Prezydent podpisał nowelizację ustawy o biegłych rewidentach

<![CDATA[

Nowelizacja przewiduje powołanie Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego, która zastąpi Komisję Nadzoru Audytowego. Agencja ma być tworzona w drugiej połowie 2019 r., a powierzone jej zadania zacznie wykonywać od początku 2020 r.

Wcześniej, uzasadniając zmiany, resort finansów argumentował, że obecnie organ nadzoru publicznego, tj. Komisja Nadzoru Audytowego, nie ma wystarczających narzędzi pozwalających na kontrole jakości usług świadczonych przez firmy audytorskie w tym zakresie, gdyż "system nadzoru publicznego opiera się w dużej mierze na nadzorze pośrednim, w którym istotną rolę odgrywa samorząd zawodowy", a obecne rozwiązania w zakresie nadzoru nad firmami audytorskimi oraz nad biegłymi rewidentami nie są wystarczające.

Według resortu finansów analiza działań podejmowanych przez Polską Izbę Biegłych Rewidentów (PIBR), która do nowelizacji wykonywała znaczną część zadań dotyczących nadzoru publicznego nad firmami audytorskimi pokazała, że samorząd zawodowy nie podejmował wystarczającej aktywności w zakresie sprawowanego przez siebie nadzoru publicznego. Dlatego zdecydowano o powołaniu odrębnego organu nadzoru, tj. Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego.

Głównymi przychodami Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego mają być opłaty za nadzór, pobierane od firm audytorskich, a zadaniem agencji ma być kontrolowanie wszystkich firm audytorskich przez prowadzenie kontroli planowych, doraźnych i tematycznych.

Nowelizacja ustawy oznacza, że pełną odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu nadzoru publicznego nad firmami audytorskimi i biegłymi rewidentami będzie ponosić nowo powołana agencja. Natomiast PIBR zachowa prawo ustanawiania krajowych standardów wykonywania zawodu biegłego rewidenta, zasad etyki zawodowej oraz kontroli doskonalenia zawodowego, a także realizowania zadań dotyczących zatwierdzania i rejestracji biegłych rewidentów.

]]

KE złożyła apelację od orzeczenia Sądu UE w sprawie podatku od sprzedaży detalicznej w Polsce

<![CDATA[

Apelacja nie jest zaskoczeniem, bo KE zapowiadała wcześniej ten krok. "Komisja postanowiła odwołać się Trybunału Sprawiedliwości od wyroku Sądu z 16 maja dotyczącego podatku progresywnego od obrotu detalicznego w Polsce" - przekazały PAP w środę służby prasowe KE.

Zgodnie z procedurami TSUE odwołanie od wyroku Sądu UE może dotyczyć jedynie aspektów prawnych, a nie ustaleń faktycznych sądu; podobnie jak polska kasacja. KE chce od Trybunału wyjaśnień w sprawie "standardu ustalania selektywnego charakteru" podatku. "Wyjaśnienia te będą przydatne Komisji w egzekwowaniu zasad pomocy państwa dotyczących progresywnych podatków obrotowych" - zaznaczyła KE.

Po zamknięciu fazy pisemnej w postępowaniu odwoławczym, które trwa teraz, możliwa jest rozprawa i dopiero później zapadnie ostateczny wyrok. Średnio sprawy apelacji w TSUE trwają nieco ponad rok.

Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej zakładała wprowadzenie dwóch stawek podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Podatek miał obowiązywać od września 2016 roku. Wówczas jednak KE wszczęła postępowanie o naruszenie prawa unijnego przez Polskę. Bruksela argumentowała wtedy, że konstrukcja podatku może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną. Stwierdziła następnie, że podatek został wprowadzony w życie w sposób niezgodny z prawem. Wydała też nakaz zawieszenia stosowania podatku do czasu zakończenia jego analizy przez urzędników w Brukseli.

Polska nie zgodziła się z tym stanowiskiem, ale pobór podatku został zawieszony. Na przełomie listopada i grudnia 2016 roku skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na decyzję KE. Przekonywano w niej, że KE dokonała błędnej kwalifikacji podatku jako pomocy państwa. Polska zaskarżyła decyzję KE w całości. Zarzuciła też w niej KE m.in. naruszenie unijnego prawa poprzez nakazanie niezwłocznego zawieszenia stosowania progresywnej skali polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Resort finansów argumentował wtedy, że reakcja KE może być uznana za dyskryminację Polski w kontekście podobnych podatków funkcjonujących we Francji i Hiszpanii.

W wydanym w maju wyroku Sąd UE uznał, że KE się pomyliła. Doszedł do wniosku, że KE "nie mogła słusznie wywieść istnienia selektywnych korzyści towarzyszących podatkowi od sprzedaży detalicznej z samej tylko progresywnej struktury tego nowego podatku".

W rządzie trwają obecnie prace nad wprowadzeniem na nowo podatku od hipermarketów. Resort finansów informował, że już uwzględnił te daninę w planach budżetowych. Odwołanie KE nie ma w tej sprawie znaczenia, bo nie ma ono skutku zawieszającego dla spornej ustawy. Rządzący mogą się wprawdzie wstrzymać z pracami aż do ostatecznego rozstrzygnięcia, jednak nie mają takiego obowiązku.

]]

Co dalej z podatkiem cyfrowym? Donald Trump może pokrzyżować plany Polski

<![CDATA[

Już pobieżna analiza wypowiedzi przedstawicieli USA pokazuje, że administracja Trumpa zamierza wszelkimi metodami zwalczać rodzące się w niektórych państwach unijnych pomysły na opodatkowanie gospodarki cyfrowej. Danina uderzy bowiem w największe amerykańskie koncerny technologiczne. O twardym stanowisku Stanów Zjednoczonych przekonała się właśnie będąca w awangardzie wprowadzania digital tax Francja, która już zderzyła się z USA.

Waszyngton zapowiedział wszczęcie dochodzenia, twierdząc, że danina może nieuczciwie i arbitralnie uderzać w amerykańskie korporacje. Także w Polsce entuzjazm wobec podatku, którego gorącym orędownikiem jest premier Mateusz Morawiecki, powoli słabnie. Zapewne do wyborów projekt nie zostanie poddany konsultacjom i nie wiadomo, czy tak jak planował rząd, firmy zaczną go płacić w przyszłym roku.

– Zakładamy, że Polska nie będzie się spieszyła z wprowadzeniem podatku i poczekamy na kolejne kroki w tej sprawie ze strony Komisji Europejskiej. Tym bardziej że podatek cyfrowy jest na liście priorytetów nowej szefowej KE Ursuli von der Leyen – mówi nasz informator z rządu.

Źródła z Ministerstwa Finansów, w którym projekt ustawy jest pisany, wskazują z kolei, że jeszcze kilka dni temu obowiązywał wariant, że dokument zostanie przekazany do konsultacji publicznych do końca lipca. – Na razie ma jednak zostać w konsultacjach wewnątrz resortu. Czekamy na sygnał polityczny, co dalej – twierdzi nasz rozmówca.

Oficjalnie MF informuje, że „jest za wcześnie na przekazanie szczegółowych informacji” i zapewnia, że konstrukcja daniny zostanie skonsultowana z zainteresowanymi stronami.

Punktem wyjścia dla polskich rozwiązań, podobnie jak i tych we Francji, Włoszech, w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Austrii, jest projekt dyrektywy dotyczącej podatku od usług cyfrowych, który KE zaproponowała w marcu 2018 r. Nie znalazł on jedna akceptacji wszystkich państw członkowskich zarówno na poziomie rozwiązania docelowego, jak i tymczasowego. Co nie znaczy, że poszczególne kraje nie mogą pracować nad swoimi wersjami daniny.

Mateusz Morawiecki od początku był zwolennikiem opodatkowania cyfrowych gigantów, a Polska aktywnie włączała się w prace zarówno na forum Unii, jak i OECD. Podatek cyfrowy miał być także jednym ze źródeł finansowania pakietu obietnic wyborczych PiS. Kilka miesięcy temu kancelaria premiera podała, że można się z niego spodziewać nawet 1 mld zł wpływów. Z naszych ustaleń wynika, że kwota ta jest mało realna i nie podpisuje się pod nią resort finansów. Skąd się wzięła? To szacunki grupy niezależnych ekspertów, kierowanej przez dr. Grzegorza Kolocha. W raporcie opublikowanym na stronie internetowej Ministerstwa Cyfryzacji zespół wyliczył, że możemy liczyć na ok. 1 mld zł dochodu z podatku, a tym samym znajdziemy się na szóstej pozycji w UE, jeśli chodzi o wielkość wpływów, chociaż pod względem rozwoju gospodarki i społeczeństwa cyfrowego zajmujemy odległe, dopiero 24. miejsce.

Zupełnie inaczej przedstawiają się wyliczenia MF. Chociaż resort nie podaje wysokości stawki podatku czy podstawy opodatkowania, to w oficjalnym dokumencie, który wysłaliśmy do Brukseli, pojawiła się kwota 217,5 mln zł, które chce z niego zebrać w przyszłym roku fiskus. Do tej sumy też jednak nie warto się przywiązywać, bo dwa tygodnie temu wiceminister finansów Leszek Skiba mówił w radiu Tok FM już o ok. 0,5 mld zł.

– Wszystko zależy od tego, jaka zapadnie decyzja polityczna. Można powiedzieć, że wpływy z podatku powinny zamknąć się w przedziale 0,2–0,5 mld zł. Zakładamy, że nasze rozwiązanie będzie rozsądne – twierdzi nasz rozmówca z MF, ale nie precyzuje, co słowo „rozsądne” oznacza.

Wytyczne KE wskazywały, że stawka powinna zawierać się w przedziale 1–5 proc. przychodów, a dodatkowo dotyczyć spółek o globalnych przychodach przekraczających 750 mln euro, które minimum 25 mln euro osiągają w kraju, gdzie będzie wprowadzony podatek. Francuzi postawili na stawkę 3 proc. i oszacowali, że w pierwszym roku ich budżet dostanie ok. 400 mln euro. Wiadomo, że podatek zapłaci ok. 30 podmiotów, ale najmocniej uderzy on w GAFA, czyli Google, Amazon, Facebook i Apple.

Opóźnienie we wdrażaniu daniny w Polsce należy łączyć z oporem, jaki stawiają właśnie USA. Na przełomie sierpnia i września przyleci do nas z dwudniową wizytą Donald Trump. Wtedy też znany będzie projekt przyszłorocznego budżetu. Znalezienie się w nim podatku byłoby zgrzytem dyplomatycznym. Zwłaszcza że negocjujemy z Amerykanami stałe bazy żołnierzy USA w Polsce i zakup samolotów F-35. Na początku maja przed podatkiem ostrzegał nas Kevin Hassett, szef Rady Doradców Ekonomicznych Trumpa (w ciągu kilku tygodni odejdzie z tego stanowiska). – Jest ryzyko, że Polska idzie w złym kierunku, jeżeli zacznie odstraszać inwestycje zagraniczne, które stanowią siłę napędową kraju. Jako przykład posłużyć może dyskusja o podatku cyfrowym. Dlaczego uderzać w amerykańskie firmy internetowe dokuczliwym podatkiem cyfrowym, który na dodatek jest trudny w egzekucji? – mówił Hassett podczas wizyty w Warszawie.

Amerykanie blokują też prace nad daniną na forum światowym, m.in. w OECD i w ramach G20. Zwolennicy opodatkowania technologicznych gigantów nie ustają jednak w staraniach, aby uczynić tę kwestię elementem międzynarodowej debaty. Minister finansów Francji Bruno Le Maire powiedział w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Guardian”, że jego kraj nie podda się presji USA i dopóki nie będzie globalnych ram dla opodatkowania firm czerpiących zyski z gospodarki cyfrowej, Paryż będzie miał własne rozwiązania. Minister liczy, że odbywający się w tym tygodniu we Francji szczyt G7 będzie okazją do wypracowania kompromisu w sprawie podatku, który mógłby być podstawą do dalszych prac w OECD.

Polska zapewne zdecyduje się na razie działać pod parasolem UE z nadzieją, że nowa szefowa KE podejmie próbę wypracowania w tej sprawie jakiegoś stanowiska akceptowalnego np. dla Irlandii, która ze względu na niskie podatki przyciąga do siebie globalne koncerny.

– Będę się starała o sprawiedliwe podatki zarówno dla biznesu, który ma tradycyjne siedziby, jak i funkcjonującego w świecie cyfrowym. Gdy technologiczni giganci osiągają ogromne zyski w Europie, to jest w porządku, mamy otwarty rynek i lubimy konkurencję. Ale jeśli osiągają te zyski, korzystając z naszego systemu edukacji, naszych wykwalifikowanych pracowników, naszej infrastruktury i naszego zabezpieczenia społecznego. Jest niedopuszczalne, aby osiągali te zyski, ledwie płacąc podatki. Jeśli chcą skorzystać, muszą dzielić ciężar – mówiła tuż przed głosowaniem swojej kandydatury w Parlamencie Europejskim Ursula von der Leyen. 

]]

Ile zapłacimy za pracownicze plany kapitałowe? Oficjalne dane nie mówią o kosztach

<![CDATA[

Pierwsi klienci wybierający PPK – a więc największe firmy, które wczoraj mogą wybierać plan dla swoich pracowników – będą mieli najtrudniej. Nie mają żadnych obiektywnych mierników, którymi mogliby się kierować przy podejmowaniu decyzji. Żadna z instytucji nie jest w stanie pokazać efektów inwestowania w poszczególnych subfunduszach, bo projekt jest dopiero na starcie. Jedyna w miarę obiektywna i uniwersalna liczba, jaką można próbować porównać, to koszty bieżące każdego z subfunduszy.

Co się na nie składa? Przede wszystkim opłata za zarządzanie. Instytucje prowadzące PPK deklarują, że wezmą mniej niż ustawowy limit (0,5 proc. aktywów), najczęściej opłata waha się od 0,2 do 0,5 proc., większość też wprowadziła promocję i do połowy 2020 r. (a nawet do końca przyszłego roku) nie pobiera opłaty wcale. Ale to nie są wszystkie wydatki, jakie wiążą się z funkcjonowaniem PPK, a które można finansować z aktywów. Oprócz opłaty za zarządzanie mamy więc jeszcze nakłady na depozytariusza i agenta transferowego oraz bezpośrednie koszty transakcyjne (np. prowizje brokerskie, opłaty za przechowywanie aktywów) i koszty pośrednie, związane z rodzajem instrumentów, jakie fundusze będą kupować.

Kalkulacje całości kosztów instytucje podają w kluczowych informacjach dla inwestora, dostępnych na portalu mojePPK.pl. To on jest – przynajmniej teoretycznie – oficjalnym źródłem danych dla pracodawców, którzy muszą wybierać PPK. Problem w tym, że tylko z pozoru dane opublikowane na mojePPK.pl są według jednego standardu. Wszystko przez unijną regulację PRIIP (od Packaged Retail and Insurance-based Investment Products), której wymogi PTE muszą już spełniać, a TFI cieszą się jeszcze ze zwolnienia z tego obowiązku. Skutek jest taki, że fundusze inwestycyjne nie podają w swoich kalkulacjach kosztów transakcyjnych, a powszechne towarzystwa emerytalne tak. W efekcie subfundusz o tej samej zdefiniowanej dacie i porównywalnym profilu ryzyka z punktu widzenia klienta już na wstępie wydaje się droższy w PTE od oferowanego przez TFI.

– To, że fundusze emerytalne muszą przygotowywać kluczowe informacje dla inwestorów bazujące na metodzie prezentowania kosztów według PRIIP, oznacza, że uczestnicy funduszy inwestycyjnych i emerytalnych będą mieli do dyspozycji informacje nieporównywalne – mówi Aleksandra Leszczyńska, rzeczniczka prasowa Grupy AXA. Grupa AXA oferuje PPK poprzez swoje TFI. Inaczej niż Aegon, który sprzedaje PPK poprzez swoje PTE. Marcin Pawelec, rzecznik prasowy Aegona, mówi, że podawanie pełnego zakresu – tak jak robi jego firma – jest zwykle równoznaczne z pokazaniem wyższych kosztów niż u konkurencji. Rzeczywiście subfundusz Aegona DFE 2025 skalkulował łączne koszty – według wersji z 26 czerwca – na 0,54 proc. aktywów. A podobny subfundusz w AXA – SFIO 2025 – ma kosztować 0,45 proc. aktywów rocznie. Inny przykład, wybrany losowo: koszt w oferowanym przez PTE Nationale-Nederlanden subfunduszu DFE 2040 to 0,69 proc. aktywów rocznie. Jego odpowiednik w TFI PKO BP – SFIO 2040 – miałby kosztować 0,51 proc.

– Z uwagi na te różnice, oprócz dokumentów przedstawienia obowiązkowych, zgodnych z PRIIP, rozważamy też przygotowanie dodatkowej prezentacji kosztów obsługi w takim formacie, aby były one podane według metodologii dla TFI – mówi Marcin Pawelec.

Przedstawiciele TFI – tych, które odpowiedziały na nasze pytania, bo nie wszystkie chciały to komentować – odrzucają sugestię, że dzięki regulacyjnej dychotomii są uprzywilejowane już na samym starcie PPK. Jan Morbiato z NN Investment Partners mówi, że trudno mówić o uprzywilejowaniu, jeżeli instytucje finansowe stosują się do obowiązujących przepisów prawa. – W różnego rodzaju rankingach, pod względem prezentowanych kosztów, PTE rzeczywiście mogą wypadać gorzej niż TFI, ale pamiętajmy, że w procesie kontraktowania PPK zasadą jest przetarg, w którym podmioty zatrudniające dopytują o wszelkie koszty funkcjonowania funduszy również w oderwaniu od informacji wymaganych prawem – mówi. Przedstawiciele TFI Pekao są zaś zdania, że „ze względu na relatywnie i nieproporcjonalnie niedużą skalę takich kosztów nie zniekształca to obrazu sytuacji”. Aleksandra Leszczyńska z Grupy AXA uważa natomiast, że przy okazji dyskusji o kosztach – które w większości i tak są niskie, a na dodatek limitowane – można zwrócić uwagę pracodawcom, że przy braku historii działalności inwestycyjnej kluczowym kryterium powinna stać się jakość serwisu. O tym, że to nie wielkość kosztów będzie miała decydujące znaczenie, przekonani są również w Aviva TFI. – Biorąc pod uwagę poziom kosztów transakcyjnych, nie wydaje się, aby miał on istotny wpływ na decyzje pracodawców czy też inwestorów – mówi Bohdan Białorucki, rzecznik Avivy.

W towarzystwach emerytalnych patrzą na sprawę inaczej. Grzegorz Chłopek, prezes Nationale-Nederlanden PTE, mówi, że oferty podmiotów prowadzących pracownicze plany kapitałowe powinny być możliwe do porównania. – Informacja o wszystkich kosztach prowadzenia PPK może być istotnym elementem wyboru danej instytucji finansowej przez pracodawców. Dlatego warto się zastanowić nad wprowadzeniem jednolitych wymogów dla wszystkich instytucji finansowych, które oferują PPK – mówi prezes Chłopek.

Co na to Grupa PFR, która ma wiodącą rolę w projekcie PPK? Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, zwraca uwagę, że nadzór nad instytucjami oferujący pracownicze plany kapitałowe sprawuje Komisja Nadzoru Finansowego. – Ale w trybie konsultacji, które prowadzimy z KNF na bieżąco, omówimy ten problem. Zależy nam, aby oferty PPK były porównywalne – mówi Bartosz Marczuk. 

0,5 proc. aktywów – ustawowy limit opłaty za zarządzanie, nałożony na PPK

13 proc. wzrost inwestycji w 2022 r. w scenariuszu realistycznym Polityki Insight w analizie wpływu PPK na gospodarkę

]]

Od dziś 500+ na każde dziecko

<![CDATA[

Od dziś program 500+ zaczyna działać w nowej, rozszerzonej formule. O ile do tej pory rodzic mógł uzyskać świadczenie na każde drugie i kolejne dziecko, to na pierwsze (lub jedyne) tylko po spełnieniu kryterium dochodowego. Wspomniany próg przestał właśnie obowiązywać. Dzięki temu 500 zł będzie przysługiwać na wszystkie dzieci, które nie skończyły 18 lat, w tym również te przebywające w rodzinnych i instytucjonalnych formach pieczy zastępczej oraz domach pomocy społecznej. W efekcie wsparciem rządowego programu będzie objętych 6,8 mln małoletnich.

Wnioski o przyznanie 500+ można w tym miesiącu składać tylko on-line, od sierpnia zaś także w tradycyjnej, papierowej formie w gminie. Co istotne przyznane teraz pieniądze będą wypłacane przez wyjątkowo długi okres świadczeniowy, który potrwa aż do końca maja 2021 r. To oznacza, że w przyszłym roku nie trzeba będzie w ogóle składać wniosku. Zaś każdy kolejny okres wypłaty 500 zł na dziecko będzie zaczynał się 1 czerwca, a składanie dokumentów będzie ruszać od lutego.

trzy pytania

Szybka wypłata świadczeń jest naszym priorytetem

Czy samorządy są przygotowane do startu programu 500+ w nowej, rozszerzonej formule?

Dla rządu to priorytet, żeby wsparcie do rodzin trafiało jak najszybciej. Dlatego ministerstwo od samego początku funkcjonowania programu wspierało i wspiera samorządy w realizacji jego obsługi – zarówno od strony organizacyjnej, jak i finansowej. Wzorem lat ubiegłych podjęliśmy wiele działań, aby zapewnić sprawny przebieg procesu przyjmowania wniosków, przyznawania świadczeń na nowych zasadach i ich wypłaty. Przygotowaliśmy m.in. podręcznik dla samorządów o zmianach w ustawie. Nie tylko rozszerzyliśmy formułę programu, ale też uprościliśmy procedury. Zmniejszenie obciążeń biurokratycznych – brak decyzji przy przyznaniu świadczenia, znacznie prostszy i krótszy wniosek oraz brak kryterium dochodowego – to czynniki, które powinny przyczynić się do tego, że cały proces obsługi wniosków, mimo że będzie ich więcej, przebiegnie sprawnie. Wierzę, że gminy bardzo dobrze poradzą sobie z obsługą większej liczby wniosków.

Czy w związku z tak znacznym zwiększeniem liczby wniosków system Emp@tia, przez który będą wpływały do gmin te składane przez Internet, nie będzie sprawiał problemów?

Liczymy się z tym, że coraz więcej rodziców będzie składać wnioski online – już od 1 lipca. Żeby cały proces przebiegał sprawnie i zgodnie z nowymi zasadami, zostały opracowane nowe kreatory służące do złożenia wniosku przez internet. Przeprowadziliśmy testy wydajnościowe oraz przegląd wszystkich kreatorów wniosków pod względem ich funkcjonalności i zgodności z nowymi przepisami. Podjęliśmy działania optymalizujące i stabilizujące pracę systemu. Dodatkowo MRPiPS na czas wdrożenia powołał specjalny sztab, który ma szczegółowo monitorować sytuację i rozwiązywać na bieżąco ewentualne trudności.

Czy są zabezpieczone pieniądze w budżetach wojewodów, tak aby pierwsze wypłaty świadczeń mogły ruszyć już w lipcu?

W budżetach wojewodów są zabezpieczone środki nie tylko na wypłaty pierwszych świadczeń należnych za lipiec, ale też na wypłaty wszystkich świadczeń za ten miesiąc przysługujących osobom uprawnionym. Pieniądze są przekazywane samorządom przez wojewodów na bieżąco (tj. wg zgłaszanego przez nie zapotrzebowania). Nie ma żadnego zagrożenia co do finansowego zabezpieczenia programu, zarówno w tym jak i w następnym roku.

Jak złożyć wniosek za pomocą bankowości elektronicznej Krok 1 Zaloguj się na stronie internetowej swojego banku

Skorzystanie z bankowości elektronicznej jest wygodnym i szybkim sposobem na złożenie wniosku bez konieczności odwiedzania urzędu, zwłaszcza że wnioski papierowe będzie można składać dopiero od sierpnia. W tym celu rodzic powinien zalogować się na stronie internetowej swojego banku i poszukać tam zakładki, w której są umieszczone informacje na temat programu 500+, instrukcje dotyczące wypełniania wniosku oraz jego druk, który należy wypełnić i wysłać. Poza e-bankowością przepisy przewidują też dwa inne kanały przesyłania wniosków on-line – system Emp@tia oraz PUE ZUS. W obu przypadkach trzeba najpierw założyć na tych portalach konto, chyba że rodzic zrobił to już wcześniej.

Krok 2 Wypełnij wniosek

Z uwagi na brak kryterium dochodowego wniosek o przyznanie świadczenia wychowawczego jest teraz krótszy i prostszy do wypełnienia. Liczy cztery strony i wymaga wpisania podstawowych danych wnioskodawcy oraz dzieci, na które ma być przyznane świadczenie, a także urzędu, który w gminie zamieszkania rodzica odpowiada za prowadzenie postępowania w sprawie 500+. Część danych, które trzeba podać w poszczególnych rubrykach, będzie wypełniać się samoczynnie, bo bank zna imię, nazwisko, numer telefonu, adres e-mail osoby starającej się o świadczenie i numer konta, na które mają być przesyłane pieniądze.

Krok 3 Sprawdź, czy formularz trafił do gminy

W procesie wnioskowania o świadczenie wychowawcze bank jedynie przesyła formularz do gminy przez przekierowanie go do właściwego samorządu za pośrednictwem systemu informatycznego Emp@tia. Za dalsze działania z nim związane – w tym jego rozpatrzenie, weryfikację zawartych danych oraz przyznanie świadczenia – odpowiada ośrodek pomocy społecznej lub inny urząd zajmujący się obsługą 500+. Dlatego należy sprawdzić, czy na adres e-mail podany we wniosku wpłynęło urzędowe poświadczenie odbioru (UPO), czyli informacja potwierdzająca, że na pewno dotarł on do urzędu.

Krok 4 Czekaj na e-mail z informacją o przyznaniu świadczenia

Jeszcze w poprzednich okresach świadczeniowych przyznanie 500 zł na dziecko następowało w formie decyzji administracyjnej, którą rodzic otrzymywał na papierze. Od 1 lipca już tak nie jest. Urząd po ustaleniu, że osoba spełnia warunki do uzyskania świadczenia, zamiast decyzji, prześle jej informację w tej sprawie na adres e-mail widniejący we wniosku. Gdyby jednak okazało się, że 500 zł na dziecko nie należy się rodzicowi, to tak jak do tej pory otrzyma on decyzję, która zostanie przesłana w formie tradycyjnej.

DGP odpowiada na pytania i wątpliwości dotyczące zmian w rządowym programie finansowego wsparcia dzieci

Czy rodzic może na jednym wniosku ubiegać się o 500 zł na drugie dziecko na nowy okres świadczeniowy oraz o 500 zł na pierwszego potomka, na którego dotychczas nie był uprawniony do wsparcia?

TAK. Rodzice, którzy mają przyznane pieniądze na drugie i kolejne dzieci na okres świadczeniowy rozpoczęty 1 października 2018 r. i kończący się 30 września br., składają od 1 lipca jeden wspólny wniosek na wszystkie dzieci, a więc również na najstarszego potomka, który dotychczas nie był objęty wsparciem programu z uwagi na niespełnienie kryterium dochodowego. W takiej sytuacji gmina przyzna rodzicowi świadczenie na pierwsze dziecko od 1 lipca do 31 maja 2021 r., bo następny okres świadczeniowy będzie wyjątkowo przedłużony, a na drugiego i kolejnych potomków od 1 października do 31 maja 2021 r.

Czy złożenie wniosku o świadczenie wychowawcze dopiero we wrześniu może oznaczać, że pieniądze z wyrównaniem od lipca mogą być wypłacone nawet w listopadzie?

TAK. Co do zasady przepisy gwarantują, że każdy rodzic, który złoży wniosek o 500+ na jedyne lub pierwsze dziecko (obecnie bez prawa do świadczenia) między 1 lipca a 30 września br., otrzyma pieniądze z wyrównaniem od lipca. Jeśli formularz zostanie złożony w lipcu lub sierpniu, maksymalny czas dla gminy na wypłatę pieniędzy mija 31 października. Może się więc zdarzyć tak, że rodzic otrzyma w październiku wsparcie za cztery miesiące w łącznej kwocie 2000 zł, a w kolejnych miesiącach, aż do maja 2021 r., będzie uzyskiwał już po 500 zł. Nie ma jednak przeszkód, aby wsparcie było wypłacone wcześniej – będzie to zależało od tempa rozpatrywania wniosków przez samorządy. Gdy rodzic złoży dokumenty we wrześniu, to w myśl przepisów wyrównanie od lipca cały czas będzie mu przysługiwać, ale ostateczny termin na jego wypłatę upłynie 30 listopada. To oznacza, że może w listopadzie otrzymać skumulowane wsparcie za pięć miesięcy. Zawnioskowanie o 500+ dopiero w październiku będzie z kolei skutkować tym, że nie będzie wypłaty zaległych świadczeń – będą one przysługiwać od tego miesiąca do maja 2021 r.

Czy po zmianie przepisów samotny rodzic wciąż musi mieć ustalone alimenty na dziecko, aby mógł otrzymać świadczenie wychowawcze?

NIE. Z treści ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci zostały usunięte przepisy, które zakładały, że osoba deklarująca samotne wychowywanie dziecka musi do wniosku dołączyć tytuł wykonawczy pochodzący lub zatwierdzony przez sąd potwierdzający ustalenie alimentów. W związku z tym, że obecnie 500+ ma przysługiwać na każde dziecko, które nie skończyło 18 lat bez żadnych dodatkowych warunków, zrezygnowano z tego wymogu.

Czy jeśli rodzic dziecka, które urodziło się w maju, złoży teraz wniosek o przyznanie 500+, otrzyma pieniądze za wcześniejsze miesiące?

NIE. Od dziś obowiązuje art. 18 ust. 2a ustawy, który daje rodzicom więcej czasu na załatwienie formalności związanych z uzyskaniem świadczenia na nowo narodzone dziecko. Zgodnie z nim, jeśli wniosek o 500+ wpłynie w ciągu trzech miesięcy od dnia jego przyjścia na świat, to świadczenie zostanie przyznane i wypłacone z wyrównaniem od tego momentu. To rozwiązanie ma zastosowanie wobec dzieci, które urodzą się od 1 lipca br. (i później). Dlatego, gdy maluch przyszedł na świat w maju, a rodzic zgłosi się po 500+ dopiero w tym miesiącu, to nie ma możliwości, aby otrzymał pieniądze za czerwiec i maj. Świadczenie zostanie mu przyznane od lipca włącznie.

Czy jeśli rodzic ma dzieci w wieku szkolnym, może w jednym wniosku ubiegać się o 500+ oraz 300+ na wyprawkę szkolną?

NIE. Oprócz wniosków o 500+ od dziś gminy przyjmują też składane przez internet formularze o przyznanie świadczenia z programu „Dobry start”. Jest to jednorazowe wsparcie w wysokości 300 zł na każde uczące się dziecko, do skończenia przez nie 20 lat (lub 24 lat, jeśli jest niepełnosprawne). Rodzic, który chce otrzymać to świadczenie, musi złożyć odrębny wniosek. Może to zrobić za pomocą bankowości elektronicznej – w sposób analogiczny jak zostało to opisane powyżej – lub w portalu Emp@tia (nie ma możliwości wnioskowania za pośrednictwem PUE ZUS). Od 1 sierpnia wniosek o 300+ będzie można składać papierowo.

Czy w sytuacji gdy członek rodziny przebywa lub pracuje w innym kraju UE, wniosek o 500+ będzie tak jak dotychczas przekazywany do wojewody?

TAK. Mimo zmian w ustawie procedura postępowania w przypadku takich wniosków nie zmienia się. Jeśli rodzic przebywa lub pracuje za granicą, dokumenty zostaną przekazane do wojewody, a ten na podstawie przepisów o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego ustali, który kraj jest właściwy do wypłaty świadczeń na dzieci.

Czy brak kryterium dochodowego oznacza, że każda osoba ubiegająca się o 500+ nie musi już dołączać do niego dodatkowych dokumentów?

Nie. Wprawdzie większość osób będzie zwolniona z tego obowiązku, ale w niektórych indywidualnych sprawach będzie to konieczne. Na przykład opiekun prawny będzie musiał przedstawić orzeczenie sądu, potwierdzające, że został nim ustanowiony. Gdy o 500+ będzie starała się osoba zajmująca się dzieckiem, będąca w trakcie postępowania o jego przysposobienie (tzw. opiekun faktyczny), konieczne będzie dołączenie zaświadczenia z sądu lub ośrodka adopcyjnego w tej sprawie. Wreszcie, gdy rodzic jest rozwiedziony lub w separacji, również musi pokazać orzeczenie sądu poświadczające ten fakt. 

]]

Kalendarz przedsiębiorcy: Jak złożyć sprawozdanie finansowe? [TERMINY]

<![CDATA[

Procedura sporządzania i składania sprawozdań finansowym wbrew pozorom nie zmieniła się. Zmianie uległa forma raportów, gdyż nowela ustawy o rachunkowości 1 października minionego roku zobligowała firmy do sprawozdawczości w postaci XML. Terminy nie zmieniły się. Oto najważniejsze, przyszłe i minione daty związane z rocznymi raportami.

31 marca 2019 roku

To był ostatni dzwonek na samo sporządzenie sprawozdania finansowego. Najwięcej trudności przysporzył wówczas podpis sprawozdania. Raport w postaci XML musi być opatrzony podpisem elektronicznym przez osobę, której powierzono prowadzenie ksiąg rachunkowych oraz kierownika jednostki. Chodzi zatem o każdego członka zarządu i osobę odpowiedzialną za księgowość w firmie. Bez względu na to, gdzie funkcjonuje zarząd firmy i czy w jego skład wchodzą cudzoziemcy - podmioty powinny posiadać podpis elektroniczny. Chodzi o kwalifikowany podpis elektroniczny lub Profil Zaufany.

30 kwietnia 2019 roku

To termin na złożenie sprawozdania dla osób fizycznych. Podatnicy PIT, którzy prowadzą księgi rachunkowe i mają obowiązek sporządzania sprawozdań finansowych, przekazują e-sprawozdania Szefowi Krajowej Administracji Skarbowej. Podmioty te mogły to zrobić za pośrednictwem ministerialnej aplikacji e-Sprawozdania Finansowe albo wykorzystując komercyjne programy do księgowości elektronicznej.

30 czerwca 2019 roku

Kolejny etap to zatwierdzenie dokumentu, co nie wymaga firmy elektronicznej. Roczne sprawozdanie finansowe jednostki podlega zatwierdzeniu przez organ zatwierdzający (zarządu firmy) nie później niż 6 miesięcy od dnia bilansowego. Jeśli zatem firma rozlicza się zgodnie z rokiem kalendarzowym – termin na zatwierdzenie sprawozdania mija 30 czerwca 2019 roku. Co istotne, roczne sprawozdanie finansowe, sprawozdanie z badania, jeżeli podlegało ono badaniu, odpis uchwały bądź postanowienia organu zatwierdzającego o zatwierdzeniu rocznego sprawozdania finansowego i podziale zysku lub pokryciu straty, a w przypadku jednostek - które są do tego zobowiązane - także sprawozdanie z działalności, raportuje się właściwym dla jednostki organom.

10 lipca 2019 roku

To termin ważny m.in. dla fundacji i stowarzyszeń. Podatnicy CIT, którzy nie są wpisani do KRS, a których roczne raporty badane są przez biegłego rewidenta składają w tym terminie zatwierdzone sprawozdania finansowe do urzędu skarbowego. Jak podpowiada resort finansów „wypełnienie tego obowiązku może nastąpić poprzez wysłanie sprawozdania finansowego na elektroniczną skrzynkę podawczą organu podatkowego bądź doręczenie do urzędu na informatycznym nośniku danych.”

15 lipca 2019

To termin na złożenie sprawozdania finansowego do Szefa KAS przez podmioty w pisane do Rejestru Przedsiębiorców KRS. Ta data dotyczy jednostek, które rozliczają się zgodnie z rokiem kalendarzowym – mają wówczas 15 dni na złożenie raportu od momentu zatwierdzenia sprawozdania finansowego. Co istotne, podmioty nie składają już sprawozdań do urzędu skarbowego.

]]

Jak się wypisać z PPK [AKTUALNY WZÓR DEKLARACJI REZYGNACJI]

<![CDATA[

Ubezpieczeni, którzy nie będą chcieli oszczędzać w pracowniczym planie kapitałowym, będą musieli wypełnić specjalną deklarację. Jej wzór znajduje się w przygotowanym przez ministra finansów projekcie rozporządzenia w sprawie rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK.

Dokument ten realizuje zapisy ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (Dz.U. z 2018 r. poz. 2215), która umożliwia zgromadzenie dodatkowego kapitału na starość.

Deklaracja o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK zawiera:

1) dane dotyczące uczestnika PPK: a) imię (imiona) i nazwisko, b) numer PESEL, a w przypadku osób nieposiadających numeru PESEL datę urodzenia, c) serię i numer dowodu osobistego lub numer paszportu albo innego dokumentu potwierdzającego tożsamość w przypadku osób nieposiadających obywatelstwa polskiego; 2) nazwę podmiotu zatrudniającego; 3) oświadczenie uczestnika PPK o posiadaniu przez niego wiedzy o konsekwencjach złożenia deklaracji

Projekt rozporządzenia zakłada, że rezygnacja musi być sporządzona na papierze. Deklarację należy wypełnić wielkimi literami, a każda korekta powinna zostać potwierdzona podpisem uczestnika.

POBIERZ DEKLARACJĘ

]]

Nie będzie limitu 30-krotności w PPK. Prezydent podpisał ustawę

<![CDATA[

"Celem ustawy o zmianie ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych oraz ustawy – Prawo bankowe jest wprowadzenie zmian, które mają usprawnić wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych" - poinformowała w piątek Kancelaria Prezydenta RP. Jak dodano, prezydent ustawę podpisał w czwartek.

Jak wskazano, jedną z najważniejszych zmian jakie wprowadza ustawa jest zniesienie limitu 30-krotności podstawy wpłat w PPK.

Ponadto ustawa m.in. rozszerza katalog osób zatrudnionych, w rozumieniu ustawy o PPK, o osoby przebywające na urlopach wychowawczych lub pobierające zasiłek macierzyński albo zasiłek w wysokości zasiłku macierzyńskiego; umożliwia zastosowanie podpisu mechanicznego do wezwania podmiotu zatrudniającego do zawarcia umowy o zarządzanie PPK albo do przekazania do PFR informacji o zawarciu umowy o zarządzanie PPK.

Ustawa wprowadza również dodatkowe możliwości informowania uczestników PPK poprzez zapewnienie im dostępu do systemu teleinformatycznego instytucji finansowej, a w przypadku gdy będzie to niemożliwe, umożliwia się przekazywanie takiej informacji na wniosek uczestnika PPK w postaci papierowej.

Podpisana ustawa wprowadzają także dodatkowy warunek pobierania przez podmioty zarządzające PPK wynagrodzenia za osiągnięty wynik w postaci konieczności osiągnięcia stopy zwrotu przez fundusz inwestycyjny, fundusz emerytalny lub subfundusz na poziomie nie niższym niż 75 proc. najwyższych stóp zwrotu w ramach funduszy tej samej zdefiniowanej daty. Z zastrzeżeniem, że przepisy te nie będą miały zastosowania w okresie do końca roku kalendarzowego, w którym upływa termin 2 lat od dnia utworzenia funduszu inwestycyjnego, funduszu emerytalnego lub subfunduszu.

"Ustawa wprowadza ponadto maksymalny limit wpłat i dopłat możliwych do dokonania na wszystkie rachunki PPK uczestnika PPK do wysokości 50 000 dolarów amerykańskich według średniego kursu NBP na ostatni dzień roboczy poprzedzający dzień 31 grudnia danego roku kalendarzowego" - czytamy w komunikacie prezydenta.

Jak dodano, ustawa określa również zasady zwrotu wpłat po przekroczeniu określonego limitu w ciągu roku kalendarzowego.

"Zmiany w ustawie o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych oraz ustawie – Prawo bankowe mają na w celu uregulowania zasad wpłat do PPK na wspólny rachunek rozliczeniowy" - napisano.

Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. 

]]

VAT pójdzie w górę? Sasin: Nie ma planów podwyżki

<![CDATA[

Zapytany w TVN 24 o to, czy rząd zamierza podwyższyć stawkę VAT do 26 proc., Sasin odparł, że "nie ma takiego planu".

"Obniżkę chcemy zrealizować, ale nie w formie prostej obniżki" - podkreślił wicepremier. "Jeszcze pani minister (Teresa) Czerwińska przygotowała tzw. nową matrycę VAT-owską, która przede wszystkim porządkowała stawki VAT-u, bo one dzisiaj są bardzo nieprzejrzyste na różne produkty czy usługi" - przypomniał.

Jak powiedział, filozofia stojąca za pomysłem nowej matrycy VAT "była taka, że VAT na te produkty, które są najbardziej powszechne, najbardziej potrzebne do życia każdemu ma być niższy, a na te bardziej luksusowe, mniej powszechne - może być wyższy".

Sasin dodał, że plan ten miał kosztować budżet państwa kilkaset milionów złotych; na razie jednak nie został jeszcze uchwalony przez parlament, gdyż "tam jeszcze pewne kwestie muszą być doprecyzowane".

Przygotowany przez Ministerstwo Finansów projekt nowelizacji ustawy o VAT, który przewiduje wprowadzenie nowej matrycy stawek tego podatku, ma w założeniu uprościć ich stosowanie, zakłada też zmiany stawek dla niektórych produktów.

Kontrowersje wywołały niektóre propozycje; np. soki oraz nektary owocowe i warzywne miałyby być nadal opodatkowane 5-proc. stawką VAT, ale napoje, w których zwykle większość stanowi woda - 23 proc. VAT-em. Wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyli posłowie Kukiz'15, PSL-UED i Nowoczesnej. Argumentowano, że zmiana zaszkodzi polskim rolnikom, sadownikom i przetwórcom. Głosowanie w tej sprawie zdjęto z porządku obrad Sejmu w połowie marca.

Pod koniec maja Kancelaria Sejmu poinformowała, że prace nad projektem nowej matrycy VAT nie są kontynuowane. "Prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy - druk nr 3255 - nie są kontynuowane. Jeżeli zostanie podjęta decyzja o jego dalszym rozpatrywaniu, powrót do projektu rozpocznie się od przegłosowania wniosku o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu" - wyjaśniono.

]]

30 lat uprawnień pracowniczych związanych z rodzicielstwem, czyli od prac uciążliwych do urlopu ojcowskiego

<![CDATA[

4 czerwca 1989 r. odbyły się w Polsce pierwsze po II wojnie światowej częściowo wolne wybory. Zapoczątkowały one proces przemian politycznych, który doprowadził do zmiany ustroju. W tym roku mija 30 lat od tego wydarzenia. #30LatWolności to cykl, w którym chcemy pokazać, jak na przestrzeni tych lat zmieniała się Polska. Pokażemy m.in. jaką transformację przeszły miejsca, w których żyjemy, jak zmieniało się prawo czy gospodarka. Wreszcie, jak zmieniliśmy się my sami.

- Na przestrzeni ostatnich 30 lat regulacje prawne dotyczące uprawnień pracowniczych związanych z rodzicielstwem uległy daleko idącym zmianom, które skutkowały przede wszystkich wydłużeniem okresu przysługiwania świadczeń i rozszerzeniem zakresu osób uprawnionych do nich – wskazuje ekspertka Pracodawców RP Katarzyna Siemienkiewicz.

Było to spowodowane m.in. zmianą ustroju na system gospodarki rynkowej, która pociągała za sobą nowelizację wielu gałęzi prawa, w tym prawa pracy. Od 1989 roku Kodeks był nowelizowany ponad 70 razy, w tym czasie zmieniły się również przepisy dotyczące uprawnień rodzicielskich. Ponadto nastąpiły zmiany społeczne, które spowodowały większy udział kobiet w rynku pracy. Tym samym model rodziny oparty na pracy zawodowej jednego rodzica ustąpił modelowi rodziny opartej na pracy matki i ojca. Dlatego istotne było ustanowienie regulacji kompensujących część utraconego dochodu na skutek niemożności wykonywania pracy z powodu urodzenia dziecka i opieki nad nim - wyjaśnia ekspertka.

Kiedyś to było…

Przyjrzyjmy się poszczególnym uprawnieniom pracowniczym związanym z rodzicielstwem i jak się one zmieniały wraz z upływem lat. Niektóre z nich zostały dodane do Kodeksu pracy wraz z ewolucją postrzegania rodziców na rynku pracy, zaś wiele istniejących dotąd uległo znacznym modyfikacjom.

Zakaz zatrudniania ciężarnych przy pracach szczególnie uciążliwych

Podobnie jak dzisiaj, w 1989 roku istniał zakaz zatrudniania kobiet przy pracach szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla ich zdrowia.

- Przepisy prawa pracy od początku otaczały kobiety szczególną ochroną. Istotnym jej elementem jest zakaz zatrudniania kobiet przy pracach uciążliwych, niebezpiecznych lub szkodliwych dla zdrowia, mogących mieć niekorzystny wpływ na ich zdrowie, przebieg ciąży lub karmienie dziecka piersią – wskazuje adwokat Tomasz Gołembiewski. W stanie prawnym obowiązującym do 2 sierpnia 2016 roku ową ochroną objęte były wszystkie kobiety, obecnie zaś tylko te, które są w ciąży lub karmią piersią – przypomina ekspert.

W wykazie takich prac znajdują i znajdowały się m.in.:

prace związane z wysiłkiem fizycznym i transportem ciężarów oraz wymuszoną pozycją ciała,prace w hałasie i drganiach,prace pod ziemią, poniżej poziomu gruntu i na wysokości,prace w podwyższonym lub obniżonym ciśnieniu.

- Pracownica może odmówić wykonywania pracy szczególnie uciążliwej lub szkodliwej dla zdrowia. Taka odmowa nie stanowi naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych i nie może stanowić dla pracodawcy podstawy do rozwiązania umowy. Ponadto, zlecenie kobiecie przez pracodawcę pracy jej wzbronionej stanowi wykroczenie przeciwko prawom pracownika – mówi mecenas Tomasz Gołembiewski.

Zmianie uległy również dopuszczalne wartości dla takich prac. I tak np. w 1989 roku kobiety (wszystkie) nie mogły wykonywać ręcznych prac polegających na przenoszeniu pod górę ciężarów o masie przekraczającej:

10 kg - przy pracy stałej,20 kg - przy pracy dorywczej (do 4 razy na godzinę w czasie zmiany roboczej).

Ponadto mogły przewozić ciężary o masie do:

50 kg - przy przewożeniu na taczkach jednokołowych,100 kg - przy przewożeniu na wózkach 2, 3 i 4-kołowych.

Wyżej podane dopuszczalne masy ciężarów obejmowały również masę urządzenia transportowego.

Obecnie kobiety karmiące piersią nie mogą wykonywać prac polegających na ręcznym podnoszeniu i przenoszeniu przedmiotów o masie przekraczającej:

6 kg - przy pracy stałej,10 kg - przy pracy dorywczej.Zakaz wypowiedzenia umowy o pracę

Kolejną instytucją znaną Kodeksowi pracy od początku jego obowiązywania jest zakaz wypowiedzenia i rozwiązania przez pracodawcę umowy o pracę w okresie ciąży, a także w trakcie urlopu macierzyńskiego pracownicy. Wyjątkiem są sytuacje, w których zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z jej winy i reprezentująca pracownicę zakładowa organizacja związkowa wyraziła zgodę na rozwiązanie umowy, jak również kiedy to dochodzi do ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy.

- Warto zauważyć, że zakaz ten obejmuje również wypowiedzenie zmieniające, a także rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia z przyczyn niezawinionych przez pracownicę. I to nawet jeżeli oświadczenie to zostało jej złożone w okresie przed zajściem w ciąże, a pracownica zaszła w ciążę w czasie biegu wypowiedzenia, albo w okresie, gdy była ona już w ciąży, lecz o tym fakcie nie wiedziała. Wynika to wprost z orzecznictwa – wskazuje adwokat Tomasz Gołembiewski.

Na przestrzeni lat przepis ten nie przechodził znaczących ewolucji, zaś korekty miały w przeważającej mierze charakter kosmetyczny. Odnotować należy praktycznie tylko dwie istotne nowelizacje. W 1989 roku zakaz ten nie dotyczył pracownik zatrudnionych na okresie próbnym. Zmieniło się to w dniu 2 czerwca 1996 roku kiedy to rozszerzono ową ochronę również na pracownice zatrudnioną na tego typu umowie na okres dłuższy niż 1 miesiąc. Drugą istotną nowelizacją było objęcie przedmiotowym zakazem w 2002 roku również pracownika - ojca wychowującego dziecko w okresie korzystania z urlopu macierzyńskiego.

Zakaz zatrudniania w godzinach nadliczbowych i porze nocnej

W 1989 roku ograniczony był on wyłącznie do kobiet. Swym zakresem obejmował pracownice w ciąży oraz te opiekujące się dziećmi do pierwszego roku życia.

Dla tej drugiej kategorii podmiotów był on rozszerzany na przestrzeni lat. Najpierw w 1996 roku wydłużono wiek dzieci wymagających opieki do czterech lat, by w 2004 roku objąć owym zakazem również mężczyzn.

Ponadto w 2004 roku nałożono na pracodawcę zatrudniającego pracownicę w porze nocnej obowiązek zmiany na okres jej ciąży rozkładu czasu pracy w sposób umożliwiający wykonywanie pracy poza porą nocną. Jeżeli zaś  było to niemożliwe lub niecelowe - do przeniesienia jej do innej pracy, której wykonywanie nie wymagało pracy w owych godzinach. Natomiast w razie braku takich możliwości pracodawca został zobligowany do zwolnienia pracownicy na czas niezbędny z obowiązku świadczenia pracy.

Urlopy

Są najczęściej wykorzystywanymi uprawnieniami związanymi z rodzicielstwem. Ich konstrukcja na przestrzeni lat przechodziła znaczne przemiany, w których najlepiej widać odzwierciedlenie postrzegania przez społeczeństwo tradycyjnego modelu rodziny, w którym to kobieta miała się zajmować potomstwem.

- Przez ostatnie 30 lat znacząco ewoluowało postrzeganie roli poszczególnych rodziców w wychowaniu dzieci, a wraz z kształtowaniem się nowego wizerunku ojca pojawiły się znaczące zmiany w prawie. Przez wiele lat uprawnienia do wszelkiego rodzaju urlopów związanych z narodzeniem się dziecka przysługiwały niemalże wyłącznie kobietom. Obecnie mężczyźni mają już prawo do urlopów „tacierzyńskich”, rodzicielskich, wychowawczych ojcowskich, opiekuńczych czy w końcu okolicznościowych. Dziś wydaje się to oczywiste i sprawiedliwe, jednak droga do tego momentu była długa. – wskazuje Adam Walas, prezes Fundacji Smart Law.

Jak to wyglądało 30 lat temu? - W 1989 roku pracownicy przysługiwało 16 tygodni urlopu macierzyńskiego przy pierwszym porodzie, 18 tygodni przy każdym następnym porodzie i 26 tygodni w przypadku urodzenia więcej niż jednego dziecka przy jednym porodzie. Od 1 stycznia do 31 grudnia 2000 roku urlop macierzyński wynosił 20 tygodni przy pierwszym i każdym następnym porodzie oraz 30 tygodni w przypadku urodzenia więcej niż jednego dziecka przy jednym porodzie. W następnych latach często modyfikowano długość urlopu macierzyńskiego – wskazuje Katarzyna Siemienkiewicz. - Warto przypomnieć również nowelizację z 13 stycznia 2002 roku, kiedy ustanowiono tożsamą regulację w zakresie długości urlopu macierzyńskiego jak w 1989 roku. Ponadto wprowadzono przepis, który pozwalał ojcu dziecka na korzystanie z urlopu macierzyńskiego w momencie, gdy pracownica po 14 tygodniach wykorzystanego urlopu macierzyńskiego zrezygnowała z pozostałej jego części – przypomina.

Kluczową zmianą było jednak dopiero wprowadzenie do polskiego porządku prawnego urlopu ojcowskiego.

- W dzisiaj obowiązującym kształcie polega on na tym, że ojciec wychowujący dziecko ma prawo do urlopu ojcowskiego w wymiarze do 2 tygodni, nie dłużej jednak niż do ukończenia przez dziecko 24 miesiąca życia albo do upływu 24 miesięcy od dnia uprawomocnienia się postanowienia orzekającego przysposobienie dziecka i nie dłużej niż do ukończenia przez dziecko 7 roku życia – wskazuje Adam Walas. - W przypadku dziecka, wobec którego podjęto decyzję o odroczeniu obowiązku szkolnego, taki urlop nie przysługuje dłużej niż do ukończenia przez nie 10 roku życia. Urlop ojcowski może być wykorzystany jednorazowo albo nie więcej niż w 2 częściach, z których żadna nie może być krótsza niż tydzień – mówi ekspert.

Wyżej cytowany przepis nie zawsze brzmiał w ten sposób. Przed 2009 rokiem jak gdyby nie dostrzegano potrzeby takiego rozwiązania. - Chciałoby się rzec, że nikogo nie interesowało, że po skończeniu się urlopu „tacierzyńskiego” i rodzicielskiego, zarówno ojciec jak i dziecko wciąż mogą potrzebować kontaktu ze sobą. Podejście to zmienił dopiero Artykuł 182 3 kodeksu pracy pozwalający ojcu ubiegać się o taki urlop. Pojawił się on dopiero w styczniu 2009 roku. Zgodnie z ówczesnym jego brzmieniem ojciec mógł skorzystać z tego uprawnienia wyłącznie w ciągu pierwszych 12 miesięcy życia dziecka. Zmiana z 12 na 24 miesiące nastąpiła dopiero w 2016 roku. Zmiana pozwalająca na skorzystanie z urlopu ojcowskiego przez osoby, które przysposobiły dziecko, pojawiła się w 2011 roku – wskazuje Adam Walas.

Kolejne istotne zmiany weszły w życie w 2013 roku. – Zmodyfikowano wówczas długość urlopu macierzyńskiego oraz wprowadzono instytucję dodatkowego urlopu macierzyńskiego i urlopu rodzicielskiego. Całkowita długość okresu opieki nad dzieckiem wyniosła rok. Z urlopu macierzyńskiego mogła skorzystać tylko matka dziecka, a z dodatkowego urlopu macierzyńskiego i urlopu rodzicielskiego zarówno matka, jak i ojciec dziecka – mówi Katarzyna Siemienkiewicz.

- Następnie w dniu 2 stycznia 2016 roku uchylono regulację dotyczącą dodatkowego urlopu macierzyńskiego i wydłużono urlop rodzicielski do 32 i 34 tygodni (przy urodzeniu więcej niż jednego dziecka przy jednym porodzie). Aktualnie obowiązuje regulacja umożliwiająca korzystanie z urlopu macierzyńskiego wyłącznie matce, zaś oboje rodzice mogą korzystać z urlopu rodzicielskiego – dodaje.

Eksperci powyższe zmiany oceniają pozytywnie. Zdaniem Adama Walasa to dobrze, że to dobrze, iż prawo próbuje nadążyć za zmianami w społeczeństwie. W wypadku urlopów dla ojców udało się nie wylać dziecka z kąpielą, a pracodawcy, rozumiejąc potrzeby, zaakceptowali nowe regulacje prawne.

W podobnym tonie wyraża się również Katarzyna Siemienkiewicz. - Prawo do urlopu macierzyńskiego z tytułu urodzenia dziecka oraz do urlopu rodzicielskiego i ojcowskiego niewątpliwie ułatwiają pogodzenie pracy zawodowej z obowiązkami rodzinnymi. Istotnym przełomem było wydłużenie urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego łącznie do roku. Ponadto duże znaczenie miało umożliwienie ojcom włączenia się w opiekę nad dzieckiem, co ułatwiło obojgu rodzicom elastyczne konfigurowanie korzystania z uprawnień związanych z rodzicielstwem. Należy kontynuować politykę zapewniającą rodzicom szeroki wachlarz możliwości łączenia życia zawodowego i prywatnego – także ze względu na problemy demograficzne oraz trudną sytuację na rynku pracy.

]]