Powstanie chaos w rozliczaniu VAT od pośrednictwa

<![CDATA[

Eksperci nie kryją zaskoczenia.

– Przepis ten funkcjonuje w ustawie o VAT od 16 lat, znajdował się też we wcześniejszej ustawie i dotychczas nikomu nie przeszkadzał – zauważa Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP.

Rafał Pogorzelski, doradca podatkowy i partner w ATNEO Doradztwo Cło Podatki Prawo, zwraca też uwagę na inne skutki.

– Zmiana może wprowadzić wiele zamieszania i niepewności, zwłaszcza że może skutkować dezaktualizacją znacznej części wydanych już interpretacji indywidualnych i orzecznictwa – mówi.

Propozycja wykreślenia w ustawie o VAT ustępu 8 z art. 7 znalazła się w projekcie nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług, zwanym potocznie slim VAT (od angielskich słów: simple, local and modern). Zasadniczo nowelizacja ma wejść w życie od 1 stycznia 2021 r. , ale na razie jest ciągle w konsultacjach.

Celem – jak wynika z potocznej nazwy – jest uproszczenie rozliczeń VAT.

Przepis, który ma zostać usunięty, brzmi: „w przypadku gdy kilka podmiotów dokonuje dostawy tego samego towaru w ten sposób, że pierwszy z nich wydaje ten towar bezpośrednio ostatniemu w kolejności nabywcy, uznaje się, że dostawy towarów dokonał każdy z podmiotów biorących udział w tych czynnościach”.

Łańcuch transakcji

Chodzi więc o sytuację, w której występują co najmniej trzy podmioty. Gdyby były dwa, nie byłoby problemu, ale pojawia się między nimi trzeci – pośrednik, który nie wchodzi w faktyczny kontakt z towarem. Jak zakwalifikować dokonaną przez niego czynność? Czy to również dostawa, czy może usługa?

Ma to kolosalny skutek, ponieważ dostawy towaru w ramach transakcji łańcuchowych są opodatkowane w zupełnie inny sposób, niż miałoby to miejsce w przypadku uznania, że świadczenie jednego z zaangażowanych podmiotów ma charakter usługi.

Jeżeli więc w transakcji uczestniczą trzy podmioty, a towar jest przekazywany bezpośrednio od pierwszego do ostatniego, to fiskus może zakwestionować fakturę wystawioną przez pośrednika. Może uznać, że nie dokonał on dostawy, tylko wyświadczył usługę.

Czym to grozi?

Fiskus uzna, że w takiej sytuacji faktura wystawiona przez pośrednika na dostawę towarów nie dokumentuje faktycznych zdarzeń i jest fakturą pustą. A to oznacza, że pośrednik musi zapłacić podatek należny, ale ten, kto otrzymał dokument, nie ma prawa do odliczenia podatku naliczonego. Prawa do takiego odliczenia nie ma także pośrednik.

Dziś pomocny w rozstrzygnięciu tego problemu jest właśnie art. 7 ust. 8 ustawy o VAT.

Będzie zamieszanie

– Zdarzało się, że fiskus kwestionował dostawy, twierdząc, że w łańcuchu transakcji pojawił się pośrednik, który nie wchodził w posiadanie towaru i nie miał z nim kontaktu. Stawał więc na stanowisku, że wystawione przez takiego pośrednika faktury były puste. Często nie pozostawało nic, jak powołać się właśnie na art. 7 ust. 8 – wyjaśnia Rafał Pogorzelski.

Jaki więc będzie skutek usunięcia tego przepisu? Zdaniem eksperta fiskus będzie mógł łatwiej twierdzić, że czynność pośrednika nie była dostawą, tylko usługą – co całkowicie zmienia podatkowe skutki danego schematu transakcyjnego.

Najlepiej obrazuje to historia sporu o opodatkowanie kart paliwowych.

– Gdybym miał doszukiwać się złej woli projektodawcy, to pomyślałbym, że to jest powód, dla którego ta zmiana została w ogóle zaproponowana – mówi Tomasz Michalik.

Karty paliwowe

Spór o karty paliwowe wynikał właśnie z tego, że przy sprzedaży paliwa pojawia się podmiot trzeci – pośrednik, tj. wystawca karty paliwowej, od którego kupujący otrzymuje faktury. W wyroku z 15 maja 2019 r. w sprawie Vega International Car Transport and Logistic (sygn. C-235/18) Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że wystawca karty paliwowej nie dokonuje dostawy paliwa, tylko świadczy usługę finansowania, a ta jest zwolniona z VAT. To oznaczało, że odbiorca faktur wystawionych przez wystawcę kart paliwowych nie ma prawa odliczyć podatku naliczonego.

Wyrok TSUE spowodował poważne obawy na polskim rynku kart paliwowych. Ostatecznie okazało się, że sytuacja rozpatrywana przez TSUE była specyficzna i odmienna od typowego stanu faktycznego. W efekcie polscy podatnicy korzystający z kart paliwowych nie tracą prawa do odliczenia podatku naliczonego.

Potwierdzają to interpretacje indywidualne dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej, oparte m.in. właśnie na art. 7 ust. 8 ustawy o VAT. Dyrektor KIS nie kwestionuje tego, że mamy do czynienia z łańcuchem dostaw.

– Po zmianie przepisów dotychczas wydane interpretacje mogą stać się bezużyteczne. Nie wiadomo, jaka będzie wykładnia fiskusa w nowym stanie prawnym – podkreśla Rafał Pogorzelski.

Zbędny przepis

Co ciekawe, na ten sam wyrok TSUE w sprawie Vega International Car Transport and Logistic powołuje się także Ministerstwo Finansów w uzasadnieniu projektu. Przytacza też drugi istotny wyrok dotyczący opodatkowania transkacji łańcuchowych – z 6 lutego 2003 r. w sprawie Auto Lease Holland (sygn. C-185/01).

Resort tłumaczy jednak, że art. 7 ust. 8 trzeba usunąć, bo jest nadmiarowy, stanowi nadregulację względem przepisów prawa unijnego. „Nie posiada odpowiedniej podstawy w przepisach dyrektywy 2006/112/WE, co więcej, w warunkach rozliczeń krajowych zaburza logikę w podejściu do opodatkowania dostawy towarów” – czytamy w uzasadnieniu.

Przekonuje, że taka nadmiarowa regulacja może powodować w szczególnych sytuacjach wątpliwości interpretacyjne, jak powinny być kwalifikowane poszczególne transakcje.

Przykład? „Może dochodzić do sytuacji, że na skutek niewłaściwej interpretacji przepisu art. 7 ust. 8, dokonana przez podatnika transakcja traktowana jest jako dostawa towarów, gdy w rzeczywistości dostawa taka nie występuje – z uwagi na brak przeniesienia prawa do rozporządzania towarem jak właściciel – ze wszystkimi negatywnymi dla podatnika skutkami uznania takiej transakcji za dostawę towarów” – uzasadnia resort.

Dodaje, że zwykle taki błąd pociąga za sobą kolejne i powoduje niewłaściwe rozliczanie VAT w całym łańcuchu transakcji.

Jeśli więc art. 7 ust. 8 zostanie usunięty, to co w zamian?

Według MF wystarczy generalna zasada dotycząca opodatkowania dostawy towarów, uregulowana w art. 7 ust. 1 ustawy o VAT.

Uchylenie przepisu ma więc tylko charakter porządkujący – przekonuje resort.

Błędne myślenie

Zdaniem Tomasza Michalika propozycja likwidacji ust. 8 w art. 7 jest przykładem błędnego myślenia prawodawcy o relacji między przepisami krajowymi a dyrektywą. Wprawdzie – jak przyznaje ekspert – w dyrektywie nie ma przepisu dotyczącego transakcji łańcuchowych (został on wprowadzony dopiero w kontekście quick fix), ale jest w tym zakresie mocno rozbudowane orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE.

– Polski przepis w żaden sposób nie idzie wbrew orzeczeniom TSUE. Porządkuje natomiast kwestię transakcji co najmniej trzech podmiotów, w sytuacji gdy ten środkowy fizycznie nie otrzymuje towaru – podkreśla Tomasz Michalik.

Dodaje, że implementacja dyrektywy nie polega na przepisaniu jej do aktów krajowych. – W ustawie nie musi być tylko to, co jest wprost zapisane w dyrektywie – podkreśla ekspert. W przeciwnym razie – dodaje – nie byłoby art. 42 ustawy o VAT, który wskazuje, w jaki sposób można dowieźć, że towary zostały przetransportowane poza terytorium UE.

– Artykuł 7 ust. 8 ustawy o VAT nie jest sprzeczny z dyrektywą i nie ma żadnego powodu, aby go nagle usuwać – podsumowuje Tomasz Michalik. 

Łańcuch dostaw

Etap legislacyjny

Projekt nowelizacji ustawy o VAT oraz ustawy – Prawo bankowe (nr UD118) – w konsultacjach

]]

Podatek od nieruchomości: Urzędy chcą wiedzieć, za ile i od kogo kupiliśmy mieszkanie

<![CDATA[

Po co urzędom dzielnicowym kserokopia całego aktu notarialnego, w którym zawarte są dane nie tylko o powierzchni nieruchomości, lecz także o tym, od kogo podatnik kupił mieszkanie oraz kto i za ile mu je sprzedał?

Zadzwoniliśmy do wydziałów obsługi mieszkańców w trzech stołecznych urzędach: Ochoty, Woli i Żoliborza. Wszędzie jako powód takiego żądania wskazywano Centrum Obsługi Podatnika (COP).

– Tymi sprawami zajmuje się jednostka powołana w mieście: Centrum Obsługi Podatnika, a zatem muszę skierować panią do nich lub do wydziału prasowego miasta – odpowiada Monika Beuth-Lutyk, rzecznik prasowy dzielnicy Ochota.

Centrum Obsługi Podatnika to nowa jednostka organizacyjna Urzędu m.st. Warszawy. Została powołana 1 października 2019 r. zarządzeniem nr 906/2019 prezydenta stolicy. Jej zadaniem jest prowadzenie spraw z zakresu podatków: od nieruchomości, rolnego, leśnego, od środków transportowych oraz opłaty skarbowej, dla których organem podatkowym jest prezydent Warszawy.

Miasto zaprzecza

Pytamy więc rzecznika prasowego stołecznego magistratu, czy COP faktycznie potrzebuje wiedzy o pełnej treści aktu notarialnego. Karolina Gałecka zaprzecza.

– Centrum Obsługi Podatnika nie żąda pełnej treści aktu notarialnego, tylko jego pierwszej strony, która jest niezbędna do prawidłowej identyfikacji dokumentu dla celów podatkowych – zapewnia rzeczniczka.

Pojawiają się jednak kolejne pytania: po co w takim razie urzędnikom gminnym informacja o cenie mieszkania, skoro podstawą opodatkowania nieruchomości mieszkaniowych jest – jak wiadomo – powierzchnia, a nie wartość rynkowa. I co z danymi osobowymi sprzedającego, który nawet nie wie, że informacja o tym, ile wziął pieniędzy za lokal, trafi do urzędu gminy? O to również spytaliśmy rzeczniczkę (patrz rozmowa niżej).

Co na to przepisy

Procedura zgłaszania mieszkania do opodatkowania podatkiem od nieruchomości wymaga złożenia informacji o nieruchomościach i obiektach budowlanych (na formularzu IN-1) i załączników do niej (najczęściej wystarczy ZIN-1).

Utarła się praktyka, że przy okazji składania informacji urzędnicy żądają okazania dokumentu poświadczającego tytuł prawny do lokalu. Niegdyś poprzestawali na zapoznaniu się z aktem notarialnym i kserowali pierwszą jego stronę.

Teraz to nie wystarcza. A ponieważ skserowanie kilkudziesięciu stron kosztuje, więc w Warszawie żądają dostarczenia kserokopii przez podatnika.

Jako jedyny powód zmiany tej praktyki podawane jest powstanie wspomnianego Centrum Obsługi Podatnika. Prawo w tej materii się nie zmieniło. Jedyną podstawą prawną do żądania przedstawienia tego dokumentu może być art. 155 par. 1 ordynacji podatkowej, który pozwala organowi podatkowemu wezwać podatnika do „przedłożenia dokumentów”.

Powstaje pytanie, czy wezwanie do „przedłożenia dokumentów” może oznaczać żądanie przekazania ich kserokopii w celu dołączenia do formularza informacji IN-1. Spytaliśmy o to eksperta (patrz opinia obok).

Co z tajemnicą

Udostępnienie pełnej treści aktu notarialnego rodzi nieuchronnie pytania o gwarancję objęcia tajemnicą skarbową informacji zawartych w akcie notarialnym.

Gminni urzędnicy zapewniają, że wszystko, co dotyczy podatnika, jest chronione tajemnicą i nie ma możliwości, żeby dane wyciekły.

O czym innym mówią pośrednicy na warszawskim rynku nieruchomości. Twierdzą, że wiedzę, za ile poszło konkretne mieszkanie, czerpią z urzędów dzielnicowych. Uważają to za całkiem naturalne.

– Może chodzi o średnie ceny na rynku? – pytamy z niedowierzaniem.

– Nie, w gminie powiedzą pani, za ile zostało sprzedane konkretne mieszkanie, trzeba tylko podać dokładny adres – mówi bez ogródek jeden z pośredników. Dopiero słysząc rosnące zdziwienie, zaczyna się zastanawiać, czy może jednak zbyt dużo nie powiedział. 

OPINIA

Urząd musi wiedzieć tylko, kto zawarł transakcję

Dr hab. Rafał Dowgier prof. w Katedrze Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku

Jedynym powodem, dla którego samorządowy organ podatkowy może żądać przedłożenia aktu notarialnego, jest uzyskanie informacji o stronach transakcji, czyli o tym, kto kupił, a kto sprzedał nieruchomość. Dla celów opodatkowania nieruchomości nie jest potrzebna informacja o cenie nabycia. Także informacji o powierzchni nieruchomości (czyli podstawie opodatkowania) urząd nie powinien czerpać z aktu notarialnego.

Jedyną podstawą prawną do żądania okazania aktu notarialnego może być art. 155 par. 1 ordynacji podatkowej. Na podstawie tego przepisu organ podatkowy może wezwać stronę lub inne osoby m.in. do przedłożenia dokumentów. Wątpliwości budzi to, co rozumieć przez przedłożenie dokumentów. Uważam, że jeżeli miałoby to polegać jedynie na przedstawieniu ich w celu przeczytania przez urzędnika, bez możliwości przekazania kserokopii, to ustawodawca posłużyłby się znanym ordynacji podatkowej zwrotem „okazanie”, a nie „przedłożenie”. Niemożliwe byłoby też przedłożenie dokumentów w formie elektronicznej, a przecież taką możliwość dopuszczają wprost art. 155 oraz art. 159 par. 1 pkt 4a ordynacji. Zgodnie z tym ostatnim przepisem organ powinien wskazać w wezwaniu, czy dokumenty mogą być przedłożone w formie dokumentu elektronicznego lub na informatycznych nośnikach danych. Ustawodawca założył więc możliwość przedkładania dokumentów w formie elektronicznej (ich przesyłania). Moim zdaniem identycznie jest w przypadku przekazywania dokumentów niezbędnych dla załatwienia sprawy mających formę papierową.

]]

Uczniowie klas 4-8 przechodzą na nauczanie zdalne. Czy będzie zasiłek opiekuńczy?

<![CDATA[

Na to pytanie odpowiedział podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. - Zasiłki będą przyznawane tak samo jak wiosną, na takich zasadach gdy będą musiałby być stosowane - odpowiedział premier.

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługiwał rodzicom dzieci do lat 8, w przypadku zamknięcia szkół, przedszkoli i żłobków z powodu epidemii koronawirusa, a także gdy uczęszczanie dzieci do szkół i innych placówek nie będzie możliwe ze względu na obostrzenia sanitarno-epidemiologiczne.

Zasiłek przysługiwał:

- rodzicom dzieci do lat 8,

- ubezpieczonym rodzicom dzieci:

* do 16 lat, które mają orzeczenie o niepełnosprawności;

* do 18 lat, które mają orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności;

* do 24 lat, które mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego;

- ubezpieczonym rodzicom lub opiekunom osób pełnoletnich niepełnosprawnych, zwolnionym od wykonywania pracy z powodu konieczności zapewnienia opieki nad tą osobą.

Nie był on wliczany do limitu przyznawanego na tzw. ogólnych zasadach 60 dni zasiłku opiekuńczego w roku kalendarzowym.

PRZYPOMINAMY KIEDY I KOMU PRZYSŁUGUJE ZASIŁEK

Komu przysługuje dodatkowy zasiłek opiekuńczy na czas opieki nad dzieckiem w związku z zamknięciem z powodu COVID-19 żłobka - klubu dziecięcego - przedszkola – szkoły?

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługuje rodzicom lub opiekunom prawnym dzieci, którzy: opiekują się dzieckiem poniżej 8. roku życia, są objęci ubezpieczeniem chorobowym.

Czy okres dodatkowego zasiłku opiekuńczego wlicza się do limitu 60 dni?

Nie. Okresu wypłaty dodatkowego zasiłku opiekuńczego (14 dni) nie wlicza się do ogólnego limitu 60 dni, które przysługują na opiekę nad chorym dzieckiem do lat 14.

Ile lat mają dzieci objęte dodatkowym zasiłkiem opiekuńczym dla rodziców?

Dzieci poniżej 8. roku życia. Z zasiłku można korzystać nie dłużej niż do dnia poprzedzającego ósme urodziny dziecka. Przykład: Mama wystąpiła o zasiłek opiekuńczy od 16 marca 2020 r. w związku z zamknięciem szkoły. Jej córka urodziła się 22 marca 2012 r. Zasiłek opiekuńczy przysługuje jej od 16 do 21 marca 2020 r.

Jak uzyskać dodatkowy zasiłek opiekuńczy?

Wystarczy złożyć oświadczenie do swojego pracodawcy. Wzór oświadczenia można pobrać na stronie internetowej ZUS www.zus.pl Osoby prowadzące działalność pozarolniczą składają oświadczenie w ZUS.

Jak wypełnić w oświadczeniu okres sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem?

Możesz podać łączny okres opieki nad dzieckiem albo wyłączyć z tego okresu dni, w których nie byłeś zobowiązany pracować, np. sobotę i niedzielę lub dziecko miało zapewnioną opiekę.

Kogo powinienem poinformować pracownik o korzystaniu z zasiłku?

Pracownik powinien poinformować swojego pracodawcę, zleceniobiorca – swojego zleceniodawcę, a osoba prowadząca działalność pozarolniczą – bezpośrednio ZUS.

Kiedy powinienem poinformować o korzystaniu z zasiłku?

W dowolnym momencie, ale od tego uzależniona jest wypłata zasiłku. Bez oświadczenia nie jest możliwa wypłata. Można zgłosić się po wypłatę nawet wstecznie.

Jak liczyć 14 dni dodatkowego zasiłku opiekuńczego?

Zasiłek opiekuńczy jest wypłacany za każdy dzień sprawowania opieki. Jeśli oboje rodzice dziecka pracują, to o dodatkowy zasiłek opiekuńczy może wystąpić jedno z rodziców. Mogą też podzielić się opieką nad dzieckiem w ramach limitu 14 dni. Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługuje rodzicom łącznie przez 14 dni, niezależnie od liczby dzieci wymagających opieki.

Kto finansuje zasiłek?

Zasiłek opiekuńczy oraz dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługują z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Oznacza to, że zasiłki nie obciążają funduszu pracodawców. Nawet jeżeli pracodawca wypłaca zasiłek (w przypadku gdy jest do tego zobowiązany), wypłacone kwoty rozlicza z ZUS.

]]

Ubezpieczenie w KRUS nie przekreśla świadczenia pielęgnacyjnego

<![CDATA[

Wójt odmówił kobiecie przyznania świadczenia pielęgnacyjnego w związku ze sprawowaną opieką nad niepełnosprawnym ojcem. Wskazał, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze dwoma decyzjami uchyliło jego wcześniejsze rozstrzygnięcie i przekazywało sprawę do ponownego rozpoznania. Organ wyjaśnił, że wciąż nie da się ustalić daty powstania niepełnosprawności i z tego powodu nie została spełniona przesłanka przyznania prawa do świadczenia wynikająca z art. 17 ust. 1b ustawy o świadczeniach rodzinnych

Córka ponownie złożyła sprawę do SKO. Podniosła, że stan zdrowia ojca pogarsza się i jest na tyle poważny, że nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Wyjaśniła, że zgodnie ze złożonym oświadczeniem nie wykonuje pracy w gospodarstwie rolnym, które obecnie wydzierżawiła. Zwróciła też uwagę, iż jej najbliższa rodzina nie jest w stanie pomóc w codziennej opiece nad ojcem.

SKO utrzymało w mocy decyzję wójta. Wyjaśniło, że kobieta zwróciła się o ustalenie prawa do świadczenia pielęgnacyjnego w związku ze sprawowaną opieką nad niepełnosprawnym ojcem, który jest osobą zaliczoną do l grupy inwalidów, zaś inwalidztwo powstało w wieku 52 lat. Do akt sprawy zostało dołączone orzeczenie Zespołu do Spraw Orzekania o Stopniu Niepełnosprawności zaliczające ojca do osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym na stałe ze stwierdzeniem, że ustalony stopień niepełnosprawności datuje się od 18 lutego 2020 r. Według Kolegium, w sprawie niestety nie da się ustalić od kiedy ono istnieje, zachodzą też inne wątpliwości.

Według SKO, kobieta złożyła oświadczenie, że nie prowadzi gospodarstwa rolnego oraz nie wykonuje w nim pracy a posiadane gospodarstwo zostało wydzierżawione. Jednak z zaświadczenia wystawionego przez KRUS wynika, iż podlega ona ubezpieczeniu społecznemu rolników w zakresie emerytalno-rentowym oraz wypadkowym, chorobowym i macierzyńskim jako rolnik. Dodatkowo organ ustalił, iż osobami zobowiązanymi do alimentacji w l stopniu względem niepełnosprawnego ojca oprócz córki jest jeszcze kilkoro rodzeństwa, wciąż aktywnych zawodowo.

W ostatecznym rozrachunku SKO uznało, że decyzja organu l instancji ostatecznie odpowiada prawu. W sprawie nie zostały spełnione wszystkie przesłanki wymagane do przyznania świadczenia pielęgnacyjnego.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Sąd 6 października 2020 r. uchylił decyzję SKO. Nie podzielił stanowiska, że przeszkodą przyznania świadczenia pielęgnacyjnego jest fakt podlegania ubezpieczeniu społecznemu rolników w KRUS. Zdaniem WSA oświadczenie o nieprowadzeniu gospodarstwa rolnego nie unieważnia fakt podlegania ubezpieczeniu społecznemu rolników w KRUS, ponieważ nie oznacza ono samo przez się, że rolnik nie zaprzestał pracy w gospodarstwie rolnym.

WSA podkreślił, że samo posiadanie lub własność gospodarstwa nie mogą być kwalifikowane jako jego prowadzenie, jeżeli nie wiąże się z nimi wykonywanie określonej działalności rolniczej.

Wyrok WSA w Krakowie, sygn. III SA/Kr 751/20

]]

Psy pracujące dla fiskusa dostaną więcej czasu na szkolenie

<![CDATA[

Zasadą jest, że pies wykorzystywany w kontrolach celno-skarbowych musi najpierw przejść szkolenie podstawowe o profilu: wyroby tytoniowe, środki odurzające lub innym, zgodnym z bieżącymi potrzebami kontroli. Zwierzęta mogą być potem kierowane na szkolenia doskonalące, uzupełniające lub „współpracy”. Każde z nich pracuje też ze swoim ludzkim przewodnikiem ze skarbówki. Psy co roku są przy tym poddawane centralnej weryfikacji w trakcie szkolenia w celu sprawdzenia ich dalszej przydatności w trakcie kontroli.

Tu właśnie pojawił się problem bo w związku z sytuacją epidemiczną szkolenia przewodników psów służbowych jak i samych zwierząt zostały wstrzymane w okresie od 16 marca do końca maja br. Obecnie są wprawdzie realizowane, ale w ograniczonym zakresie. Innymi słowy wirus doprowadził do „braku możliwości odbycia corocznej obowiązkowej atestacji przez wszystkich przewodników z psami w ośrodku szkoleniowym”.

Rozwiązanie przynosi najnowsza nowelizacja, która wydłuża czas na szkolenie połączone z atestem nawet do dwóch lat od terminów ostatniej weryfikacji (jeśli pies już pracuje dla fiskusa) bądź ukończenia przez zwierzę szkolenia podstawowego (gdy dopiero wchodzi do służby). Nowelizacja wejdzie w życie w ciągu 14 dni od jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.Etap legislacyjny: Rozporządzenia Ministra Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej zmieniające rozporządzenie w sprawie kandydatów na przewodników psów służbowych oraz psów służbowych w Służbie Celno-Skarbowej: w uzgodnieniach międzyresortowych.

]]

Sądy po stronie korzystających z tarczy antykryzysowej

<![CDATA[

Wobec pierwszych regulacji mających złagodzić skutki epidemii koronawirusa od samego początku pojawiało się wiele wątpliwości interpretacyjnych. Część z nich starał się na bieżąco rozwiązywać ZUS, który jest odpowiedzialny za największą część pomocy z tarczy antykryzysowej. Są jednak osoby, którym nie spodobały się jego decyzje i zdecydowały się na odwołania do sądów. Z dobrym dla siebie skutkiem.

Opieszała firma, nieugięty ZUS

Przykładem takiego korzystnego dla skarżącego rozwiązania jest wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie z 9 września 2020 r. (sygn. akt IV U 856/20). Sprawa dotyczyła kobiety, która była zatrudniona na umowie zlecenia. W kwietniu zwróciła się do zleceniodawcy, żeby wystąpił w jej imieniu o postojowe.

Przypomnijmy, że świadczenie to jest jednym z narzędzi wsparcia przedsiębiorców i pracujących na umowach cywilnoprawnych w czasie epidemii. Aby je otrzymać, trzeba spełnić przesłanki z ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (t.j. Dz.U. 2020 r. poz. 374 ze zm.). I tak, zleceniobiorca może ubiegać się o postojowe, jeżeli jego przychód w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku nie przekraczał limitu określonego w art. 15zq ust. 5 pkt 2 wspomnianej ustawy. Dla wniosków składanych w kwietniu i maju wynosił on 15 595,74 zł. Kolejnym warunkiem otrzymania świadczenia jest zawarcie umowy przed 1 kwietnia 2020 r. oraz niepodleganie ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu.

Problem w tym, że w opisywanym przypadku firma wniosek w imieniu zleceniobiorcy złożyła dopiero pod koniec lipca. Tłumaczyła, że powodem była duża liczba podań, które do niej wpłynęły w tej sprawie. W tym czasie kobieta była już jednak zatrudniona w innym przedsiębiorstwie na umowę o pracę.

ZUS decyzją z 22 lipca odmówił jej więc prawa do postojowego. W uzasadnieniu wskazał, że nie spełniła ona warunków do uzyskania tego świadczenia, bo nie został spełniony warunek niepodlegania ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu (art. 15zq ust. 5 pkt 3 ustawy).

Kobieta odwołała się do sądu. Argumentowała, że przekazanie przez płatnika wniosku zleceniobiorcy do ZUS to tylko czynność techniczna, a zatem jej data pozostaje bez prawnego znaczenia.

W odpowiedzi na odwołanie kobiety ZUS wniósł o jego oddalenie w całości, podtrzymując dotychczas prezentowaną argumentację. W ocenie organu rentowego istotne i przesądzające jest, kiedy wniosek o świadczenie postojowe złożył płatnik, a nie zleceniobiorca. ZUS zwrócił jednocześnie uwagę, że ocena przesłanki przychodu oraz kwestia spełnienia przesłanki braku podlegania ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu następuje w odniesieniu do miesiąca poprzedzającego złożenie wniosku. Wnioskodawczyni nie spełnia warunku z art. 15zq ust. 5 pkt 3 ustawy, bo od 1 lipca 2020 r. podlega ubezpieczeniom społecznym jako pracownik.

Zleceniobiorca nie odpowiada za szefa

Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał jednak, że odwołanie kobiety podlegało uwzględnieniu. W uzasadnieniu przypomniał, że w czasie epidemii obowiązujące do tej pory rozwiązania legislacyjne okazały się niewystarczające, aby uchronić określone grupy podmiotów przed utratą środków finansowych na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Dlatego też przygotowane zostały regulacje szczególne. Zdaniem sądu wobec nich konieczne jest zastosowanie wykładni celowościowej. SO w Rzeszowie tak też zrobił przy ocenie prawidłowości zaskarżonej decyzji.

Zgodnie z art. 15zq ust. 2 w przypadku osoby wykonującej umowę cywilnoprawną wniosek (wraz z oświadczeniem o niepodleganiu ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu) składany jest co do zasady za pośrednictwem zleceniodawcy. Oznacza to, że jego autorem jest zleceniobiorca, który inicjuje jego złożenie, a płatnik jedynie go przekazuje. Czynność tego ostatniego w ocenie sądu powinna być zatem postrzegana jako techniczna. Dla oceny przesłanek nabycia prawa do spornego świadczenia miarodajna powinna być więc data, w której dana osoba zwróciła się do zleceniodawcy z wnioskiem.

Tym samym za datę złożenia wniosku, a w konsekwencji oceny przesłanek nabycia prawa do świadczenia postojowego, należy uznać moment jego przedstawienia przez zleceniobiorcę. Skierowanie przez płatnika dokumentów do organu rentowego z opóźnieniem nie może wywoływać negatywnych konsekwencji dla rzeczywistego beneficjenta. Z chwilą ich złożenia nie ma on bowiem wpływu na ich dalsze procedowanie. Mając na względzie powyższe, sąd zmienił zaskarżoną decyzję.

Brak przychodu gorszy niż jego spadek

To zresztą nie pierwsze orzeczenie na korzyść beneficjentów pomocy z tarczy. Wcześniej Sąd Okręgowy w Olsztynie (wyrok z 2 września 2020 r. sygn. akt IV U 1195/20) przyznał prawo do świadczenia postojowego instruktorce fitness (będącej przedsiębiorcą), której ZUS odmówił jego wypłaty. Powód? Jej przychody w następujących po sobie miesiącach wynosiły 0 zł.

Przypomnijmy, że o postojowe mogą się ubiegać przedsiębiorcy (którzy nie zawiesili działalności), jeśli ich przychody spadły o co najmniej 15 proc. w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym składany jest wniosek. A co w sytuacji, gdy zarówno w miesiącu, za który ubiegamy się o postojowe, jak i w miesiącu poprzednim przychody były zerowe (tak właśnie było w przypadku instruktorki)? Interpretacje zarówno organu rentowego, jak i ówczesnego Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (obecnie Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej), były jasne – w takim przypadku świadczenie nie przysługuje ze względu na brak wymaganego spadku przychodów (pisaliśmy o tym DGP z 17 czerwca 2020 r. nr 116 „Nie ma spadku przychodu? Nie będzie postojowego”).

Sąd w Olsztynie uznał jednak inaczej. W uzasadnieniu zaznaczył, że mając na uwadze fakt, iż podstawową regułą obowiązującą w demokratycznym państwie prawnym jest koncepcja racjonalnego ustawodawcy, należy uznać, iż właściwą formą wykładni prawa w niniejszym wypadku będzie wykładnia funkcjonalna. W ocenie SO jednoznacznym zamiarem ustawodawcy w ramach przedstawionego powyżej sporu prawnego było przyznanie pomocy finansowej dla działających w branżach najbardziej poszkodowanych na skutek epidemii koronawirusa.

opinia

Ważny jest cel przepisów

Paweł Matyja adwokat

Uważam, że wykładnia proobywatelska jest jedyną słuszną w przypadku tarczy antykryzysowej. Przepisy te były tworzone dla osób, które na skutek epidemii znalazły się w trudnej sytuacji finansowej. Trudno interpretować je na niekorzyść tych, którym w istocie miały pomóc. Po co?

Czy Sąd Okręgowy w Rzeszowie nagiął przepisy, stosując wykładnię celowościową? Nie. Wyrok jest odważny, ale to dobrze. Obywatelom potrzeba nie tylko dobrego prawa, ale również odważnych sądów. Tym bardziej gdy przychodzi im rozstrzygać w trudnych czasach, dodatkowo na podstawie przepisów dalekich od ideału, przepisów stwarzających pole do różnorodnych interpretacji, a tym samym nadużyć. O niedoskonałości tarczy może świadczyć liczba nowelizacji i obecna w przestrzeni publicznej krytyka niektórych rozwiązań wyrażana przez przedsiębiorców.

Odwołując się do wykładni celowościowej, która ma de facto charakter pomocniczy, sam sąd niejako potwierdził, iż wykładnia językowa nie jest wystarczająca do odkodowania intencji prawodawcy, i uznał, że w polu widzenia należy mieć cel danej regulacji. Uważam, iż w każdym procesie wykładni koniecznym elementem powinno być poszukiwanie celu, co niestety nie dla wszystkich jest oczywiste. Dlatego rozstrzygnięcie rzeszowskiego sądu uważam za trafne.

]]

Fiskus zablokuje także prywatne konta

<![CDATA[

Blokady wszystkich rachunków (zarówno prywatnych, jak i firmowych) potrwają dłużej, bo 96 godziny, a nie jak obecnie 72 godziny.

Będzie też kolejna nowość – bank lub inny podmiot świadczący usługi płatnicze będzie musiał na żądanie szefa KAS wstrzymać realizację podejrzanej transakcji i przelać pieniądze na rachunek wskazany przez fiskusa. Wstrzymane w ten sposób zostaną wszelkie płatności na rzecz podmiotu, któremu skarbówka zablokowała już rachunek.

Resort finansów uzasadnia to koniecznością zajęcia środków należących do podejrzanej firmy, a znajdujących się na rachunkach podmiotów świadczących usługi płatnicze. Podejrzane transakcje będą wstrzymywane na okres, w którym trwa blokada rachunku. Ministerstwo Finansów liczy na to, że zwiększy to skuteczność STIR, czyli Systemu Teleinformatycznego Izby Rozliczeniowej.

Wszystko to wynika z najnowszego projektu nowelizacji ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej i innych ustaw. Nowelizacja nie została jeszcze opublikowana na stronach Rządowego Centrum Legislacji, natomiast jest już w uzgodnieniach. Przewiduje daleko idące zmiany, m.in. w ustawie o Krajowej Administracji Skarbowej i w ordynacji podatkowej.

Nie zmieni się zasada, że jeżeli szacowana kwota zobowiązania podatkowego przekroczy równowartość 10 tys. euro, to blokada będzie mogła być przedłużona o kolejne trzy miesiące.

Natomiast podmiot, któremu zablokowano konto, odzyska szybciej możliwość korzystania z pieniędzy, ale tylko wtedy, gdy złoży zabezpieczenie w wysokości przewidywanej kwoty uszczuplenia zobowiązania podatkowego.

Nie tylko firmowe

Do tej pory resort finansów zapewniał, że blokady nie będą dotyczyć prywatnych rachunków zwykłych osób fizycznych niewykonujących działalności gospodarczej. Najnowszy projekt idzie jednak w tym kierunku.

Przypomnijmy, że przepisy o STIR pozwalają szefowi KAS już od kwietnia 2018 r. blokować na 72 godziny podejrzane rachunki firmowe. Obecnie taką możliwość mają również naczelnicy urzędów celno-skarbowych.

Od lipca 2019 r. w ten sposób mogą być zajmowane także lokaty terminowe i rachunki VAT.

Jeśli szacowana kwota zobowiązania podatkowego przekracza równowartość 10 tys. euro, to blokady mogą być przedłużone na kolejne trzy miesiące.

Skąd jednak pomysł, by blokować również rachunki prywatne?

Resort finansów uzasadnia, że osoby fizyczne wykonujące działalność gospodarczą gromadziły podejrzane środki na prywatnych rachunkach oszczędnościowych, oszczędnościowo-rozliczeniowych oraz na lokatach terminowych, a więc tych, które dziś nie są objęte regulacjami o STIR.

Alicja Sarna, partner i doradca podatkowy w MDDP Michalik, Dłuska, Dziedzic i Partnerzy, zauważa, że zmiana, choć na pierwszy rzut oka wygląda bardzo groźnie, nie będzie dotyczyć jednak prywatnych rachunków każdej osoby fizycznej.

– Chodzi o sytuacje, w których konta są wykorzystywane do wyłudzeń skarbowych. Najwyraźniej fiskus chce w ten sposób zablokować działania przedsiębiorców przelewających pieniądze na prywatne rachunki oraz ich współpracę ze słupami. Można więc zrozumieć intencje ministerstwa, pod warunkiem że nowe przepisy nie będą interpretowane rozszerzająco – mówi ekspertka.

Podobnego zdania jest Piotr Chojnacki, partner i doradca podatkowy w TA&TPT. – Przypomina mi to sytuację, w której hakerzy pracują nad coraz to nowymi wirusami pozwalającymi włamać się do danego systemu, a na każdy taki ruch reagują programiści, opracowując nowe oprogramowanie antywirusowe – komentuje ekspert.

Instytucje płatnicze

O podejrzeniu wykorzystywania prywatnego rachunku do wyłudzeń skarbowych fiskus dowie się od samych banków i SKOK-ów. Będą one musiały, tak jak już dziś to robią w odniesieniu do rachunków firmowych, powiadamiać skarbówkę o swoich uzasadnionych podejrzeniach wykorzystywania rachunków do oszustw podatkowych.

Kolejna projektowana zmiana to nowe obowiązki dla podmiotów świadczących usługi płatnicze (nowy art. 119 zua ordynacji podatkowej).

Zgodnie z ustawą z 19 sierpnia 2011 r. (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 794 ze zm.) są nimi nie tylko banki i SKOK-i, ale też np. instytucje kredytowe oraz udzielające pożyczek.

Szef KAS będzie mógł żądać od nich przekazania informacji o transakcjach wykonywanych przez podejrzane podmioty kwalifikowane (np. o rodzaju i wielkości wartości majątkowych, miejscu ich przechowywania, adresach IP, czasie połączenia z systemem informatycznym instytucji płatniczej).

Informacje te nie będą przekazywane fiskusowi w ramach systemu STIR, lecz drogą elektroniczną, w sposób i w terminie wskazanym w żądaniu szefa KAS.

Inne zmiany

Kolejna nowość również dotyczy banków i SKOK-ów (w tym reprezentujących je organizacji finansowych). Obecnie uiszczają one do Krajowej Izby Rozliczeniowej roczną opłatę za ustalenie wskaźnika ryzyka w wysokość 0,35 zł za każdy raportowany rachunek podmiotu kwalifikowanego. Opóźnienie w przekazaniu informacji o rachunku przekłada się na mniejszą opłatę, a więc bank zyskuje finansowo na nieterminowym raportowaniu informacji do STIR. Po zmianie instytucje finansowe, które przekażą informacje nieterminowo lub niezgodnie z posiadanymi informacjami bądź w ogóle ich nie przekażą, będą podlegać karze pieniężnej.

Projektodawcy chcą natomiast utajnić tożsamość osób zaangażowanych w realizację działań związanych ze STIR.

– Fiskus chce w ten sposób wyeliminować przypadki, w których dana grupa przestępcza będzie wywierać naciski na urzędnika, aby rozstrzygnął sprawę zgodnie z jej interesem – komentuje Piotr Chojnacki. 

Jak działa STIR

System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej pozwala na wymianę informacji między systemem bankowym a administracją skarbową. System bankowy wylicza, na podstawie posiadanych informacji, wskaźnik ryzyka dla poszczególnych podmiotów. Wskaźnik trafia następnie do fiskusa, a ten wykorzystuje go do oceny, czy rachunki założone w banku lub spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej są wykorzystywane do wyłudzeń skarbowych.

Resort finansów zapewniał, że blokady nie będą dotyczyć prywatnych rachunków zwykłych osób fizycznych. Jednak zmienił zdanie

]]

Druga fala koronawirusa: Jaka pomoc dla gospodarki? "Będziemy rekomendować postojowe, zwolnienie z ZUS i mikropożyczki"

<![CDATA[

"Przygotowujemy pakiet rozwiązań gospodarczych. Trzy komponenty, które najbardziej wyłoniły się na przestrzeni tych rozmów (z branżami - PAP) to postojowe, zwolnienie z ZUS i mikropożyczki. Taki pakiet gospodarczy będziemy przygotowywać i rekomendować na Rządowym Sztabie Kryzysowym" - powiedziała Semeniuk.

Wiceminister liczy, że konkretne rozwiązania zostaną zaproponowane jeszcze w tym tygodniu sztabowi kryzysowemu.

Semeniuk poinformowała też, że razem z wicepremierem Jarosławem Gowinem odbyła spotkania z branżą weselną, przedstawicielami handlu oraz branżą fitness, siłowni czy solariów. Jednym z postulatów tych branż jest całkowite odblokowanie ich działalności w możliwie najkrótszym czasie.

]]

Dostałeś niższy zasiłek? Teraz możesz go przeliczyć

<![CDATA[

W trakcie pandemii wielu pracowników pobierało zasiłki na opiekę nad dziećmi lub zasiłki chorobowe. W tym samym czasie pracodawcy korzystali z rozwiązań tarczy antykryzysowej, na przykład zmniejszając pracownikom wymiar etatu, co odbijało się na ich wynagrodzeniach.

- Obniżenie pensji oznaczało niższą wysokość wypłacanych zasiłków opiekuńczych, chorobowych i macierzyńskich – wyjaśnia Iwona Kowalska-Matis regionalny rzecznik prasowy ZUS na dolnym Śląsku.

Zasiłki można teraz przeliczyć

9 października br. weszła w życie zmiana przepisów, która naprawi tę sytuację. Niższe zasiłki, obliczone na podstawie wynagrodzenia obniżonego w związku z Covid-19, można teraz na nowo przeliczyć z zastosowaniem wynagrodzenia, które obowiązywało przed zmianą czasu pracy.

- A to oznacza, że zasiłek będzie wyliczony tak, jak wcześniejsze – sprzed zmniejszenia etatu. Dotyczy to osób, którym pracodawcy na podstawie tarczy antykryzysowej obniżyli wymiar czasu pracy lub wprowadzili mniej korzystne warunki zatrudnienia w okresie pobierania zasiłku – dodaje Kowalska-Matis.

Przeliczenie jest możliwe, jeśli między okresami pobierania wcześniejszego i kolejnego zasiłku nie było przerwy albo, gdy ta przerwa była krótsza niż trzy miesiące kalendarzowe.

Jak to zrobić?

Żeby otrzymać wyrównanie świadczenia, trzeba złożyć wniosek u płatnika zasiłku. Jeśli zasiłki wypłaca sam pracodawca, to wniosek należy przekazać pracodawcy. Pozostałe osoby składają wniosek w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Nie ma sformalizowanego wzoru. Wystarczy, żeby świadczeniobiorca napisał, że występuje o przeliczenie wcześniej wypłaconego zasiłku, niższego w związku z obniżonym wymiarem czasu pracy.

Jeżeli wypłatą zasiłku zajmuje się ZUS, to wniosek można przesłać przez Internet, za pomocą Platformy Usług Elektronicznych ZUS. Na stronie www.zus.pl jest instrukcja, jak to zrobić przy pomocy formularza ZAS-58. ZUS poprosi pracodawcę o potwierdzenie, że zmniejszenie etatu nastąpiło na podstawie przepisów ustawy o COVID-19. Wniosek można także złożyć u swojego pracodawcy, który powinien jak najszybciej przekazać ten wniosek do ZUS, z informacją, że obniżenie etatu było związane z COVID-19. Pracodawca może również skorzystać z formularza ZAS-58 na PUE ZUS, dołączając do niego skan wniosku.

]]

Exit tax nie powinien dotyczyć osób fizycznych. Wyrok jest precedensowy

<![CDATA[

Wskazał, że dyrektywa dotyczy osób prawnych, a nie fizycznych. Poza tym w sprawie chodziło o darowiznę, a co jest objęte podatkiem od spadków i darowizn, jest wyłączone z PIT. Wyrok jest precedensowy, lecz nieprawomocny.

Sąd stwierdził, że matka mieszkająca w Polsce nie musi płacić podatku od niezrealizowanych zysków (zwanego potocznie exit tax), jeśli przekazuje udziały w polskiej spółce synowi mieszkającemu za granicą (nierezydentowi). Wyrok zapadł 7 października br. (sygn. I SA/Bd 375/20) i na razie jest nieprawomocny.

Wcześniej przed tym samym bydgoskim WSA zapadły dwa inne orzeczenia dotyczące exit tax. Ale tamte były niekorzystne dla podatników.

Argumenty przeciw…

Przepisy o exit tax obowiązują w Polsce od 1 stycznia 2019 r. Zasadniczo muszą go płacić osoby fizyczne wyprowadzające z Polski aktywa o wartości przekraczającej 4 mln zł. W wyniku takiej wyprowadzki Polska może bowiem stracić możliwość opodatkowania zysków, które zostały wypracowane w kraju. Exit tax ma temu zapobiegać.

Problem jest jednak z darowiznami przekazywanymi za granicę.

Sprawa rozpoznana przez bydgoski WSA dotyczyła kobiety, która mieszka w Polsce i tu płaci podatki (jest polskim rezydentem podatkowym). Jej syn mieszka za granicą i jest nierezydentem.

Matka, będąc wspólnikiem w polskiej spółce kapitałowej, chciała podarować synowi swoje udziały w tej spółce. Ich wartość przekraczałaby 4 mln zł.

Kobieta uważała jednak, że od wartości przekazanych synowi udziałów nie zapłaci exit tax, bo – jak twierdziła – polskie przepisy (art. 30da–30di ustawy o PIT) są sprzeczne z dyrektywą ATAD, mającą przeciwdziałać unikaniu opodatkowania (dyrektywa Rady UE 2016/1164). Dyrektywa dotyczy bowiem tylko opodatkowania osób prawnych (spółek), a nie fizycznych.

Kobieta uważała ponadto, że nawet gdyby ustawa o PIT miała do niej zastosowanie, to exit tax wchodziłby w grę tylko wtedy, gdyby ona sama się wyprowadzała do innego kraju (zmieniła rezydencję podatkową). Co innego jednak, gdy przenosi za granicę jedynie majątek i to na dodatek przekazuje go w darowiźnie synowi – argumentowała.

Podkreślała, że w związku z darowizną nie uzyska żadnego przysporzenia, które mogłoby podlegać opodatkowaniu PIT. Nie dostanie bowiem niczego w zamian za podarowane synowi udziały.

Ponadto – był to kolejny argument kobiety – ustawy o PIT nie stosuje się do przychodów podlegających opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn (wynika to wprost z art. 2 ust. 1 pkt 3 tej ustawy). Słowem, jakakolwiek darowizna między osobami fizycznymi powinna być wyłączona spod opodatkowania PIT i to zarówno u darczyńcy, jak i u obdarowanego.

Gdyby darowizna na rzecz nierezydenta była inaczej traktowana niż darowizna na rzecz rezydenta, to dochodziłoby do nierównego traktowania podatników, co jest sprzeczne z konstytucją – podkreślała podatniczka.

…i za opodatkowaniem

Argumenty te nie przekonały jednak dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 21 kwietnia 2020 r. (sygn. 0115-KDIT3.4011.228.2020.1.KR) stwierdził, że przepisy o exit tax zawarte w ustawie o PIT mają zastosowanie, gdy wskutek nieodpłatnego przekazania za granicę składnika majątku Polska traci w całości lub w części prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia tego składnika majątku.

Skoro więc wartość przekazanych synowi za granicę udziałów przekroczy 4 mln zł, to matka będzie musiała zapłacić podatek od dochodów z niezrealizowanych zysków – stwierdził organ.

Co na to sąd

WSA w Bydgoszczy zgodził się w pełni z argumentami podatniczki. Stwierdził, że darowizna składnika majątku osobistego na rzecz nierezydenta nie podlega opodatkowaniu podatkiem od niezrealizowanych zysków nawet wtedy, gdy w efekcie Polska straci prawo do opodatkowania przychodów (dochodów) uzyskanych ze zbycia tego składnika.

Powód? U darczyńcy nie powstaje żaden przychód, który można by w ten sposób opodatkować – orzekł sąd.

Dodał, że polskie przepisy o exit tax, zawarte w ustawie o PIT, są przykładem błędnej implementacji unijnej dyrektywy ATAD. Dyrektywa dotyczy bowiem osób prawnych, a nie fizycznych – zwrócił uwagę WSA.

Inne sądy niekorzystnie

Wcześniej, 5 lutego 2020 r. w tym samym WSA w Bydgoszczy zapadły dwa wyroki niekorzystne dla podatników (sygn. akt I SA/Bd 782/19 i sygn. akt I SA/Bd 783/19). Chodziło o darowizny udziałów w spółce cypryjskiej pomiędzy małżonkami. Mąż miał je przekazać żonie, która miała stać się rezydentem innego kraju.

Sąd orzekł, że wskutek tej operacji Polska straci prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia tego składnika majątku (położonego aktualnie na terytorium Polski). Skoro więc wartość rynkowa udziałów przekroczy 4 mln zł, to mąż będzie musiał zapłacić exit tax.

WSA uznał wtedy, że zasada wyłączająca opodatkowanie PIT, jeżeli w sprawie mają zastosowanie inne przepisy – o podatku od spadków i darowizn, mogłaby mieć zastosowanie do żony, czyli obdarowanej. To ona mogłaby być podatniczką w związku z nabyciem darowizny, a nie mąż, bo ten jest darczyńcą.

Nie ma dochodu, nie ma podatku

– Moim zdaniem prawidłowe jest stanowisko sądu wyrażone w najnowszym wyroku z 7 października. Podejście organów podatkowych nie znajduje uzasadnienia w obowiązujących przepisach ani w dyrektywie ATAD – komentuje Patrycja Goździowska, doradca podatkowy i partner w SSW Pragmatic Solutions.

Zwraca uwagę na to, że przekazując darowiznę, podatnik wyzbywa się swojego majątku, nie dostając nic w zamian – ani teraz, ani w przyszłości.

– Tymczasem istotą exit tax jest opodatkowanie tu i teraz przyszłych zysków, które osiągnie podatnik, a których Polska już nie opodatkuje, bo zrealizują się one w innym państwie – podkreśla Patrycja Goździowska.

Na to samo zwraca uwagę Krystian Trzciński, prawnik z SSW. Dodaje, że źródłem problemów jest właśnie błędna implementacja dyrektywy ATAD, co wytknął bydgoski sąd.

– Polski ustawodawca rozszerzył unijne przepisy skierowane do firm na osoby fizyczne. W dodatku objął nimi również sytuacje, w których nie ma związku z prowadzeniem działalności gospodarczej. Takie podejście jest całkowicie błędne i dlatego prowadzi do sporów podatników z organami podatkowymi – podsumowuje ekspert. 

]]