęgnacyjne. Sądy stawiają przeszkody opiekunom

<![CDATA[

Posiadanie prawa do emerytury lub renty nie może być przesłanką wykluczającą możliwość uzyskania świadczenia pielęgnacyjnego. Taka, korzystna dla opiekunów, linia orzecznicza wojewódzkich sądów administracyjnych zaczęła się kształtować od ubiegłego roku. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób, w tym głównie matek, które jeszcze w latach 90. skorzystały z przepisów pozwalających im przejść na wcześniejszą emeryturę, aby zajmować się niepełnosprawnym dzieckiem, stara się przed sądami walczyć o przyznanie świadczenia pielęgnacyjnego – zwłaszcza że jest ono zdecydowanie wyższe od kwoty wypłacanej im przez ZUS. Jednak nieoczekiwanie pojawiły się wyroki, które nie do końca podzielają wspomnianą wykładnię przepisów i podnoszą kwestię ich wieku jako przeszkody niepozwalającej na przyznanie świadczenia.

Opieka to nie praca

Ta nowa interpretacja jest prezentowana przede wszystkim w orzeczeniach WSA w Gliwicach. Przykładem może być wyrok z 24 lipca br. (sygn. akt II SA/Gl 480/20). Zapadł on w sprawie skargi kobiety, która domagała się uchylenia decyzji organów niższej instancji odmawiających jej przyznania świadczenia pielęgnacyjnego. Do tej pory w takich przypadkach sądy uznawały, że opiekun ma do niego prawo albo w wysokości pomniejszonej o emeryturę, albo musi wybrać między korzystniejszą dla niego formą pomocy, co najczęściej sprowadza się do zawieszenia emerytury. Natomiast tutaj WSA stwierdził, że skarga nie zasługiwała na uwzględnienie. W uzasadnieniu powołał się na jedną z przesłanek, którą musi spełniać opiekun, wymienioną w art. 17 ust. 1 ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 111). Jest nią niepodejmowanie albo rezygnacja z zatrudnienia lub wykonywania innej pracy zarobkowej z powodu zajmowania się członkiem rodziny.

Zdaniem WSA związek między powstrzymywaniem się od aktywności zawodowej a sprawowaną opieką musi być ścisły i bezpośredni. Wprawdzie art. 17 ust. 1 nie zakreśla żadnych ram czasowych co do wykazania rezygnacji z pracy z powodu konieczności zajęcia się członkiem rodziny, ale warunkiem jest, aby ten stan – w odniesieniu do tego samego niepełnosprawnego i jego opiekuna – trwał w momencie składania wniosku. Tymczasem skarżąca, która urodziła się w 1941 r., jest osobą, która wedle wszelkich zasad dotyczących wieku emerytalnego i zdolności podejmowania zatrudnienia, jest ze względu m.in. na możliwości fizyczne i zdrowotne wyłączona z rynku pracy. Jednocześnie nie wykazała, aby było inaczej, co mogła zrobić, przedstawiając zaświadczenie lekarskie z zakresu medycyny pracy, z którego jasno wynikałaby zdolność podjęcia legalnego zatrudnienia.

Analogiczną argumentację WSA przedstawił też w orzeczeniach m.in. z 5 sierpnia (II SA/Gl 445/20), z 24 lipca (II SA/Gl 470/20) oraz z 13 lipca (II SA/Gl 442/20) br. W tym ostatnim, gdzie wniosek o świadczenie składała 74-letnia matka, sąd podkreślił, że z racji wieku nie może być ona zaliczona do kręgu osób, które rezygnują lub nie podejmują zatrudnienia. Czym innym jest bowiem opieka nad domownikiem, a czym innym praca zarobkowa. Nie sposób więc przyjąć, że każdy i niezależnie od wieku może być osobą aktywną zawodowo, zaś świadczenie pielęgnacyjne w wysokości różnicy między nim a emeryturą nie służy jedynie wyrównywaniu dysproporcji z racji sprawiedliwości społecznej.

Kontrowersyjna teza

Stanowisko takie jest w opinii ekspertów bardzo dyskusyjne i budzi wątpliwości, czy stosowanie kryterium wieku nie ma charakteru dyskryminującego.

– Jest to na pewno sytuacja niepokojąca dla opiekunów, czy nie dojdzie do jego upowszechnienia również w innych sądach – mówi dr Katarzyna Roszewska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Dodaje, że żadne przepisy nie mówią o tym, że w jakimś wieku nie można podejmować pracy, a w wielu grupach zawodowych ta aktywność jest utrzymywana po skończeniu 70 lat. Przypomina też, że żadna z rent, nawet ta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, nie oznacza, że osoba ją posiadająca nie może nigdzie pracować. Co więcej, Trybunał Konstytucyjny orzekł w czerwcu 2019 r. (SK 2/17) o niezgodności z prawem przepisów, które nie pozwalają na uzyskiwanie świadczenia pielęgnacyjnego przez osobę z rentą o częściowej niezdolności do pracy.

Jarosław Jagura, adwokat z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwraca natomiast uwagę, że matki, które w latach 90. wybierały wcześniejszą emeryturę, dopiero teraz mają możliwość uzyskania świadczenia pielęgnacyjnego, bo drogę do tego otworzyła im zmiana linii orzeczniczej sądów. Natomiast powoływanie się na kryterium wieku w kolejnych orzeczeniach, jako podstawę do odmowy świadczenia, może im ją ponownie zamknąć.

– Wyroki WSA w Gliwicach pokazują, że potrzebna jest systemowa zmiana i ingerencja ustawodawcy, która uporządkowałaby kwestię uprawnień do świadczenia pielęgnacyjnego dla osób na emeryturze lub rencie. Problem ten narasta od lat i wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze długo trwał, bo rząd nie kwapi się do jego rozwiązania – podkreśla ekspert.

Z kolei Ewa Ptaszyńska, która reprezentuje grupę matek na wcześniejszych emeryturach, zapowiada, że jedna z nich będzie dalej walczyć o świadczenie i od orzeczenia gliwickiego sądu złoży skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. 

]]

Zerowy podatek PIT: Więcej osób skorzysta z tego rozliczenia

<![CDATA[

Morawiecki przypomniał, że w 2019 r. rząd wprowadził zerowy PIT od umów o pracę, umów zlecenia dla osób poniżej 26. roku życia. "Dołożymy również zerowy PIT dla stażystów, osób, które chcą rozpocząć pracę w formie stażu, by zwiększyć ich motywację finansową do pracy w administracji publicznej" - oświadczył szef rządu. Na tym rozwiązaniu stażyści mają zyskać do 900 zł miesięcznie. "Chcemy przyciągnąć młodych ludzi, młode talenty do administracji publicznej, praca w administracji może być niezwykle ciekawa - podkreślał Morawiecki.

Propozycja jest częścią rządowego planu wsparcia młodzieży - Programu Młodych Liderów. Według KPRM dzięki temu programowi wybitni uczniowie i studenci mogą rozwijać swoje umiejętności i zdobywać wiedzę podczas staży w jednostkach administracji publicznej.

Program składa się z trzech komponentów: obok objęcia umów stażowych o praktyki absolwenckie zerowym podatkiem PIT (do 26 roku życia), ma to być także reforma stypendium PRM poprzez ogólnopolskie konsultacje z młodzieżą oraz stworzenie kolejnych nowoczesnych programów płatnych staży w instytucjach publicznych.

Przedstawiając elementy programu, premier zapowiedział też m.in. zmianę kryteriów rekrutacji do pracy w administracji, tak aby w ocenie uwzględniać również hobby, zainteresowania i pracę społeczną. "Wiem, że jeżeli ktoś poświęca czas na pomoc innym, działalność społeczną, na zainteresowania to jest to osoba, która ma innego rodzaju kompetencje" - tłumaczył. Deklarował również, że wprowadzona zostanie "lepsza synchronizacja informacji dotyczących wszystkich staży, praktyk i możliwości wejścia do administracji publicznej". Służyć temu ma strona internetowa, która już w tej chwili uwzględnia propozycje KPRM i Ministerstwa Finansów, a będą do niej dołączane kolejne ministerstwa.

Mateusz Morawiecki spotkał się we wtorek z laureatami konkursów stażowych organizowanych przez Ministerstwo Finansów oraz GovTech Polska, tzw. "Liderami Podatkowymi" oraz "Liderami Innowacji". Podczas spotkania została przeprowadzona Burza Mózgów - seria warsztatów kreatywnych, podczas których młodzież szukała odpowiedzi na pytanie: ”Jak zachęcić pokolenie Z do pracy w sektorze publicznym?” Jak podała KPRM, premier wręczył również zwycięzcom Programu Stażowego KPRM dyplomy.

KPRM ogłosiła także II edycję konkursu Liderzy Innowacji w ramach GovTech. 16 laureatów odbędzie płatny staż w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak podano, rekrutacja zostaje otwarta 22 września 2020 i trwa do 30 listopada 2020 r. Regulamin i szczegółowe informacje dostępne są na stronie gov.pl/govtech.

W komunikacie kancelarii premiera zapowiedziano także VIII edycję programu Liderów Podatkowych - prowadzonego od trzech lat w Ministerstwie Finansów programu stażowego. Pierwsza edycja odbyła się w 2017 r. Łącznie, w ramach siedmiu edycji konkursu wyłonionych zostało 86 laureatów – Liderów Podatkowych.

Kolejna, ósma edycja konkursu ruszy w połowie października. Tematem pracy konkursowej będą “Podatki po pandemii”.

Jak wskazał cytowany w komunikacie wiceminister finansów Jan Sarnowski, w ramach programu co pół roku do Ministerstwa Finansów trafia 12 młodych ludzi, którzy widzą swoją przyszłość w podatkach i chcą poznać tajniki tworzenia regulacji podatkowych. "Staże w MF nie są jedynie jednorazową przygodą, to również okazja do tego, by spojrzeć na podatki dużo szerzej niż jest to udziałem branży doradczej. Dla wielu stażystów jest to początek nowej ścieżki kariery, w której centrum stoi pasja dla Polski. Po odbyciu stażu, pracę w MF znalazł co czwarty stażysta!" - poinformował Sarnowski. Zaznaczył, że zainteresowanie programem jest bardzo duże, "bo od pierwszej godziny stażu młodzi ludzie lądują w centrum wydarzeń, pracują przy dużych projektach, we współpracy z nimi tworzone są regulacje upraszczające i unowocześniające system podatkowy".

]]